Konwencja antykradzieżowa
Wpisał: Marcin B. Brixen   
07.02.2015.

Konwencja antykradzieŻowa

 

Marcin B. Brixen - 6 Lutego, 2015

 

http://niepoprawni.pl/blog/marcin-b-brixen/konwencja-antykradziezowa

Trzecia a miała zajęcia z matematyki kiedy do klasy wtargnęła pani pedagog prowadząc za sobą dwóch panów. - Lekcję prowadzę - rzekł z pretensją pan od matematyki. - Ułamki mogą zaczekać - rzuciła pani pedagog i oblizała gorączkowo usta.

- Dzieci... Drogie dzieci... Czy wiecie co się przed chwilą stało? - Zadzwonił ktoś, że jest bomba i lekcji nie będzie? - spytał z nadzieją okularnik z trzeciej ławki i dostał naganę. - Pewno Sejm coś uchwalił - powiedziała dziewczynka, która prawie zawsze odzywała się jako pierwsza. - Tak! Tak jest! - ucieszyła się pani pedagog. - Właśnie byli u mnie panowie obserwatorzy z Organizacji Monitorującej Przemoc Wobec Kobiet... - Panie - wtrącił pierwszy pan.

Pani pedagog urwał się wątek. - Przecież pan jest panem - wyjąkał Gruby Maciek. - Płeć, młody człowieku, to nie tylko uwarunkowania biologiczne - pouczył go drugi pan. - To także cechy społeczno-kulturalne, rola w społeczeństwie... Zresztą co ja wam opowiadam, powinni was uczyć tego w szkole.

- Właśnie, że nas nie uczą, bo ciągle przychodzą jacyś tacy na lekcje i odrywają od nauki - westchnął Łukaszek i nie dostał uwagi do dzienniczka tylko dlatego, że już nie było miejsca na wpisy. - Stała się przed chwilą bardzo ważna sprawa - pani pedagog zatarła dłonie chrzęszcząc biżuterią. - Sejm ratyfikował konwencję antykradzieżową! - I co ta konwencja? - chciał wiedzieć Gruby Maciek. - Konwencja potępia kradzież i jej zabrania - oznajmił z namaszczeniem drugi pan. - Zdaje się, że mamy w tym kraju kodeks karny, który zajmuje się już tą kwestią - zauważył pan od matematyki. - Po co jeszcze jakaś konwencja...

- Ja wiem po co - odezwał się Łukaszek. - Wytłumaczyli mi w domu. - Pewno znowu mama - rzucił z przekąsem nauczyciel. - Nie, tym razem dziadek, bo mama jest zachwycona konwencją - Łukaszek sięgnął do plecaka i wyjął kilka zeszytów opatrzonych takimi tytułami jak "mama" czy "babcia". Wybrał zeszyt z nazwą "dziadek", przekartkował go, chrząknął i odczytał: - Konwencja antykradzieżowa wprowadza tylnymi drzwiami cenzurę internetu. Panowie spojrzeli na siebie i wybuchnęli śmiechem. - A to dobre - wycierał łzy pierwszy pan. - Ależ chłopcze, zastanów się sam, co ty mówisz! - zaapelował drugi pan. - Przecież to nie ma najmniejszego sensu! Co ma kradzież do internetu?

- To co jest w tej konwencji? - zapytała dziewczynka. Pierwszy pan odpowiedział: - Jest to konwencja zabraniająca kradzieży, czyli bezprawnego zabierania... Nie wolno będzie zabierać pieniędzy, ani telefonu, ani samochodu, ani karty, ani głosu krytycznego wobec władzy na forach. - Dlaczego nie wolno będzie skrytykować władzy??? - osłupiał pan od matematyki. - Proszę pana, zabranie głosu to zabranie, a zabranie to kradzież. No chyba mi pan nie powie, że jest pan za kradzieżą! - Ależ to cenzura internetu! - No i widzisz co narobiłeś - drugi pan skrytykował pierwszego pana. - A mówiłem ci wcześniej żebyś się nie odzywał.

- O, za pozwoleniem, mam prawo się odzywać! I odczep się ode mnie! - Weź się zamknij z łaski swojej. Muszę teraz jakoś opanować sytuację! - Jak ty się do mnie odzywasz! Poniżasz moją godność! - Takie sceny to w domu możesz urządzać, a nie przy ludziach! Wyjdź! - Nie wyjdę! - Wyjdź, mówię! I obaj panowie zaczęli się przepychać. Pani pedagog, pan od matematyki i uczniowie przyglądali się temu w osłupieniu. Panowie się tarmosili za krawaty, stękali, przepychali i wykręcali sobie palce. - Ała, ała! - zaczął krzyczeć nagle pierwszy pan. - To boli! Niech ktoś dzwoni na policję! On łamie konwencję europejska o przemocy w stosunku do kobiet! - Jakich kobiet! - zadrwił drugi pan. - W naszym związku to ja jestem kobietą! - O, za pozwoleniem! To, że lepiej gotujesz lepiej ode mnie nie czyni cię automatycznie kobietą! Żeby być kobietą, żeby pełnić jej społecznie skonstruowaną rolę trzeba się wykazać jej zachowaniami, działaniami i atrybutami! I puść moje palce ty brutalu!

- Mam atrybuty i to więcej od ciebie! Golę sobie nogi! - A ja mam większe piersi! I ładniejsze sukienki! - Lekcję będziemy powtarzać - poinformował pan od matematyki. - Przyjdziecie znowu jutro. - Nie no, dlaczego - zaczęli jęczeć uczniowie. Przewodnicząca klasy Melissa wysunęła się z ławki, podeszła do pana od matematyki i poszeptała z nim chwilę. Następnie wróciła do ławki i zaczęła szybko się pakować. - Idziemy do stołówki, tam dokończymy lekcję i nie trzeba będzie przychodzić jeszcze raz... - podała informację dalej. Pierwszy wymknął się pan od matematyki, za nim Gruby Maciek i następni... Dwaj panowie nadal się szarpali a pani pedagog stała niezdecydowana.