ZA BRAK ODWAGI PŁACI SIĘ KRWIĄ
Wpisał: Aleksander Ścios   
12.11.2009.

ZA BRAK ODWAGI CYWILNEJ PŁACI SIĘ KRWIĄ

http://cogito62.salon24.pl/77728,index.html
w.s_media - "Aleksander Ścios"  wolny strzelec /historyk filozofii/

[wzięte z: http://swkatowice.mojeforum.net/temat-vt4990.html?postdays=0&postorder=asc&start=0  MD]
            „Uważam, że dawni współpracownicy komunistycznej policji politycznej, mogą być zagrożeniem dla bezpieczeństwa wolnej Polski. Naród powinien wiedzieć, że nieprzypadkowo właśnie w chwili, kiedy możemy oderwać się ostatecznie od komunistycznych powiązań, stawia się nagły wniosek o odwołanie rządu.” – z telewizyjnego wystąpienia premiera Jana Olszewskiego - 4 czerwca 1992r.
            Polityczny zamach, dokonany przez Wałęsę, przy współudziale komunistycznej agentury i całej rzeczy zastraszonych, użytecznych idiotów, położył wówczas kres rządowi Jana Olszewskiego. Rząd został obalony, ponieważ po raz pierwszy od czasu „okrągłego stołu” podjęto najważniejsze dla Polski działania. Zablokowano rozkradanie majątku narodowego, uniemożliwiono przekształcenie baz sowieckich w sieć agenturalno-gospodarczą, związano Polskę sojuszem z USA i obrano kurs na NATO, a wreszcie – rozpoczęto lustrację i ujawnianie nazwisk komunistycznej agentury.
            Nazajutrz po obaleniu rządu, premierem mianowano Waldemara Pawlaka, uczestnika obrad okrągłego stołu, zasilającego ekipę Kiszczaka, byłego członka władz komunistycznego ZSL. Ministrem spraw wewnętrznych został Andrzej Milczanowski, dawny prokurator w epoce gierkowskiej. Jeszcze tego samego dnia na stanowiska w MSW Milczanowski powołał byłych oficerów SB, do tego momentu pozbawionych możliwości pracy w resorcie. Jednym z nich był mjr Adam Dębiec, wsławiony rozpracowaniem w czasie stanu wojennego podziemnych struktur MRKS-u i aresztowaniem Ewy Kulik, działaczki podziemia.
            Natychmiast po objęciu funkcji mjr. Dębiec, przystąpił do przesłuchiwania pracowników Działu Studiów, w większości zatrudnionych przez Antoniego Macierewicza, którzy pracowali nad sporządzeniem listy agentów SB. Na miejsce dyrektora Biura Ewidencji Archiwum MSW mianowano Andrzeja Kieleckiego - etatowego pracownika SB. Kilka godzin później Milczanowski zatrudnił byłego esbeka płk. Henryka Jasika, który na bezpośrednie polecenie gen. Kiszczaka kierował akcja palenia akt MSW, w roku 1989.
            I tym razem Jasik odegrał rolę „sprzątacza”. Świadkowie twierdza, ze przez kilka następnych godzin niszczono przechowywane w gmachu ministerstwa na Rakowieckiej akta byłych agentów SB i UB, zasiadających w sejmie, rządzie i w Belwederze.
            Tak miał się zakończyć krótki, w dziejach III RP okres, gdy rząd Rzeczpospolitej chciał ujawnić komunistyczną agenturę i zerwać z przeszłością PRL-u. Trzeba było czekać kolejne 13 lat na powstanie rządu, który miałby odwagę kontynuować to działanie.
            Nie przypadkowo, więc w roku 2007 pojawili się na scenie politycznej ci sami aktorzy, którzy uczestniczyli w obalaniu rządu Jana Olszewskiego. Role trochę inne, lecz cele i metody pozostały bez zmian. Tak jak przed 15 laty, pierwsze decyzje personalne nowego rządu dotyczyły „zabezpieczenia” resortów siłowych i czystki w służbach specjalnych. Na miejsce ludzi SKW i SW, zatrudnionych przez Macierewicza natychmiast zainstalowano „swoich” . Szefem kadr MON mianowano Janusza Bojarskiego z WSI, powrócili do służb Barcikowski, Bondaryk, Ananicz, Brochwicz i inni – związani z układem „belwederskim” Wałęsy. Rozpoczęto nagonkę na ludzi związanych z Komisją Weryfikacyjną WSI, szykanami objęto żołnierzy i funkcjonariuszy nowych służb. Efektem półrocznych „porządków” jest przywrócenie władzy środowisku WSI i kompletne rozbicie polskich służb specjalnych.
            Dziś, po 16 latach od pamiętnych wydarzeń 1992 roku, wiemy znacznie więcej o mechanizmach, które doprowadziły do nocnego zamachu. Wiemy też, jaką rolę odegrali w dalszej historii Polski ludzie, którzy doprowadzili do obalenia rządu Olszewskiego.
            Wiemy, dlaczego Lech Wałęsa nienawidził Kaczyńskich i przez dwa lata ich rządów żył w ciągłym strachu. Ujawnienie agenturalnej przeszłości Wałęsy mogło definitywnie rozbić plany budowy największej partii III RP i rzucić nowe światło na motywy działania TW „Bolka” jako Prezydenta RP. Histeryczna reakcja na zapowiedź wydania przez IPN książki na ten temat jest tego najlepszym dowodem.
            Wykreowany przez media na „męża stanu” Donald Tusk, był i pozostanie człowiekiem bez doświadczenia, osobowości i charyzmy. Ta podatność na wpływy i brak poglądów politycznych, idealnie predestynowały go na szefa patii równie bezbarwnej, jaką jest PO. Słusznie przewidywano, że dwuletni spektakl medialnej dezinformacji, w wykonaniu funkcyjnych dziennikarzy, musi zakończyć się wygraną tej formacji w wyborach parlamentarnych. Dziś PO stanowi polityczne zaplecze dla odradzającego się agenturalnego układu, związanego ze środowiskiem WSI.
            Waldemar Pawlak i jego PSL zawsze reprezentowało grupę bezideowych cwaniaków, gotowych związać się z każdym, byle tylko zapewnić sobie dochodowe, rządowe posady. Rola „maszynki do głosowania”, jaką wyznaczono im w obecnym rządzie doskonale wypełnia ambicje polityczne tej partii.
            O ile jednak, po zamachu z roku 1992 zdołano skutecznie przywrócić stan posiadania układu „okrągłego stołu” i na długie lata zmarginalizowano faktyczną opozycję polityczną, o tyle obecne „sprzątanie” po poprzednikach okazuje się mało efektywne, a obecność silnej partii opozycyjnej i prezydenta są dla rządzącego układu poważnym problemem.
            Najgroźniejsza jednak jest wiedza, jaką o działalności WSI i związanego z tą służbą środowiska agenturalnego posiadają ludzie Komisji Weryfikacyjnej i członkowie poprzedniego rządu. Aneks do Raportu może jeszcze przez długi czas, skutecznie studzić komsomolski zapał polityków Platformy i strzec ich przed zakusami uczynienia z państwa struktury mafijnej.
            Dwa lata „powrotu do normalności” zmieniły również obraz polskiego społeczeństwa. Znacznie więcej osób, niż w roku 92 ma świadomość, jakim państwem jest III RP, kto kryje się za obliczem „ojców założycieli” i wyraża swój sprzeciw wobec państwa, opartego na układach nomenklaturowych. Nie jest w stanie tego zmienić nawet nachalna propaganda, inspirowana przez medialnych agentów wpływu. Pojawia się coraz więcej inicjatyw obywatelskich, ludzie potrafią się zorganizować, działać wspólnie.
            Wielką wartością, jaką ujawnił rok 1992 była odwaga ludzi, gotowych wbrew całej armii tchórzy i konfidentów walczyć z zakłamaną rzeczywistością Polski „okrągłego stołu”. Choć przez następne kilkanaście lat układ OS, skazał ich na polityczną banicję, potrafili ponownie podjąć próbę zmiany oblicza Rzeczpospolitej. Nigdy już, po roku 2005 Polska nie będzie wyłączną domeną Wałęsów, Tusków i Pawlaków. I nigdy już nie powinniśmy się bać.
            Przed 16 laty, 4 czerwca przemawiał w Sejmie Antoni Macierewicza – ówczesny minister spraw wewnętrznych. Jego wystąpienie przerwano, wyłączając w trakcie mikrofony. Przypomnę zakończenie tego wystąpienia, bo słowa te, nie straciły nic na aktualności:
            - Moje pokolenie ma to wielkie szczęście, że nie musi walczyć zbrojnie o niepodległość. Pokolenie moich rodziców tego jeszcze nie miało, ginęło w walce zbrojnej z bandami UB lub w lochach UB. Nie musimy walczyć zbrojnie, nam potrzebna jest tylko szczypta odwagi cywilnej, odrobina tylko.
            Chciałbym, że by ta Izba jeszcze jedno zdanie usłyszała (tu wyłączono mikrofon) … wtedy, gdy pokoleniu polityków polskich brakuje odwagi cywilnej, następne pokolenie płaci krwią.
"