Czy Putin zejdzie na zawał? Czy Radek zostanie ambasadorem w Baku?
Wpisał: MatkaKurka   
17.12.2014.

Czy Putin zejdzie na zawał? Czy Radek zostanie ambasadorem w Baku?

 

[a to śledziona nie starczy? MD]

 

MatkaKurka 2014-12-16 kontrowersje

 

Zacznę od sprawy międzynarodowej, bo dzieje się prawie według mojego życzenia. Jedną z pierwszych moich reakcji na wyczyny Władimira Putina była najbardziej oczywista konstatacja, że kegiebistę i całą „mocarstwowość” Rosji da się uziemić paroma „enterami” wciśniętymi przez kilku bankierów. No i długo nie trwało, a oczywistość ciałem się stała.

[ale Kolego, zdychając (od dziesięcioleci, przypominam...) niedźwiedź może jebnąć (używając jego języka) jakąś bombkę na pożegnanie.. MD]

Rozumiem, że dla części, zwłaszcza „narodowców”, ruski despota, który się otoczył żydowskimi finansistami równie mocno, co towarzyszami z KGB, taki obrót rzeczy jest tragiczny. Nie mój problem, za stary i pozbawiony naiwności jestem, aby nie korzystać z darów losu.

 

Do gangsterskiej finansjery mam równie ciepły „stosunek”, jak do ruskiego bandyty, ale musiałbym na łeb upaść i to ze trzy razy pod rząd, żeby się nie ucieszyć zarżnięciem kursu rubla. Bardzo dobrze i jeszcze raz doskonale, oby tak dalej. Niech się wykańczają wzajemnie, bo prócz dzieci i niepiśmiennych chyba nikt nie wierzy, że atak na Putina jest dziełem przypadku. Krym i inne „pierdoły” żydowscy kasjerzy mają w najgłębszym poważaniu, amerykańska diaspora dogadywała się z radziecką doskonale, jednak przyszedł czas, że przykurczona kołderka zmieniła przyjacielskie stosunki.

Należałoby się temu szerzej przyjrzeć, czy poszło o amerykańskie łupki, czy ropa z OPEC zrobiła swoje, czy raczej chodzi o niebezpieczny precedens, czyli „nie będzie sobie ruski niedźwiedź robił z nas jaj”. W każdym razie dobra informacja jest taka, że nastąpił koniec przyjaźni między amerykańskimi i radzieckimi diasporami. Od teraz strzyżenie gojów odbywać się będzie w poszczególnych frakcjach i rodzinach. Trudno dziś rozsądzić, jaki rodzaj listu poleconego dostał Putin albo jest to klaps albo zapowiedź zmiany warty, czas pokaże.

Podobny los spotkał naszego ministra, marszałka i komiwojażera Sikorskiego. Jemu też ktoś przycisnął guzik i płomień pod grillem się podniósł. Na 1000 możliwych sposobów, upokarza się pana Radka prostacką „kilometrówką” i myślę sobie, że ta złośliwa premedytacja jest wystarczającym sygnałem zapowiadającym koniec Sikorskiego w politycznej czołówce. Cięgle obowiązuje zasada „Złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma”, ale nie wszystko, co w porzekadle działa, w życiu się sprawdza.

Owszem wiedzę ma Sikorski taką, że mógłby wysadzić, a nawet i do niewyjaśnionych okoliczności śmiertelnych doprowadzić niejednego Komorowskiego, czy Tuska. Jego problem polega jednak na tym, że najwyraźniej za łeb trzyma go kilku Kozaków i wielu Tatarzynów, a on sam wszystkich za łby nie połapie.

Równowaga sił działa do momentu, w którym notowania zaczynają lecieć na pysk. Gdzie pójdzie osamotniony Sikorski, żeby się podzielić pikantnymi informacjami o Smoleńsku albo innym Amber Gold? Do TVN? Do GW? Czy może do TV Trwam? Taka wiedza w warunkach RP III jest bezużyteczna, zresztą w zagranicznych mediach też nie poszaleje, bo kto się będzie narażał na „wywoływanie w Polsce niepokojów”. Ewidentnie Radek znalazł się na aucie i to wystarczy, żeby za jakiś czas przestał się kompletnie liczyć. Do Sikorskiego płynie bardzo prosty komunikat – wybij sobie z głowy prezydenturę, dziś, jutro i za dwie kadencje.

Nie posłuchasz? No to my ci wybijemy z głowy marszałka sejmu i poniżej posła, ewentualnie ambasadora w Baku nie podskoczysz. I nawet nie jest ważne, kto za te sznureczki pociąga. Ważne, że sznurki widać gołym okiem i o to właśnie chodzi. Podobną metodą wyekspediowano Tuska do UE tak sprawnie, że gwałtem się musiał po angielsku na migi uczyć.

Liczy się samo wskazanie miejsca, które Radkowi zostało wskazane. Nie podał się do dymisji, bo jeszcze pokazuje kolegom z PO, że się nie boi wyroku, ale boi się i wie, co go czeka. Jeśli uratuje stołek marszałka, to na krótko. Platforma nie będzie robić niczego na siłę, ku radości opozycji i na tym patencie jeszcze Sikorski kawałek ujedzie. Tylko jak daleko? Do końca kadencji został niecały rok, w którym się jeszcze niejedno wydarzy i Radek nie będzie rozdawał kart, Radek jest… waletem żołędnym i taki status mu zostanie przyklejony, aż do ostatecznej degradacji.

Nie tacy, jak Putin kończyli z nożem w plecach nie tacy jak Sikorski zadławili się ością łososia albo po zapaści kończyli żywot z diagnozą – niewydolność krążeniowo-oddechowa. Radek ego ma rozhuśtane pod niebiosa, ale samobójcą nie jest, pęknie i wycofa się.

Putin, co innego ten może skończyć, jak „zawałowi” poprzednicy. Pożyjemy, zobaczymy.