Sułtani hejtu. Żadna praca nie hańbi, a petunia non omlet. Marcin B. Brixen - 4 Czerwca, 2015 http://niepoprawni.pl/blog/marcin-b-brixen/sultani-hejtu Do mieszkania Hiobowskich ktoś zadzwonił. Tata Łukaszka wyjrzał przez wizjer, zrobił bardzo zdziwioną minę i otworzył drzwi. Na klatce stała starsza pani obsługująca osiedlowy punkt kserowania, zwana potocznie Babcią Xero. - Słucham? - spytał nieprzyjemnie tata Łukaszka bowiem nie lubił Babci Xero. Babcia Xero nic nie odpowiedziała, tylko zaczęła wzdymać policzki, wypuszczać ze świstem powietrze i wyłamywać palce. - Nnno dobrze... - westchnął tata. - Musi pani do toalety, tak? - Nie! - oburzyła się babcia Xero i najwyraźniej coś się w niej odblokowało, bo zaczęła mówić: - Zostałam hejterem internetowym. - A co mnie obchodzą cudze błędy życiowe... - zniechęcony tata Łukaszka zamierzał zamknąć drzwi, ale Babcia Xero błyskawicznie wsunęła stopę w szparę i zaczęła wołać: - Ale ja właśnie w tej sprawie! - No to wpuść tę panią - za plecami taty pojawiła się mama Łukaszka. - Co ty wyrabiasz? Zachowujesz się jak typowy antysemita. Wstydź się! Babcia Xero przy słowie "antysemita" chciała coś powiedzieć, ale zmilczała i kulejąc lekko weszła do środka. W pokoju stanęła przed audytorium złożonym z Łukaszka, jego rodziców oraz dziadka i babci. - Szanowni państwo! - zaczęła Babcia Xero. - Właśnie zostałam płatnym hejterem internetowym... - O Boże - jęknął dziadek Łukaszka. - Hańba i upadek rodzaju ludzkiego. - Co to jest hejter? - dopytywała się babcia Łukaszka. - Coś jak londyńczyk za poprzedniego, lepszego ustroju? - Przyszłam tu do państwa - przebiła się Babcia Xero - potrenować. Hiobowskich zamurowało. - Wypraszam sobie - parsknął dziadek. - Chciałam potrenować głównie z młodzieżą - przyznała Babcia Xero. - Gdyż młodzież, sami to państwo przyznają, to sułtani hejtu. Łukaszek uśmiechnął się z zadowoleniem. - Niestety, nie widzę tu państwa córki... - Żadna strata - machnął ręką Łukaszek. - Może pani w domu potrenować z krzesłem. Efekt będzie taki sam. Hiobowscy zawrzeli oburzeniem, które przerwało wejście siostry. - O wilku mowa - ucieszyła się Babcia Xero. - Hę? - spytała siostra. - Czerwonego Kapturka sobie opowiadacie? Babcia Xero namyśliła się przez chwilę. - Może ja faktycznie poćwiczę w domu z krzesłem... No dobrze, uwaga, zaczynam! - wyjęła plik kartek z kieszeni. - Karosław-Jaczyński nie może rządzić bo jest oszalały z nienawiści! - Chciał traktować przeciwników politycznych azotoxem - odparł Łukaszek. - No i sami widzicie - ucieszyła się Babcia Xero. - Cytowałem polityka partii rządzącej - wyprowadził ją z błędu Łukaszek. - Takiego profesora od much. Uśmiech Babci Xero zniknął z twarzy. Oblizała nerwowo wargi, rozstawiła szerzej nogi i sięgnęła po kolejną kartkę. - Karosław-Jaczyński nie może rządzić bo ma zapędy dyktatorskie! - Czy ktoś, kto chce osobiście zatwierdzać wszystkich kandydatów na wszystkie miejsca na listach swojego ruchu, to jest dyktator czy nie? - strzelił pytaniem Łukaszek. - To... - Babcia Xero zawahała się i odparła chytrze: - To zależy. - Zależy od czego? - Od... Tego czy jest fajny czy nie. - A zatem o tym, czy ktoś jest dyktatorem czy nie decydowały wyłącznie pani sympatie osobiste... Babcia Xero zacięła usta i sięgnęła po kolejną kartkę. - Karosław-Jaczyński nie może rządzić bo w Niemczech mają o nim złą opinię! - No to co? - Łukaszek założył ręce za głowę. - Czy my jesteśmy Niemcy? Czy od tego ciepła woda będzie zimniejsza? Babcia Xero próbowała tak jeszcze kilkanaście razy, aż wreszcie sięgnęła po ostatnią kartkę. - Karosław-Jaczyński nie może rządzić, bo jest niski!! - Niech pani poda przykład jakiegoś wysokiego polityka. - Kweksander-Alaśniewski! - O tak, jest wyższy - przyznał Łukaszek. - O całe trzy centymetry. - Nieprawda! - Prawda. - Łukaszek sięgnął po tablet, poszukał w sieci i podał tablet Babci Xero. Babci Xero opadły wywatowane ramiona. - Myślała pani, że hejt internetowy to łatwy kawałek chleba? - odezwał się tata Łukaszka. - Sama pani widzi, że nawet do tego trzeba mieć kwalifikacje. Polegnie pani w starciu z pierwszym lepszym argumentem! - To miał być hejt?! - zawołała zdumiona siostra Łukaszka. - To? To miał być hejt? Pani się nie zna, pani nie umie, pani nie ma nawet pojęcia co to jest hejt! I tak panią wykołowali! Pani przed chwilą nie hejtowała! - Nie? - osłupiała Babcia Xero. - Nie! Pani dyskutowała! Hejt wygląda zupełnie, zupełnie inaczej! Trzeba rzucać takie teksty, na które nie ma odpowiedzi! Że ten gościu nie może rządzić, bo mu śmierdzi z ust, albo nosi różowe kapcie! To jest hejt! Na coś takiego nie ma odpowiedzi i już! - Bardzo dziękuję - wybąkała Babcia Xero. - Nie ma za co. - Ty... Popierasz hejt? Internetowy? Za kasę? - sondowali ostrożnie Hiobowscy. - A co? - wzruszyła ramionami siostra. - Sami mówicie, że żadna praca nie hańbi, a petunia non omlet. Dziadek wydał z siebie dziwny odgłos, coś pomiędzy płaczem a charkotem i zasłonił sobie oczy ręką. - A czemu pani trenuje u nas hejt? - spytała siostra Babcię Xero. - Bo ja dostałam dodatkową pracę. Jako płatny hejter internetowy. Będę niszczyć opozycję. - To straszne! - zawołała gromko siostra. - To okropne! Jak pani nie wstyd?! Jak pani mogła?! - A... Ale... - jąkała się Babcia Xero. - Ale sama mówiłaś, że żadna praca... - Ale pani zabiera tę pracę młodym!!!
|