Medyczne i antymedyczne poglądy M.Głogoczowskiego | |
Wpisał: dr Jerzy Jaśkowski | |
05.10.2009. | |
Medyczne i anty-medyczne poglądy M.Głogoczowskiego[Polemika z : http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1406&Itemid=55 MD] dr Jerzy Jaśkowski Zawsze z dużym zainteresowaniem zapoznawałem się z artykułami p.Marka Głogoczewskiego. jednakże ostatni jego wytwór pt. “Medyczne i anty medyczne - usiłowania depopulacji świata” wyraźnie rozczarowuje. Oczywiście wolność słowa zagwarantowana w Karcie Praw Obywatelskich bodajże w paragrafie 19, zezwala na takie dowolne dobieranie faktów, ale pewien zasób wiedzy podstawowej pomimo wszytko powinien być wykorzystany przy pisaniu artykułów. W związku z tym, że p.M.Głogoczewski w dowolnej kombinacji i dowolnym związku połączyć usiłował różne wątki zacznę o tytułowego czyli medycznego. P.M.Głogoczewski - [MG] , co prawda pisze, ze swoją wiedzę opiera na opinii kolegi ze Szwajcarii oraz raportach WHO w taki jednakże sposób jakgdyby były to instytucje naukowe - wręcz wyrocznie. Gwoli wyjaśnienia, z całym szacunkiem dla kolegi Autora z którym dobrze się jeździ na nartach, ale jak widać niewiele to pomogało przy opracowywaniu wymienionego materiału oraz niewiele miało wspólnego z faktami medycznymi , co wyraźnie widać z treści artykułu. Po pierwsze WHO jest instytucją administracyjną, a nie naukową. I tak jak każda administracja podlega temu który płaci. Trudno aby pan M.G o tym nie wiedział. Przykłady, ależ proszę bardzo pierwszy z brzegu, nie kto inny tylko WHO w 1978 roku ogłosiło, że ospy już nie ma i nie trzeba szczepić. Jak wiadomo polskie władze zignorowały tą decyzję WHO i szczepiły przez kolejne 3 lata. Policzmy ok 600 tysięcy szczepionych dzieci, razy ok 30 zł, to przecież ponad 2 miliony wyciągnięte z kasy państwowej. Czy to nie dobry interes? Żadnej odpowiedzialności, a pieniądze płyną. I jak można było stwierdzić, Rząd zupełnie nie przejmował się decyzją WHO. Skąd więc obecnie ten nagły przejaw podporządkowywania się? !!! Po drugie; na 3 miesiąc przed ogłoszeniem informacji o rzekomej świńskiej grypie WHO zmieniło definicję pandemii [ grudzień 2008]. Konia z rzędem dlaczego to zrobiło? Porzednia definicja mówiła, że epidemia jest wtedy, kiedy w danym kraju następuje istotny wzrost zachorowań na daną chorobę. A pandemia wtedy kiedy takie epidemie “lokalne” są co najmniej w 6 krajach. Obecnie nie potrzeba epidemii w 6 krajach wystarczy, że wirusa lub bakterię stwierdzi się w 6 krajach. Przełóżmy to z “polskiego na nasze”. Jeżeli dana bakteria lub wirus ma być w 6 krajach, to dlaczego, do dnia dzisiejszego, czyli prawie rok po zmianie definicji, WHO nie ogłosiło pandemii kiły, rzeżączki, malarii i co najmniej kilkunastu innych chorób? Może p. MG zna odpowiedź na to pytanie od swojego kolegi ze Szwajcarii? Niestety lekarze ani w Polsce ani na świecie nie umieją tego paradoksu wyjaśnić. A przecież jest zrozumiałe, że ogłoszenie epidemii chorób wenerycznych zlikwidowałoby turystykę szczególnie seksualną i mogło spowodować krach ekonomiczny w wielu krajach. Przykład : ptasia grypa. pomimo powszechnego faktu wybijania kur w kurnikach nigdzie nie zlikwidowano wycieczek do Egiptu chociaż to właśnie tam są “zimowiska” ptaków, o czym uczy się dzieci w szkole. A tak na marginesie ; dlaczego do dnia dzisiejszego nie ma szczepionki na kiłę, rzeżączkę czy też malarię?!!!! Kolejne nieporozumienie, p.MG twierdzi , zgodnie ze zwolennikami przymusu szczepień, że ospa została wyeliminowana dzięki szczepieniom. Jest to niestety dowód bezpośredni, że autor za mało, albo w ogóle, nie poświęcił czasu na zapoznanie się z historią chorób zakaźnych. Gdyby chociaż kilka dni poświecił na zapoznanie się z tym tematem, to wiedziałby, że pierwsze szczepienia przeciwko ospie, wprowadzono w 1801 roku, a wyeliminowanie szczepień przeciwko ospy nastąpiło w 1978roku, czyli średnio licząc po 8 pokoleniach. Dla porównania inna wirusowa choroba, tzw. poty angielskie, pustosząca Europę w latach 1703 - 1739 została zlikwidowana, bez szczepień, tak skutecznie że do dzisiaj nie możemy ustalic co to było, w okresie nieco ponad jednego pokolenia. Pan MG zapewne nie wie, że od wielu lat istnieje nauka zwana immunologią , która to nauka, praktycznie przeczy systemowi szczepień. Jak się bowiem okazało ponad 70 % przeciwciał odpornościowych znajduje się w przewodzie pokarmowym, dalsze 25 % w układzie oddechowym i skórze a tylko około 5 % we krwi. Natomiast system szczepień opiera się na bezpośrednim podaniu “wirusów” do krwi z pominięciem całego “układu” odpornościowego. Zapewne nie wie także, że w szczepionce oprócz zabitych wirusów czy też bakterii , w celu wzmocnienia oddziaływania jest kilka, kilkanaście na 1000, żywych. Wyraźnie nie wie, że szczepionka daje odporność tylko na kilka lat - od 3 do 7, a potem spokojnie można zachorować. Jakie są praktyczne implikacje takiego postępowanie, po pierwsze jak małe dziecko zachoruje na odrę lub inną chorobę tzw. wieku dziecięcego to praktycznie nic się nie dzieje [z wyjątkiem zdenerwowania rodziców], a dziecko nabiera odporności na całe życie czyli drugi raz na to samo nie zachoruje. Natomiast kiedy dorosły choruje na taką samą chorobę, to przebieg jest ciężki a czasami negatywny. Pan MG wyraźnie nie wie, że pomimo rozwijania przez przemysł szczepionkowy tego biznesu już ponad 200 lat, to do dnia dzisiejszego nie ma miary odporności. Innymi słowy nie wiemy, dlaczego dziecko A choruje często a podobne dziecko B w tej samej klasie nie choruje wcale. Czy już samo to nie jest dziwne? Ponad 200 lat działania [ kręcenia się interesu] i nawet miary nie opracowali, oczywiście z wyjątkiem jednej to jest stałego podnoszenia zysków. Skąd np. taka firma produkująca szczepionki przeciwko grypie wiedziała w ubiegłym roku, że w 2009 roku jej zysk wzrośnie o 500 %? Pan MG zapewne nie wie, że nawet w Polsce pomimo stosowania od ok 60 lat szczepień, nie zbiera się informacji o powikłaniach poszczepiennych, ani nie ma instytucji która wypłacałaby odszkodowania rodzinom, których dzieci uległy poszkodowaniu w wyniku tych rzekomo bezpiecznych szczepień. Dla przykładu epidemia Heinego Medina w 1973 roku w woj. poznańskim wystąpiła u dzieci szczepionych. Szczepionkę wycofano, ale odszkodowania ani rent dla tych dzieci nikt nie przyznał. Dlaczego Panie MG?!!! Kolejny przykład dezinformacji p.MG, nie rozróżnia on pojęcia oszacować oraz obliczyć [nie wierzę, że celowo oszukuje] . Na stronie 2-iej w punkcie II wiersz 3 pisze cyt.: “jak pieczołowicie wyliczyli to statystycy OMS/ WHO”- na pewno nie wyliczyli ponieważ nie ma takiej możliwości. Może pan MG wie jak wyliczyć przyrost naturalny w okresie 200 lat, wliczając w to 2 wojny światowe , głód itd. ale żaden statystyk na pewno tego nie zrobił. Były próby oszacowania. A jak wie to każdy jako tako zorientowany obywatel, z tymi szacunkami to bywa różnie. Obecny Rząd szacuje, że mamy wzrost gospodarczy pomimo zwolnień na uczelniach i zamykaniu szkół. Wiadomo, można i tak, ale mimo wszystko politycy to aktorzy i dla swoich celów różne duby smolone bredzą, od naukowca wymaga się natomiast ścisłości, wiarygodności oraz odrobiny rzetelności w podawaniu faktów. Pan MG myli kolejne fakty np.; pisze o AH1N1 , jako o czymś nowym chociaż na stronach Kuriera Medycznego można znaleźć prace mówiące , że wirus ten po pierwsze; po raz pierwszy wyizolowano właśnie w bazie Armii USA przed prawie 40 laty, czyli grubo ponad jedno pokolenie wstecz. Ciekawe dlaczego wyizolowano właśnie w bazie wojskowej? Po drugie: był to rok 1976 i dwaj żołnierze zmarli, stąd wiadomo, że to ten a nie inny wirus. Po trzecie: dlaczego nie ogłoszono wtedy epidemii?, nie powiadomiono WHO, ani innych państw? Dlaczego wirus pojawił się właśnie w bazie wojskowej? Tych pytań jest bardzo dużo i nikt oficjalnie nie chce udzielić odpowiedzi. Po czwarte: od 1976 do dzisiaj 2009 roku jak wiadomo, wirus ten powoduje ok 75 - 80 % wszystkich zachorowań na grypę. I jak p. MG może się zorientować, specjalnych epidemii nie obserwujemy. Przykładowo w styczniu 2009 roku w Polsce chorowało na grypę ok 200 000 osób. I jak znowu p. MG może sobie przypomnieć, Ministerstwo Zdrowia, ani żaden dziennikarz problemu epidemii grypy nie poruszał. Natomiast w kilka miesięcy po ogłoszeniu przez WHO epidemii, natychmiast prasa podawała do wiadomości publicznej każdy przypadek grypy, a już w szczególności przypadki “lotnicze” . Na lotniskach szopka w rodzaju pseudo badań, maseczki, rękawiczki itd. Dlaczego szopka? Ponieważ generalnie w zakażeniach wirusowych typu grypy obserwujemy spadek temp. do nawet 35oC, a podwyższenie tylko w pierwszej dobie. Innymi słowy cały ten spektakl miał być uzasadnieniem do wypływu pieniędzy ze społecznej kasy NFZ. Ciekawe również jest to, że jedno badanie wirusologiczne kosztowało ok 200 zł, a po ogłoszeniu pandemii podskoczyło do ok 350 złotych. Przy 200 000 zachorowań jaki to fantastyczny zysk. Wszystkim się nie robi badań wirusologicznych z powodu braku pieniędzy. Na jakiej podstawie wiec typuje się chorych, u kogo należy wykonać badanie wirusologiczne a u kogo nie? Jakie kryterium wyboru kandydatów na badania zostało ustanowione? Nie wiadomo. Z ptasią grypą było jasne, chorowały tylko duże ptaki, ponieważ takie można stosunkowo szybko złapać i wirusa im podać. Jak powszechnie wiadomo z ptasiej grypy ŻADEN wróbel “nie skorzystał”. Nie wspominając o tym, że tylko dwie pracownie w Polsce, są w stanie takie badanie wirusologiczne przeprowadzić. Jak długo czekałby pacjent na stosowne leczenie, przy 200 000 badań miesięcznie wykonywanych przez te dwa laboratoria? Czysta kpina ze zdrowego rozsądku. Ale ta medialna nagonka zrobiła swoje, bowiem czym mniej edukowany naród, tym bardziej wierzy w mas media i różnych telewizyjnych profesorków. Z obserwacji i “donosów” farmacji wiem, że ludzie wykupują szczepionki w dość znacznych ilościach, nabijając kasę producentom. rząd także “zagwarantował” pół miliarda na zakup rzekomych szczepionek. Kolejnym problemem poruszanym przez MG [może nie w tej kolejności] był związek szczepień z armią. Jak już o tym wspomniałem, wirus AH1N1 właśnie był wyprodukowany przez armię USA. Ale może coś bliższego czasowo, potwierdzającego ten związek, ponieważ rok 1976 to odlegle czasy. Pan MG na pewno zapoznał się z tzw Guff Syndrom - zespół Zatoki, z 1991 roku i inwazji na Irak. Otóż był to bardzo rozpisywany zespół, nawet mój przyjaciel prof. M.Dakowski, nie ustrzegł się od zabrania głosu w sprawie. Co też dziennikarze i różnego rodzaju specjaliści nie wypisywali na temat tej “choroby”, a prawda jest przykra dla producentów szczepionek. Chcąc upchnąć jak największą ich ilość, sprzedawali wojsku wszystko co było poda ręką. Jak wiadomo wojsko wszystko kupi ponieważ nie ma tam żadnej kontroli. [wszystko robi się na rozkaz, a umiejętna propaganda zapewnia bezkarność, vide zakupy sprzętu wojskowego w Polsce - słynne F-16]. Do lat 80- ubiegłego wieku, każdy zajmujący się leczeniem wiedział, że odstęp czasu pomiędzy jednym szczepieniem, a drugim powinien wynosić minimum 6 tygodni. No ale jak to robić jak cały okres szkolenia wojska do Iraku czy też Afganistanu wynosi 12 tygodni, a szczepionek trzeba podać z 12 - 16. A więc dawano je co kilka dni. Na efekty negatywne nie trzeba było długo czekać. Posypały się sepsy i zgony. Przecie nie jest to żadną tajemnicą. W Polsce także występowały zgony wśród żołnierzy bodajże w 2006 i 2007 roku w Brzegu gdzie na poligonach przygotowano tych najemników do wyjazdu. Jak wiadomo wszystkie przypadki sepsy wystąpiły u młodych ludzi . Tak więc kolejne “wyjaśnienie” p. MG jakoby zgony po szczepionkach wystąpiły u niedożywionych i alkoholików jest wyssane z sufitu. Żołnierze zarówno w Polsce jak i Anglii czy też USA byli młodzi, nie byli alkoholikami i byli dobrze odżywieni a umierali !!!! Sprawa ta jest doskonale opisana w piśmiennictwie medycznym i liczy się nie na sztuki, a na kilogramy liczbę publikacji dotyczącą tego tematu. Tak więc dla nikogo, chcącego poznać się z problemem nie było i nie ma przeszkód. Zdziwienie więc budzi tworzenie nowych teorii na opisanie tego co jest znane i zrozumiałe. Kolejne nieporozumienie do porównywanie leków o zupełnie innych mechanizmie działania i rzekomym : cyt” rządy nie miały innego wyboru aniżeli ulec presji” przy zakupie tego, a nie innego specyfiku. Po pierwsze to nie jest zupełnie to samo dla pacjenta, przyjmowanie paracetamolu czy też tamiflu czy relenze. Nie wspominając o kosztach. Paracetamol [nie powinien być stosowany w czasie grypy ponieważ nie ma działania przeciwzapalnego, a tylko przeciwbólowe i przeciwgorączkowe] kosztuje ok 2 -4 złotych za kurację. Natomiast Tamiflu od 150 do 200 zł za kurację. Po drugie jako lekarz mający możliwość stosowania Tamiflu od ok 5 - 7 lat stwierdzam, że zupełnie brak reakcji pozytywnej [tj skrócenie czasu leczenia] po stosowaniu tego leku. We wszystkich przypadkach stosowania chory miał dolegliwości przez ten sam okres co gdy brał placebo. Rzeczywiste skutki pozytywne stwierdzałem tylko po podawaniu leków przeciwzapalnych tj. brufenu, octofene, diclofenaku, aspiryny [dorośli]. Jak podałem, koszt leczenia był 50 razy mniejszy aniżeli rzekomo rewelacyjnymi lekami w rodzaju Tamiflu. Dlaczego więc rządy nie brały pod uwagę skuteczności leku i jego ceny, tak jak wymaga tego kodeks dobrych obyczajów obowiązujący w medycynie? Nie wiadomo? Nie wiadomo także dlaczego p. MG usprawiedliwia rządy z niewiedzy? Stosowanie witaminy C w grypie i grypopodobnych zachorowaniach ma się tak do wiedzy medycznej jak stosowanie homeopatii. Twórca rewelacji o witaminie C prof. Pauling już ok 25 lat temu przeprosił społeczność lekarską i naukową, za swoje wypowiedzi odnośnie korzyści z używania witaminy C , ale jak podał w New Science w 1986 roku, dalsze obserwacje i badania kliniczne nie potwierdziły jakiejkolwiek roli pozytywnej w leczeniu wirusowych zakażeń. Podobnie w latach 90 ubiegłego wieku, była cała masa informacji w piśmiennictwie medycznym, o braku skutków pozytywnych stosowania witaminy C, a wręcz o licznych powikłaniach, podobnie jak po stosowaniu Rutinoscorbiny [jeszcze lata 70-te]. Tak więc gratuluję p. MG wiary w skuteczność witaminy C. Jak widać wiara czyni cuda, szczególnie w medycynie a jak zmniejsza wydatki na służbę zdrowia. Zdziwienie budzi także fakt reklam Rutinoscorbiny w telewizji i brak reakcji Ministerstwa Zdrowia, zakazującej tej reklamy. Zupełnie inne działanie jest paracetamolu i aspiryny, absolutnie niedopuszczalne jest porównywanie. To tak jakbyśmy porównywali czołgi z krowami. Jedno i drugie jest lekiem, jedno i drugie w tabletkach, ale na coś zupełnie innego stosowane. Jeżeli PT Autorowi przegrzewa się organizm to proponuję zimną kąpiel lub okłady z lodu na duże tętnice. Tańsze, zdrowsze i bez negatywnych skutków. Dalsza część akapitu [strona 3, 2 akapit] nie zasługuje nawet na komentarz. Aspiryna, wbrew temu są pisze PT Autor, jest znana od ok kilku tysięcy lat jako kora z wierzby. Stosowana zresztą jest i była w tych samych co i dzisiaj sytuacjach. Tak więc zdanie cyt;” co najmniej 10 x [leki obniżające temperaturę] zwiększyły przeżywalność stanów bardzo wysokiej gorączki’ jest nieprawdziwe. Poza tym wysoka gorączka jest pozytywnym objawem i łatwym do kontrolowania od czasu wynalezienia termometrów. Dalsze dywagacje PT autora na temat głodu stosowanego w celu zmniejszenia populacji są na takim samym poziomie merytorycznym jak wywody o medycynie. Każdy śledzący to co się dzieje w Afryce wie, że głód istniał tam od czasu wejścia socjalistów, komunistów itd. Wybornym przykładem jest Somalia, która nie ma pieniędzy na studnie, a ma na zakupy broni. Rolą organizacji typu “Lekarze bez granic” do ktorej należał kolega Autora, nie była pomoc humanitarna tylko działalność wywiadowcza. Sprawa ta w środowiskach lekarskich jest znana i nie wymaga komentarzy. Nikt poważnie nie traktuje wypowiedzi tych panów, ale są szeroko nagłaśniane, ponieważ są poprawne politycznie i wygodne dla określonych celów. Jak widać Autor także się dał na to nabrać. Przypadek rzekomej zmiany zasad stosowania aseptyki jest nieporozumieniem. PT Autor nie rozumie zagadnienia, mieszając stosowanie lizolu z aseptyką. Jak mógł sam sprawdzić w Polsce przed kilkoma laty także stosowano maty z lizolem jako formę zabezpieczenia przed ptasią grypą w Toruniu. Tylko o ile wiadomo nikt z ptakami takiej umowy nie podpisał, że zamiast latać będą chodzić po matach. Było to właśnie bezmyślne stosowanie zasad “sowieckiej” higieny. Takich przykładów znam wiele. Szpitale otwarte są nie tylko wskazane, ale jak wykazały badania, koszt leczenia powikłań w nich jest znacząco mniejszy. Wg starych “komunistycznych’ norm szpital powinien być malowany - odnawiany co 5 lat. Nigdzie się tego nie robi i zakażeń nie ma. Podobnie pomimo, że stan higieny w np. Indiach, Tajlandii daleki jest od tego co u nas uważa się za normę tam także epidemii nie ma od co najmniej 60 lat. Tak więc niestety jest to szum informacyjny bez elementarnej znajomości zasad profilaktyki. A przytaczanie pojedynczego przypadku śmierci kolegi, zrozumiałe uczuciowo, nie ma żadnego znaczenia praktycznego. Przecież jak to podałem, nikt nie opracował do dnia dzisiejszego miary odporności człowieka. Takie wypadki będą się zdarzały , niestety jesteśmy śmiertelni i w najlepszych klinikach 1-2 % ludzi umiera. A twierdzenie, że to z powodu zmiany systemu otwartych szpitali dowodzi braku umiejętności porównywania. Znam z własnego doświadczenia szpitale za wschodnią granicą i niestety powikłania wynoszą tam nie 1- 2 %, ale 5- 10 % , najlepszym dowodem jest fakt, że każdy kto tylko może to operuje się w Polsce, a nie .....[wpisać właściwą nazwę kraju] Jeszcze w latach 90 - tych jedynym zapachem szpitalnym w tamtych stronach to był zapach amoniaku i kapusty. Przypisy kropkowane podane przez Autora, są prawdopodobnie przepisanymi ulotkami reklamowymi producentów leków. Szkoda, że Autor zapomniał co to znaczy marketing. Przypis o Lepperze także nie na miejscu. Zapomniał bowiem MG , że to pierwszy Lepper podał do publicznej wiadomości fakt istnienia więzień CIA w Polsce. I pomimo skandalicznego zachowania sejmu [ciekawe ilu agentów pozostało] nikt go do tej pory nie przeprosił, tylko ci sami ludzie w zaparte twierdzą , że więzień CIA w Polsce nie było. !!!! Niestety wszystkich pomyłek, przeinaczeń i przekręceń nie jestem wstanie podać ponieważ znacznie przekraczałyby objętość pierwotnej pracy. Czasami zastanawiam się, czy reglamentacja papieru nie była jednak jakimś wyjściem. [oczywiście to żart..., ale smutny] dr Jerzy Jaśkowski [40 lat pracy zawodowej w szpitalu klinicznym, ekspert międzynarodowej grupy do spraw katastrofy w Bophalu] www.frech.pl. jjaskow@mp.pl |
|
Zmieniony ( 05.10.2009. ) |