Elektrownia atomowa w Polsce?? | |
Wpisał: Włodzimierz Bojarski | |
08.05.2007. | |
PROBLEM BUDOWY W POLSCEELEKTROWNI ATOMOWEJProf. dr hab. inż. Włodzimierz Bojarski *)
Zawartość opracowania : 1. Europa, Stany Zjednoczone i inne kraje wobec energetyki atomowej 2. Przyszłe potrzeby energii i nowych elektrowni w Polsce 3. Postęp techniczny i możliwości budowy nowych elektrowni 4. Niebezpieczeństwa energetyki atomowej 5. Energetyka a wymagania ochrony środowiska 6. Koszty energii z nowych elektrowni 7. Kontrowersyjne zaangażowanie lobby atomowego 8. Wielkie obce interesy w energetyce atomowej 9. Polski interes w polskiej energetyce 10. Udział w rozbudowie elektrowni atomowej na Litwie Synteza Literatura
*) Energetyk-ekonomista i analityk systemowy, kierował w ciągu ponad dwudziestu lat Zakładem Problemów Energetyki PAN, prowadząc z zespołem strategiczne badania przyszłości energetycznej Polski. Opracował z zespołem politykę energetyczną Polski na lata 1995-2010.
1. Europa, Stany Zjednoczone i inne kraje wobec energetyki atomowej W krajach Europy Zachodniej pracuje około 150 reaktorów atomowych w różnych elektrowniach, niektóre czynne są już od około trzydziestu lat. Dla potrzeb tych elektrowni rozbudowano wielkie zaplecze produkcyjne i naukowo-badawcze. Wytwarza się tam wszystkie urządzenia do tych elektrowni oraz produkuje i przetwarza paliwo uranowe. W tym okresie uniknięto szczęśliwie wielkich katastrof oraz zgromadzono znaczny zasób umiejętności i doświadczeń. Wynikowe oceny i decyzje techniczno – ekonomiczne oraz społeczno – polityczne dotyczące przyszłości energetyki atomowej są następujące [1]: Austria: Jedyna w kraju nowoczesna elektrownia atomowa zbudowana pod Wiedniem, gotowa do uruchomienia, została rozebrana przed podjęciem pracy po referendum w 1978 r. Zakaz budowy energetyki atomowej został wniesiony i wpisany w konstytucji w 1999 r. Belgia: W 2003 r. wprowadzono ustawowy zakaz budowy nowych elektrowni atomowych i plan zamknięcia istniejących między 2015 a 2025 r., najpóźniej po 40 latach eksploatacji. Dania: Rozwija się bez energetyki atomowej. W 1985 r. zapadła decyzja rządowa przeciw budowie elektrowni atomowych (jeszcze przed katastrofą w Czarnobylu). Grecja: Bez energetyki atomowej. W 1982 r. podjęto decyzję rządową przeciw jej budowie. Hiszpania: Od 1981 r. nie buduje się i nie projektuje żadnej nowej elektrownii atomowej. Holandia: Ostatni reaktor atomowy będzie zatrzymany w 2013 r. Nowe budowy nie są przewidziane. Irlandia: Brak energetyki atomowej, mimo dawnych decyzji z 1974 r. o jej budowie. Niemcy: W 1988 r. decyzja rządowa o stopniowym odejściu od energii atomowej i zakaz budowy nowych elektrowni atomowych. 19 istniejących reaktorów zostanie wycofanych po około 32 latach eksploatacji. Portugalia: W 1995 r. ostatecznie zrezygnowano z budowy elektrowni atomowych, planowanych od 1971 r. Szwajcaria: W 1993 r. przyjęto dziesięcioletni zakaz budowy nowych elektrowni atomowych, a następnie nie podjęto decyzji o nowych budowach. Włochy: W 1994 r. cztery czynne reaktory zostały zamknięte, a budowa pięciu nowych została przerwana. Wielka Brytania: W 2003 r. ogłoszono, że nie przewiduje się budowy nowych elektrowni atomowych. Istniejące zostały z trudem sprywatyzowane, pod warunkiem dalszego pokrywania części ich kosztów przez budżet państwa. Jedynie Francja, ze względu na swój wielki przemysł atomowy i konieczność wycofania starszych reaktorów, zdecydowała się na budowę i uruchomienie w 2012 r. jednego reaktora nowego typu. Będzie to prototyp wodno-ciśnieniowego reaktora EPR, opracowywany od ponad dziesięciu lat; budowany dla celów promocyjnych na eksport oraz przewidywany w przyszłości do zastąpienia istniejących reaktorów we Francji. W naszej części kontynentu jedynie Finlandia zdecydowała się na dostawienie w elektrowni Olkiluoto, obok dwu pracujących tam reaktorów, nowego trzeciego reaktora typu EPR – 1600 MW (usytuowanego na morskiej wyspie) [2]. Zapewne podobny reaktor zastąpi w Ignalinie na Litwie stary, rosyjski reaktor typu RBMK (taki jak w Czarnobylu). Również w Stanach Zjednoczonych od szeregu lat nie buduje się nowych elektrowni atomowych. Żaden stan nie zgadza się na budowę na jego terytorium składowiska odpadów silnie radioaktywnych i elektrownie muszą je składować u siebie na miejscu, co jest rozwiązaniem prowizorycznym. Podjęto też wtórną przebudowę starych elektrowni atomowych na gazowe i olejowe (po odłączeniu reaktora dostawia się konwencjonalną część kotłową) [3, 4]. Ta sytuacja nie zmieniła się od wielu lat. Dopiero w 2005 r. rząd USA zdecydował się zaangażować w budowę promocyjną nowych bloków jądrowych, z myślą głównie o ich eksporcie. Nowa polityka energetyczna Japonii do 2030 r. kładzie główny nacisk na rozwój czystych technologii węglowych [5]. Podobnie Indonezja, po wnikliwej analizie zrezygnowała z budowy elektrownii atomowych i postawiła na czystą energetykę węglową [6]. W okresie 1990 – 2005 na świecie zlikwidowano 107 reaktorów atomowych o łącznej mocy 33 000 MW [7]. Nadal więcej się reaktorów likwiduje niż buduje; nowe głównie na rozległych obszarach Chin, Indii, a zapewne i Syberii. Może i we Wschodniej Europie pod naciskiem potrzeb i interesów jeszcze jakieś nowe bloki jądrowe zostaną postawione w miejsce likwidowanych, ale nie będzie tego wiele. Analizy i prognozy do roku 2030, opracowane na ostatni kongres Światowej Rady Energetycznej (największa światowa organizacja energetyków różnych specjalności i komitetów krajowych) wskazują, że produkcja energii elektrycznej z elektrowni atomowych utrzyma się w tym okresie na obecnym poziomie (stopniowej likwidacji elektrowni w Europie i Ameryce towarzyszyć będzie ich rozwój w Azji). Jednak udział tej energii w całej produkcji energii elektrycznej zmaleje w tym czasie do połowy (z obecnych 16,8% do 8,6%). Natomiast produkcja energii elektrycznej z elektrowni węglowych w tym okresie podwoi się [8].
2. Przyszłe potrzeby energii i nowych elektrowni w Polsce Brane pod uwagę przyszłe zapotrzebowanie energii elektrycznej musi wynikać z naukowo opracowanych prognoz, a nie z koniunkturalnych założeń i przewidywań partykularnych grup interesu. Prognoza energetyczna powinna uwzględniać: - prognozowane tempo ogólnego wzrostu gospodarczego kraju i poszczególnych sektorów, - przewidywania dotyczące postępu technicznego w zakresie obniżania energochłonności poszczególnych procesów oraz możliwej substytucji energetycznej, - prognozowane zmiany cen poszczególnych surowców energetycznych, paliw i nośników energii oraz preferencje w handlu zagranicznym, - równoczesne i równoległe studia prognostyczne dotyczące przyszłego zapotrzebowania podstawowych finalnych nośników energii (węgla, benzyn i olei, ciepła, energii elektrycznej, gazów). Ostatnia taka prognoza do 2010 r., opracowana przez Zakład Problemów Energetyki PAN w latach 1994/95, została opublikowana w 1998 r. [9]. Porównano tam także inne równocześnie prezentowane przewidywania produkcji energii elektrycznej w Polsce na lata 1995-2010. Według dolnej prognozy Zakładu produkcja energii w 2010 r. miała wynieść około 165 TWh, a według J. Mareckiego 205 TWh [10] i podobnie według przewidywań Polskich Sieci Elektroenergetycznych [11]. Już w 1993 r. Zakład sygnalizował możliwość tzw. zeroenergetycznego wzrostu gospodarczego. I to się potwierdziło w następnych latach, a rzeczywista produkcja energii elektrycznej w Polsce prawie dokładnie pokrywa się z dolną prognozą Zakładu. Trafność długookresowych studiów strategicznych, prowadzonych w Zakładzie Problemów Energetyki PAN w ciągu dwudziestu lat, była jedną z przyczyn jego likwidacji w 1996 r. Rząd wolał korzystać z sugestii i materiałów przygotowywanych przez Energy Restructuring Group ERG - zespół zagranicznych specjalistów Banku Światowego, zachodnich koncernów oraz polskich pomocników, zainstalowanych wówczas w Warszawie. Obce interesy i koniunkturalne układy polityczne zdominowały na szereg lat gospodarkę energetyczną w Polsce. Pewne węższe prace analityczno – badawcze dotyczące energetyki prowadzi nadal zespół byłych pracowników Zakładu Problemów Energetyki PAN, w specjalistycznej firmie: Badania Systemowe EnergSys., a także Agencja Rynku Energii i niektóre Politechniki. Godne uwagi są ostatnio prezentowane przez M. Dudę zapotrzebowania na energię finalną do roku 2030 [12]. Scenariusz bazowy zapotrzebowania wydaje się umiarkowany w porównaniu z innymi, znacznie wyższymi, nieco wcześniejszymi przewidywaniami J. Solińskiego [8]. Przyjęte do niego założenia budzą jednak pewne zastrzeżenia. Zakłada się bowiem w całym dwudziestoleciu 2011-2030 utrzymanie wysokiego tempa wzrostu gospodarczego kraju na poziomie około 5% rocznie, gdy w tym samym czasie w krajach europejskich OECD tempo to wyniesie 2,3 do 1,8% rocznie [8]. Najprężniejsza gospodarka sąsiednich Niemiec w latach 1991-2001 rozwijała się z tempem 0 do 2% rocznie, przy malejącym zużyciu energii pierwotnej. Ponadto przewidywania M. Dudy, dotyczące wzrostu zapotrzebowania na energię elektryczną nie są skonfrontowane i zbilansowane z zapotrzebowaniem na inne nośniki energii i z tego powodu mają też charakter jednostronny. Już 25 lat temu, w ramach europejskich studiów tzw. „zrównoważonego rozwoju”, przewidziano dla Polski znaczne zmniejszenie potencjału produkcyjnego przemysłu i rolnictwa, poważne zmniejszenie liczby ludności (do kilkunastu milionów) oraz szersze zalesienie kraju. Jest widoczne, że ten katastrofalny scenariusz jest realizowany konsekwentnie, z udziałem ponadnarodowych korporacji i obcego kapitału, dyrektyw Unii Europejskiej i władz w Warszawie. Zatrudnienie w polskim przemyśle i rolnictwie zmniejszyło się do połowy stanu z lat osiemdziesiątych, wyjechało już za granicę ponad 2 mln młodych Polaków, liczba rodzących się dzieci zmalała już o 1/3, a nakłady na badania naukowe zostały zmniejszone do poziomu krajów afrykańskich. Polska staje się krajem peryferyjnego neokolonialnego kapitalizmu i przy utrzymaniu tej sytuacji w dłuższym okresie czasu będzie się rozwijała wolniej niż zachodnie metropolie. (Europa dwu prędkości). W końcu 2005 roku Polska wykazywała wśród wszystkich 25 państw członkowskich Unii najniższy poziom dochodu narodowego, najwyższe bezrobocie, najniższy poziom zatrudnienia i nakładów na naukę [13]. M. Duda zakłada, że wzrost PKB będzie nadal wywoływał odpowiednie powiększanie się zapotrzebowania finalnego na energię elektryczną, które będzie wzrastało w tempie 2,3% rocznie w latach 2010-2020 oraz w tempie 3% rocznie w latach 2021-2030. Tym założeniom brak jednak uzasadnienia, gdyż w długim dwunastoletnim okresie lat 1985-1997 produkcja energii elektrycznej w Polsce utrzymywała się prawie bez zmian na poziomie około 140 TWh rocznie, a następnie wzrastała o około 1 do 2% rocznie. Zużycie energii elektrycznej ogółem w roku 2000 było takie samo jak w roku 1990 [GUS]. Następuje bowiem istotne zmniejszenie energochłonności w gospodarce i pewne względne nasycenie. Wzrost zużycia energii elektrycznej zostanie dodatkowo przyhamowany podniesieniem jej ceny, po sprywatyzowaniu energetyki oraz wywołany potrzebą sfinansowania budowy nowych elektrowni i połączeń sieciowych. Wprawdzie zużycie energii elektrycznej na mieszkańca jest w Polsce o połowę niższe w porównaniu z krajami zachodnimi, ale zarobki są równocześnie czterokrotnie niższe. Zużycie energii na mieszkańca jest też w Polsce prawie dziesięciokrotnie wyższe aniżeli w Boliwii, Indiach czy Pakistanie [8]. Przy obecnym braku poważnych, strategicznych studiów rozwojowych nie wiadomo nawet, czy krajowa produkcja energii elektrycznej osiągnie poziom 190 TWh już w 2010 r., czy dopiero w 2020 r., jak z innego źródła podaje M. Pawlik [14]. A jeszcze niedawno J. Soliński krajową produkcję w 2020 r. przewidywał w wysokości 255 TWh [8]. Krajowe zużycie energii w 2020 r. J. Marecki podawał w 2004 r. na poziomie 230 TWh [15], a w 2006 r. już tylko w wysokości 140TWh [38]. Rządowa Polityka energetyczna Polski do 2025 roku przyjmuje, że zapotrzebowanie w roku 2025 wyniesie 270 –275 TWh, W. Kamrat podaje zapotrzebowanie w 2030 r. w wysokości 240 TWh [16], a M. Duda – 190 TWh. Nie można budować na takich przewidywaniach i luźnych poglądach. Od zapotrzebowania na energię elektryczną trzeba przejść logicznie do bilansu mocy produkcyjnych: istniejących, wycofanych i nowych, potrzebnych do zainwestowania. A tu ujawniają się dalsze niewyjaśnione problemy. W ostatnich latach krajowy system elektroenergetyczny dysponował ponad 30% rezerwy mocy, częściowo przestarzałej, oczekującej na decyzje o wycofaniu i likwidacji. W państwowych systemach energetycznych jako optymalny ekonomicznie przyjmowano poziom rezerwy mocy w wysokości około 15%. Natomiast sprywatyzowane zachodnioeuropejskie systemy energetyczne mniej liczą się ze stratami u odbiorców i zmniejszają tę rezerwę. Zimą spada ona do 5% (wg niezależnej światowej firmy eksperckiej Cap Gemini Ernstand Young). Mnożą się coraz częstsze awarie [17], czego doświadczyliśmy także w Warszawie, po sprywatyzowaniu zakładu energetycznego STOEN. Jest więc problem, wymagający osobnego wyjaśnienia, jaki poziom rezerwy mocy przyjmować dla częściowo prywatyzowanych zakładów energetycznych w Polsce. Drugi problem dotyczy tempa wycofań. W Europie Zachodniej jest tendencja aby wydłużyć okres dopuszczalnej eksploatacji dużych konwencjonalnych bloków węglowych z 30 i 35 lat do 40 lat. Jest to problem rachunku opłacalności, z uwzględnieniem sprawności, ceny paliwa i ograniczeń emisji. Brak takiej analizy dla polskich bloków i nie ma jasności w jakim stopniu te ograniczenia mogą zmniejszyć moc elektrowni rezerwowych i pracujących krótkotrwale w okresie szczytowego obciążenia. Następny problem dotyczy zakładanego w przyszłości eksportu netto energii elektrycznej z Polski. W ostatnich latach wynosił on około 10 TWh rocznie, co stanowiło około 9% krajowego zużycia finalnego. Nie wydaje się zasadne, aby kraj tak zubożony jak Polska inwestował w najbardziej kapitałochłonny przemysł energetyczny i dostarczał energię do bogatszych krajów zachodnich (gdyż kraje wschodnie mają jej nadmiar). W okresie perspektywicznym trzeba się też liczyć ze znacznym rozwojem lokalnych źródeł energii; elektrociepłowni oraz elektrowni komunalnych i przemysłowych, m.in. ze źródeł odnawialnych. One również muszą zostać racjonalnie zaprognozowane i uwzględnione w krajowym bilansie mocy. Unia Europejska postuluje, aby źródła odnawialne dostarczały w przyszłości 20% energii. Tak więc sprawa przyszłego bilansu mocy polskich elektrowni musi być gruntownie przestudiowana i uzasadniona, a tego dotychczas brakuje [12]. Jedynie ogólnie M. Pawlik podaje, że co roku trzeba wycofywać z eksploatacji około 850 MW mocy w starych elektrowniach [14]. Przyszłego bilansu mocy polskich elektrowni nie można zostawić grze doraźnych interesów, np. lobby atomowego i nie dość kompetentnej administracji państwowej. Dopiero po przestudiowaniu i wyjaśnieniu prognozy zapotrzebowania i bilansu mocy będzie można podjąć następne, najważniejsze zagadnienie dotyczące nowych potrzebnych elektrowni i odpowiedzieć na pytania: kiedy, ile, gdzie i jakie? Akceptując pochopnie zawyżone przyszłe zapotrzebowania energii elektrycznej i mocy elektrowni można doprowadzić do kosztownego przeinwestowania energetyki w Polsce, z dużą korzyścią dla naszych sąsiadów. Już tak się wcześniej stało z gazem dla Polski. W pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych istniały racjonalne prognozy przyszłego zapotrzebowania na gaz, opracowane we wspomnianym Zakładzie Problemów Energetyki PAN. Jednak ówczesny zarząd Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa przyjął do planów zalecane z Zachodu wartości znacznie zawyżonego zużycia - o 10 mld m3 rocznie. Ułatwiło to zaangażowanie Polski w budowę potrzebnego Niemcom i Rosji tranzytowego „gazociągu stulecia” i zakontraktowanie dla Polski nadmiernych, niepotrzebnych ilości gazu. Na szereg lat uzależniło to Polskę od monopolistycznych dostaw rosyjskich i zablokowało możliwości dywersyfikacji zaopatrzenia. Za to Niemcy na końcu polskiego odcinka gazociągu kupują gaz taniej niż my na jego początku. (Tym kontraktem, zawartym na szkodę państwa, zajmuje się od lat prokuratura.)
3. Postęp techniczny i możliwości budowy nowych elektrowni Przyrost mocy zainstalowanych w elektrowniach atomowych w świecie załamał się po 1985 r. i prawie całkowicie ustał po 1995 r. Dlatego dosyć trudno mówić o postępie technicznym w budowie tych elektrowni. Natomiast we Francji i w USA opracowano kilka nowych reaktorów, które zapewne będą pomału instalowane w różnych krajach. Będą to nadal reaktory wodne ciśnieniowe typu PWR, najczęściej dotychczas budowane, o polepszonych parametrach bezpieczeństwa i zmniejszonej ilości odpadów [18]. W ciągu minionych kilkudziesięciu lat intensywnych badań nie udało się, niestety, rozwiązać podstawowego problemu towarzyszącego energetyce atomowej i wynaleźć skuteczny sposób unieszkodliwiania czy dostatecznie pewnego, długookresowego składowania odpadów. Odpadem jest wypalony uran z reaktorów i materiały towarzyszące, a także radioaktywny złom z demontowanych reaktorów. Pokrewny nurt badań zmierzał do budowy reaktorów o znacznie zwiększonym stopniu wykorzystania paliwa uranowego, co pozwoliłoby zmniejszyć ilość odpadów i produkować paliwo uranowe w samym reaktorze. W tym celu zbudowano m.in. kolejno dwa reaktory badawcze powielające, chłodzone sodem, szeroko reklamowane w Europie o nazwach: Phoenix i Superphoenix. Drugi został zatrzymany w 1997 r., przepracował wszystkiego 9 miesięcy w ciągu 10 lat i jest demontowany. Trudno mówić o sukcesach i rozwoju tego kierunku techniki. Brak rozwoju dotyczy także reaktorów wysokotemperaturowych chłodzonych helem. Wysoka temperatura chłodziwa pozwalałaby na wykorzystanie ciepła reaktora nie tylko do produkcji energii elektrycznej, ale do wielu ważnych, wysokotemperaturowych procesów chemicznych. Jednak w ciągu ostatnich kilkunastu lat nie widać rozwoju i szerszych zastosowań tych reaktorów. Wydaje się, że zatrzymały się one na etapie wstępnych doświadczeń i stanowią być może efektywne rozwiązania w dalszej przyszłości. W przeciwieństwie do techniki jądrowej, ostatnie dwudziestolecie przyniosło znaczny postęp w budowie elektrowni cieplnych węglowych, gazowych, olejowych oraz na różne paliwa odpadowe. Racjonalizacja konstrukcyjna realizowała dwa powiązane cele: znaczące podwyższenie sprawności energetycznej oraz zmniejszenie emisji zanieczyszczeń. Dla nas szczególnie są interesujące nowe bloki energetyczne, węglowe podwyższonej sprawności, na parametry nadkrytyczne pary, spełniające unijne wymagania ochrony atmosfery. W porównaniu z dawną średnią sprawnością elektrownii polskich i europejskich w granicach 34%-36,5%, sprawność nowych, obecnie instalowanych bloków wynosi 42-45%, a w perspektywie najbliższych lat może wzrosnąć jeszcze o 10 punktów procentowych. Już samo to oznacza znaczne zmniejszenie kosztów paliwa i uciążliwości dla środowiska. Do tego dochodzą dodatkowe urządzenia ochrony atmosfery. Pozwala to mówić o nowych, czystych technologiach węglowych [ 5, 6, 14, 20 i 21]. Dominują konwencjonalne układy technologiczne i rozwiązania w pełni opanowane konstrukcyjnie i szerzej już eksploatowane. Przewiduje się, że w oparciu o te bloki zostanie przeprowadzona szeroka rekonstrukcja energetyki w krajach zachodnich. Również w Polsce rozpoczęto już instalowanie takich bloków węglowych, nowej generacji, na parametry nadkrytyczne, podwyższonej sprawności: po 460 MW w elektrowniach ?agisza i Pątnów oraz bloku 860 MW na węgiel brunatny w elektrownii Bełchatów. Rozwój technologi węglowych idzie w kilku kierunkach, obejmując kotły o złożu fluidalnym, bezciśnieniowym lub ciśnieniowym, oraz układy gazowo–węglowe ze zgazowaniem węgla [14]. Największe bloki fluidalne pracują już w Polsce, m.in. w Turowie. Rozwijają się również tanie bloki gazowe, ale te mniej nas interesują ze względu na wysokie ceny gazu importowanego. Niewątpliwie nastąpi szybki rozwój technologii pozyskiwania energii z zasobów odnawialnych. Nie podzielając przekonania J. Zimnego i R. Kozłowskiego o możliwości szybkiego wykorzystania energii geotermalnej do produkcji energii elektrycznej [7, 22], trzeba się jednak liczyć z tym procesem w dalszej przyszłości [23]. Możliwy jest również rozwój konkurencyjnych elektrowni biometanowych i innych [55]. W Polsce w najbliższych latach konieczne są działania związane z wycofywaniem przestarzałej mocy i jej odbudową, a być może także – ze zwiększeniem w przyszłości mocy systemu krajowego. Doświadczenia krajowe i zagraniczne wskazują, że najtaniej jest taki proces realizować planowo, zachowując dotychczasowe lokalizacje elektrowni, ich zaopatrzenie paliwowe oraz powiązania systemowe, co pozwala wykorzystać istniejącą infrastrukturę oraz część urządzeń starej elektrowni (gospodarka wodna, nawęglanie, odżużlanie). Zmniejsza to jednostkowe koszty inwestycyjne o około 30% [14]. Przy okazji można powiększyć nieco moc instalowaną. Niewątpliwie jest to najbardziej racjonalna droga modernizacji. W planowaniu rozwoju polskiej elektroenergetyki trzeba brać pod uwagę przede wszystkim szczególnie korzystne krajowe możliwości i doświadczenia związane z eksploatacją i wykorzystaniem węgla brunatnego do produkcji najtańszej energii elektrycznej. Bogate złoża tego węgla w rejonie Legnicy, a także złoża Mosty-Gubin-Cybinka pozwalają zbudować tam i uruchomić dwa nowe wielkie kombinaty górniczo-energetyczne, podobne do Bełchatowa [24, 25]. Dodatkową przesłanką dla takiej decyzji może być wyczerpywanie się za dwadzieścia lat złóż rud miedzi w Legnicy, co grozi upadkiem gospodarczym regionu, jeśli zabraknie nowych dużych przedsięwzięć. Dziwi, że o możliwości wykorzystania węgla brunatnego zapomniał M. Szlifierz [26].
4. Niebezpieczeństwa energetyki atomowej W kwietniu 1986 r. nastąpił wybuch czwartego reaktora w rosyjskiej elektrowni atomowej w Czarnobylu. Reaktor nie posiadał zewnętrznej obudowy bezpieczeństwa i wielka ilość radioaktywnych materiałów została wyrzucona do atmosfery i rozproszona na rozległe tereny Ukrainy, Rosji, Białorusi, a częściowo Polski i innych krajów. Pełna ocena straszliwych skutków katastrofy jest przedmiotem sporów zwolenników i przeciwników energetyki jądrowej [27, 28]. Kofi Annan, były sekretarz generalny ONZ, w 2001 r. stwierdził w sprawie Czarnobyla [29]: „Z dwu powodów nie wolno nam przestać mieć na uwadze tej tragedii. Po pierwsze, zapomnienie o Czarnobylu to ryzyko pojawienia się podobnych katastrof przemysłowych i ekologicznych. Niestety jesteśmy bezbronni, gdy takie zdarzenia mają miejsce. Ale możemy przynajmniej im zapobiegać. Drugi powód jest taki: więcej niż 7 mln ludzi nie może zapomnieć. Oni nadal, każdego dnia, ponoszą konsekwencje tego, co zdarzyło się 15 lat temu. Tak naprawdę dziedzictwo Czarnobyla nie przestało nas prześladować, nas i naszych potomków jeszcze prze wiele następnych pokoleń”. W elektrowniach atomowych stosuje się i buduje nadal reaktory uranowe chłodzone w pierwotnym obiegu zamkniętym wodą pod dużym ciśnieniem. Posiadają one skuteczną regulację i zabezpieczenia przed wybuchem jądrowym reaktora. Do takiego wybuchu jeszcze nigdy nie doszło. W Czarnobylu wybuchła w reaktorze para wodna i wodór, co doprowadziło do jego rozsadzenia i uwolnienia silnie radioaktywnych izotopów. Zwolennicy energetyki atomowej wykluczają jednak taką możliwość w przyszłości i przyjmują, że nowy reaktor jest urządzeniem całkowicie pewnym wewnętrznie. Ponadto przed awaryjnym uwolnieniem radioaktywnych izotopów do otoczenia chroni reaktor zachodni pojedyncza, a w nowszych reaktorach podwójna obudowa bezpieczeństwa ze sprężonego betonu. Stanowi też ona stosunkowo skuteczne zabezpieczenie reaktora przed uderzeniami i próbami uszkodzenia z zewnątrz. Wytrzymuje m.in. uderzenie lekkiego samolotu. Nie sprawdzono jednak eksperymentalnie, czy taka obudowa rzeczywiście wytrzyma wybuch w reaktorze. Nie ma też pewności, że w każdych warunkach tak wielka i ciężka obudowa z czasem nie popęka pod wpływem własnego ciężaru i podłoża, jak np. pękł parometrowej grubości fundament rozpoczętej przed laty budowy elektrowni atomowej w Żarnowcu, za Gdynią [28]. (Szczęśliwie, zrezygnowano z kontynuowania tej budowy.) Żadna obudowa nie ochroni reaktora przed możliwością zbombardowania i to się już zdarzyło; przed laty Izrael skutecznie zbombardował reaktor atomowy w Iraku, jeszcze przed podjęciem jego pracy. Ostatnio Stany Zjednoczone zagroziły Iranowi atakiem na jego urządzenia jądrowe i to z pomocą strategicznej broni atomowej. Nie są to czcze groźby. Elektrownia atomowa stanowi realny, szczególnie atrakcyjny obiekt wrogiego ataku, sabotażu i szantażu. Powoduje więc zagrożenie bezpieczeństwa kraju. Ponadto pozostaną w kraju groźne odpady radioaktywne oraz kłopoty i koszty ich składowania na praktycznie nieskończenie długi okres czasu. Dziś doraźnie zabezpieczone i ukryte mogą po latach powodować wielkie problemy. Składowiska broni chemicznej i innych toksycznych materiałów, zatopione na dnie Bałtyku po pierwszej i drugiej Wojnie Światowej, już dzisiaj są dużym i groźnym problemem. Obok wielkich, mało prawdopodobnych katastrof, praca elektrowni atomowych łączy się z powstawaniem znacznie częstszych, mniejszych zakłóceń i awarii, skutkujących radioaktywnymi wyciekami i uwolnieniem ograniczonej ilości izotopów. Na tą ewentualność musi być przygotowana ludność zamieszkująca w okolicy elektrowni, co wymaga odpowiedniego jej poinformowania i przeszkolenia w próbnych alarmach. Nie jest to przyjemne, a indywidualnie może być i niebezpiecznie, np. dla chorych na serce. Z żadnym z wymienionych powyżej zagrożeń nie mieliśmy dotychczas do czynienia w Polsce, budując i eksploatując od lat elektrownie węglowe. Zaopatrywane są one z wielu krajowych, niezależnie pracujących kopalni i zasobnych pokładów, a paliwo jest łatwo składowane przy elektrowniach na sezon zimowy, czas strajków i okres, gdy mogą powstać zakłócenia w jego transporcie. Podawane stwierdzenia, że budowa elektrowni atomowej, zamiast węglowej, prowadzi do zwiększenia bezpieczeństwa energetycznego kraju [2, 30] pozbawione są racjonalnej argumentacji. Stanowią przykład niekompetentnego i niebezpiecznego zastępowania ogólnymi hasłami poważnej analizy strategicznej. Bezpieczeństwo energetyczne jest ważnym, ale i trudnym problemem [31], wymagającym kompetencji i rozwagi. Można wierzyć w niezawodność współczesnej techniki, szczególnie zachodnioeuropejskiej i amerykańskiej. Cóż jednak powiedzieć, gdy supernowoczesne samoloty F-16, kosztujące więcej złota niż same ważą, przeznaczone do zadań globalnych, mają trudność z przelotem z USA do Polski. Człowiek tworzy i wykorzystuje nowoczesną technikę, a człowiek jest zawodny nawet wtedy, gdy jest w pełni kompetentny i pozytywnie zaangażowany. Gorzej, jeśli nie jest dostatecznie kompetentny, świadomy i do końca uczciwy, a tak się też zdarza. Niedawna katastrofa hali wystawowej w Katowicach pokazała z jaką karygodną beztroską odnoszą się zagraniczni menadżerowie i ich polscy współpracownicy do bezpieczeństwa publicznego. Niestety, nie jest to przykład odosobniony. Inną ważną sprawą jest uzależnienie polityczne i bezpieczeństwo energetyczne elektrowni atomowej. Elektrownia potrzebuje do pracy importowanego paliwa uranowego i ewentualnie gwarancji jego odbioru, a jest to produkt strategiczny, uwarunkowany politycznie, istotnie uzależniający nas od dostawcy. Przy najlepszych stosunkach, takie uzależnienie nie jest bezpieczne. Ponadto praca elektrowni atomowej i obrót paliwem poddany jest specjalnej kontroli międzynarodowej, co nie zawsze jest przyjemne i bezkonfliktowe. Druga sprawa związana jest z właścicielskim dysponowaniem ruchem elektrowni i sprzedażą wytwarzanej energii. Jeśli Skarb Państwa nie będzie dysponował większościowym udziałem kapitałowym w tak kosztownym obiekcie, a na to na razie Skarbu nie stać, to w praktyce będzie to zagraniczna elektrownia w Polsce, ze wszystkimi negatywnymi tego skutkami dla polskiego bezpieczeństwa energetycznego. Wystarczy przypomnieć wieloletnie konflikty miasta Warszawy z francuską elektrownią na Powiślu, która przez prawie 40 lat od początku XX wieku utrudniała elektryfikację miasta i okolicy [32].
5. Energetyka a wymagania ochrony środowiska Wymagania dotyczące ochrony środowiska są najsilniejszym argumentem przemawiającym za budową elektrowni atomowej, gdyż jej bieżąca eksploatacja jest znacznie mniej uciążliwa dla środowiska, aniżeli elektrowni węglowej. Międzynarodowe umowy i konwencje zobowiązują kraje do znacznego zmniejszenia emisji szkodliwych gazów do atmosfery, a w tym dwutlenku węgla, który jest głównym produktem spalania. Pod tym względem elektrownia atomowa jest całkowicie „czysta”. Walor argumentacji ekologicznej jest tym większy, że łatwo trafia do społeczeństwa nastawionego proekologicznie, gdyż każdy woli bardziej czyste powietrze niż zanieczyszczone. Utrudnia też akcje organizacjom ekologicznym, występującym przeciwko energetyce atomowej i przypominającym o związanych z nią zagrożeniach, wymienionych w poprzednim rozdziale. Zmniejszenie emisji szkodliwych gazów musi kosztować i jeśli podejmuje się taki cel, trzeba szukać najbardziej efektywnych sposobów jego realizacji. Gdy rozważano przed dwudziestu laty budowę pierwszej elektrowni atomowej w Polsce, w ówczesnych warunkach, za pieniądze potrzebne na tą budowę można było uzyskać równorzędny przyrost mocy w elektrowniach węglowych oraz znacznie większy efekt ekologiczny, wprowadzając w istniejących elektrowniach skuteczniejsze urządzenia ochrony atmosfery. Tą drogą poszła energetyka polska, przerywając rozpoczętą budowę elektrowni atomowej w Żarnowcu. Do dziś w większości elektrowni urządzenia te zostały już zainstalowane. Pomiędzy 1988 a 2000 r. w elektroenergetyce zawodowej emisja tlenków siarki zmalała o 60%, tlenków azotu o 44%, a pyłów o 90%. W tym okresie krajowa emisja dwutlenku węgla zmniejszyła się o 30% i to jest teraz dla nas najtrudniejszy problem za względu na polską bazę surowcową [8]. Wymaga on jednak rzeczowej i obiektywnej analizy. Niestety, rzecznicy energetyki atomowej szeroko prezentowali fałszywe porównania nowoczesnej elektrowni atomowej z przestarzałą elektrownią węglową (bez urządzeń ochronnych), co znalazło się nawet w referacie A. Hrynkiewicza [33] na posiedzenie ogólne PAN. W 1997 r. został uzgodniony w Kioto ogólnoświatowy program do 2012 r. zmniejszenia emisji gazów szklarniowych, głównie CO2, jednak niektóre wielkie kraje najbardziej zanieczyszczające atmosferę: USA, Chiny, Indie i Australia nie przystąpiły do tego porozumienia i nie zmniejszają emisji. Również szereg krajów zachodnich, dodatkowo skłanianych do redukcji emisji przez bardziej rygorystyczne dyrektywy Unii Europejskiej, nie tylko nie zmniejszyły w ostatnich latach presji na środowisko, a jeszcze zwiększyły, jak wykazał M. Sadowski [34]. Bowiem ograniczenia ekologiczne podnoszą koszty rozwoju gospodarczego kraju i zmniejszają konkurencyjność jego produkcji. Są więc znacznie chętniej narzucane krajom postkomunistycznym i Trzeciego Świata, niż respektowane przez kraje rozwinięte. Obecnie emisje podstawowych zanieczyszczeń atmosferycznych przypadające na mieszkańca w Polsce nie odbiegają od średnich w krajach europejskich [8, 35]. I to pomimo znacznie tam korzystniejszej bazy paliwowej, energetyki atomowej i wielu nowoczesnych technologii. W celu zmniejszenia emisji CO2, UE wprowadziła do 2005 r. limity ilościowe uprawnień emisji dla poszczególnych krajów i typów urządzeń. Elektrownia węglowa musi podjąć teraz drastyczne kroki, aby ograniczyć emisję do wielkości przydzielonego jej limitu uprawnień, lub odkupić niewykorzystane uprawnienia do emisji od innego, bardziej „czystego” zakładu. Powstaje cały rynek handlu tymi uprawnieniami i dodatkowy biurokratyczny system przydziału, kontroli, sprawozdawczości i rozliczeń finansowych. Znacznie to komplikuje i utrudnia prowadzenie ruchu elektrowni, nastawionej na minimalizację kosztów. Szacuje się, że pełne wprowadzenie tego systemu spowoduje dosyć sztuczne podniesienie cen zbytu energii z elektrowni węglowych o około 30% [35]. Po przerzuceniu tej podwyżki na odbiorców energii, nie koniecznie skłoni ona producentów do zmniejszenia emisji. Dlatego nie wiadomo, czy cały ten system sprawdzi się pozytywnie i czy długo się utrzyma. UE sama coraz bardziej zaczyna cenić sobie energetykę węglową i eksploatację własnych zasobów węgla. W tym celu opracowuje unijny Plan dostępu do rezerw węgla i akceptuje trwałą pomoc publiczną (dotowanie) dla kopalń na pokrycie bieżących strat produkcyjnych (w porównaniu do cen węgla importowanego) przy wydobyciu węgla idącego na produkcję energii elektrycznej, koksu i pieców hutniczych [36]. Nie wiadomo co będzie dalej także z kryteriami Kioto po 2012 r. i czy Unia będzie egzekwowała ograniczenia, których nie zamierzają respektować kraje zachodnie. Przykładowo też można podać, że wbrew rygorom Unii, Wielka Brytania ze środków publicznych realizuje pomoc dla energetyki jądrowej, którą tylko pod tym warunkiem udało się sprzedać. Wielu uczonych świata nie podziela też poglądu, że przewidywane i nawet obserwowane ocieplenie klimatu wywołane jest przez człowieka procesami spalania paliw kopalnych. Emisja CO2 z tych procesów nie przekracza bowiem 2% naturalnych emisji z innych źródeł. Wielką rolę odgrywa też para wodna w atmosferze i inne czynniki. Wiadomo, że w historii ziemi powtarzały się okresy ochłodzenia i ocieplenia, bez żadnego udziału człowieka. Trzeba być więc ostrożnym w angażowaniu bardzo wielkich pieniędzy na zmniejszanie emisji CO2. Tak uważają Amerykanie, a jeśli stworzyli ostatnio u siebie preferencyjne warunki budowy nowych typów reaktorów atomowych, to niewątpliwe dla ich promocji eksportowej do krajów azjatyckich, a nie z troski o zmniejszenie emisji.
6. Koszty energii z nowych elektrowni W minionym roku zostały zaprezentowane dwa opracowania dotyczące porównania kosztów elektrowni węglowych i atomowych: K. Musiała i ?. Grela [37] oraz M. Dudy [12 i 38]. W obu materiałach brak jest jednak podstawowych konkretnych danych wejściowych (kosztorysowych) dotyczących budowy porównywanych obiektów. W pierwszym opracowaniu podaje się jedynie gotowe, końcowe wyniki porównania. Wymienia się natomiast szereg czynników istotnych dla obliczeń, które zostały uwzględnione wariantowo w różnych wysokościach, co wskazuje pozytywnie na szerokość analizy. Niestety, do prezentowanych wyników porównania przyjęto zupełnie nierealną wysokość stopy oprocentowania nakładów inwestycyjnych w wysokości 5%. Wprawdzie wspomniano, że wariantowo uwzględniono także wyższą wartość stopy 7 i 10%, ale już bez podania wyników, a i to jest za mało. Aktualny kredyt dla konwencjonalnych elektrowni węglowych wynosi 11,5% i więcej, a próba przedterminowego uregulowania tych kredytów dla kontraktów długoterminowych wykazała, jak bezwzględne są żądania banków. Elektrownie atomowe są traktowane jako inwestycje dużego ryzyka i stopa kredytu na te inwestycje będzie niewątpliwie wyższa. Gdyby nawet udało się ją nieco obniżyć pod gwarancje rządowe, to w istocie nic to nie zmieni, gdyż koszt ryzyka pozostaje – do pokrycia przez społeczeństwo. Tą samą, nierealnie niską wartość stopy procentowej - 5% przyjmuje w swoich kalkulacjach M. Duda, co fałszuje i jego wyniki. W materiale [38] wskazuje publikację zagraniczną, z której zaczerpnięto wartość nakładów inwestycyjnych (w nieznanych warunkach, nie wiadomo jak przeliczoną dla uwzględnienia zamrożenia nakładów na czas budowy obiektów oraz z dodaniem nieznanego odpisu na koszty likwidacji elektrowni atomowej po okresie eksploatacji). W porównaniu elektrowni atomowych z węglowymi obciąża się te drugie znacznym dodatkowym kosztem zakupu uprawnień do emisji w wysokości 10 do 30 euro za 1t CO2, choć aktualnie koszt ten kształtuje się na poziomie kilku euro za 1t CO2. W porównaniu nie podano, jakie okresy trwałości i eksploatacji przyjęto dla różnych typów elektrowni, natomiast dla elektrowni atomowej założono bez uzasadnienia 60 lat. Dotychczas koncesyjny okres eksploatacji elektrowni atomowych w Europie wynosi około 30 lat i trwa procedura przedłużania go do 40 lat. W odmiennych warunkach amerykańskich są próby wydłużania tego okresu do 60 lat, ale żadna z istniejących elektrowni jeszcze tyle nie przepracowała. O faktycznym przedłużeniu decydują fizyczne względy zużycia materiałów, stan eksploatacji oraz aktualne warunki ekonomiczne. Jedno i drugie łatwiej stwierdzać na bieżąco, ale założenie z góry w polskich warunkach 60 lat eksploatacji elektrowni atomowej jest bezzasadne. Założenie to jest istotne w kalkulacjach także ze względu na odsuwanie w czasie bardzo wysokich kosztów likwidacji elektrowni atomowej. Nic nie wiadomo, jak wyceniono te koszty oraz jak skalkulowano koszty składowania paliwa uranowego, odpadów oraz koszty ochrony obiektów i wszelkich zabezpieczeń. Nic nie powiedziano o kosztach infrastruktury badawczej, sanitarnej i alarmowej dla elektrowni atomowej. Światowe zasoby uranu nie są wielkie. Niektórzy szacują, że starczy ich na 20-30 lat. W Ameryce paliwo do elektrowni odzyskuje się częściowo z demontowanych bomb atomowych. K. Borowski podaje [19], że w ciągu ostatnich trzech lat ceny uranu wzrosły o 300%. Do tego dochodzą koszty przerobu paliwa, średnio około 1000 dolarów za 1 kg, a blok mocy 1000 MW wytwarza rocznie około 25-30 ton zużytego paliwa. W poważnych porównaniach kapitałochłonnych przedsięwzięć trzeba uwzględnić konkretne warunki lokalizacyjne i przynajmniej wstępny szkic inżynierii finansowej, związanej ze sfinansowaniem budowy elektrowni atomowej (o koszcie około 8 mld euro, jak podał wiceminister T. Wilczak [39]) oraz uzasadnienie realnej stopy kredytu. Trzeba przewidywać, że oprocentowanie kredytu będzie zróżnicowane dla różnych typów elektrowni. To samo zapewne będzie dotyczyło kosztu ubezpieczeń. W większości przypadków nowa elektrownia węglowa będzie mogła być zlokalizowana, w ramach odbudowy systemu, w miejscu likwidowanej starej, z wykorzystaniem istniejącej infrastruktury sieciowej, komunikacyjnej, wodnej i części dawnych urządzeń, co może obniżyć jej koszt do 30% [14]. Natomiast elektrownia atomowa wymaga nowej lokalizacji i sfinansowania dodatkowo całej nowej infrastruktury i powiązań sieciowych. ?ączy się to ze znacznym kosztem pominiętym w porównaniu. Wymienione publikacje zajmowały się tylko tzw. kosztami wewnętrznymi porównywanych elektrowni. Jednak skala potrzebnych nakładów i zakres oddziaływania obiektów wymaga uwzględnienia także efektów i kosztów zewnętrznych tych inwestycji. W zasadzie zagadnienie to podejmuje A. Strupczewski i U. Radovic [40 i 41]. Autorzy zajmują się jednak głównie skutkami emisji z elektrowni węglowych, wymieniając negatywne efekty zdrowotne i szkody w środowisku oraz ocieplenie klimatu. Podejmują trudne i wątpliwe szacunki wartości strat zdrowotnych, powodowanych emisjami. Nie zauważają jednak, że straty te są już normalnie uwzględnione w kalkulacjach kosztów elektrowni węglowych poprzez opłaty za użytkowanie środowiska, za przekroczenie norm emisyjnych i dodatkowo jeszcze za uprawnienia do emisji. Trzeba uważać, aby nie dojść tu do absurdalnego wniosku, że ponieważ każda działalność i praca jest w jakichś aspektach szkodliwa, więc najlepiej nic nie robić i wszystko kupować za granicą. Tym bardziej wątpliwy i dyskusyjny jest szacunek autorów dotyczący negatywnych efektów zewnętrznych, towarzyszących elektrowniom atomowym. Jest to, ich zdaniem, obiekt bez znaczących efektów i strat. Nie biorą jednak pod uwagę tak ważnych efektów zewnętrznych porównywanych elektrowni jak: - wpływ na zatrudnienie i bezrobocie w kraju, - wpływ na rozwój krajowego przemysłu i usług, - wpływ na dochody budżetowe, - wpływ na bezpieczeństwo energetyczne kraju. Metodologia takiej analizy oraz szacunkowe obliczenie tego wpływu zostały przedstawione w książce autora [42]. Nieco bardziej uproszczone, ale podobne podejście metodyczne przedstawił także A. Lisowski [43]. Bez większego trudu można obliczyć, że elektrownia atomowa z dwoma dużymi blokami o łącznej mocy 3000 MW przy pracy 7000 godzin rocznie wyprodukuje 21 TWh energii w ciągu roku. Nowoczesne elektrownie na węglu kamiennym dla tej samej produkcji zużyją w ciągu roku około 9 mln t węgla. Zmniejszenie krajowego wydobycia o tą wielkość wymagałoby zwolnienia 11 do 12 tys. osób zatrudnionych w górnictwie. Do tego dojdą bezpośrednie zwolnienia w przedsiębiorstwach współpracujących oraz pośrednie zwolnienia w innych zakładach. Istotne różnice zmniejszające zatrudnienie wystąpią już na etapie budowy elektrowni atomowej, a dalsze w jej obsłudze i usługach pośrednich. Trzeba szacować, że budowa i eksploatacja elektrowni atomowej o mocy 3000 MW, zamiast odbudowy odpowiednich elektrowni węglowych, będzie związana ze zmniejszeniem ogólnego zatrudnienia w gospodarce narodowej w wysokości około 30 tys. osób. W przypadku budowy nowego kombinatu górniczo-energetycznego, podobnego do Bełchatowa, na miejscu zostanie stworzonych 15 do 20 tysięcy nowych miejsc pracy, a pośrednio w kraju około 60 tysięcy. W budowie i obsłudze elektrowni węglowych będą uczestniczyć polskie biura projektów i jednostki badawcze, polskie fabryki maszyn i urządzeń oraz przedsiębiorstwa budowlano– montażowe, co pozwala na utrzymanie i rozwój tych działów gospodarki w kraju. Natomiast zakup elektrowni atomowej za granicą, praktycznie „pod klucz”, wyeliminuje uczestników krajowych. Tego stanu nie zmienią próby „podwieszenia się” do wielomiliardowej inwestycji, choćby w nikłym procencie, różnych krajowych inicjatorów i specjalistów. Zdrowy rozsądek i zalecenia międzynarodowych instytucji finansowych, w tym i UNIDO [44], wymagają oceny wpływu inwestycji na rozwój regionalny oraz na budżet lokalny i państwowy. W szczególności musi to dotyczyć wielkich inwestycji elektrownianych. Wskazane powyżej, duże zmniejszenie zatrudnienia w kraju oraz zmniejszenie zaangażowania krajowego przemysłu i przedsiębiorstw w przypadku budowy elektrowni atomowej zamiast węglowej, spowoduje znaczny spadek dochodów budżetowych, bezpośrednich i pośrednich, Do tego dojdzie wzrost wydatków na zasiłki i wcześniejsze emerytury zwalnianych robotników [42,43]. To należy obliczyć i uwzględniać. Roczne straty funduszy publicznych mogą wynieść około 750 mln zł. Trzeba stwierdzić, że wszystkie zakwestionowane powyżej założenia w kalkulacji kosztów wewnętrznych porównywanych elektrowni zostały dokonane na korzyść elektrowni atomowej. To samo dotyczy fragmentarycznego potraktowania kosztów zewnętrznych, z całkowitym pominięciem najważniejszych negatywnych efektów. Omówione porównanie ekonomiczne jest więc nie tylko źle udokumentowane i błędne, ale także tendencyjne. Dlatego wykazane w nim niższe koszty energii z elektrowni atomowej niż węglowej, są wynikiem fałszywym.
7. Kontrowersyjne zaangażowanie lobby atomowego Budowa elektrowni atomowych kilkadziesiąt lat temu zafascynowała różne środowiska polityczne i naukowe wizją taniej, dobroczynnej energii, potęgi militarnej i rozwoju badań naukowych. Rząd PRL w Warszawie, pod dyktando ZSRR, przyjął w 1971 r. decyzję o budowie do 2000 r. elektrowni atomowych w Polsce o łącznej mocy 23000 MW. W 1982 r. obniżono moc tych planowanych elektrowni do 10000 MW, a ostatecznie podjęto budowę tylko około 1000 MW w Żarnowcu i przygotowywano następną budowę w Klempiczu. Nieodpowiedzialne plany przewidywały także budowę w okolicy Nowego Dworu pod Warszawą największej na świecie elektrociepłowni atomowej, zasilającej w ciepło całą stolicę [3, 4]. Od początku zamierzeniom tego typu towarzyszyła wielka propaganda pro-atomowa, szeroki rozwój kształcenia fizyków oraz tworzenie i rozbudowa różnych instytutów badawczych i instytucji związanych z atomistyką. W tym nurcie zaangażowania łatwiej było o wyższe zarobki, przydział mieszkania i wyjazdy szkoleniowe za granicę. Wielu więc zdolnych ludzi podjęło pracę w tej dziedzinie. Wszyscy mniej lub bardziej wyraźnie łączyli swoje kariery i ambicje z budową elektrowni atomowych w Polsce. Nic dziwnego, że załamanie tego programu przyjęli niechętnie i próbowali go bronić, co scementowało polskie lobby atomowe. Nie ma ono wprawdzie oparcia w krajowym przemyśle, ale korzysta z silnego poparcia ze strony zagranicznego lobby atomowego oraz instytucji związanych z atomistyką i biznesem jądrowym. Wypowiada się na ogół jednym głosem, a wątpiących i odmiennie myślących wyklucza jako „niekompetentnych”. Najpełniejsza dyskusja poprzedzająca przerwanie budowy elektrowni atomowej w Żarnowcu odbyła się w styczniu 1989 r. na posiedzeniu Komitetu Społeczno – Politycznego Rady Ministrów [45]. Stwierdziłem wówczas, na podstawie badań Zakładu Problemów Energetyki PAN: „System energetyczny może się przez następne 25 lat obyć bez elektrowni jądrowych w Polsce”. Minione 18 lat w pełni już to potwierdziło. Wówczas też w szerszej prezentacji tego zagadnienia [3] stwierdziłem na koniec: „Elektrownie jądrowe w znanych nam polskich warunkach, są: - technicznie i ekologicznie – zawodne i niebezpieczne, - politycznie i militarnie – groźne, - ekonomicznie – nieefektywne, - systemowo i energetycznie – niekonieczne, - społecznie nieakceptowalne.” Warto pomyśleć, jak wyglądałaby nasza sytuacja polityczno – energetyczna gdyby do uzależnienia od rosyjskiego gazu i ropy doszło jeszcze uzależnienie od rosyjskiego wyposażenia reaktorowego i paliwa uranowego. Szereg osób, w tym naukowców z polskiego lobby atomowego, włączyło się czynnie w rządową propagandę proatomową, a następnie w oficjalną kampanię zakłamania po katastrofie w Czarnobylu. Powtarzano fałszywe dane o skutkach i zagrożeniach, co dodatkowo zwiększyło narażenie polskiego społeczeństwa. Nawet A. Hrynkiewicz podał te błędne stwierdzenia w swym opracowaniu jeszcze trzy lata po katastrofie [46]. Szereg innych, niezgodnych z prawdą stwierdzeń znalazło się też w jego referacie na Sesję Ogólną PAN w 1994 r. [33], co wywołało potrzebę sprostowanie [4]. Bowiem na przełomie 1992 i 93 r. inicjatywa budowy elektrowni atomowych w Polsce odżyła z nową siłą; była podjęta przez ówczesne Ministerstwo Przemysłu i Handlu oraz polskie lobby atomowe. Lekceważąc wcześniejsze badania, odwołano się do specjalnie zamówionej ekspertyzy J. Mareckiego (z wąskim zespołem autorskim [47]), zawierającej m.in. wspomniane wcześniej, zawyżone przewidywania dotyczące przyszłego zapotrzebowania na energię elektryczną. (Zawyżanie zapotrzebowania jest jednym z wątków uzasadniania potrzeby budowy elektrowni atomowych). Podobnej treści referat został przedstawiony przez J. Mareckiego [48], w imieniu Komitetu Problemów Energetyki PAN, na Posiedzeniu Ogólnym PAN i dopiero wtórnie sprostowano, że zawiera on jedynie opinie autora, a nie Komitetu. Minęło 10 lat i w przyjętej w początku 2005 r. Polityce energetycznej Polski do 2025 r. wymieniono znowu potrzebę budowy elektrowni atomowych w Polsce. Podano to bez poważniejszych analiz i uzasadnień, raczej jako hasło do mobilizacji wszystkich zainteresowanych. W związku z tym Polskie Sieci Elektroenergetyczne przygotowały kilka drobnych artykułów [30, 41 i 49]. W tym Sobieściak – Jeczeń [49], prezentując prawdy i mity o Żarnowcu, pominęła jednak milczeniem krytyczny stan wykonanego tam fundamentu. Fakt ten, znany od dawna, przypomniał ostatnio M. Dakowski [28]. Ponadto w kwietniu 2006 r. w Ciechocinku odbyło się Forum Gospodarcze, na którym w panelu zorganizowanym przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne i BOT zaprezentowano poważniejsze materiały poświęcone rozwojowi polskich elektrowni, ze szczególnym uwzględnieniem elektrowni atomowych. Do ważniejszych prezentacji [2,12 i 37] ustosunkowaliśmy się już wcześniej. Dodać jeszcze trzeba, że w opracowaniu M. Dudy [12] słusznie rozpatrzono kilka różnych, niestety bliżej nieokreślonych sytuacji decyzyjnych. Wyniki, dotyczące nowych mocy w elektrowniach, podano dla trzech sytuacji, ale dziwi, że we wszystkich nowa elektrownia atomowa występuje tak samo już w 2021 r. Również na wiosnę 2006 r. z inicjatywy Polskiego Komitetu Energii Atomowej zorganizowano w Krakowie ogólnokrajowy konkurs plakatu reklamowego „Barbakan 2006” na temat: ”Społeczna akceptacja rozwoju energetyki atomowej”. Na konkurs nadesłano około 350 prac, przedstawiających proste hasła i półprawdy dotyczące energetyki jądrowej. Nagrody ufundował Polski Komitet Energii Elektrycznej. Jeśli inicjatorzy konkursu rzeczywiście szanują opinię społeczną i chcą się z nią liczyć, a nie być tylko manipulatorami, powinni zainicjować i sponsorować w roku 2007 następny konkurs plakatu na temat: „Społeczeństwo przeciw energetyce atomowej”. Zobaczymy czy wykażą się takim obiektywizmem. Trzeba jednak przy tym uczciwie społeczeństwo informować, że z budową elektrowni atomowej łączy się wzrost cen energii, zmniejszenie wielu miejsc pracy i wyprowadzenie wielkich pieniędzy za granicę. W czerwcu 2006 r. Stowarzyszenie Elektryków Polskich, Polskie Towarzystwo Nukleoniczne, przy współpracy z Międzynarodową Agencją Energii Atomowej, Państwową Agencją Atomistyki i szeregiem innych, kończąc na Instytucie Energii Atomowej, zorganizowały dużą konferencję w Warszawie na temat: Elektrownie jądrowe dla Polski [50]. Specjaliści krajowi i liczniejsi zagraniczni przedstawili 20 referatów, na ogół o charakterze informacyjno – sprawozdawczym. Czołowy polski referat J. Mareckiego i M. Dudy [38], po części ogólnikowej, zawierał merytoryczny materiał analityczny drugiego autora, prezentowany już wcześniej [12] i powyżej krytycznie oceniony. Jeśli chodzi o samą potrzebę budowy elektrowni, to warto dodatkowo zwrócić uwagę na istotne rozbieżności w prezentacjach: 1. J. Soliński, w swoim obszernym opracowaniu z 2004 r. materiałów ostatniej Światowej Konferencji Energetycznej [8], podał polskie zapotrzebowanie energii elektrycznej na 230 TWh w 2020 r., zaznaczając, że może być ono jeszcze większe i „nie należy wykluczyć budowy jednostek jądrowych, zwłaszcza w przypadku szybkiego wzrostu...” 2. J. Marecki tego samego 2004 roku w swoim artykule [15] podaje takie samo zużycie krajowe energii jak J. Soliński na 230 TWh w 2020 r., ale we wnioskach stwierdza (bez uzasadnień), że pojawi się w II dekadzie XXI wieku „konieczność uruchomienia w Polsce elektrowni jądrowych”. 3. J. Marecki w referacie konferencyjnym w 2006 roku podpisuje się pod znacznie obniżonym zapotrzebowaniem energii, przyjętym przez M. Dudę na 2020 r. już tylko w wysokości 140 TWh [38] i w dalszym ciągu stwierdza ze współautorem potrzebę pracy elektrowni atomowej już w 2021 r. Można odnieść wrażenie, że budowa jak najszybciej elektrowni atomowej w Polsce jest dla jej zwolenników jakimś niewątpliwym imperatywem, prawie niezależnym od wątpliwego przyszłego zapotrzebowania energii i konkretnego rachunku kosztów. Zarówno konferencja zorganizowana w kwietniu 2006 r. przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne jak i druga międzynarodowa, organizowana w czerwcu 2006 przez instytucje związane z atomistyką, miały charakter promocyjny, jednostronnie przedstawiając pozytywne aspekty elektrownii jądrowych. Do poszczególnych referatów i prezentacji brak było krytycznych koreferatów (czego wymaga konferencja naukowa), nie zaproszono też i nie dopuszczono do prezentacji referatów opracowanych przez fachowców o odmiennych poglądach. Trzeba też zauważyć, że promocji elektrowni atomowych nie towarzyszyła w Polsce żadna szersza promocja elektrowni węglowych. W prezentowanych materiałach i publikacjach dotyczących celowości i racjonalności budowy elektrowni atomowych powtarzają się następujące negatywne aspekty: - przemilczanie informacji świadczących o zahamowaniu i regresie energetyki atomowej w Europie i świecie, - prezentowanie zawyżonego przyszłego zapotrzebowania na energię elektryczną w kraju, - przyjmowanie wątpliwych założeń do rachunku ekonomicznego, uzasadniających budowę elektrowni atomowych, - pomijanie negatywnych efektów budowy elektrowni atomowych, takich jak wzrost bezrobocia w kraju i zmniejszenie dochodów budżetowych, - pomijanie uzależnienia od zagranicznych dostaw oraz lekceważenie zagrożeń związanych z energetyką atomową, - brak analizy przyszłego bilansu mocy elektrowni krajowych, opartego na prawidłowych prognozach zapotrzebowania i konkretnych ograniczeniach ekologicznych, - operowanie ideologicznymi sformułowaniami dotyczącymi ochrony środowiska i bezpieczeństwa (bez rzeczowych analiz), - brak często czytelnych rozróżnień osobistych poglądów autora materiału, od poglądów konkretnego zespołu osób lub środowiska, a także od prezentacji wyników określonej pracy badawczej. Do tych negatywów dołącza się jeszcze pamięć o propagandowym zaangażowaniu niektórych zwolenników energetyki jądrowej w okresie komunizmu. Wszystko to, niestety, nie buduje zaufania do autorów i opracowań promujących elektrownie jądrowe oraz powiększa nieufność i obawy w stosunku do energetyki atomowej w Polsce. Oczywiście, wskazane negatywy nie dotyczą wielu wybitnych polskich specjalistów fizyki i techniki reaktorowej, pozyskania i przeróbki paliwa uranowego i innych, o niekwestionowanych osiągnięciach w swojej specjalności.
8. Wielkie obce interesy w energetyce atomowej W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego wieku w USA i w Europie, głównie we Francji i w ZSRR, został zbudowany wielki przemysł reaktorów atomowych i urządzeń dla tych elektrowni, przemysł wytwarzania i przeróbki paliwa jądrowego, specjalna infrastruktura transportowa i składowiskowa oraz kosztowne zaplecze naukowo – badawcze. Obok potrzeb energetycznych, cały ten przemysł był napędzany przez militarne zapotrzebowanie na pluton do bomb atomowych. Po katastrofie w elektrowni atomowej w Czarnobylu w 1986 r. i po zakończeniu zimnej wojny, od kilkunastu lat rozwój energetyki atomowej został zahamowany. Okazała się nierentowność tego przemysłu w warunkach pokojowych. W wielu krajach wprowadzono zakaz budowy nowych elektrowni atomowych i uzyskanie akceptacji dla takiej budowy w Polsce stanowi szanse przełamania panującego zastoju i zyskanie nowych wielkich zamówień dla przemysłu zachodniego. Pierwsza polska elektrownia atomowa musiałaby zostać zakupiona i zmontowana przez dostawcę „pod klucz”. Zapewne obejmowałaby ona 2 reaktory francuskie typu EPR po 1600MW lub podobne reaktory amerykańskie Westinghousa. Kosztowałoby to zapewne około 6 mld euro, to jest około 23 mld zł (Równowartość ponad 150 tys. nowych mieszkań). Oprócz kosztów dewizowych dostawy i budowy elektrowni atomowej, będą wydatki na zakup i dostawę paliwa uranowego, ewentualny odbiór paliwa zużytego, a także za różne badania i usługi serwisowe. Na koniec, po okresie eksploatacji, trzeba będzie zapłacić zagranicznym specjalistycznym przedsiębiorstwom za demontaż, a może także i za odbiór radioaktywnego złomu ze starej, zużytej części reaktorowej elektrowni. W naszych czasach na tego rodzaju zaopatrzeniu i usługach dostawcy najwięcej zarabiają. Wszystko razem powoduje, że elektrownia atomowa w Polsce to wielki interes zagranicznego przemysłu. Oczywiście, sfinansowanie tak kosztownej inwestycji nie mogłoby obyć się bez wielkiego kredytu bankowego z zagranicy. Koszty operacyjne tego kredytu wraz z procentami, to co najmniej dalsze kilka miliardów złotych z polskiej do obcej kieszeni. Elektrownia atomowa w Polsce to wielki interes zagranicznych banków, duszących się od nadmiaru wykreowanych środków finansowych. Zapewne dlatego, wg wiceministra T. Wilczaka [39 ], koszt pierwszej elektrowni atomowej wyniesie około 8 mld euro. Ewentualne zaakceptowanie budowy u nas elektrowni atomowych otworzyłoby zachodnim przedsiębiorstwom energetycznym możliwość ekspansji atomowej do Polski i wyrwanie się z ograniczeń, jakim podlegają w swoich krajach. Po planowanej przez rząd w Warszawie prywatyzacji energetyki polskiej i przejęciu jej przez koncerny zagraniczne, mogłyby one w Polsce swobodnie budować dla swoich potrzeb dowolne elektrownie, także atomowe, zostawiając nam wszystkie zagrożenia i odpady. Dlatego budowa elektrowni atomowej w Polsce to kolejny wielki interes zagranicznej energetyki. Mogłaby też ona uzyskiwać dalsze korzyści z ewentualnego taniego eksportu energii i wykorzystywania mocy polskich elektrowni, gdyby polski system energetyczny był w przyszłości przeinwestowany w stosunku do potrzeb krajowych. Podtrzymaniem rozwoju przemysłu atomowego i związanych z nim badań jest również żywo zainteresowany zachodnioeuropejski kompleks militarny oraz budżety rządowe. Budowa elektrowni atomowej w Polsce to także jest interes zagranicznych rządów, Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej i innych organizacji. Tak więc ewentualna akceptacja i budowa elektrowni atomowej w Polsce pozwoliłaby na realizację, polskim kosztem, wielkich obcych interesów: zagranicznego przemysłu jądrowego, zagranicznych banków, zagranicznych koncernów energetycznych, atomowego kompleksu militarnego, obcych budżetów rządowych i innych instytucji. Trzeba się więc poważnie liczyć w Polsce z naciskiem tych obcych interesów.
9. Polski interes w polskiej energetyce Około trzydziestu milionów dorosłych Polaków, odczuwających największe ubóstwo i bezrobocie wśród bogatszych krajów Unii Europejskiej [13], zapyta dobitnie: co będziemy mieli z najdroższego w historii Polski zagranicznego zakupu - elektrowni atomowej? Czy nie można przynajmniej część tych pieniędzy zostawić w kraju? Takie pytanie wymaga bardzo konkretnej odpowiedzi; nie wystarczą tu ogólniki o wzroście bezpieczeństwa, konkurencyjności, ochronie atmosfery itp., spotykane w dokumentach rządowych i propagandowych. Polski interes w energetyce polega na zapewnieniu wysokiego stopnia ciągłości w dostawie energii do wszystkich odbiorców krajowych, po możliwie najniższej, dostępnej im cenie, w potrzebnej ilości i w każdym czasie. W uproszczeniu sprowadza się to do wymagania, aby w Polsce była polska energetyka, dobrze zarządzana przez polską kadrę techniczną, nadzorowana przez polskie władze publiczne i wykorzystująca polskie zasoby energetyczne. Polska elektroenergetyka jest częścią krajowej energetyki, narodowego kompleksu paliwowo – energetycznego i stanowi z nim spójną, systemową całość. W ramach tej całości, rozpatrywanej strategicznie w dłuższym, perspektywicznym okresie czasu, trzeba analizować i decydować losy poszczególnych wielkich obiektów energetycznych. Zasady te są od lat w Polsce uznawane i służyły im dawniej kompleksowe, perspektywiczne studia strategiczne, prowadzone w sposób ciągły w sztabowych komórkach branżowych biur projektów i instytutów oraz w jednostkach centralnych i w PAN. Prawdopodobnie ostatnie, w ten sposób przygotowane studium, wydało Ministerstwo Przemysłu i Handlu w 1992 r. p.t.: Polityka energetyczna Polski i zarys programu do roku 2010. Nowe władze państwowe przyjęły w marcu 2006 r. Program dla elektroenergetyki, przedstawiający plan konsolidacji i wyprzedaży sieciowych zakładów energetycznych, elektrociepłowni i niektórych elektrowni. Władze tanio sprzedają istniejące źródła energii, pracujące na krajowym paliwie, a jednocześnie planują zakupienie za granicą najdroższego źródła, pracującego na importowanym paliwie. Jest wątpliwe, czy z całej planowanej wyprzedaży energetyki krajowej starczy pieniędzy na ten zakup. Nie widać żadnej logiki w tych zamierzeniach. W okresie transformacji zlikwidowano stopniowo prawie wszystkie branżowe i centralne, sztabowe ośrodki studiów strategicznych, a ostatnie Rządowe Centrum Studiów Strategicznych zakończyło działalność w 2005 r. Dlatego kolejne dokumenty rządowe, dotyczące krajowej gospodarki paliwowo– energetycznej, nie opierają się już na gruntownych studiach, nie mają konkretnego charakteru i przypominają bardziej obszerne listy intencyjne. W końcu 2006 r. minister gospodarki P. Woźniak stwierdził: „Polityka energetyczna, która została przyjęta w styczniu 2005 r., a opracowana w 2004 r., w znacznej części zdezaktualizowała się. Dlatego ministerstwo zamierza podjąć w najbliższym czasie prace nad aktualizacją polityki energetycznej.” [51]. Brak kompleksowych, długookresowych studiów strategicznych, prowadzonych profesjonalnie w sposób ciągły w wyspecjalizowanych ośrodkach sztabowych nad całym kompleksem paliwowo–energetycznym powoduje, że dokumentom rządowym brak właściwych uzasadnień i pozostają pod presją koniunkturalności. Formalnie obejmują przyszły dwudziestoletni okres czasu, ale tracą aktualność po dwu, trzech latach. Takie dokumenty nie określają dostatecznie pewnie i konkretnie działań zapewniających realizację polskiego interesu w energetyce i nie stanowią podstawy do analizowania i decydowania o nowych wielkich obiektach budowanych i eksploatowanych w ciągu następnych czterdziestu – pięćdziesięciu lat. Brak dobrze uzasadnionej i skonkretyzowanej, długookresowej polityki energetycznej stanowi natomiast bardzo korzystną sytuacją dla lansowania różnych rozwiązań służących partykularnym, krajowym i zagranicznym grupom interesu, koteriom politycznym i niezbyt kompetentnej administracji państwowej. To stanowi poważne zagrożenie dla interesu państwa. Brak dostatecznej jasności na temat przyszłości energetycznej Polski inspiruje m.in. zwolenników elektrowni atomowej do promowania i forsowania jej budowy w możliwie najbliższym czasie. Niezależnie od swoich intencji, w obecnych warunkach zabiegają oni w istocie o realizację w Polsce, naszym kosztem, wielkich zagranicznych interesów, natomiast niedostatecznie wnikliwie badają interes polski. Na podstawie przedstawionej wcześniej, krytycznej analizy znanych opracowań trzeba stwierdzić, że nie mamy w kraju aktualnych, naukowo opracowanych prognoz przyszłego krajowego zapotrzebowania na energię elektryczną. Nie ma tez dostatecznie wnikliwych krytycznych bilansów mocy polskich elektrowni na najbliższe lata. Brak również wiarygodnych, uzasadnionych analiz ekonomicznych w ujęciu mikro i makroekonomicznym. Niewątpliwie pierwszeństwo w instalowaniu nowych mocy elektrycznych ma w Polsce odbudowa istniejących elektrowni i instalowanie w nich nowoczesnych „czystych” bloków węglowych o podwyższonej sprawności, na parametry nadkrytyczne. Jest to rozwiązanie najtańsze i już realizowane w kraju. Ze względu na kontynuowanie tego procesu w najbliższych latach, wieloletnią stagnację w zużyciu energii elektrycznej w kraju [52] i bardzo niewielki wzrost oraz stale jeszcze znaczny nadmiar mocy w polskich elektrowniach, nie ma żadnej potrzeby decydowania już dziś o podjęciu budowy elektrowni atomowej w Polsce. Brak też poważnych uzasadnień potrzeby takiej budowy w przyszłości. Wypowiedzi rządowe dotyczące podjęcia budowy w Polsce elektrowni atomowej są zdecydowanie przedwczesne i bezzasadne. Natomiast konieczne jest podjęcie ponowne strategicznych kompleksowych studiów długookresowych, dotyczących całego kompleksu paliwowo – energetycznego, z uwzględnieniem nowych kombinatów górniczo-energetycznych i programów przerobu węgla [55]. Jest to niezbędne dla poważnego opracowania długookresowej, wiążącej polityki energetycznej państwa, o czym wspomniał min. T. Woźniak [51]. Obecnie w sprawie energii atomowej w Polsce można stwierdzić to samo, co jeszcze w 1993 r. powiedziała Hazel O’Leary, Sekretarz USA ds. Energii: „Koszty energii jądrowej, jeśli uwzględnić koszty nowych konstrukcji, nie są konkurencyjne. Ponadto zagadnienia długookresowego składowania odpadów są zniechęcające. Z tych powodów prezydent jest przeciwny wzrostowi krajowego uzależnienia od energii jądrowej w chwili obecnej. Dzisiaj musimy przede wszystkim dbać o oszczędzanie energii oraz wybór strategii efektywności. Jeśli chodzi o dłuższą perspektywę, moją troską jest utrzymanie opcji jądrowej otwartą, na wypadek, gdy będziemy jej potrzebować.” [53].
10. Udział w rozbudowie elektrowni atomowej na Litwie Informacje o zaangażowaniu Polski w rozbudowę elektrowni atomowej w Ignalinie na Litwie są nader skromne. Polska już dawniej zdeklarowała, wraz z innymi państwami i Unią Europejską, pomoc finansową w odbudowie tej elektrowni, z reaktorem tego samego typu, co wybuchł w Czarnobylu. Ale sytuacja się zmieniła, ponieważ Unia wycofała się z dofinansowania elektrowni, a i inni pewno zrobią to samo. Tymczasem mówi się, że Polska angażuje się w rozbudowę tej elektrowni, inwestując w blok jądrowy 1500-1600 MW. Będzie to kosztowało ponad 3 mld. euro, a więc kilkanaście miliardów złotych. (To więcej niż niefortunny, największy dotychczas zagraniczny kontrakt na zakup samolotów F-16 za 3,5 mld dolarów). Dodatkowo ma zostać wybudowany „most energetyczny” dla eksportu tej energii m. in. do Polski [19]. Tylko – po co, skoro w kraju mamy dość tańszej energii i polskie elektrownie nie są dostatecznie wykorzystane? Brak jest jakichkolwiek uzasadnień energetycznych i ekonomicznych dla tak kosztownej i niepotrzebnej inwestycji. Wszystkie uwagi przedstawione w poprzednich rozdziałach, dotyczące budowy elektrowni atomowej w kraju, odnoszą się tym bardziej do inwestycji na Litwie. W Polsce wyprzedaje się tanio elektrownie, a jednocześnie ma się inwestować w najdroższą energetykę za granicą. Nic nie wiadomo, skąd zostaną pozyskane potrzebne 3 mld. euro oraz czy i jakie inne możliwości zaangażowania tych pieniędzy były brane pod uwagę. Za te pieniądze można by rozwinąć w Polsce nowoczesną eko-karbo chemię i energetykę [55]. Dla porównania warto przypomnieć, że całkowite nakłady budżetowe na naukę w Polsce w 2006 r. wynosiły poniżej 1 mld euro. W podobne przedsięwzięcie jak na Litwie, władze Polski Ludowej zaangażowały się przed dwudziestu laty. Polska uczestniczyła w budowie elektrowni atomowej Chmielnicka na Ukrainie i wybudowała kosztowny układ 750 KV dla przesyły tej energii do kraju. Wydano duże pieniądze, a układ od kilkunastu lat stoi nieczynny. Byłby już czas, aby rozliczyć tę inwestycję i jej inicjatorów. Jest to tym bardziej potrzebne przed zainicjowaniem podobnej inwestycji na Litwie. Na koniec trzeba także zauważyć, że w rozważanych kwestiach występuje również problem kompetencyjno-prawny, dotyczący podejmowanego przez władze, bez niezbędnych studiów i uzasadnień, angażowania państwa w wielkie wydatki zagraniczne, poza parlamentarną debatą finansową i procedurą ustawową. I ten problem wymaga wyjaśnienia.
S y n t e z a 1. Wszystkie kraje zachodnie, z wyjątkiem Francji, stopniowo likwidują i odchodzą od energetyki atomowej. W energetyce światowej od kilkunastu lat trwa zastój w rozwoju elektrowni atomowych. Obecnie więcej starych reaktorów się likwiduje niż nowych buduje. Światowa Rada Energetyczna przewiduje, że do 2030 r. w skali światowej produkcja energii elektrycznej z elektrowni atomowych utrzyma się na obecnym poziomie, natomiast podwoi się produkcja energii z elektrowni węglowych. 2. Wszystkie przewidywania z ostatnich kilkunastu lat, dotyczące szybkiego wzrostu zużycia energii elektrycznej w Polsce, okazały się fałszywe, z wyjątkiem dolnej prognozy, opracowanej naukowo w 1992 r. w nieistniejącym już Zakładzie Problemów Energetyki PAN. Trwająca od kilkunastu lat stagnacja w zużyciu energii ostatnio nieco ustąpiła, ale nie wiadomo czy trwale. Aktualnie brak jest poważnej prognozy przyszłego zapotrzebowania energii i zastępują ją różne, mało uzasadnione i zmienne przewidywania. 3. Zahamowanie rozwoju energetyki atomowej w świecie, a jednocześnie rosnące wymagania w zakresie ochrony środowiska spowodowały w ostatnich kilkunastu latach szybki rozwój w dziedzinie tzw. czystych technologii węglowych. Obecnie buduje się wielkie węglowe bloki energetyczne wyższej sprawności, ze skutecznymi urządzeniami ochrony środowiska. Takie bloki instalowane są już i w Polsce. Przygotowuje się również instalacje ze wstępnym zgazowaniem węgla. 4. Energetyka atomowa pozostaje w dalszym ciągu techniką niepewną i niebezpieczną. Stosowane ciężkie, podwójne obudowy bezpieczeństwa narażone są na spękanie, nie było też jak sprawdzić ich skuteczności. Zapewne, nie wytrzymają ciężkiego bombardowania, a są obiektami szczególnie narażonymi na ataki wojenne i terrorystyczne. Z pracą elektrowni łączą się niebezpieczne odpady radioaktywne, ich zastosowania militarne i terrorystyczne oraz trudne problemy składowania i ochrony. Zagraniczna dostawa elektrowni atomowej i paliwa jądrowego oraz usług i międzynarodowej kontroli prowadzi do niebezpiecznego uzależnienia politycznego oraz obniża bezpieczeństwo energetyczne. 5. Ostre wymagania ochrony środowiska doprowadziły w ostatnich latach w Polsce do bardzo dużej redukcji zanieczyszczeń z elektrowni węglowych. Obecne emisje głównych zanieczyszczeń, przypadające na jednego mieszkańca w Polsce, nie odbiegają od średnich w Unii Europejskiej. Polska energetyka skutecznie dostosowuje się do ograniczeń emisyjnych; trudności dotyczą jedynie dalszej redukcji emisji dwutlenku węgla. Jednak tych wymagań nie przestrzega także szereg innych krajów w Unii Europejskiej, a także USA, Chiny, Indie, Australia i inni. Powtarzają się opinie kwestionujące szkodliwość emisji CO2 i jej wpływ na zmianę klimatu. 6. Przedstawione ostatnio porównania kosztów produkcji energii elektrycznej z elek-trowni węglowych i atomowych oparte są na literaturowych danych zagranicznych, oderwanych od konkretnych warunków krajowych. W kalkulacjach wszystkie założenia przyjęto bez uzasadnienia na korzyść elektrowni atomowej oraz pominięto bardzo istotne efekty i koszty zewnętrzne. Prezentowane wyniki nie są więc miarodajne. 7. W okresie PRL zwolennicy elektrowni atomowych wspierali rządową propagandę pro-atomową i nieodpowiedzialny program budownictwa atomowego w kraju, odwołując się przy tym do fałszywych danych. W ciągu następnych lat parokrotnie występowali z inicjatywą powrotu do budowy elektrowni atomowych w Polsce. W ubiegłym roku 2006 zorganizowali propagandową imprezę plakatowo – reklamową oraz dwie konferencje jednostronnie promujące budowę elektrowni atomowych w Polsce. Zabrakło natomiast konferencji naukowych prezentujących wszechstronnie i krytycznie różne typy elektrowni. 8. Uzyskanie akceptacji dla elektrowni atomowej w Polsce i podjęcie tej budowy, kosztem kilku miliardów euro, będzie realizacją polskim kosztem, wielkich obcych interesów: zagranicznego przemysłu atomowego i pokrewnych instytucji, zagranicznych banków, obcych budżetów rządowych i kompleksu militarnego. Otworzy też możliwość inicjowania i realizacji następnych takich inwestycji w Polsce, dla potrzeb sąsiednich krajów, w których budowa elektrowni atomowych jest prawnie zakazana. Trzeba się więc liczyć w Polsce z silną presją tych obcych interesów. 9. Polska elektroenergetyka jest częścią narodowego kompleksu paliwowo – energetycznego i stanowi z nim spójną, systemową całość. W ramach tej całości, badanej strategicznie w perspektywicznym okresie czasu, trzeba analizować i decydować o poszczególnych wielkich obiektach energetycznych. Niestety, brak jest obecnie takich studiów, a kolejne dokumenty rządowe dotyczące polityki energetycznej są mało konkretne i obciążone koniunkturalnością. 10. Ze względu na bogate i łatwo dostępne złoża węgla brunatnego w kraju i możliwość budowy nowych kombinatów górniczo-energetycznych, dających najtańszą energię elektryczną, tworzących dziesiątki tysięcy nowych miejsc pracy i zlecenia dla krajowego przemysłu, powinny być one brane pod uwagę w pierwszej kolejności w studiach rozwojowych. 11. W chwili obecnej nie ma żadnej konieczności decydowania o budowie elektrowni atomowej w Polsce i nie ma podstawowych, miarodajnych badań do rozpatrywania takiej potrzeby. Wypowiedzi rządowe dotyczące podjęcia w Polsce budowy elektrowni atomowej są przedwczesne i bezzasadne. Społeczeństwo nie zaakceptuje budowy elektrowni atomowej w kraju. Polski interes w energetyce wymaga przede wszystkim, aby w Polsce była energetyka polska, a nie zagraniczna, z którą mieliśmy już jak najgorsze doświadczenia. 12. Tym bardziej brak jest jakiegokolwiek uzasadnienia dla angażowania Polski i finansowania budowy kosztownego bloku atomowego na Litwie i przesyłu tej drogiej energii do kraju. Należy natomiast dokonać rozliczenia podobnego, wcześniejszego zaangażowania władz PRL w budowę elektrowni atomowej Chmielnicka na Ukrainie i wybudowanie układu przesyłowego 750 KV do Polski, który jest nieczynny od kilkunastu lat. 13. Występuje tu także problem kompetencyjno-prawny, dotyczący podejmowanego przez władze, bez niezbędnych studiów i uzasadnień, angażowania państwa w wielkie wydatki zagraniczne, poza parlamentarną debatą finansową i procedurą ustawową. * Dnia 12.03.2004 r. ekspertyza podobnej treści do niniejszego opracowania została wręczona p. wiceministrowi K. Tchórzewskiemu, zajmującemu się energetyką, z prośbą o rozmowę i włączenie do dyskusji. W ciągu następnych dwu miesięcy Ministerstwo niestety nie odezwało się, pomimo przypomnienia sprawy.
L i t e r a t u r a
Techniczny nr.1, 1936.
40. Strupczewski A.: Metodologia analiz porównawczych aspektów ekologicznych różnych źródeł energii; w materiałach konferencji: Strategia elektroenergetyki w XXI wieku; Warszawa 2003.
|