Rząd Kopacz pod osłoną dni wolnych wprowadza ustawę likwidacyjną. Prawo wodne.
Wpisał: Jan Kołatka   
31.12.2014.

Rząd Kopacz pod osłoną dni wolnych wprowadza ustawę likwidacyjną. „Prawo wodne”.

 

30 XII 2014 http://pressmix.eu/index.php/2014/12/30/rzad-kopacz-pod-oslona-dni-wolnych-wprowadza-ustawe-likwidacyjna/

 

Czeka nas skuteczny demontaż państwa. Od stycznia 2016 roku zmiana ustawy „Prawo wodne”. Będą nowe opłaty za usługi wodne, nowe obciążenia dla firm i obywateli. Rząd nie chce już zarządzać gospodarką wodną. Jeżeli się zdecydowanie nie sprzeciwimy zmianie ustawy, to straty spowodowane złą reformą odrabiać będziemy długo.

Rada Ministrów zafundowała obywatelom prezent na Święta Bożego Narodzenia! Pod osłoną dni wolnych wprowadzono drakońskie zmiany w organizacji naszego państwa! Likwiduje się kolejne, niezbędne do  funkcjonowania, organy. Tym razem likwiduje się strukturę zarządzania gospodarką wodną.

Ostatnio rząd Pani Premier Kopacz bardzo konsekwentnie wprowadza w życie zupełnie rewolucyjne teorie z zakresu zarządzania. Biorąc pod uwagę znaną na świecie wiedzę, choćby standardy PMI (Project Management Institute) każda zmiana niesie za sobą koszty, utrudnienia i duże ryzyko dla funkcjonowania instytucji zmianę wprowadzającej. W związku z tym przedsiębiorstwa światowe wprowadzając jakiekolwiek zmiany organizacyjne, starają się to robić bardzo ostrożnie, wcześniej dokładnie planując każdy ruch i kalkulując ryzyko.

W dobrze zarządzanej firmie, zmianę wprowadza się dopiero wtedy, kiedy wiemy na pewno, że wprowadzamy ulepszenie. Rząd Pani Kopacz zakłada, że jest to teoria błędna. Odcinamy się od przesądów burżuazyjnej nauki, jesteśmy nowocześni i innowacyjni. Zmiana może być bowiem nieprzygotowana i nieprzemyślana. Musi za to być szybka i głośna. Jest udana, kiedy można zakładać, że przyniesie krótkotrwały sukces medialny, polityczny, wyborczy. Efekt długoterminowy, decydujący o przyszłej kondycji Państwa i możliwości dalszego jego funkcjonowania w nowych warunkach nie ma tu właściwie żadnego znaczenia. Nie mają również większego znaczenia koszty społeczne, czy ekonomiczne.

Mamy przed sobą kolejny projekt rządowy, który jest zupełnie sprzeczny z jakąkolwiek logiką i po prostu nie mieści się w głowie. Jeżeli wszystko pójdzie po myśli rządu, już w drugim lub najpóźniej trzecim kwartale roku 2015 będziemy mieli w Sejmie projekt nowej ustawy „Prawo wodne”. Jeżeli uda się maszynce parlamentarnej, jeszcze za tej kadencji, w ramach dyscypliny partyjnej ustawę przepchnąć, to od 1 stycznia 2016 roku czeka nas kolejna rewolucyjna zmiana, operacja przeprowadzona bez znieczulenia na żywym, funkcjonującym organizmie państwowym.

Tym razem rząd podejmuje wyzwanie ogromne, niezwykle odważne i wizjonerskie, przedsięwzięcie rzadko w historii stosowane, ale za to zawsze brzemienne w skutki. Z podejmowania tak odważnych kroków słynęli sowieci, którzy uwielbiali wprost likwidować co jakiś czas istniejące organa i budować od nowa, na ruinach, w świetle dogasających pożarów, w rytmie rewolucyjnej odnowy. Rząd Pani Kopacz nawiązuje do tych znakomitych wzorów i zamiast przekształcać, modernizować, czy ulepszać, jak to się zwykle w krajach demokratycznych i cywilizowanych robi, postanowił zlikwidować własną administrację. Po udanej operacji usunięcia organu państwowego Polacy będą mieli jedyną, niespotykaną gdzie indziej w Unii Europejskiej okazję znaleźć się bliżej wody – dosłownie, bo po likwidacji ochrony przed powodzią, woda nas zaleje!

Uwaga!

Zaznaczam, że dla jasności przekazu nie wymieniam świadomie wszystkich skutków tej niebywałej operacji. Jest to tylko jedno z wielu paskudnych powikłań pooperacyjnych jakie nas dotkną, jeżeli do reformy w obecnym kształcie dopuścimy.

W ramach reformy rząd planuje zlikwidować 7 „Regionalnych Zarządów Gospodarki Wodnej” i 8 „Urzędów Żeglugi Śródlądowej”. W to miejsce pragnie utworzyć instytucje zupełnie nowe, rozpalone żarem rewolucyjnego zapału, które natychmiast uzdrowią straszny stan gospodarki wodnej. Co więcej, ta rewolucyjna zmiana nie będzie budżetu państwa nic kosztować! Kolejny przewrót w teorii zarządzania? Jak to się ma do rzeczywistości?

Wiemy przecież, że bez Boskiej Interwencji cudów nie ma (raczej trudno zakładać, że z aktualnymi lewackimi tendencjami rząd ten łaski cudu dostąpić może). Nie ma się co czarować, zmiana kosztować będzie. Jeżeli nie budżet, to kogo? Obywateli, którzy mają zarobki tak wysokie, że ich stać na wszystko, nawet na zafundowanie Pani Premier medialnego kabaretu, szumnie nazywanego reformą gospodarki wodnej? Firmy, które na zielonej wyspie prosperują kwitnąco? A może gospodarzy, rolników, którzy mają się coraz lepiej? Może samorządy, które mają tak wypasione portfele, że stać je ostatnio na wszystko, nawet na wykonywanie podstawowych obowiązków rządu?

Patrząc bowiem na założenia reformy, odkrywamy ze zgrozą, że rząd się już nie poczuwa do obowiązku utrzymywania rzek, zapewnienia bezpieczeństwa powodziowego, czy jakości wód. Większość rzek wraz z urządzeniami likwidowana administracja rządowa oddać ma bowiem w ręce samorządów.

Woda bliżej ludzi! Nie zdziwcie się obywatele, jak zobaczycie wodę na swoich polach, na drogach, ulicach miast. Nie ma problemu, taki mamy klimat. Klimat polityczny jest świetny dla oszustów, szemranych biznesmenów, bezczelnych kłamców, naciągaczy, partyjnych baronów.

Apeluję tutaj do wszystkich ludzi dobrej woli, z wiedzą a nawet i bez wiedzy, ale z umiejętnością logicznego myślenia, do podjęcia poważnej debaty publicznej na rzecz ratowania Państwa i Narodu przed nieudolnymi, nieprzemyślanymi i nieodpowiedzialnymi działaniami rządu. I to nie tylko w gospodarce wodnej. Zabierajcie głos! Nie stać nas na milczenie. Tylko prawda może nas wyzwolić. Milczenie, to polityka strusia, głowa w piasku a zadek wysoko.

Rząd zafundował obywatelom prezent na Święta Bożego Narodzenia! Pod osłoną dni wolnych, wprowadza się drakońskie zmiany w organizacji naszego państwa! Likwiduje się kolejne, niezbędne do funkcjonowania organy. Tym razem likwiduje się strukturę zarządzania gospodarką wodną.

23 grudnia, już po godzinie 15-tej, na stronach sejmowych pojawił się projekt ustawy Prawo wodne, likwidujący organa państwa zarządzające gospodarką wodną. Termin publikacji jest tak pomyślany, aby do minimum skrócić czas uzgodnień. Na uzgodnienia resorty mają 14 dni. A więc, 23 grudnia 2014 roku ruszyły konsultacje społeczne przygotowywanego na chybcika projektu ustawy.

Ustawa ma ok. 270 stron tekstu + ok. 170 stron uzasadnienia. Razem do przeczytania ze zrozumieniem ok. 440 stron! Ze względu na wyjątkowo długie w tym roku święta, urzędnicy, którzy w ramach uzgodnień międzyresortowych powinni odnieść się do tego tekstu, przyjdą do pracy dopiero 29 grudnia. Na dwa dni! Potem Nowy Rok i znowu na konsultacje czasu nie będzie. Wielu pracowników wzięło wolne.

Termin publikacji w praktyce uniemożliwia odniesienie się do treści szczegółowych zapisów, które w sposób rewolucyjny i fundamentalny przewracają cały system zarządzania gospodarką wodną w Polsce i mają zasadniczy wpływ na wiele innych dziedzin gospodarki. To jest dowód na to, że resortowi środowiska nie zależy na dyskusji merytorycznej, na rzetelnym rozwiązaniu problemów.

Apelujemy do Pani Premier o zobligowanie Ministerstwa Środowiska, do przedłużenia zbierania uzgodnień i opinii z innych resortów. Apelujemy o umożliwienie fachowcom podjęcia poważnej, merytorycznej dyskusji na temat tej wielce kontrowersyjnej ustawy. Bez wysłuchania kontrargumentów, podjęcia uczciwych rozmów nie ma mowy o dobrych rozwiązaniach dla gospodarki. Ministerstwo Środowiska nie ma patentu na mądrość.

To jest sabotaż!

Jan Kołatka