Nocne głosowania nad losem naszej ziemi i lasów... | |
Wpisał: KrzysztofJaw | |
21.12.2014. | |
Nocne głosowania nad losem naszej ziemi i lasów... [próbowano dokonać nocnej zmiany konstytucji]
Krzysztof Jaw 2014-12-20 http://naszeblogi.pl/51614-nocne-glosowania-nad-losem-naszej-ziemi-i-lasow
Późnym wieczorem i w nocy z 17 na 18 grudnia w Polsce próbowano dokonać nocnej zmiany konstytucji umożliwiającej w przyszłości de facto sprzedaż lasów państwowych w uzasadnionych odrębną ustawą przypadkach wynikających z celów publicznych lub celów zrównoważonej gospodarki leśnej oraz debatowano i głosowano nad społecznym wnioskiem (pod którym podpisało się ponad 2,5 mln obywateli - sic!) referendum w sprawie przyszłości Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe i polskiej ziemi. Sądzę, że tak... bowiem strach przed ujawnieniem polskiemu społeczeństwu brutalnej prawdy o antypolskości obecnej ekipy rządzącej jest dla niej stanem immanentnym, który implikuje podejmowanie określonych działań obronnych i dalekich od standardów normalnej demokracji, co tworzy z obecnej Polski twór naprawdę niemal totalitarny. Podobnie wygląda sprawa referendum. Głosowanie przeprowadzono późnym wieczorem i głosami koalicji zostało ono odrzucone... Tym samym zignorowano (nie pierwszy raz zresztą) przeszło 2,5 miliona obywateli, którzy złożyli podpis pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum w sprawie Lasów Państwowych i sprzedaży polskiej ziemi. Obydwie zresztą sprawy mają ze sobą wiele wspólnego i dotyczą żywotnych interesów własności jednych z ostatnich naszych dóbr narodowych: lasów i ziemi. Rządowa poprawka konstytucyjna była prawdopodobnie idealnym rozwiązaniem umożliwiającym w przyszłości sprzedaż lasów państwowych. I jak zwykle - jeżeli chodzi o rządy PO-PSL - była tak przygotowana, aby pod pozorem ochrony lasów dać możliwość otrzymania przyszłych profitów z ich sprzedaży. Poprawka mówiła bowiem, że lasy stanowiące własność Skarbu Państwa nie podlegałyby przekształceniom własnościowym. Wyjątkiem jednak od tej zasady byłyby przypadki uzasadnione celami publicznymi lub celami zrównoważonej gospodarki leśnej, które to określałaby odrębna ustawa. Czyż to nie był zabieg wprost genialny? Przyjęcie bowiem tak brzmiących zapisów praktycznie otwierałoby furtkę do nadużyć, bo cóż to znaczy „z wyjątkiem uzasadnionego celu publicznego”, kiedy nie bardzo wiadomo, co to są cele publiczne, które mogą być przecież różne (np. reprywatyzacyjne?) a dodatkowo określone odrębną ustawą. Taki zapis byłby prawnie niedookreślony, który można byłoby dowolnie interpretować, podobnie zresztą jak pojęcie „zrównoważonej gospodarki leśnej”. Warto też wspomnieć, że jest to kolejny koalicyjny atak na polskie lasy. Już w styczniu 2014 mocą nowelizacji ustawy przeforsowanej przez rząd Donalda Tuska zobowiązano Lasy Państwowe do przekazania budżetowi państwa w latach 2014 i 2015 po 800 mln zł. Zdecydowano też, że od 2016 r. Lasy będą rocznie przekazywać do państwowej kasy 2 proc. wartości sprzedanego drewna, co przy jej przychodach daje kwotę około 100-150 mln zł rocznie i to niezależnie od tego czy ich wynik finansowy w danym roku budżetowym, będzie zyskiem czy stratą... Donald Tusk, ograbiając Lasy z 1,6 mld zł, stwierdził hipokrytycznie, że decyzja rządu „w perspektywie wielu lat stabilizuje sytuację Lasów Państwowych” i pozwoli im „funkcjonować co najmniej tak samo dobrze, jak do tej pory”. Jak jednak zauważa Z. Kuźmiuk: "W związku z tym, że w ostatnich 5 latach, Lasy osiągały dodatnią różnicę pomiędzy przychodami, a kosztami na poziomie około 200 mln zł rocznie, oznacza to efektywną stawkę tego podatku w wysokości około 80% (stawka podatku dochodowego od osób prawnych (CIT) wynosi w Polsce 19%, a stawka karnego podatku z nieujawnionych źródeł wynosi 75%) (...) ale jeszcze bardziej absurdalny jest zapis, zobowiązujący przedsiębiorstwo Lasy Państwowe do wpłaty do budżetu państwa w latach 2014-2015, jak to ujęto z kapitału własnego, astronomicznej kwoty 1,6 mld zł po 0,8 mld zł rocznie (w ratach kwartalnych). Środki te w wysokości po 650 mln zł rocznie w latach 2014-2015, mają być przeznaczone na finansowanie budowy dróg lokalnych, realizowanych przez samorządy gminne i powiatowe, a po 150 milionów rocznie zostanie w budżecie państwa. A więc w 2014 roku, roku kampanii wyborczej do jednostek samorządu terytorialnego, samorządy gminne i powiatowe (ponieważ środki na drogi lokalne dzielą poszczególni wojewodowie dotrą one najprawdopodobniej tylko do tych, którymi kierują burmistrzowie, wójtowie i starostowie z Platformy i PSL-u), otrzymały od rządu prezent pochodzący ze swoistej „grabieży” zasobów finansowych Lasów Państwowych (...) Teraz już wiadomo, że konieczność wpłacania przez Lasy Państwowe co kwartał już w tym roku po 200 mln zł, paraliżuje ich gospodarkę finansową (Lasy tracą płynność), a ponadto oznacza radykalne obniżenie nakładów inwestycyjnych z przewidywanych wcześniej kwoty 1,2 mld zł do zaledwie 0,6 mld zł. Utrzymanie tak dramatycznie wysokiego dodatkowego obciążenia podatkowego do końca 2015 roku, może doprowadzić Lasy Państwowe do załamania się ich gospodarki finansowej i w konsekwencji utraty możliwości finansowania swoich zadań, a to z kolei może skłonić rządzących do powołania na ich majątku spółki Skarbu Państwa i rozpoczęcia procesu jej prywatyzacji. W przypadku takiego rozwoju sytuacji, ogromnym zagrożeniem dla Lasów jest zniesienie z dniem 1 maja 2015 (2016 - dop.kj) roku ograniczeń kapitału zagranicznego w dostępie do polskiej ziemi, która będzie mogła być nabywana bez ograniczeń przez cudzoziemców" [1]. Zaiste... atak na polskie lasy niejako współgra z terminem rychłej, swobodnej możliwości sprzedaży polskiej ziemi obcokrajowcom. 1 maja 2016 kończy się bowiem dwunastoletni okres ochronny przed masowym jej wykupem. Polacy więc stanęli murem nie tylko w obronie Lasów Państwowych, ale i polskiej ziemi i gremialnie w liczbie ponad 2,5 mln osób złożyli wniosek o referendum w tych sprawach. W owym wniosku zawarto postulat renegocjacji Traktatu Akcesyjnego w kwestii sprzedaży ziemi obcokrajowcom, który stwierdzał, "by cudzoziemcy mogli kupować ziemię w Polsce dopiero od roku, w którym siła nabywcza średniej pensji Polaka będzie stanowiła minimum 90 proc. średniej siły nabywczej średniej pensji mieszkańców pięciu najbogatszych krajów UE. Jak na razie zarabiamy ponad pięciokrotnie mniej" [2]. Niestety - jak wspomniałem wcześniej - referendum głosami koalicji zostało odrzucone ale na szczęście uratowana została Konstytucja RP. Reasumując... Czyż nie mieli się czego bać nasi włodarze? Oczywiście mieli. Wytłumaczenie Polakom o co tak naprawdę chodziło w owych głosowaniach musiałoby wielu otworzyć oczy na haniebne zamiary koalicji PO-PSL, koalicji... która nie tylko chce ostatecznie sprzedać Polskę to jeszcze w ogóle nie szanuje Polaków i lekceważy oraz szyderczo ignoruje ich w każdej możliwej sprawie dotyczącej żywotnego interesu polskiego. A usłużne media oczywiście reprezentują jedynie słuszną partię i linię polityczną reprezentowaną przez magdalenkowo-okragłostołowy reżim III RP. Cieszę się, że nie udał się atak na zmianę Konstytucji, ale smucę się, iż po raz kolejny zignorowano Polaków odrzucając nasz wniosek o referendum. Mam nadzieję, że będziemy o tych wszystkich faktach pamiętali przy urnach wyborczych w kolejnych wyborach. Oby! |