PIERWSZY MAJA - 130 lat FAŁSZERSTWA
Wpisał: ks. prof. Michał Poradowski   
01.05.2015.

„PIERWSZY MAJA” - 130 lat FAŁSZERSTWA

 

[Przypominam – bo przy tej nawale kłamstwa – i przy naszej - dobrej, ale krótkiej pamięci – trzeba. MD]

 

ks. prof. Michał Poradowski

„PIERWSZY MAJA” ŚWIĘTEM (?) PRACY CZY dniem pracy?

ks. prof. Michał Poradowski, z książki „Nowy Światowy Ład”, wyd. Wers, 1994

            Od przeszło stu lat obchodzi się prawie we wszystkich krajach tzw. "Święto (?) Pracy", która to uroczystość powinna nazywać się Dniem Pracy, jako że ze świętością niewiele ma wspólnego. Słusznym jest, że uwagę skupia się na tym dniu pracy, który jest dla człowieka charak­terystyczny, bowiem tylko człowiek pracuje, w ścisłym tego słowa znaczeniu (zwierzęta i maszyny "pracują" tylko w znaczeniu prze­nośnym), tylko człowiek używa swoich zdolności twórczym dla po­większenia i polepszenia dóbr kulturalnych, intelektualnych, artystycznych i gospodarczych, aby móc żyć lepiej i dostatniej, aby samego siebie doskonalić przez pracę.

            Kościół zawsze chwalił wszelką pracę, do niej zachęcał i wynosi ją do godności cnoty (pracowitość). Obecny Papież, Jan Paweł II, poświęcił pracy specjalną encyklikę, Laborem exercens.

            Przez wiele lat obchody Dnia Pracy były często okazją do manifestacji robotników, połączonych nieraz z gwałtem i zajściami, co powodowało interwencje policji, bowiem zajścia te mogły przekształcić się w groźne konflikty i niszczenie mienia prywatnego i publicznego. Niejednokrotnie obchodzenie Dnia Pracy było wykorzystywane przez rewolucjo­nistów i terrorystów, i dlatego bywały w niektórych okresach zaka­zywane. Dopiero po drugiej wojnie światowej obchody te nabrały godności i umiarkowania, i prawie we wszystkich krajach zostały za­legalizowane.

            Niektórzy występujący przy tej okazji mówcy, wspominają tzw. "mę­czenników z Chicago" i przypisują ustalenie obchodu Dnia Pracy na dzień pierwszego maja, jako rzekomą datę zajść w tym mieście. Otóż jest to jakieś nieporozumienie, gdyż odnośny pomnik w Chicago oddaje hołd nie robotnikom, lecz policji, a głównie kapitanowi Ward, który w zajściach tych stracił życie.

            Przypomnijmy jak to było. W roku 1886, dnia 16 lutego, rozpoczyna się strajk robotników w fabryce maszyn rolniczych Mac Cormik. Strajk ten przedłuża się aż do dnia 3 maja, kiedy to przybyła z Europy grupa zawodowych terrorystów i dołączyła do strajkujących, nadając straj­kowi charakter rewolucyjny i powodując gwałtowne zajścia w całym mieście, a głównie na placu Haymarket. Policja była zmuszona in­terweniować; 130 policjantów, pod komendą kapitana Ward usiłowało opanować te gwałty i niszczycielskie manifestacje. W momencie, kiedy kapitan Ward z podniesioną dłonią (jak to widać na pomniku), prze­mawiał do manifestantów, terroryści rzucili bomby na policjantów, zabijając siedem osób, w tym i kapitana Ward, a siedemdziesiąt osób ciężko raniąc. Grupa terrorystów wraz ze swym przywódcą Samuelem Fieldem została aresztowana i oddana władzom sądowym. Po kilku miesiącach (drugiego listopada tegoż roku) Sąd Najwyższy skazał czte­rech terrorystów na karę śmierci i wyrok został wykonany.

Podsumowując te wydarzenia, można stwierdzić:

            1. Nie dają one żadnych podstaw do obchodzenia Pierwszego Maja, gdyż dnia pierwszego maja w Chicago nic nie zaszło, bowiem akt terrorystów przybyłych z Europy i nie mających nic wspólnego z robot­nikami z Chicago, miał miejsce trzeciego maja.

            2. W historii współczesnych ruchów robotniczych, zwłaszcza syndykal­nych, w walce o sprawiedliwe ustawodawstwo pracy, było wiele krwa­wych zajść, w których poległo wielu robotników. Zapewne najgłoś­niejszym i najważniejszym wydarzeniem był strajk robotników w sto­czni w Gdańsku, w okresie świąt Bożego Narodzenia w roku 1970, kiedy to policja ówczesnego rządu komunistycznego tzw. Polskiej Rzeczy­pospolitej Ludowej zabiła wielu robotników; autentycznym "męczen­nikom" dopiero w roku 1980 został postawiony pomnik, kiedy to, dzięki bohaterskiej walce polskich robotników zaczęły szybko rozwijać się głębokie przemiany w całym ustroju "realnego socjalizmu" za "żelazną kurtyną". Tak więc, robotnicy mają swoich własnych "męczenników" i nie potrzebują posługiwać się cudzymi, a zwłaszcza "męczennikami" policji, gdyż owi "męczennicy" z Chicago nie byli robotnikami, ale policjantami, a pomnik wystawiony na Haymarket gloryfikuje odwagę kapitana Ward. Czas już, aby skończyć z legendą o "męczennikach z Chicago" i wspominać ich w Dniu Pracy, czyli Pierwszego Maja.

            3. Kto miałby jakieś wątpliwości w tej sprawie, może wszystko to spra­wdzić czytając gazety z tego okresu, które z łatwością znaleźć można w bibliotece w Chicago (National Liberty).

            4. Byłoby wskazane, aby "Solidarność" zażądała od wszystkich związ­ków zawodowych na całym świecie, aby w przemówieniach w dniu Pierwszego Maja nie wspominano "męczenników z Chicago", ale auten­tycznych męczenników warstwy robotniczej poległych w Gdańsku, w roku 1970, jako ofiary terroru komunistycznego.

            5. Zdaje się, że historia zanotowała tylko dwa wydarzenia "pierwszego maja", a mianowicie: ogłoszenie dnia 1 maja 1776 roku założenia przez satanistę Adama Weishaupt'a masońskiej loży Iluminatów, w Niem­czech, oraz dekret rządu pruskiego z dnia 1 maja 1841 roku, odnoszący się do wyrzucenia z Niemiec rewolucjonisty Heinrich Heine (znanego raczej jako poeta), ale oba te wydarzenia nie mają nic wspólnego ani ze "sprawą robotniczą", ani też z Dniem Pracy.

1992