Dewolucja. Czyli odwrotność ewolucji, błędnie rozumianej jako rozwój. | |
Wpisał: Shork | |
26.02.2015. | |
Dewolucja. Czyli odwrotność ewolucji, błędnie rozumianej jako rozwój.
Okiem Shorka - 25 lutego http://www.solidarni2010.pl/30254-okiem-shorka---dewolucja.html
[wyjadą trupy aktorów.... MD]
Pani Minister Kultury wychodzi ze sztuką to ludzi. W lecie na trakty Polski XXI wieku wyjadą trupy aktorskie, żeby zabawiać obywateli miast i wsi. Homoseksualizm, pedofilia, kazirodztwo, transpłciowość, zoofilia to tylko nieszkodliwe i z całą pewnością dopuszczalne zachowania. Dzieci uczą się zbyt dużo, ograniczmy im edukację do najprostszych rzeczy, a później same zdecydują. Ograniczmy rozrywki do telewizji, gier i wyjścia czasem do pubu. Sztukę wyższą, należy zastąpić taką która jest zrozumiała dla większości. Pismo to przeżytek, używajmy piktogramów. Po co muzyka bogata w instrumentarium i wokalista posiadający umiejętności, wystarczy tłusty bit i autotune aby z każdego wyjca zrobić artystę. A tekst? Parę stęknięć i jedno, góra dwa zdania.
To wszystko powyżej, to dzieła ludzi traktujących teorię ewolucji jak świętość. Ludzi, którym nie przyjdzie do głowy, że ewolucja ma ślepe gałęzie i prawie nigdy nie oznacza rozwoju.
Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, razem z patologią wynoszącą producentów ponad wykonawców i pieniądz nad sztukę rozwinął się rap i jego odmiany, dominując rynek muzyczny. Rynek wartościowany pieniądzem. Wygląda on tak. Producent znajduje dobrze wyglądającą osobę i robi z niej gwiazdę. Dobry wygląd jest ważny, bo teraz promuje się muzykę przez oczy. Producent zatrudnia stado roboli, którzy posługując się najprymitywniejszymi metodami marketingu i socjotechniki kreują gwiazdę od wyglądu, przez charakter do typu wykonywanych utworów. Potem wypuszcza się na rynek produkt samonapędzający się. W którym masa prymitywnych odbiorców płaci po groszu za możliwość słuchania prymitywnej muzyki, którą sami potrafią zanucić. Stąd obowiązkowy element do nucenia. „loka,loka,loka” czy „nossa, nossa”. Przepuszczony przez autotune głos nigdy nie zabrzmi fałszywie. Odbiorca czuje się jak artysta. Śpiewa! Zapłaci za to każdy pieniądz! Za to i za koszulkę z idolem, dzwonek na komórkę czy fryzjera. Ewolucja? Posłuchajcie pieśni Aborygenów. A teraz jakiegokolwiek artysty z lat 60-tych. Do których, tym współczesnym bliżej?
Na świecie króluje język angielski. Ale czy aby na pewno angielski a nie pinglish złożony z kilku tysięcy słów o gramatyce składającej się góra z trzech czasów? Pseudo-globalizacja wymusiła ogólnie rozumiane pismo obrazkowe. Literatura kopiuje już kopie kopii, rezygnując z rozbudowanego warsztatu na rzecz dosadnych, modnych treści. Tylko czekać, aż na międzynarodowych lotniskach porozumiewać z obsługą będziemy się przy pomocy chrząknięć, stęknięć i warknięć.
Ewolucja?
W Centrum Pompidou, Polskę reprezentuje suszarka na pranie z rozwieszonymi ubraniami i sznurówkami posegregowanymi kolorystycznie. No jaki postęp w stosunku do Ostatniej Wieczerzy, czy fresków w Kaplicy Sykstyńskiej, o Płonących Żyrafach nawet nie wspomnę.
System edukacji zakładający wyrównanie poziomów w dół, tak aby każdy miał szansę. Blokujący osoby wybitne i ambitne. Polska zapełnia się co roku absolwentami uczelni z tytułem magistra, których wiedza jest na poziomie maturzysty sprzed 20 lat, a i z pracą sprzedawcy w sklepie słabo sobie radzi. Za to łatwo ulega reklamie, więc jest idealnym konsumentem.
Teraz najgorsze. Wódz plemienia pochrząkujących do siebie, który w wolnej chwili uprawiał muzykę tłukąc kością mamuta w wydrążony pień, zauważył, że dzieci brata i siostry są słabsze. Więc zabronił kazirodztwa. Dzieci z dziewcząt zbyt młodych nie przeżywają zimy, a one same umierają przy porodzie, albo tuż po akcie płciowym , więc zabronił pedofilii i wyznaczył wiek dla prokreacji. Niemęscy osobnicy, którzy zamiast polować woleli wąchać kwiatki i stroić się w liście, wyganiani byli z plemienia, jako nieużyteczni. A takich co dobierali się do zwierzaków, zabijano na miejscu. Dzięki temu plemię rozrastało się i zdobywało nowe tereny.
A teraz dojrzeliśmy, żeby się cofnąć? |