Antypolonizm doktora Edelmana
Wpisał: Bibuła   
04.10.2009.

Antypolonizm doktora Edelmana

Bibuła: 2008-04-20 http://www.bibula.com/?p=2004

2 pażdziernika 2009 r. zmarł w wieku 87 lat Marek Edelman, lekarz kardiolog, żydowski “działacz polityczny i społeczny”, przywódca lewackiej frakcji żydowskiej powstania w getcie warszawskim. Dr Edelman dał się w ciągu swojego długiego życia poznać z wyrażania skrajnie antykatolickich poglądów i nienawiści do polskiego patriotyzmu. Komunistyczne korzenie Edelmana wyraziście wykorzystane zostały w tzw. wolnej Polsce po 1990 roku, kiedy to zasilił on postkomunistyczne trockistowskie partie: Unia Demokratyczna, Unia Wolności i Partia Demokratyczna.

Poniżej przypinamy jeden z zamieszczonych w Bibule tekstów o dr. Marku Edelmanie.

Strach przed tym, że w Polsce nie ma antysemityzmu zaczyna przybierać coraz bardziej agresywną formę. Nic więc dziwnego, że swoje trzy grosze musiał wtrącić p. dr Marek Edelman, powszechnie uznany „autorytet moralny”, przed którym na żądanie „salonu” powinno ugiąć się każde kolano- niebieskie, ziemskie czy też piekielne…

Nasz gauleiter politycznej poprawności, zdecydował się udzielić wywiadu dla skrajnie antyklerykalnego szmatławca „Fakty i Mity” (29.02 – 6.03.2008), którego stałym współpracownikiem był p. Grzegorz Piotrowski – jeden z zabójców śp. ks. Jerzego Popiełuszki. A co było tematem tejże rozmowy, utrzymanej w duchu obrony przed demonami „skrajnego nacjonalizmu” i „reakcyjności”?  Oczywiście rzekomo krwiożercza działalność Kościoła katolickiego w PRL – u. Bo przecież taki piewca humanizmu, tolerancji i praw człowieka jak dr Edelman w tej ważnej sprawie musiał zabrać głos. Trudno się temu dziwić, gdy zajrzymy do biografii p. Edelmana, byłego działacza Bundu czyli Powszechnego Żydowskiego Związku Robotniczego na Litwie, w Polsce i Rosji. Organizacja opowiadała się za demokratycznym marksizmem, dla którego wprowadzenia nie wahała się użyć różnych, mówiąc delikatnie „nieczystych” metod. Ponadto Bund miał charakter radykalnie antyreligijny, co przejawiało się szczególnie w nienawiści do Kościoła katolickiego. Jak widać w przypadku p. Marka Edelmana potwierdza się przysłowie „Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci”.

Rozmówca dziennikarzy „Faktów i mitów” zwraca szczególną uwagę na  to, iż Kościół współpracował z komunistami i dlatego przetrwał. „A czy episkopat był kiedykolwiek polski? Nigdy nie był, tak jak nie był postępowy. Co najwyżej był kiedyś antykomunistyczny, ale przecież widział w tym interes. Jednocześnie zawierał daleko idące umowy z komunistami, choćby po to, żeby w jak najlepszej kondycji przetrwać. Proszę zwrócić uwagę, że tam, gdzie cokolwiek zagrażało jego imieniu, wycofywał się. Kościół w Polsce zawsze współpracował z państwem. Nawet w jego najohydniejszym wydaniu…” – mówi z przekonaniem Edelman, po czym na pytanie czy współpraca dotyczyła również wydania stalinowsko-represyjnego, odpowiada: „Oczywiście! Bez tego nie mógłby istnieć i tak dobrze się miewać.”

Skoro p. Edelman stawia tak śmiałą, wyssaną z palca tezę, warto byłoby zastosować podobny trick wobec niego. Jak to się stało, że jeden z przywódców powstania w getcie warszawskim, zawsze związany z radykalnym żydowskim ruchem oporu, przeżył wojnę, podczas gdy wszyscy jego towarzysze broni zginęli?… Zaczyna robić się ciekawie, nieprawdaż?

Rzeczpospolita” postanowiła opublikować ten wywiad, wraz z komentarzem p. Piotra Semki. Tenże (podobno) prawicowy publicysta zdecydował się popełnić tekst polemiczny z bredniami p. Edelmana. Jak mawiał nieodżałowany śp. Stefan Kisielewski: „Nic tak nie nobilituje głupoty, jak polemika”.  Faktycznie- p. Semka nie mógł podarować panu doktorowi lepszego prezentu. „Czy po licznych wysiłkach prezydenta Lecha Kaczyńskiego i pracowników jego kancelarii (z minister Ewą Junczyk-Ziomecką na czele) dla jak najtroskliwszego uszanowania pamięci o losach polskich Żydów można beztrosko pisać o <<panach Kaczyńskich>> jako <<reakcyjnych narodowościowo>>?”- zastanawia się publicysta „Rzepy”. Można wywnioskować, p. Semka przystaje na ożenek reakcjonizmu z nazistowskim błotem. W swoich rozważaniach idzie dalej, przywołując słowa Marszałka Marka Jurka wypowiedziane w związku z tzw. „aferą Michalkiewicza”, jako punkt odniesienia do bredni, serwowanych przez nasz nadworny „autorytet moralny”: „Medium katolickiemu nie przystoi dezynwoltura wobec spraw, nad którymi należy się pochylać z największym szacunkiem i w duchu żałoby”. Jak widać p. Semka reprezentuje dziwny światopogląd, skoro równoważy słowa p. Stanisława Michalkiewicza, występującego w obronie polskiego interesu narodowego z pozbawionymi jakichkolwiek podstaw paszkwili p. dra Edelmana.

No i wyszło przysłowiowe „szydło z worka”… W tym przypadku wyszło w pełnej okazałości, pokazując hipokryzję anty-bohatera tegoż artykułu, który jeszcze w 1984 r. wygłaszał płomienne mowy na temat śmierci śp. Jerzego Popiełuszki. Szkoda tylko, że wizerunek p. Edelmana, pomimo tak licznych jego oszczerstw, pozostaje nieskazitelny i stanowi papkę, jaką jest karmiona szkolna dziatwa.

Aleksander Majewski

Artykuł ukazał się w tygodniku „Najwyższy CZAS!” (22-29 marca 2008)

Zmieniony ( 27.12.2011. )