Obciąć jedyną rękę jednorękiemu bandycie
Wpisał: Iza Falzannowa   
30.10.2009.

Obciąć jedyną rękę jednorękiemu bandycie

            Najnowsze zagranie Tuska - projekt walki z hazardem, to klasyczna ucieczka do przodu albo obrona przez atak, czyli próba zagospodarowania klęski i przekucia jej w sukces. Tusk zasłania się troską o uzależnioną od hazardu młodzież tak jak Kwaśniewska czy Owsiak zasłaniają się troską o chore dzieci. Nie wypada grymasić, bo to działa na szkodę poszkodowanych.

            Jak krucjata Tuska ma się jednak, do oceny przez niego działalności własnych ministrów? Zdymisjonował ich przecież twierdząc, że ma do nich pełne zaufanie. To zupełnie nielogiczne.

            Jeżeli Tusk jest dobrym carem i nie wiedział o poczynaniach swoich złych czynowników, a dowiedział się dzięki Mariuszowi Kamińskiemu, to jemu- jak w bajkach- powinien okazać wdzięczność a ich ściąć (czytaj wykreślić z kalendarzyka). Tymczasem Kamiński wędruje na zieloną trawkę, a pretorianie Tuska za karę otrzymują zaszczytne funkcje w klubie parlamentarnym. Wynika stąd, że wersja „dobry car i źli czynownicy” odpada. Poza tym gdyby Tusk naprawdę nie wiedział, co dzieje się za jego plecami oznaczałoby, że jest on carem bezgranicznie głupim i całkowicie wyalienowanym od społeczeństwa, co rokuje jeszcze gorzej.

            Jeżeli jednak Tusk wiedział i nie reagował to czy możemy teraz mieć zaufanie do tego nagłego przypływu troski o uzależnionych obywateli i młodzież? I czy premier nie powinien być traktowany jako współwinny?

            Najprostsze wyjaśnienie, to takie, że Tusk doskonale wiedział, co wyrabiają jego urzędnicy, ale udawał, że nie wie i nie chciał się dowiedzieć. Kamiński, poległ jak każdy posłaniec przynoszący złe wieści, a dymisje są zwykłym zabiegiem maskującym.

            Podstawowym argumentem przeciwników krucjaty przeciw hazardowi jest fakt, że pracę straci parę tysięcy zatrudnionych przy nim osób. Jest to typowy argument używany przez narkotykowe mafie republik bananowych, do których coraz bardziej się upodabniamy. „Jeżeli nie będą uprawiać marihuany (jeżeli zabierzemy im automaty do gry) to umrą z głodu”- powiadają obrońcy ciemnego i biednego ludu.

            Jarosław Gugała uważa rozwiązania proponowane przez Tuska za populistyczne i mało cywilizowane. „Uczciwy człowiek kupił sobie automat, a teraz zakazuje mu się zarabiania na nim” i „ bardzo dużo bogatych ludzi straci zainwestowane pieniądze” martwi się. Otóż:

Uczciwi ludzie nie zarabiają na oszustwach.

            Zmienia się nam czynsze, stawki podatku gruntowego, odbiera renty rodzinne i zdrowotne i nikt nie oburza się, że prawo działa tu wstecz.

            Czy jeżeli policja pali znalezioną u producenta marihuanę powinniśmy się martwić, że właściciel plantacji stracił zainwestowane pieniądze?

            Są to wszystko argumenty typu, że jak się zebrało trujące grzybki trzeba je zjeść, bo szkoda czasu zmarnowanego na chodzenie po lesie.

            Poza tym obrońcy biednych ludzi zarabiających rzekomo na chleb za pomocą „jednorękiego bandyty” wstawionego w kiosku, udają chyba tylko, że nie wiedzą, o co chodzi. Przemysłem hazardowym zajmują się prawie wyłącznie mafie. Automaty są wstawiane do sklepików i kiosków bardzo często wbrew woli właścicieli lokali. Terroryzowani przez bandziorów, nie tylko oddają im całą zawartość kasy, ale obciążani są odpowiedzialnością i karami za kiepski ruch w interesie. Większość z nich odetchnie z ulgą, gdy będzie mogła się pozbyć uciążliwych intruzów. W tej branży dorabiane sobie na własną rękę, bez opieki mafii jest równie prawdopodobne jak funkcjonowanie ulicznej prostytutki bez alfonsa.

            Hałas wokół nowej krucjaty Tuska ma zagłuszyć komisję powołaną do wyjaśnienia afery hazardowej. Afera hazardowa to jednak tylko drobny fragment polskiej mapy przestępczej.

Powinniśmy poznać odpowiedź, również na wiele innych pytań.

            Kto przeforsował ustawę o tak zwanych „dopalaczach” umożliwiającą chętnym legalne kupowanie pochodnych różnych substancji uzależniających, a uniemożliwiającą nie tylko ściganie handlarzy lecz nawet pozbycie się z ulic uciążliwych sklepów. Proceder ten ośmiesza polskie prawo, bo policja zatrzymuje dzieciaki za skręta w kieszeni, podczas gdy ich bogaci koledzy legalnie odurzają się przed sklepem sprzedającym „przedmioty kolekcjonerskie”.

            Dlaczego władze aprobują działalność firm, które żerując na niepełnosprawnych umysłowo, ludziach chorych psychicznie, w depresji czy dzieciach, wyłudzają pieniądze mamiąc ich obietnicami wygranych w telefonicznych konkursach? Wszystkie telewizje obłudnie rozpływające się nad programem Tuska emitują przecież codziennie programy, w których ładne panienki, łudząc łatwą wygraną nakłaniają naiwnych do drogich połączeń.

            Dlaczego nadal funkcjonują pseudo banki, które pożyczają naiwnym pieniądze a potem rujnują ich horrendalnymi odsetkami, terroryzują i przejmują ich majątek? Dlaczego osobom, które trafią w sidła takich mafii instytucje państwowe odmawiają pomocy?

            Listę takich pytań można ciągnąc w nieskończoność. Stan kraju jest dramatyczny. Nie wystarczy obcięcie jedynej ręki jednorękiemu bandycie. To sprawy bardzo trudne i wymagające odwagi i determinacji. A przecież już wiemy, że premier gdy coś mówi - to tylko mówi.

Zmieniony ( 16.08.2010. )