In vitro - eugeniczna spirala zła. Matka została surogatką dla dawczyni jajeczka oraz własnego męża.
Wpisał: Arkadiusz Stelmach   
06.02.2015.

In vitro – eugeniczna spirala zła.

 

Matka, która urodziła dziecko, stała się… surogatką dla dawczyni jajeczka oraz własnego męża!

 

Arkadiusz Stelmach

2015-2-5 pch24

 

Dramat matki, która w wyniku zabiegu in vitro urodziła nie swoje dziecko, pokazuje jak demoniczna jest procedura sztucznego zapłodnienia. Dlatego czas wyraźnie powiedzieć: „dość”. Głośny sprzeciw wobec praktyk eugenicznych powinien wyrazić nie tylko katolicki laikat. Wierzę głęboko, że zdecydowany głos w tej sprawie zabierze również polski Episkopat.

 

Nie można osiągnąć dobrych skutków przy pomocy złych środków – to stara prawda, od wieków głoszona przez Kościół. Czytamy wszak w Ewangelii słowa Pana Jezusa o złym drzewie, które nigdy nie wyda dobrych owoców. Słowa te to idealny komentarz do jeżącej włos na głowie informacji o „pomyłce” lekarzy z pod-szczecińskiej kliniki, popełnionej podczas wykonywania zabiegu sztucznego zapłodnienia.

Wskutek ich błędu, kobieta poddana temu zabiegowi, nosiła, wykarmiła i wydała na świat dziecko, którego matką - w sensie genetycznym - wcale nie była. W dodatku malec ma liczne wady genetyczne, co być może jest właśnie tragicznym skutkiem manipulowania ludzkim życiem przez medyków.

         Śledząc przykry los skrzywdzonej kobiety trudno wątpić, że in vitro to piramidalne, wielopoziomowe zło. Kondensacja zdecydowanie niemoralnych czynów i zachowań, do jakich dochodzi w trakcie tej procedury jest po prostu ogromna – począwszy od samego sposobu przekazania materiału genetycznego, poprzez poniżające dla ludzkiej godności magazynowanie zarodków czyli po prostu nienarodzonych dzieci, aż po niszczenie części zarodków, czyli już poczętego życia. Przyglądając się bliżej całej procedurze in vitro, widzimy jasno, że niesie ona ze sobą piekielny aspekt eugeniczny.

         Po co to wszystko? Dlaczego, mimo tak oczywistych złych aspektów zapłodnienia pozaustrojowego, z iście demoniczną determinacją dąży się do upowszechnienia tej procedury, skutkującej tragedią wielu ludzi? Rodzina, która wychowuje chore dziecko przeżyła zapewne szok, na wieść, że genetyczny ojciec dziecka jest co prawda znany, ale za to matka okazała się kompletnie obcą i anonimową osobą! Taka sytuacja to dramat nie tylko tego małżeństwa, ale również dziecka, które w przyszłości może popaść w poważny problem psychiczny, związany z kwestią własnej tożsamości – kluczową dla prawidłowego rozwoju młodego człowieka.

         Warto też zwrócić uwagę na inny - wydaje się, że dotychczas nie akcentowany - problem ujawniony właśnie za sprawą wydarzeń w pod-szczecińskim szpitalu. Mianowicie matka, która urodziła dziecko, nieświadomie stała się… surogatką dla dawczyni jajeczka oraz własnego męża! To przykra konstatacja, uświadamiająca nam, jak gęstą nicią zła upleciono usilnie promowaną procedurę sztucznego zapłodnienia, finansowaną w dodatku z naszych pieniędzy w ramach rządowego programu. Nie zapominajmy wszak, że premier Ewa Kopacz właśnie refundowanie i upowszechnianie procedury in vitro ogłosiła jako jeden z priorytetów swoich rządów.

         Wspomniany problem „matki-surogatki” może stać się asumptem dla postępowych środowisk do podjęcia tak zwanej dyskusji na temat legalizacji takiej formy ciąży. Pamiętajmy wszak, że w wielu innych krajach „matka-surogatka” to już instytucja usankcjonowana regulacjami prawa. Czy bardzo zdziwilibyśmy się, gdyby za kilka dni, na kanwie szczecińskiej afery, jakiś liberalny publicysta rozpoczął debatę nt. legalizacji surogatek w Polsce?

         Tymczasem szczeciński dramat powinien być impulsem do przeciwdziałania dalszym próbom upowszechniania zabiegów sztucznego zapłodnienia i refundowania tej procedury z budżetu państwa. Akcję przeciwko in vitro powinien podejmować nie tylko katolicki laikat, ale także wszyscy ludzie dobrej woli, którym nie jest obojętne prawo naturalne. Wierzę głęboko, że wyraźny głos sprzeciwu popłynie również z Episkopatu. Warto powiedzieć „dość” i powstrzymać w końcu tę spiralę zła.

 Arkadiusz Stelmach

=======================

W PR1 podano, na zasadzie ”Don mówi raz, ale rano”, że to kalekie dziecko  jest utrzymywane przy życiu w Centrum Zdrowia Dziecka. Jak wiadomo, ale to się ukrywa w me®diach, dzieci ze szklanki są, jeśli przeżyją, wielokrotnie częściej kalekie niż normalne. MD

 

Zmieniony ( 06.02.2015. )