Młodzi porzucają Novus Ordo. Powrót do Mszy Wszechczasów. | |
Wpisał: Shane Shaetzel | |
01.01.2015. | |
Młodzi porzucają Novus Ordo. Powrót do Mszy Wszechczasów.
Zwrot ku tradycyjnej liturgii w krajach Zachodu: powolny i stopniowy, ale zdecydowany
[Styl argumentacji jest mi zupełnie OBCY. Ale nic nie dodaję wewnątrz - by dać to „świadectwo”. MD]
27 grudnia 2014 http://www.unacum.pl/2014/12/zwrot-ku-tradycyjnej-liturgii-w-krajach.html
Coś wielkiego dzieje się w Kościele katolickim; rozgrywa się poza światłem jupiterów, poza polem widzenia. W Ameryce, Francji, Wielkiej Brytanii, i w innych częściach świata. Ten trend zdaje się najwyraźniej występować w rozwiniętych krajach Zachodu, ale jego ślady możemy też dostrzec w innych częściach świata. To co widzimy, jest niczym innym jak zmianą paradygmatu. Liturgia tradycyjna powraca, a tradycyjna Msza łacińska (Vetus Ordo, albo „nadzwyczajna forma rytu rzymskiego”. [To Msza Wszechczasów. MD]) przewodzi zmianom. Dlaczego? Będąc jeszcze ewangelikiem doświadczyłem najbardziej nowoczesnej formy modlitwy jaką można znaleźć w obrębie chrześcijaństwie. I w ramach tego zagadnienia anglikanie nie mieli niczego, co mogłoby na mnie zrobić wrażenie. W rzeczywistości ich próby aby być „wyluzowanymi” i „fajnymi” w swoich celebracjach nowego rytu zalatywały mi starzyzną. To było prawie jak cofnięcie się do lat 70-tych, zupełnie „nieatrakcyjne” dla mojej ewangelicznej wrażliwości. Nie poszedłem do anglikanów w poszukiwaniu nowoczesnej modlitwy. Jeśli tego bym szukał, udałbym się do okolicznych ewangelickich zborów, których jest masa w mojej okolicy. Zamiast tego, gdy pojawiła się szansa, natychmiastowo i instynktownie zostałem pociągnięty w kierunku bardziej starożytnej formy modlitwy. Myślę, że powód tego jest prosty. Należę do „generacji X”, straconego i zapomnianego pokolenia zawieszonego pomiędzy pokoleniem rewolucji obyczajowej lat 60-tych i „generacją Y” - wychowaną w świecie rewolucji informatycznej. Tak jak „generacja Y”, moje pokolenie wzrastało bez reguł i dyscypliny. Współczesny świat dał młodym wszystko, z wyjątkiem stabilności. Nie mamy oparcia w wierze, moralności czy standardach. Wszystko jest zmienne. Nic nie jest trwałe. Tak więc gdy niektórzy z nas spoglądają w kierunku religii, a bądźmy szczerzy, większość z nas tego nie czyni, szukamy czegoś, co da nam jedyną rzecz, której brakuje w naszym życiu – oparcia. Oto dlaczego współczesne chrześcijaństwo spóźniło się na swój przysłowiowy pociąg. Gdy świat zaczął zupełnie się zmieniać w latach 60-tych i 70-tych, kościoły z entuzjazmem próbowały zmienić się razem z nim, mylnie wierząc że to było nieodzowne, aby dalej się liczyć. W rzeczywistości jednak była to właśnie najgorsza rzecz, jaką można było zrobić. Chwilę później (ledwie kilka dziesięcioleci) młodzi wychowani w tym nowym cudownym świecie odkryli, iż brakowało czegoś bardzo ważnego – stabilności. I kiedy obejrzeliśmy się tam, gdzie myśleliśmy że ją znajdziemy – w kierunku chrześcijaństwa – odkryliśmy z zawodem, że jej tam już więcej też nie było. Wielu z nas skierowało się ku ewangelicyzmowi, ponieważ tam myśleliśmy znaleźć w końcu oparcie religijne, a nawet na chwilę je odnajdywaliśmy. Ale na końcu niektórzy z nas odkryli, że jedynym miejscem gdzie mogliśmy odnaleźć prawdziwe oparcie którego szukaliśmy, były starożytne chrześcijańskie ryty i nauczanie. I tak wielu z nas zwróciło się do anglikanizmu, prawosławia, i katolicyzmu z Mszą łacińską. Wiadomość jaką chcę tu przekazać, ma przed sobą przyszłość. Moje pokolenie, „generacja X”, jest tylko wierzchołkiem góry lodowej. Jesteśmy początkiem trendu, który będzie wzrastał i rozszerzał się bardziej, niż możecie sobie wyobrazić. „Pokolenie Y” dopiero zaczyna się rozglądać, a ich liczba przekroczy naszą dziesięciokrotnie. Pokolenie idące za nimi będzie jeszcze liczniejsze, i trend będzie się zwiększał wykładniczo. Z biegiem czasu młodzi tradycjonaliści staną się liczniejsi od starzejących się modernistów. Jest to nieuchronne. Tak się właśnie stanie, i nic nie może tego zatrzymać. Pokolenie II wojny światowej miało pewne powiedzenie, a my, z „pokolenia X” jesteśmy wystarczająco starzy, aby ich pamiętać. Zawsze powtarzali: „Jeśli nie możesz ich pokonać, przyłącz się do nich!” Z pewnością je pamiętacie, hipisi, nieprawda? Szczerze mówiąc, zawsze bardziej się identyfikowałem z pokoleniem moich dziadków, niż z pokoleniem rodziców, a powodem tego jak sądzę jest ponownie zagadnienie stabilności. Myślę, że nadszedł czas, hipisi, abyście skorzystali z podpowiedzi waszych rodziców, a jeśli nie chcecie ich słuchać, to przynajmniej posłuchajcie waszych dzieci, albo wnuków. „Jeśli nie możesz ich pokonać, przyłącz się do nich!”. Przyjmijcie do wiadomości – ten tradycjonalistyczny trend nie zatrzyma się. Będzie rósł, a moje pokolenie to tylko wierzchołek góry lodowej. Nie mówię, że macie zacząć uczęszczać na Mszę tradycyjną, jeśli nie chcecie. Ale postarajcie się aby wasz ksiądz zaczął odprawiać Novus Ordo tak, jak się odprawia Mszę wszechczasów. Powiedzcie mu, aby podążał za rubrykami w mszale najlepiej jak potrafi, aby zaczął ponownie używać kadzidła, dzwonków i chorału. Powiedzcie mu, aby Msza którą odprawia, przypominała starą Mszę najbardziej jak to tylko możliwe, z zachowaniem waszego języka. Niech kobiety zaczną na Mszy ponownie nakrywać głowy. Niech mężczyźni właściwie się ubierają. Jeśli tak zrobicie, to mogę przepowiedzieć wam przyszłość. Wasza parafia zacznie się rozwijać. W kościelnych ławkach przybędzie młodych rodzin, wzrośnie liczba chrztów, pierwszych komunii i bierzmowań. Przybędzie w waszej parafii protestantów nawróconych na katolicyzm. I w końcu wzrośnie liczba wierzących katolików w waszej parafii. Skąd to wiem? Stąd, iż to już się dzieje w garstce parafii w całym kraju. Tak się też może stać i w waszej. Najwyższy czas aby podążyć za duchem czasu. Młodzi tęsknią za tradycją i ostoją. I jeśli tego im nie dajecie, to cóż innego macie do zaoferowania? Czy jest jakikolwiek inny powód, dla którego wasza parafia przestała się rozwijać? Dlaczego się starzeje? W dowolnej, zdrowej parafii, młodzi powinni swą liczbą przewyższać starszych co najmniej dwukrotnie. Uczestnicząc w następnej Mszy policzcie siwe głowy, porównajcie je z liczebnością młodych, i ujrzyjcie to na własne oczy. Jak powiadają, oczywista oczywistość. Przyszłość waszej parafii może zależeć od braku młodych. Zadajcie sobie pytanie; „ile tradycji i stabilności daje młodym nasza parafia”? |