Cienie w pieczarze - Kataryna
Wpisał: Kataryna   
15.10.2009.

Cienie w pieczarze

2009-10-14 http://kataryna.salon24.pl 

Piotr Śmiłowicz: Jeden z członków rządu, dopytywany sms-owo przez redakcyjnego kolegę o szczegóły afery stoczniowej, postanowił wystawić na próbę naszą erudycję. Napisał sms-a: „To co obserwujecie, to cienie w pieczarze, nie rzeczywistość”. Trafił w sedno.
            Inspirująca metafora więc ją pociągnę. Wielkość i kształt cienia zależy od tego pod jakim kątek pada światło. W zależności od tego, kto i jak je ustawi, cień będzie mały i niegroźny, lub wielki i przerażający. Na szczęście dla nas, są osoby, które widziały rzeczywistość, zanim my zobaczyliśmy cień.

1. Zapowiedź bomby

Rzeczpospolita: Z informacji „Rz” wynika, że nazwiska ministra skarbu Aleksandra Grada, byłego wiceministra gospodarki Adama Szejnfelda oraz innych polityków PO przewijają się w dokumentach Centralnego Biura Antykorupcyjnego dotyczących niejasności wokół prywatyzacji dwóch stoczni. (...) Co próbowało wyjaśnić Biuro? Z informacji „Rz” wynika, że m.in. to, czy przez spółki córki Stoczni Gdynia wyprowadzano pieniądze. Firmy sprzedawane osobom fizycznym za niewielkie pieniądze były jednocześnie wierzycielami stoczni. Po transakcji stocznia szybko realizowała zaległe płatności. Nabywca mógł więc zarobić kilkakrotnie więcej, niż zapłacił za spółkę. CBA bacznie przyglądało się też roli, jaką w sprzedaży aktywów Stoczni Szczecińskiej Nowej i Stoczni Gdynia odegrał Abdul Rahman El Assir, libański handlarz bronią, były pośrednik Bumaru, polskiego giganta zbrojeniowego.
Dziennikarze Rzepy zapewne nie widzieli materiałów CBA, ale można z dużym prawdopodobieństwem przyjąć, że o ich zawartości dowiedzieli się z pierwszej ręki. Zwróćmy uwagę co zdaniem ich informatorów było kluczowe w tych materiałach, bo tych wątków - zaznaczyłam je podkreśleniem -  nie znajdziemy w ujawnionych później stenogramach.
2. Reakcje tych, którzy ją widzieli

Mariusz Kamiński. OK, on może być przewrażliwiony i stronniczy. Ale odnotować trzeba, że on i jego ludzie znając nie cienie a rzeczywistość, dostrzegli powód do alarmu.
Donald Tusk. Gdy zobaczył to samo co widział Kamiński, nie tylko w te pędy pobiegł z tym do prokuratury, ale jeszcze doniósł na Kamińskiego, że ten nie zrobił tego wcześniej. Najwyraźniej Donald Tusk, znając nie cienie a rzeczywistość, uznał, że jest duża afera.
Tomasz Arabski. Przekazane przez CBA materiały ocenił jednoznacznie "Zostały zgromadzone dowody wskazujące na uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa przez osoby pełniące funkcje publiczne”. I podpisał doniesienie do prokuratury, także na Kamińskiego, za to, że on nie doniósł wcześniej.
Jerzy Szmajdziński. Jako wicemarszałek Sejmu zapoznał się z materiałami zgromadzonymi przez CBA, a zatem, tak jak Kamiński, Tusk i Arabski, oceniał nie cienie a rzeczywistość. A to co zobaczył sprowokowało go do jednoznacznych komentarzy. "[Decyzja o natychmiastowym skierowaniu sprawy do prokuratury] to jedyna decyzja, która była do podjęcia", "z materiału wynika niebywała ilość arogancji i myślenia, że jesteśmy bezkarni".
Krzysztof Putra. Również zna całość materiałów. "Materiał wagi ciężkiej, bardzo poważny, bo opisuje stan rzeczy dotyczący funkcjonowania osób na stanowiskach publicznych i to na różnych szczeblach",  "Jest nad czym się zastanawiać w jakiej kondycji jest polskie państwo".
3. Wybuch kontrolowany
            Opublikowane przez Wprost stenogramy nie potwierdzają doniesień Rzepy, ten kto zdecydował się ujawnić tajne materiały dziennikarzom Wprost z jakiegoś powodu wybrał z nich nie to, co w artykule Rzepy brzmiało najpoważniej. Stenogramy we Wprost są medialnie bardzo atrakcyjne i - co ważniejsze - łatwo poddają się dowolnej obróbce, ale nie czy jest to "waga ciężka" uzasadniająca cytowane wyżej reakcje nawet ludzi Kamińskiemu wrogich? W żadnym ze stenogramów nie pojawia się wątek handlarza bronią, sprzedaży spółek-córek swoim, nigdzie nie pada też nazwisko Szejnfelda i innych polityków PO. Owszem, są fragmenty kompromitujących urzędników rozmów, ale nie aż takie, żeby uzasadniać cytowane wyżej alarmistyczne komentarze polityków wszystkich opcji. Z ponad 60 stenogramów wybrano kilka fragmentów, akurat nie takich, które za kluczowe w tych materiałach uznali informatorzy Rzepy. Za to łatwych do polityczno-medialnej obróbki skrawaniem.
4. Narracja
Stenogramy są dobrane tak, że możliwe jest uruchomienie narracji, którą najlepiej streścił Wojciech Maziarski.
Wojciech Maziarski: Materiały z podsłuchów CBA ujawniają nie aferę, lecz desperackie wysiłki rządu, by nie stracić jedynego oferenta, chcącego kupić to przedsiębiorstwo. Działania urzędników Ministerstwa Skarbu były zgodne z interesem Polski i dobrze świadczą o postawie i motywacji ludzi, którzy sprawując funkcje publiczne zabiegają o interes polskiej gospodarki tak, jak biznesmen i menedżer troszczący się o swoją prywatną firmę.
            Reakcja Maziarskiego, a za nim innych prorządowych publicystów, a także polityków Platformy, nijak się ma do spontanicznej reakcji Tuska, Arabskiego, Szmajdzińskiego, o Kamińskim i prezydencie nie wspominając. Tyle tylko, że Maziarski ocenia wyłącznie cienie, a oni widzieli rzeczywistość.
            Wrzucenie do debaty o "aferze stoczniowej" drobnych fragmentów stenogramów wcale nie jest uderzeniem w Platformę, jest kontrolowanym zdetonowaniem ładunku, o którym wiadomo było, że wybuchnie i jedyne co można zrobić to zminimalizować straty.
Dzisiaj obowiązuje narracja "o rządzie, który się starał za bardzo", i taka narracja od biedy by się broniła gdyby opublikowane przez Wprost materiały stanowiły całość, lub choćby reprezentatywną część zebranego przez CBA dowodu. Ale nie stanowią, bo gdyby tak było, to nie byłoby ani pierwszego artykułu w Rzepie, ani tym bardziej reakcji Tuska, Arabskiego i Szmajdzińskiego. Nie byłoby też odsunięcia od przetargu urzędników, którzy - jak chce nas przekonać Maziarski - ryzykowali karierą i więzieniem tylko po to aby w stoczni można było dalej budować statki.
            Wróćmy więc zatem do tego od czego wszystko się zaczęło bo to była rzeczywistość, wszystko co potem to tylko takie ustawianie światła, żeby rzucane przez rzeczywistość cienie skutecznie nas zmyliły. Wrzucenie stenogramów przypomina mi zagranie z taśmami Gudzowatego, z których przebiło się wyłącznie to co w nich nieistotne a ekscytowanie się żartami o Kwaśniewskiej pozwoliło nie zauważyć prawdziwego mięsa (pisałam o tym we wpisie "Uwaga na taśmy!"). Coś podobnego dzieje się teraz z "aferą stoczniową", jesteśmy stopniowo oswajani z jej odpryskami, w sumie pewnie mało istotnymi ale ułatwiającymi zlekceważenie tego co za jakiś czas wybuchnie. Bo jak już wybuchnie, będziemy mieć zakodowane, że to ta rzekoma afera stoczniowa, której nigdy nie było.
            Śmiłowicz ma rację, to co teraz obserwujemy to tylko cienie w pieczarze mające przykryć to co naprawdę ważne, czyli wątki wymienione w artykule Rzepy, od którego się wszystko zaczęło. Kamiński i Kaczyński może przejmują się byle ustawianiem przetargu, ale Tusk, Arabski i Szmajdziński na pewno nie wpadliby w przerażenie gdyby jedyne co zobaczyli, to to co my znamy ze stenogramów. Możemy nie ufać Kamińskiemu, ale warto zaufać pierwszym, spontanicznym reakcjom Tuska, Arabskiego i Szmajdzińskiego. Kiedy już widzieli, że jest poważna, a nie mieli jeszcze  pomysłu jak ją zbagatelizować. Stenogramy to tylko cienie w pieczarze, a dzisiejsze reakcje to już tylko wypracowana w pocie czoła narracja. Ja spokojnie czekam na odsłonięcie rzeczywistości, czyli wątku spółek-córek, handlarza bronią, na nazwisko Szejnfelda i innych polityków PO.