Rainer Hoess, wnuczek komendanta obozu KL Auschwitz gościem; rodzina rtm. Pileckiego – NIE. 27.1.2015 http://niezalezna.pl/63621-kancelaria-premiera-wpadla-w-panike-szukaja-kontaktu-do-rodziny-rtm-pileckiego - Dzwonił do mnie kilka minut temu Sławomir Nitras z Kancelarii Premiera, pytając o kontakt z rodziną Pileckich, aby wobec niezaproszenia dzieci rotmistrza na obchody 70. rocznicy wyzwolenia KL Auschwitz, spróbować chyba naprawić tę sprawę i umożliwić im udział w obchodach, mimo że Kancelaria nie jest organizatorem uroczystości. Podałem mu numer, nie wiem co z tego wyniknie, ale obchody już się przecież rozpoczęły - mówi portalowi niezalezna.pl Tadeusz Płużański, szef działu opinii "Super Expressu", którego ojciec był bliskim współpracownikiem rtm. Witolda Pileckiego w rozmowie z Jarosławem Wróblewskim. Rainer Hoess, wnuczek komendanta obozu KL Auschwitz będzie gościem dzisiejszych uroczystości 70. rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu Auschwitz. Nie zaproszono jednak dzieci i wnuków rtm. Witolda Pileckiego, dobrowolnego więźnia tego obozu. Jak to można skomentować? - To jest informacja szokująca zwłaszcza w tym kontekście, że z jednej strony nie zaprasza się dzieci dobrowolnego więźnia i ochotnika do Auschwitz, a z drugiej strony zaprasza się potomka tych którzy mordowali więźniów. Prawdę mówiąc – brak mi słów. Nie wiem z czego wynika taka decyzja. Wnuk Hoessa deklaruje, że walczy z faszyzmem... Jest jednak różnica i nic by się nie stało gdyby go nie było go na tych obchodach. Mógłby swoje idee realizować gdzie indziej. To konkretne miejsce jak Auschwitz jest mocno związane z rtm Pileckim. Jak mówimy i wyzwoleniu obozu przez Sowietów, to trzeba pamiętać, że Armia Radziecka zajęła obóz i miasto Oświęcim bez żadnego oporu. Wcześniej Niemcy uciekli. Rosjanie oswobodzili więźniów, ale nie musieli walczyć. Rotmistrz Pilecki trafił do obozu w kwietniu 1940 r., a po ucieczce w 1943 r. opracował plan wyzwolenia więźniów z KL Auschwitz... Tak, on chciał wyzwolić więźniów i temu była podporządkowana jego ochotnicza misja. Poszedł do obozu w dwóch celach: wysondować co to za miejsce, czy to obóz pracy czy obóz koncentracyjny, ale celem było właśnie wyzwolenie więźniów obozu. Brak zaproszenia dzieci takiego człowieka na obchody jest czymś niewytłumaczalnym. Prycze z obozu w Oświęcimiu trafiły po wojnie do krakowskiego więzienia na Montelupich, gdzie więziono żołnierzy podziemia niepodległościowego. Przyszły brutalne sowieckie porządki i w obozie na Majdanku, w dawnym niemieckim areszcie na Rakowieckiej w Warszawie powstał areszt Urzędu Bezpieczeństwa. To „wyzwolenie” należy wziąć w cudzysłów bo byłe niemieckie obozy NKWD zapełniało polskimi patriotami z Armii Krajowej. Więźniami NKWD zapełnił się też Lubelski Zamek i były obóz dla żołnierzy alianckich w Sobiborze. Ważną uwagą tutaj jest to, że te miejsca w opinii światowej mają funkcjonować jako miejsca kaźni pod okupacją niemiecką. Na Zamku Lubelskim zainstalowano niedawno nowe, anglojęzyczne tablice, które mówią wyłącznie o tym, że to było krwawe wiezienie niemieckie. Nie ma już komentarza, że było to po wojnie krwawa katownia ubecka. Sowieckich okupantów już nie było. To, co uderza to w traktowaniu rodziny Pileckich to to, że w tych niemieckich obozach byli tylko prześladowani żydzi. Temu ma służyć niezapraszanie rodzin polskich więźniów. Można by zapytać organizatorów, czy zaproszono rodzinę Franciszka Gajowniczka uratowanego przez o. Maksymiliana Kolbe. Czy są zaproszeni krewni Kazimierza Piechowskiego, innego uciekiniera z Auschwitz? Nie sądzę, to wszystko ma być podporządkowane jednej narracji: obóz został stworzony po to aby dokonywać w nim zagłady żydów. Inne narodowości mają być z tego przekazu rugowane i dlatego są tego typu skandale.
|