Racjonaliści, ich logika i trans-substancjacja
Wpisał: Bartłomiej Radosław Gajos   
02.11.2009.

Racjonaliści, ich logika i trans-substancjacja

"Wolnomyśliciele też czasem myślą, choć dosyć wolno im to idzie" Gilbert K. Chesterton

http://www.omp.lublin.pl/artykuly.php?autor=8&artykul=1

Bartłomiej Radosław Gajos

            W ostatni piątek (30.X.’09?- md) zbierając się na pociąg przypadkiem zwróciłem uwagę na telewizor, a w nim jakiś program na TVN 24. W programie tym prowadząca poruszała temat "cudu w Sokółce". Zaprosiła do rozmowy dra Terlikowskiego i prof. Hołówkę. Ten drugi z panów na samym wstępie zaznaczył, że kategorycznie odrzuca jakąkolwiek możliwość zaistnienia cudu utrzymując, że ma "mocne podstawy filozoficzne, ażeby tak twierdzić". Argumentował swoje zdanie w ten sposób (cytuję z pamięci): "Żaden zdrowo myślący, wykształcony człowiek, a nawet człowiek, która posiada jakąś szerszą wiedzę nie uwierzy w to, że kawałek chleba może zmienić się w tkankę ludzkiego serca w stanie agonalnym". Z kolei dr Terlikowski powiedział, że jak najbardziej dopuszcza możliwość zaistnienia cudów, twierdząc jednocześnie, że jest arystotelikiem i tomistą. Przypomniał również fakt zaistnienia cudów eucharystycznych w przeszłości i treść dogmatu o przeistoczeniu zarzucając współczesnej nauce to, iż jest ukształtowana na post-oświeceniowych zasadach.

            Oczywiście doktor Terlikowski ma rację i jest to oczywiste dla świadomych katolików. Co jest jednak istotą sprawy? Chodzi tutaj o logikę tak zwanych (cudzysłów nie przypadkowy) "racjonalistów". Profesor Hołówka zastosował typową ateistyczną demagogię. Przedstawił się jako oświecony, naukowy, wolny od zaciemnienia, "zabobonów" mędrzec. "Racjonaliści" bowiem ogłaszają światu, że są naukowcami, wolni od dogmatów, doktryn etc. W rzeczywistości jest dokładnie. Stowarzyszenie Racjonalistów zgłosiło sprawę związaną z tym co zaszło rok temu w kościele w Sokółce do prokuratury sugerując, że prawdopodobnie została popełniona zbrodnia, że zabito, a raczej maltretowano człowieka. Zabawna jest w tym wypadku logika "racjonalistów". Prześledźmy ją.

            Odrzucają oczywiście istnienie Boga, Objawienie, Wcielenie etc. Jaką z kolei logiką posługują się przy wyjaśnieniu sytuacji związanej z wydarzeniem w Sokółce? Otóż twierdzą oni, że bardziej prawdopodobne od cudu jest to, iż ktoś wyrwał kawałek mięśnia sercowego umierającemu człowiekowi, ten nadal żywy kawałek przemycił jakimś sposobem do kościoła, jeszcze dziwniejszym sposobem tak "wtopił" w kawałek hostii, a tenże kawałek został później wrzucony do vasculum, naiwny ksiądz zgłosił sprawę kurii, a kuria po roku ujawniła ją. No i jeszcze zbiega się to wszystko z tym, że zacofany katolicyzm głosi dogmat transubstancjacji. Doprawdy musiałby to być chyba większy cud niż samo przeistoczenie. Prawdopodobieństwo zaistnienia takiego zbiegu okoliczności jest niemal równe zeru i trudno wierzyć, żeby zaistniało. Kto i w jakim celu miałby to robić? Jakimi środkami posłużyłby się przy takiej operacji. Ja nie potrafię odpowiedzieć na takie pytanie. "Racjonaliści" jednak w taką wersję zdarzeń wierzą, bo tak nakazują im ich dogmaty odrzucające możliwość zaistnienia faktów niewytłumaczalnych naukowo. Bezbożnicy mają dogmaty choć przedstawiają się jako ludzie wyzwoleni od wszelkich dogmatów. Tym samym ich "naukowość" nie wystarcza im na wyjaśnienie nadzwyczajnych fenomenów. Całkiem podobnym myśleniem posługuje się dzisiejszy bożyszcze ateuszy Ryszard Dawkins, który twierdzi między innymi, że mało prawdopodobne jest to, aby kilkadziesiąt tysięcy ludzi wierzący i niewierzących, katolików i masonów miało przywidzenia co do cudu słońca w Fatimie, ale i tak bardziej prawdopodobne niż fakt wirowania słońca, ustąpienie ulewy, natychmiastowe osuszenie terenu i ludzi czy uzdrowienia. Cóż, naród przewrotny potrzebuje znaków i cudów, a i tak nie wierzy. Uderza tutaj inna sprawa. Mam nieodparte wrażenie, że ludzi ci nie zajmują się poszukiwaniem prawdy, a jedynie nieustannie myślą jak uderzyć w religię, przede wszystkim katolicką. Jest to ich pasją i oddają się temu bezgranicznie non stop atakując Chrystusową Oblubienicę poza którą nie może być zbawienia. Myślę, że nietrudno to zauważyć i jest to dla nas, katolików sprawa nazbyt jasna, a zarazem smutna.

Warto przy tej okazji poruszyć jeszcze jeden bardzo ważny temat. Chodzi mianowicie o sam dogmat o przeistoczeniu. Sformułowany na IV Soborze Powszechnym na Lateranie w 1215 rozwiewał wątpliwość i wymierzał potężny cios ówczesnym herezjom. Jeszcze bardziej stanowczo na temat sakramentów pośród heretyckiej zawieruchy wypowiedział się Sobór Trydencki. A już szczególnie podczas XXII sesji tegoż Soboru kiedy to dokładnie sformułowano katolicką naukę odnośnie Najświętszej Ofiary. Jest to o tyle ważne, że właśnie ten dogmat jest dzisiaj, w czasach "nowej wiosny Kościoła" notorycznie umniejszany, przekręcany, upraszczany nawet przez najwyższą hierarchię kościelną. Ośmiesza się go przy okazji bluźnierczych "mszy", które są częsciej spotkaniem towarzyskim aniżeli ofiarą przebłagalną za grzechu tego świata. Przyczyną zaś tej sytuacji jest kompletny zamęt jaki wprowadza współczesna filozofia, za pomocą której nie da się uprawiać zdrowej katolickiej teologii. Bez klasycznej filozofii nie sposób zrozumieć istotę tego czym jest transubstancjacja. Nic więc dziwnego, że dzisiejszy kler faszerowany heglizmem etc*, nie mówiąc już o wiernych pozbawionych odpowiedniej katechezy ma coraz mniejsze pojęcie o tych jakże ważnych sprawach.

Naturalnie dla mnie taki cud byłby tylko potwierdzeniem prawdziwości wiary katolickiej, a i bez niego wierzę w tę boską prawdę. Osąd całej sprawy zostawiam odpowiednim autorytetom. Jeśli jednak to co wydarzyło się w Sokółce byłoby autentycznym cudem to jest to ponowne przypomnienie Kościołowi i całej ludzkości o niezwykłej, najważniejszej prawdzie, dzięki której zostajemy odkupieni z sideł diabła. Przypomnienie tej doniosłej prawdy jest dziś szczególnie koniecznie, w czasach gdy wiara ulega coraz dalej posuniętemu rozkładowi, a hierarchowie publicznie głoszą herezję, a wręcz deklarują apostazję.

-------------------

*nie rzucam tutaj słów na wiatr; znam pewną panią z Opola, która wspominała mi o jej rozmowie z pewnym wykładowcą w tamtejszym seminarium, który przyznał jej, że klerycy i studenci teologii na zajęciach z filozofii więcej zajmują się przyswajaniem Kanta, Hegla etc, aniżeli np. filozofii Doktora Anielskiego.

Bartłomiej Radosław Gajos