Gdybyśmy poznali prawdę o zabójstwie ks. Jerzego historię ostatnich 30 lat trzeba by napisać na nowo | |
Wpisał: Wojciech Sumliński. | |
19.10.2014. | |
Sumliński: „Gdybyśmy poznali prawdę o zabójstwie księdza Jerzego historię ostatnich 30 lat trzeba by napisać na nowo”
19 października 2014, wpolityce
30 lat temu ta zbrodnia uprowadzenia i zakatowania księdza Jerzego Popiełuszki wstrząsnęła Polską. Cały świat przekonał się czym była junta Jaruzelskiego i jakie stosowała metody wobec osób, które zwalczały system sowiecki panujący w Polsce od końca wojny. O zabójstwie księdza Jerzego, o znaczeniu tego aktu dla historii Polski rozmawiamy z Wojciechem Sumlińskim, dziennikarzem śledczym i autorem książek m.in. o zabójstwie kapłana Solidarności. wPolityce.pl: Co nam dzisiaj mówi męczeńska śmierć księdza Jerzego? Wojciech Sumliński: Przede wszystko to, że to nie jest tylko historia, a coś co wciąż trwa. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, że po śmierci księdza Jerzego, ale jeszcze przed jego pogrzebem Tadeusz Mazowiecki i Bronisław Geremek spotkali się z Czesławem Kiszczakiem i Wojciechem Jaruzelskim. To była rozmowa, która przypominała trochę rozmowę Bogusława Radziwiłła z Kmicicem w „Potopie”: „Polska to sukno, które tak trzeba rwać, aby zostało go w rękach jak najwięcej”. Ta rozmowa zaowocowała kolejnymi spotkaniami, aż w końcu doszło do umowy Okrągłego Stołu i powstania III RP. Ks. Stanisław Małkowski, przyjaciel ks. Jerzego, właśnie z tego powodu nazywa zamordowanie ks. Jerzego „mordem założycielskim III RP”. Co jeszcze jest nie odkryte w tej zbrodni? To co robiono z nami, całym społeczeństwem w sprawie zabójstwa księdza Jerzego, to jest lobotomia. To robienie z ludzi idiotów. Wyjaśniając do spodu sprawę zabójstwa księdza Jerzego poznalibyśmy historię budowania III RP. Jestem pewny, że historię ostatnich 30 lat trzeba by napisać na nowo. Poznalibyśmy prawdę o tych, którzy księdza zamordowali, a to nie byli jedynie ci czterej esbecy, ale także o tych, którzy wymyślili tę zbrodnię i także o tych, którzy zatajali informacje o zbrodni, przerywali śledztwo w kluczowym momencie, usuwali świadków. Przypomnę, że spora grupa świadków zginęła w sposób do dziś niewyjaśniony. Przypomnę, że dwaj świadkowie, którzy zeznając przed prokuratorem Witkowskim podważyło wersję toruńską mówiąc, że widzieli wrzucanie zwłok księdza w nocy z 25 na 26 października, a tymczasem 23 października zostali już zatrzymani Piotrowski, Chmielewski i Pękala. A więc to nie oni wrzucali zwłoki księdza Jerzego. Mieli wspólników, których nazwisk nie znamy. Dowiedzielibyśmy się też oczywiście kim był „człowiek honoru”, czyli Kiszczak, który był spiritus movens. W opinii prokuratora Andrzeja Witkowskiego on i Jaruzelski odpowiedzialni są za zbrodnię nie tylko od strony moralnej, ale także prawnej. Na miejscu uprowadzenia księdza byli oficerowie GRU. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości. W swoich wypowiedziach mówiłeś, ksiądz Jerzy miał problemy ze swoimi przełożonymi. Na czym one polegały? To jest oczywiście bardzo delikatny wątek dla każdego, komu leży na sercu dobro Kościoła. Jednak jeśli mamy mówić o prawdzie, to nie sposób tego wątku pominąć. M.in. państwo Janiszewscy, którzy mieszkali przy ul. gen. Zajączka obok kościoła św. Stanisława-Kostki, często gościli ks. Jerzego, gotowali mu obiady, on się im zwierzał. Ci państwo zeznali prokuratorowi Witkowskiemu, że gdy ks. Jerzy wracał z Pałacu Mostowskich, z komendy milicji, gdzie z niego szydzono, robiono mu rewizje osobiste, kazano się rozbierać do naga, to zawsze mówił, że nic mu nie mogą zrobić, bo on ma Pana Boga. A gdy wracał z Pałacu Prymasowskiego, to siadał na krześle, płakał i pytał: „czemu mój ojciec mi to robi?” A tym ojcem, był – niestety – ksiądz Prymas Józef Glemp, który nie był tym prymasem z filmu mojego kolegi Rafała Wieczyńskiego („Popiełuszko. Wolność jest w nas”) – wyrozumiałym i łagodnym ojcem, ale w rzeczywistości bardzo ostrym ojcem, który mówił księdzu, że jest karierowiczem, że wykorzystuje robotników, że tak naprawdę nie zależy mu na tych ludziach. Ksiądz nie rozumiał tych zarzutów. To przecież nie kto inny, jak ksiądz Prymas doprowadził do tego, że nie doszło do spotkania w cztery oczy księdza Jerzego z Ojcem Świętym, o co obaj zabiegali. Prymas zadbał o to, że do tego spotkania nie doszło. To ksiądz Prymas odebrał księdzu Jerzemu duszpasterstwo środowisk medycznych. Jaki był powód takiego zachowania Prymasa? Brało się to stąd, że ludzie, którzy przychodzili do księdza Prymasa, bardzo często przedstawiali wizerunek księdza Jerzego w najgorszy możliwy sposób. Często to byli ludzie Kościoła, także duchowni. Ksiądz Prymas brał za dobrą monetę te opinie. Nie wiedział jednak, że to agentura czyni takie podszepty. To były działania bezpieki, aby zdyskredytować działania księdza Jerzego także w oczach hierarchii kościelnej. Działania księdza Prymasa doprowadzały księdza Jerzego do tego, czego nie potrafiły zrobić władze PRL i SB: załamywały psychicznie księdza. Władze PRL uruchomiły prawdziwy przemysł osaczania księdza Jerzego… Tak. Wokół księdza Jerzego była bardzo gęsta sieć agenturalna. SB wyłuskiwała osoby bliskie księdzu. Choćby Karola Sz., który był przywódcą hutników. Jego żona pracowała jako stewardessa na liniach międzynarodowych. SB doprowadziła do jej uziemienia i zaproponowała, aby mąż napisał notatkę ze spotkania z księdzem Jerzym. Potem drugą i następne. Pani sędzia Jadwiga Sokół, która wówczas pracowała w Sądzie Wojewódzkim w Warszawie. Wezwali ją przełożeni i zakazali chodzenia na msze za ojczyznę odprawiane przez ks. Jerzego. Powiedziała, że to co robi w wolnym czasie, to jej sprawa. Wyrzucili ją więc z zawodu. SB wykorzystywała pospolitych bandytów do atakowania osób bliskich księdza Jerzego, jego przyjaciół. A teraz zdradzę news, o którym dowiedziałem się przed dwoma dniami. Hanna Grabińska jedna z najbliższych osób księdza Jerzego Popiełuszki powiedziała mi, że 18 października 1984 r., a więc dzień przed datą uprowadzenia księdza Jerzego, ksiądz Jerzy był bardzo załamany. Zapytała go, co się stało i wówczas odpowiedział, że „moi przełożeni powiedzieli mi, że wszystko co miałem do powiedzenia na mszach za ojczyznę, już powiedziałem i więcej już nie powiem, a mszy tych nie będę odprawiał.” Rozmawiał Sławomir Sieradzki |