Hibernatus po polsku
Wpisał: Marcin B. Brixen   
19.03.2015.

Hibernatus po polsku

 

Marcin B. Brixen - 18 Marca, 2015: http://niepoprawni.pl/blog/marcin-b-brixen/hibernatus-po-polsku

Po osiedlu, na którym mieszkali Hiobowscy, rozeszła się straszna wieść.
- Czas umierać - oświadczył ponuro pan Sitko. Był tak wstrząśnięty, że nie mógł trafić butelką piwa do ust. - Świat się kończy.
- Jest to koniec pewnej epoki - zgodził się dziadek Łukaszka.
Zamykano osiedlowy bar pod nazwą "Dobrobyt".
W to miejsce miała powstać placówka bankowa Banku Dobrobyt.
Właściciel baru pakował wszystko, podjechał samochód po meble, zaczął wynosić krzesła i pakować je wraz z kierowcą na samochód.
W którymś momencie właściciel wraz z kierowca zeszli do piwnicy. Po paru minutach doleciał stamtąd przerażający krzyk.
Dziadek Łukaszka zbladł.
- No prawie bym rozlał! - pan Sitko spojrzał z niepokojem na butelkę.
Z piwnicy wybiegł opajęczony kierowcy i krzyczał:
- Trup! Trup! Znaleźliśmy trupa!
- Trzeba iść zobaczyć - wyszeptał dziadek Łukaszka.

Pan Sitko dopił piwo kilkoma szybkimi łykami, sprawdził czy butelka jest zwrotna, skrzywił się rozczarowany, wyrzucił ją do kubła, otarł usta rękawem, chrząknął i ruszył pierwszy. Za nim poszedł dziadek, a na końcu kierowca.
Zeszli schodami, zanurzyli się w mrok i wędrowali jakimiś zatęchłymi korytarzami. Gdzieś w dali jarzyło się słabe światełko. Doszli wreszcie do drzwi z napisem "Magazyn baru". W stercie rupieci ujrzeli klęczącego przy czymś właściciela baru.
- Gdzie ten trup? - spytał pan Sitko.
- Żaden trup - odparł cicho właściciel baru. - Sami zobaczcie.
Podeszli bliżej. Okazało się, że światełko pochodzi z wielkiej zamrażarki skrzyniowej. Miała uchylone wieko. Koło niej leżał pokruszony blok lodu, w nim...
- Trup! - zaczął znowu kierowca.
- Żaden trup, mówię przecież - zirytował się właściciel baru. - To mój pomocnik, którego wysłałem kiedyś po towar do magazynu. Myślałem, że rzucił pracę i uciekł. A on...
- Zamroziło go - szepnął z przejęciem kierowca.
- Co pan, to naukowo niemożliwe - zaoponował dziadek Łukaszka.
- Panie, u nas wszystko jest możliwe!
- Jak to się stało, że go zamroziło? - chciał wiedzieć pan Sitko.
- Pewno się nachylił jak coś sięgał i wpadł - stwierdził dziadek Łukaszka. - Nie szukał go pan?
- No pewno, że szukałem! Na policję go zgłosiłem, był długo zaginiony, potem uznali, że zmarł... Pogrzeb nawet był, papiery rodzina załatwiła, on oficjalnie nie żyje...
- To kiedy to było? - dociekał pan Sitko.
- Jakoś wtedy jak te województwa zmieniali...
- Kiedy???
- Tak ze dwadzieścia lat temu...

Zapadła cisza, było tylko słychać jak lód się topi.
- Ych... - stęknął rozmrażający się zamrożony. - Szefie... Już biorę te mięso i niosę... Za chwileczkę...
- On mówi! - kierowca był podekscytowany. - Wiecie jak to będzie sensacja?! Będziemy sławni! On będzie sławny! Wszyscy ludzie go zobaczą i...
- Zaraz, zaraz - hamował go właściciel baru. - To był zawsze taki, z przeproszeniem, głupek. Czy jego można pokazać ludziom? Zwłaszcza w takim stanie?
- A co się może stać? - kierowca domknął zamrażarkę. - Pod jakim względem?
- Politycznym oczywiście - wtrącił dziadek Łukaszka. - Halo, proszę pana, słyszy mnie pan?
- Sły... Szę...
- Niech pan powie, jaka partia polityczna jest najlepsza i na którą należy głosować?
- Na... Wonię... Ulności...
- No tak - pokiwał głową kierowca. - Miał pan rację. Źle z nim.
- Zawsze był głupi - westchnął właściciel baru.
- Coś nie tak? - wyszeptał oszronionymi wargami rozmrażający się.
- Bardzo nie tak! - nie wytrzymał pan Sitko. - Teraz nawet dzieci wiedzą, że ta partia to jest zła, bo tam są, no, wiecie sami kto...
- Byli - uściślił właściciel baru. - Bo już tej partii nie ma.
- Jak to: nie ma? - hibernatus zakaszlał kryształkami lodu. - Dzisiaj rano jeszcze była! Czytałem w "Wiodącym Tytule Prasowym"...
- To dzisiaj rano to było dwadzieścia lat temu - poinformował kierowca. - Przeleżał pan zamrożony szmat czasu.
- O - powiedział po chwili hibernatus. - Dużo się zmieniło?
- No, "Wiodący Tytuł Prasowy nadal jest"...
- Uff!
- ...ale Wonii Ulności już nie ma.
- A co teraz jest?
- No... Są inne partie...
- Ale nadal idziemy ku Europie? - zaniepokoił się hibernatus.
- Oczywiście! Nawet już tam jesteśmy!
- Super! Skasowaliśmy już godło, flagę, hymn i walutę?
- Nie no, co pan! Teraz to jest na topie! Flagi, kotyliony, Polska!
- O Boże, demony nacjonalizmu podnoszą zady! - i hibernatusowi zaparowały gałki oczne.
- Niech pan nie płacze, po ma pan jeszcze zamarznięte kanaliki łzowe - ostrzegł go dziadek Łukaszka.
- Nie jest tak źle - pocieszył go kierowca. - Mamy polityków, którzy odpowiadają swoim wyborcom...
- Ciekawe jak? - spytał z ironią dziadek. - No niech pan sam powie. Jest polityk wąsaty, dzieciaty i rubaszny. Jak pan myśli, kogo on reprezentuje?
- Wąsatych i dzieciatych...
- No właśnie nie! Reprezentuje wygolonych i bezdzietnych! A kogo reprezentuje polityk nowoczesny, elegancki, wygolony i wykształcony?
- Nowoczesnych...
- A wcale, że nie! On reprezentuje wąsatych, dzieciatych i rubasznych!

Hibernatus zachlipał.
- Bardzo panów przepraszam, ale... Mój organizm... Chyba się zmoczyłem.
- To tylko bielizna się panu odtapia - rzekł ciepło kierowca.
- A czy... Żydzi wrócili? - spytał z nadzieją w głosie hibernatus.
- Są cały czas - rzekł gorzko właściciel baru. - I jeden i drugi polityk mają Żydów za teściów...
- To bardzo dobrze! Czy jest większe szczęście niż mieć Żyda w rodzinie?
Cisza.
- Chyba bardzo długo spałem - hibernatus był wstrząśnięty. - Czy masowe pogromy są na topie? Czy Polska spowita jest kirem dymu płonących stodół?
- Co pan, po prostu manie Żyda w rodzinie jest... Minusem - rzekł z wyraźnym wysiłkiem umysłowym pan Sitko. - Ale są oczywiście gorsze rzeczy.
- Na przykład?
- Mieć w rodzinie poetę.
- Ma pan rację - rzekł kierowca do właściciela baru. - Nie można go puścić na ulicę. Wstydu tylko narobi. No i nie ma szans na przeżycie.
- Ostatni test - westchnął właściciel baru. - Rosja?
- Nasz demokratyczny sąsiad-przyjaciel!
Wyszli na dwór.
- Co z nim zrobimy? - zapytał kierowca. - Przecież nie można go puścić tak na miasto!
- Do lodówy i niech leży tam dalej - zaproponował pan Sitko. - Może jak się znowu obudzi to będzie lepiej pasował?

--------------
https://twitter.com/MarcinBrixen (link is external)
https://pl-pl.facebook.com/marcin.brixen (link is external)