Czemu tyle o dawnych bitwach? | |
Wpisał: Mirosław Dakowski | |
17.12.2014. | |
Czemu tyle o dawnych bitwach?
Dziwią się niektórzy (z uporem), że tyle u mnie artykułów, przypomnień o dawnych bitwach. Tych „niektórych” niestety sporo, więc pouczam, ale i odkrywam się: Jest to dla mnie trudne wyzwanie. Bo o to samo zapytał mnie właśnie siedmioletni wnuczek. Odpowiedziałem prosto, bez trudu zrozumiał. Czemu, gdy te same czy takie same argumenty słyszą dorośli, odbijają się one jak grad od blaszanego dachu: dyskusja jest głośna, ale jałowa? Nie wiem. Ale moja bezskuteczność czy nieudacznictwo boli, bo widzę, wiem, że cel jest słuszny:
Dzieci, mamy WOJNĘ ! Od dziesięcioleci jest ona coraz bardziej zajadła, bezwzględna. Książę ciemności, syn poranku, łże - racjonalista i jego hordy podmieniają znaczenie pojęć ( dla przykładu: wolność, rodzina, miłość, prawda, patriotyzm... wiele, wiele innych). Z gwałtu i kłamstwa czynią cnotę. Kundle się poddają ”sile wyższej”. Nie widzą, że to siła, tak, ale NIŻSZA. Więc pokazuję, przypominam, że jeśli w odpowiedzi na ataki wybierzemy właściwego Wodza, Hetmankę, to zwyciężymy, choćby hordy szły w setkach tysięcy, a my – zebraliśmy ledwo trochę uczniaków, co karabin mają po raz pierwszy w rękach, jak w Sierpniu 1920 roku. Lub, jak pod Chocimiem w 1621 roku, gdy pozostało już tylko trzy baryłki prochu – hetmanowi Lubomirskiemu Ona powiedziała „ to jedno słowo: „WYTRWAŁOŚĆ”. I zwyciężyli.. Pokora i upór. Brak mi tu trzeciego, niezbędnego pojęcia. Może Nadzieja? Jestem jeszcze za młody, za niecierpliwy, by je zobaczyć? Ale Ono już blisko, przed nami. Od przeszło trzech lat idą po ulicach polskich miast Marsze Różańcowe. Na ich czele nie mamy (jeszcze!) biskupów. A dziewięć Krucjat, które zwyciężyły, było inicjowane, lub stali na ich czele święci, papieże, kardynałowie, biskupi... Stratedzy tamtej Strony tak się boją (jednak) udziału biskupów, że wystraszają, wyciskają ich nawet z operetkowego marszu, „demonstracji protestu” (13 grudnia). Gdy zajaśnieje TO SŁOWO – na czele Krucjaty za Ojczyznę zjawią się światli, katoliccy, odważni Biskupi. Pewnie tacy gdzieś są. I wtedy – wahające się ciągle stada intieligentiszek do Krucjaty dołączą. Z dziećmi, największą nadzieją na zwycięstwo – bo niewinność jest niezwyciężona. Może dojrzę, może dojrzeję. Jeśli nie, to na pewno inni dojrzą. Nie to jest ważne, że ja mam już mało sił i czasu. Ale to, że Naród ma już mało sił i czasu. Obyśmy dojrzeli jako Naród, do uznania, że drogą prób, walk, propozycji, sojuszy z diabełkami czy innych intryg politycznych nie zwyciężymy, nie da się. Obyśmy zasłużyli na właściwe zrozumienie proporcji polityki, gospodarki i WIARY.
Bo tylko tędy, przez Maryję, zwycięstwo jest możliwe. Więcej, jest PEWNE. ONA dzierży klucze do polityki, geopolityki itp. ludzkich spraw czy fanaberii. |