Wybory jako  święto demokracji, nowa świecka, droga, męcząca i dość bezsensowna tradycja.
Wpisał: Izabela Brodacka   
03.12.2014.

Wybory jako „ święto demokracji”, nowa świecka, droga, męcząca i dość bezsensowna tradycja.

 

Izabela Brodacka

 

„ Święta święta.... i po świętach” . Tę głęboką refleksję nagminnie prezentuje skacowany lud pracujący miast i wsi w pierwszy dzień po świętach. Wyraża ona pełne żalu zdumienie, że tak wielka ilość przygotowań dała tak mierny rezultat, bo: „wszystko, wszystko wypite! zjedzone! - Cóż dalej?” (jak napisał Paul Verlaine w wierszu „ Niemoc” ) Trzeba iść do roboty z ciężkim brzuchem i obolałym łbem.

To popularne podejście zasadza się na całkowitym zaniedbaniu transcendentnego wymiaru świąt. Święta to często czysta tradycja, to wielkie bezsensowne żarcie i poświąteczne zniechęcenie. Narodziny Zbawiciela czy Jego Zmartwychwstanie to tylko pretekst do tego właśnie wielkiego żarcia, sprzątania mieszkań, trzepania dywanów, kupowania prezentów.

Nie ma sensu wdawanie się tu w rozważania jak kształtowały się świąteczne tradycje. Kiedy zaczęto stawiać w domach choinki i co podaje się do stołu. Większość tych czynności należy do zupełnie świeckiego rytuału, święta obchodzi się niezależnie od światopoglądu, w Polsce świętowali zawsze również i komuniści.

Obecnie wiele osób nie lubi świąt i ich unika wyjeżdżając gdzieś na narty czy do ciepłych krajów. Dotyczy to nie tylko osób samotnych lecz coraz częściej rodzin. Ucieka się w ten sposób od bezsensownych wydatków, męczącego sprzątania, gotowania i obżarstwa.

Dokładnie to samo dotyczy wyborów. Niezwykle staranne przygotowania, rytualny gest wrzucenia kartki do urny i powyborcze zniechęcenie. Najlepszy dowód, że wybory traktowane są jako „ święto demokracji”, nowa świecka , droga, męcząca i dość bezsensowna tradycja.

Gdyby ludzie traktowali wybory poważnie nie zgodziliby się na skandal jakim były ostatnie wybory i na przyklepanie wyborczych oszustw. Zgodzili się jednak w milczeniu i zniechęceniu.

W istniejącej sytuacji dyskutowanie nad ordynacjami i sposobami liczenia głosów ma dokładnie taki sam sens jak dyskutowanie nad wyższością Wielkanocy nad Świętami Bożego Narodzenia albo nawet lepiej - nad obowiązującym kolorem kapci Świętego Mikołaja.

Bardzo dobrze pasuje tu większy fragment utworu Verlaine'a

Jam Cesarstwo u schyłku wielkiego konania,
Które, patrząc, jak idą Barbarzyńce białe,
Układa akrostychy wytworne, niedbałe,

Wszystko, wszystko wypite! zjedzone! - Cóż dalej?”