W środku chrześcijańskich Świąt: Trzy zgony świeckiej tradycji
Wpisał: MatkaKurka   
26.12.2014.

W środku chrześcijańskich Świąt: Trzy zgony „świeckiej tradycji”

 

MatkaKurka 2014-12-25 kontrowersje

 

Bez obawy - to nie tytuł prasowy i nie zapowiedź nowej zbrodni, której dokonała dwudziestoletnia „mama”, czy też osiemnastoletnia „poetka”. Będzie bardzo świąteczny felieton i w sumie lekki, chociaż odnoszący się do pryncypiów. Wczoraj wspomniałem o kilku debiutach wigilijnych, a dziś w oczekiwaniu na przyjazd rodziny, szczególnie oczekuję wizyty moich Dziadków, siedzę sobie i wspominam nie tak stare czasy.

Czy nie brakuje Wam czegoś, Szanowny Ciemnogrodzie? Nie, no w „Wyborczej” oczywiście są trzy teksty poświęcone aborcji i jeden pedofilii, ale nie o tym chciałem pisać. Mnie brakuje innych trzech nieodżałowanych tematów świątecznych i żeby nie trzymać w napięciu zaczynam od świeckiej mszy odprawionej nad mordowanym karpiem. Może coś przeoczyłem, może niezbyt uważnie śledziłem przekazy dnia, ale widziałem życzenia świąteczne od towarzysza Bęgowskiego, który cycyki sobie przyprawił, widziałem Hartmana błogosławiącego Wigilię, tylko kampanii przeciw katolickiej rzezi karpia nigdzie nie zauważyłem. Od kilku albo i kilkunastu lat temat numerem jeden w okresie świątecznym był karp i nagle, jak siekierą odrąbał.

Cholera wie o co chodzi, ale najszybciej o ubój rytualny i nie, że obłuda, hipokryzja, po prostu zagrożenie dla geszeftu. Ciężko drażnić katolików, kiedy się w katolickim kraju chce robić biznes na uboju rytualnym, z którego mięsa wszystkim gminom żydowskim w Polsce starczyłoby na trzy pokolenia. Barbarzyństwo katolickie zeszło z pierwszych stron i nie licząc jakichś wygłupów w ideologicznych niszach, karpiowej histerii zabrakło w prezencie pod choinką. Cichy zgon, nikt nic nie wie, nie słyszał, nie było takiego problemu – nigdy.

Podobnie umarły podróże, wycieczki, przygody, atrakcje, słowem „dość tego bezsensownego obżarstwa i kłótni przy stole”. Propozycja spędzenia Świąt „inaczej” przepadła równie bezszelestnie, jak ścięło męki karpia. I tutaj mam kłopot, bo przyczyn jakby brakuje. Fajnie to hulało, z jednej strony rytualnie obrabiało się tyłki prymitywnemu ludowi wierzącemu w gusła, z drugiej napędzało biznes rozmaitym korporacjom i „europartnerom”. Było i się skończyło, a w każdym razie przycichło do poziomu poniżej opłacalności. Porządnego wytłumaczenia nie mam, ale jakbym chciał zgadywać, to najpewniej świecka tradycja nie przyjęła się w skali, która gwarantowałaby zwrot kosztów za kampanie reklamowe. Skoro tak, to po co wyważać otwarte drzwi, kolorowe pisemka wypełniły się tradycyjnymi wigilijnymi przepisami na uszka z kozim serem, piure z dyni i płetwę karpia panierowaną czarnym kawiorem.

Odpowiadam zatem, mało oryginalnie, ale zgodnie z zasadą, jak niewiadomo o co chodzi, to liczą się pieniądze. I wreszcie ostatni zgon świeckiej tradycji – wielka nagonka na „antysemickie szopki”. Wykorzystałem limit ignorancji przy podróżach świątecznych i teraz będę musiał się powtarzać – czort wie, dlaczego ta szeroko i głęboko kultywowana tradycja, wzięła i padła.

Komu to przeszkadzało? Faktem jest, że najbardziej kreatywny twórca, legendarny ksiądz Jankowski, u którego Adam Michnik spał, jadł i pił wódkę, opuścił nas jakiś czas temu, ale w życiu nie uwierzę, że to był ostatni antysemita w Polsce. Gdyby tak było, przecież ministerstwo kultury nie dopłacałoby do autobiograficznego filmu z Maciejem Stuhrem w roli głównej.

Mam! Mam! Mam! Pedofilia w sutannach załatwiła szopki. Pedofilia, która jak wiadomo jest chorobą zawodową klechów, sprzedaje się pięknie. Szopki to jednak i dzieci kochają i straż ogniowa trzyma wartę, a księdza pedofila zapakowanego w gazetę albo nagranego w telewizji, każda katolicka rodzina na kopach podniesie z miejsca przeznaczonego dla wędrowca.

Pozwoliłem sobie na sporą dawkę sarkazmu, ale wszystko w zbożnym celu. Przyglądam się „łączeniu Polaków” przy pomocy świeckich tradycji i nowoczesnych mechanizmów na korbę i próbuję złapać za słowo jedną połówkę. Trochę jak czarna owca, przytulam się do mniejszości polskiej w Polsce. Straszyli w gazetach, że za takie znajomości rozszarpią i zgwałcą, ale mimo wszystko bardziej się lękam miłości i kredytu zaufania, którego udziela większość europejska.

=====================

Aaaależ.. mamy też przecież narzekania na brak prądu w Ciaputkowie, bo spadły pierwsze płatki śniegu w tym roku. O tym, że kiełbasę możnaby wynieść na balkon- cisza. Są szczegóły wrażeń sąsiadów z pożaru na III piętrze. O przyczynach -czyli JAK UNIKNĄĆ - cisza... MD

 

Zmieniony ( 26.12.2014. )