Chicha, a może krew - satanizm
Wpisał: Mirosław Dakowski   
02.11.2009.

[dopiero teraz śledzę uważniej - kropelkami wyciekająca wiedzę o satanistycznych kultach w Ameryce przed-kolumbijskiej. Tym razem w Peru. Ohyda. MD]

http://www.rp.pl/artykul/337506,384926_Oltarz_na_wulkanie_.html

...Gdzieś na stokach świętej góry w Peru była świątynia, do której pielgrzymowali Indianie z Andów. Po pięciu wiekach święte miejsce zlokalizowali polscy archeolodzy. Osadę Maucallacta - 3750 m n. p. m. – założyli na stokach góry Coropuna Indianie Keczua. Coropuna to wygasły wulkan, wznosi się na wysokość 6425 m n. p. m.

Chicha, a może krew

            Niektórym procesjom towarzyszyła lektyka, a w niej odświętnie wystrojone dziecko przeznaczone na ofiarę. Było odurzone: koką, jakimiś halucynogennymi roślinami, grzybami, kukurydzianym piwem (chicha). Umierało z zimna, albo zabijano je uderzeniem w głowę. Czasem duszono. Potem ciało składano w komorze grobowej, obok kładziono gliniane naczynia, żywność, tkaniny, biżuterię z metali i drogocennych muszli sprowadzanych z daleka. Taka ofiara to był „królewski dar” – „capac ucha”.