Iluzje dr Konstantego Radziwiłła. Homeopatia - Izby lekarskie - Medycyna. | |
Wpisał: Dr J. Jaśkowski | |
19.03.2015. | |
Iluzje dr Konstantego Radziwiłła. Homeopatia - Izby lekarskie - Medycyna.
Z cyklu: „Jesteśmy 52-gim stanem USA”. cz.1
Dr J. Jaśkowski
„Jeżeli prawo nie opiera się na rozumie, stanowi zagrożenie dla bytu państwa”.
„Wiara, że przemysł farmaceutyczny zajmuje się zdrowiem publicznym jest iluzją”. prof.Eric De Keuleneer Solvay Business School ULB
Jak Państwo wiecie, sam minister tego rządu przyznał, że państwo Polskie istnieje formalnie. Z kolei prasa, szczególnie amerykańska, podawała, że Polska jest już 52 stanem USA, z prawami dla ludności tubylczej, żyjącej w rezerwatach. O tym, jak to wygląda w praktyce, mogliśmy się przekonać przy okazji tzw. tajnych więzień CIA, o których pierwszy wspominał Andrzej Lepper i co wyraźnie mu nie wyszło na zdrowie. Mechanizm powstania tych więzień doskonale opisuje działania i role ambasady USA w POlsce. Jak to Pan Ambasador w kartonie przekazywał bliżej niezidentyfikowanym osobom 15, czy 60 milionów dolarów. Jak wiadomo, panuje różnica zdań co do wielkości przekazanej kwoty. To samo pokazuje film „Cristeros”, przedstawiający pacyfikację Meksyku w latach 20-tych przez USA. Widać wyraźnie, że ambasada USA doskonale strzeże interesów poszczególnych koncernów, co jest zupełnie zrozumiałe i słuszne. Po to ma się faceta opłacanego z podatków, nazywanego ambasadorem, aby bronił podatnika. Gorzej, jak do tej obrony interesów koncernów mieszają się lokalne trolle.
Sprawa homeopatii, jako części medycyny, byłą poruszana przez Naczelną Izbę Lekarską już przed ponad rokiem. Trudno mówić nawet o tym, że była poruszana przez Izbę. Głos zabrało paru członków Izby, posługując się blankietami firmowymi Izby. Żadna z Okręgowych Izb lekarskich nigdy nie omawiała przedmiotu o nazwie homeopatia, jako problemu medycznego.
Dlaczego nie ma o homeopatii powszechnej wiedzy? Ponieważ istnieje monopol na prace naukowe, wprowadzony przez przemysł farmakologiczny, czyli przez banksterów. Ustanowiono monopol pewnych firm wydawniczych, w medycynie na przykład jest to Elsevier, a w Polsce jego „córka” - Urban & Partner. Elsevier dysponuje 7000 tytułami i zatrudnia 35 000 ludzi. Wiadomo, że o druku danej pracy, lub nie, decyduje dział marketingu, a nie na przykład data zgłoszenia. Czyli od razu są równi i równiejsi. Jak pracę przedstawia koncern farmakologiczny wykupujący reklamy, to prace się ukazują. Jak pracę przesyła biedny naukowiec, to bywa różnie. Na przykład praca pewnego doktora, wyjaśniająca przyczyny zatrucia około 50 000 ludzi w Bhopalu, w 1984 roku, została zignorowana przez 80 czasopism. Kilka redakcji wprost odpisało, że Union Carbide jest za silnym koncernem, aby taką pracę drukować.
W celu ułatwienia sobie życia i obniżenia kosztów, przemysł wprowadził punktacje swoich wydawnictw. Te bardziej „prestiżowe”, czyli dofinansowywane, lub wydawane przez większe koncerny, posiadają większą liczbę punktów, a te mniej, czyli pochodzące z kondominiów, mniejszą liczbę punktów. Stąd marzeniem autora jest opublikowanie pracy w czasopiśmie z dużym IF. Ten IF, czyli punkty, są po prostu sposobem na biały wywiad. Po co kogoś śledzić i zastanawiać się, co bada, kiedy, dzięki systemowi punktów, sam donosi swoje prace. Podobnie jest z patentowaniem prac. W ten prosty sposób przemysł nie pozwala na rozwój konkurencji. Jakie są skutki takiej działalności urzędników? Jednym z najbardziej widocznych jest systematyczne „wycofywanie” prac, uprzednio wydrukowanych przez te prestiżowe czasopisma, zwane naukowymi. W pierwszej dekadzie XXI wieku nastąpił lawinowy wprost wzrost szybkiego wycofywania takich „nieuczciwych” prac medycznych, i to aż o 1900%, chociaż całkowita liczba publikacji wzrosła tylko o 44 %. Wiadomo, liczba czasopism, a wiec i stron druku, specjalnie się nie zmienia. Zdecydowana większość prac została usunięta z powodu celowego fałszowania wyników. I co ciekawsze, zdecydowana większość tych usuniętych prac była publikowana w czasopismach z „recenzentami” i to nierzadko dwoma. Obala to całkowicie mit, jakoby recenzowane czasopisma były czymś lepszym. Tylko miernoty się w ten sposób dowartościowują.
Drugim istotnym problemem w medycynie jest wprowadzanie na siłę rozmaitego rodzaju procedur, przez zupełnie niekompetentne osoby na stanowiskach administracyjnych. Ostatni raport Mayo Clinic Proceedings, z sierpnia 2013 roku, podał, że aż od 40 do 78 % badań i zabiegów medycznych, jakie otrzymują chorzy, nie tylko im nie pomaga, ale szkodzi! To nie tylko naraża budżety chorych z powodu marnotrawstwa funduszy, ale podważa całkowicie sens działania lekarzy. Konsekwencją tego są rozmaitego rodzaju hochsztaplerstwa i pseudo-medyczne działania. Wyraźnie widoczne jest to na przykładzie USA. Stany Zjednoczone wdają więcej na tzw. opiekę zdrowotną, aniżeli 10 następnych krajów łącznie [Japonia, Niemcy, Francja, Chiny, W.Brytania, Włochy, Kanada, Brazylia, Hiszpania i Australia]. Jak obliczono, aż 30% tej kwoty jest marnowane. Stanowi to aż 750 miliardów dolarów rocznie. Na kwotę tą składają się nie tylko niepotrzebne, a szkodliwe procedury, ale również koszty obsługi urzędniczej, która urasta do niewiarygodnych rozmiarów.
W Polsce jest całkowity brak kontroli nad ponad 65 miliardami złotych NFZ. Fundusz ten powstał, jak niesie wieść gminna, z powodu konieczności zatrudnienia całej masy pracowników byłych komitetów partyjnych, rozwiązanych po 1990 roku. Przymus płacenia nowego podatku pod pretekstem ochrony zdrowia, to właśnie przerzucanie pieniędzy podatnika do prywatnych kieszeni. Najlepszym tego dowodem była afera z agentem Tomkiem i naiwną 40-latką. Sprawa ta pokazała, że prywatyzacja służby zdrowia przez duże koncerny zagraniczne jest faktem. Kilka lat po aferze, liczba sprywatyzowanych szpitali wzrosła lawinowo. A przecież wszyscy mądrzy politycy zaprzeczali nawet chęci prywatyzacji służby zdrowia.
Otóż całe to pismo NRL „protestujące” przeciwko wprowadzaniu homeopatii do uczelni medycznych jest jednym wielkim nieporozumieniem, szczególnie w świetle przytoczonych powyżej faktów. Zresztą nie pierwszym, podpisanym przez p. dr M. Hamankiewicza. Po pierwsze, samo zlikwidowanie piśmiennictwa naukowego i oddanie go w ręce wydawnictw przemysłowych, dokonało się za zgodą i bez sprzeciwu Naczelnej Rady Lekarskiej. Czyli Naczelna Rada Lekarska sama pozbawiła się możliwości kontroli produktów, które lekarze mają przepisywać chorym, czyli obecnie muszą sprzedawać. Po drugie, Naczelna Rada Lekarska sama zgodziła się na wprowadzanie procedur przez urzędników, kiedy to jeszcze do niedawna lekarz odpowiadał za leczenie chorego, dostosowując metody do pacjenta, a nie odwrotnie, jak jest obecnie. To przecież FBI wykrywa korupcję wśród urzędników zdrowia [nie nazwę ich lekarzami], a nie NRL. Po trzecie, p. Prezes wykazał się nieznajomością historii medycyny, ponieważ już dawno udowodniono, że w pewnych chorobach działania zarówno homeopatyczne, jak i osteopatia, mają lepsze rezultaty w leczeniu, aniżeli tzw. medycyna przemysłowa. Przypomnę także, że Naczelna Rada wystosowała swoje pismo, w ogóle nie konsultując jego treści z legalnie działającym na terenie POlski Towarzystwem Lekarzy Homeopatów. Jeszcze raz powtarzam, spór nie dotyczy metody leczenia, ale zasady postępowania tworu, rzekomo samorządowego, ze swoimi członkami.
To przydługie przypomnienie jest niezbędne do właściwego zrozumienia omawianej iluzji dr Konstantego Radziwiłła.
Jak się okazuje, stołek decyduje o rozumie. Do tematu homeopatii wrócił, po roku, nasz PT Kolega, dr Konstanty Radziwiłł, ten sam, za którego kadencji nastąpiło przejęcie czasopism medycznych przez przemysł. W numerze lutowym 2015 r. Gazety Lekarskiej opublikował pod znamiennym tytułem „Homeopatia dołem” [ str. 44-45] „swoje” przemyślenia.
Artykuł jest prostym, socjotechnicznym praniem mózgu. Składa się w większości z przymiotników. Te pozytywne określają nas, czyli zwolenników przemysłu, a te negatywne określają ich, czyli zacofańców i ... Po pierwsze, nasz PT Kolega powołuje się na zasady powszechnie akceptowanego obowiązku stosowania w praktyce lekarskiej „zasady medycyny opartej na dowodach, czyli tzw. EBM.” Widać wyraźnie, że nie rozumie tego pojęcia i nie wie, co to znaczy. Nie wie, że ponad 10 000 naukowców i wielu laureatów Nagrody Nobla kwestionuje te zasady, z niżej podanych powodów. Jak można to łatwo udowodnić, te tak zwane naukowe dowody są w większości doraźnym szalbierstwem, powtarzanym w oficjalnych biuletynach reklamowych przemysłu. Podam kilka przykładów. Firma Merck wydawała przez około 6 lat fałszywe czasopismo medyczne pod nazwą Australian Medical Journal, w celu reklamowania jednego leku, zwanego Vioxx. Lek uśmiercił od 60 do 100 000 ludzi, zanim go wycofano. Lekarz, który rzekomo prowadził przez ok 8 -10 lat te badania, wymyślał je z sufitu. Oczywiście, nie robił tego za darmo. Firma płaciła mu setki tysięcy dolarów. Czy słyszeliście, szanowni Czytelnicy, aby chociaż raz Naczelna Izba Lekarska w swoich wystąpieniach ostrzegała o tym fakcie? W Polsce wciąż cytuje się tzw. raport duński, odnośnie braku związku pomiędzy szczepieniami, szczególnie MMR, a autyzmem. Opiera się na tym raporcie cała Medycyna Praktyczna i jak najbardziej oficjalni eksperci, tacy jak p prof. A. Zieliński, czy Towarzystwo Wakcynologów. Tymczasem, udowodniono ponad wszelką wątpliwość, że raport jest fałszywką. Łącznika amerykańskiego ściga prokuratura za malwersację wysokości 1.5 miliona dolarów, a z kasy Uniwersytetu w Arheim zniknęło jakieś 20 milionów. Udowodniono w sposób bezsporny, że cały materiał został po prostu sfałszowany. Czy słyszałeś Szanowny Czytelniku, by Naczelna Rada chociaż raz ostrzegła swoich członków o tym fakcie?
Sprawa szczepionki MMR i autyzmu. Pomimo tego, że zarówno sąd angielski uwolnił autorów tej pracy z 1989 roku, dr Wakefielda i Smitha, od zarzutu fałszerstwa, jak i sądy we Włoszech ustaliły związek szczepień z autyzmem i wypłacają z kieszeni podatnika olbrzymie odszkodowania [firmy szczepionkarskie otrzymały list żelazny i nie płacą kar], jak również odtajniono 1270-stronicowy raport z badań firmy GSK, gdzie stoi jak BYK, że szczepionka powoduje autyzm. Zresztą dr Wakefielda skazano pod wyimaginowanym zarzutem nieetycznego postępowania, ponieważ dawał dzieciom cukierki po badaniu. Przyznaję się bez bicia, że ja nie tylko dawałem cukierki, ale przywoziłem całe kosze zabawek do szpitali i klinik. Czy słyszałeś kiedykolwiek, aby ktokolwiek z Izby przeprosił swoich kolegów lekarzy za podawanie nieprawdziwych informacji?
Nasz Kolega Konstanty Radziwiłł kilkakrotnie powołuje się na Kodeks Etyki lekarskiej. Ale traktuje ten kodeks bardzo wybiórczo, jak Kali. Kali kraść to dobrze, Kalemu kraść to źle. Powołuje się bowiem na paragraf 57: „Lekarz nie może posługiwać się metodami uznanymi przez naukę za szkodliwe lub bezwartościowe”.
Zapomniał jednak albo przeoczył, że przed paragrafem 57 jest paragraf 52, pkt 3, który mówi wyraźnie, że najpierw trzeba wysłać swoje uwagi do opozycji, a dopiero z powodu braku reakcji może powołać się na paragraf 57. Już to stawia dr Konstantego Radziwiłła w dziwnym świetle. Żadnego bowiem pisma, wysłanego do Towarzystwa Homeopatów, nigdy nie „ujawniono”. Czyli od samego początku nie chodziło o meritum tylko o ...
Nie wspominając o art. 56. a dopiero następnym jest art.57. Nie znane sa prace kol. K.Radziwiłła na temat nieskuteczności homeopatii.
Pierwsze pytanie do Kolegi Konstantego Radziwiłła: a co to jest nauka? Czy za naukowe możemy uznać prace dotyczące VIOXXu? Przecież przez wiele lat były publikowane i wydawane w najlepszych czasopismach i nikt im nie zaprzeczał.
Przypomnę Koledze Konstantemu Radziwiłłowi, że w latach 70. modny obecnie Rutinoscorbin, został zdyskwalifikowany przez lekarzy, z powodu dużej liczby powikłań, szczególnie u kobiet w ciąży. Po 25 latach sprzedawany jest bez mała w kioskach. Nie ma publikacji prac naukowych, które by udowodniły jego bezpieczeństwo i skuteczność. Nie słyszałem, żeby Izba Lekarska ostrzegała Kolegów Lekarzy o tym preparacie.
Czy Kolega Konstanty Radziwiłł uważa operacje by-pasów, czy stenty, tj. operacje zwężenia tętnicy wieńcowych, za naukowe, jeżeli podstawowe prawa hemodynamiki przeczą sensowi tych zabiegów? Jeżeli statystyki zgonów, wynoszące około 47% PO OPERACJACH, stają w jaskrawej sprzeczności ze statystykami zgonów, wynoszącymi około 3% po leczeniu zachowawczym, nadal uznaje za naukowe?
Czy kolega Konstanty Radziwiłł uważa, że demencja po operacjach by-pasów, występująca u około 50% operowanych w okresie 5-8 lat, dowodzi naukowości tych zabiegów, nie wspominając o powikłaniach? Na czym opiera kol. Konstanty Radziwiłł swoje „naukowe” podejście, jeżeli brak jakichkolwiek prac, wykonanych w polskich klinikach, na temat losu operowanych?
Czyli zastosowano prosty socjotechniczny chwyt. Jak mówimy MY, to jest to nauka, jak mówią oni, to jest to wstecznictwo i zacofanie.
Ale powinien kol. Konstanty Radziwiłł pamiętać, że w Polsce, oprócz kodeksu etyki, istnieje Przysięga Hipokratesa. Przypomnę kol. Konstantemu Radziwiłłowi: „Nie będę podawał, ani przepisywał choremu nigdy środków niezgodnych z moim sumieniem i szkodzących choremu”. Jest też kodeks karny, który mówi, że nie wolno podawać pacjentowi trucizn. A przecież Naczelna Izba Lekarska zgadza się na podawanie zupełnie bezwartościowej szczepionki WZW B dzieciom w pierwszej dobie po urodzeniu. Jesteśmy w gronie 3 krajów na świecie, które to wykonują. Czyli według kol. Konstantego Radziwiłła, te powiedzmy 90% krajów na świecie to są oszołomy, a my jesteśmy pionierami nauki. Cóż, można pogratulować tylko dobrego samopoczucia, ale to się mieści w MAD V.
Dlaczego nasz Kolega nie opiera się na stanowisku Międzynarodowej Rady Lekarzy w sprawie szczepionek? cdn
JAK CHCESZ STWORZYĆ KRĘGI POWIĄZAŃ ZAWSZE SZUKAJ PRZEPŁYWU PIENIĄDZA, nie zajmuj się niebieskimi migdałami.
Wydrukuj i zostaw w swojej Przychodni. 19.3.2015 |