Ojciec Eliasz. Czas Apokalipsy.
Wpisał: Michael D. O'Brien   
07.06.2015.

Ojciec Eliasz. Czas Apokalipsy.

 

Michael D. O'Brien, Wyd. M.

[w allegro cena 24 zł]

 

Wstęp do wydania polskiego

 

Z wielką radością przyjąłem wiadomość, że Ojciec Eliasz ukazuje się w Polsce. Powieść tę napisałem w 1994 roku i po raz pierwszy została ona wydana w roku 1996. Do chwili obecnej przetłumaczono ją na wiele języków, między innymi na czeski, chorwacki, niemiecki, francuski, szwedzki, włoski i hiszpański.

Od czasu, gdy pisałem Ojca Eliasza, wiele wydarzeń będących w mojej książce fikcją, stało się rzeczywistością.

Najbardziej bolesne jest postępujące odchodzenie od ortodoksji katolickiej w Kościele, szczególnie w zamożnych państwach. Często ta cicha apostazja pozostaje niezauważana przez media, oczywiście poza informa­cjami mogącymi podważyć autorytet Kościoła. Jesteśmy świadkami publicznej krytyki papieża przez biskupów; teologów, a nawet kon­ferencje episkopatów. Prawdopodobnie dla wiernych w Polsce jest czymś nie do pomyślenia, że jakikolwiek katolik mógłby odrzucić czy zignorować autorytet Kościoła prowadzonego przez papieża, ale - niestety - tak się dzieje w wielu regionach świata.

Odkąd Polacy znaleźli się w Unii Europejskiej, nie są im obce idee i problemy związane z rodzącym się "nowym porządkiem świata". Przekształcenie w kontynentalne super-państwo już stało się rzeczywistością, po części przez zmianę moralno-etycznych postaw poszczególnych krajów członkowskich. Potwierdza to prawdzi­wość ostrzeżeń Kościoła, który u początku powstania Unii mówiło zgubnych skutkach ignorowania lub odrzucania zalet prawdziwej różnorodności.

Właśnie ta różnorodność w wolności jest gwarancją zachowania pełnego spektrum ludzkich zasobów i spełnia funkcję dzwonka alarmowego przed totalitaryzmem. Oczywiście totalitaryzm może powstać w każdym pojedynczym państwie, ale gdziekolwiek to się stanie, obok są kraje, które mogą się mu przeciwstawić.

Traktowanie "nowego porządku świata" jako sposobu na roz­wiązanie globalnych konfliktów stwarza cały wachlarz niebezpie­czeństw. Dla przykładu - jeśli najgorsze aspekty ultra-nacjonalizmu czy międzynarodowej zaborczości zostaną przeniesione na skalę światową, spowoduje to przekazanie totalnej władzy w ręce wąskiej grupy ludzi, mogącej zapewnić sobie kontrolę nad całym rodzajem ludzkim.

Przeciwstawia się temu Kościół rzymskokatolicki, głoszący prawdę o zagrożeniach i odsłaniający kłamstwa, a także ułudę tych, którzy dążą do przejęcia globalnej władzy i ustanowienia "nowego porządku świata", oraz państwa trzymające się fundamentalnych podstaw moralnych.

Wśród tych krajów zdecydowanie wyróżnia się Polska. Przez wieki naród polski pokazał, że jest zdolny do walki z każdą siłą (polityczną, społeczną, duchową czy kulturową), która chciałaby zniszczyć jego tożsamość. Wielokrotnie atakowany w przeszłości przez wrogów utrzymał wiarę ojców: wiarę katolicką. Wasza wier­ność jest światłem narodów.

Daliście światu syna waszego narodu - Jana Pawła II, który jest naszym ojcem. Rzeczywiście traktuję go jak mojego duchowego ojca, podobnie jak i Benedykta XVI. Obaj papieże przestrzegali przed wschodzącym "nowym porządkiem świata". Obaj przewi­dywali, że to może być wstępem do ostatecznej Paschy, w której Kościół zostanie ukrzyżowany i podąży za swoim Panem w Jego śmierci i Jego zmartwychwstaniu.

Nowy zsekularyzowany mesjanizm, chcący przekształcić ludz­kość w istotę kolektywną, odseparowaną od swojego Stworzyciela, może niezauważalnie przynieść eksterminację większości populacji. Ci, którzy stoją za "nowym porządkiem świata" i zsekularyzowanym mesjanizmem, chcąc osiągnąć swój cel, przyczynią się do niespoty­kanego dotąd horroru, głodu oraz wojen i ostatecznie ściągną na siebie Boską Sprawiedliwość.

Na początku wprowadzą przymus redukcji populacji poprzez ogólnoświatową rewolucję społeczną. Jeśli to się nie powiedzie, użyją siły, również przeciwko bastionowi tradycyjnej moralności, który stoi na ich drodze.

Zapominają jednak bądź odrzucają lekcje historii: prawdziwy i zdrowy porządek we wspólnocie ludzkiej może powstać tylko z wolnego wyboru, z wewnętrznej odbudowy autentycznego moral­nego porządku. Stworzona przez człowieka i stawiająca go w cen­trum "moralność" nie może być narzucona przez prawo bez spo­wodowania większego zła. Stary i Nowy Testament prorokują, że nadejdzie czas w historii ludzkości, kiedy "wzmoże się nieprawość, oziębnie miłość wielu".

Oznacza to wyeliminowanie Boskiego autorytetu i zastąpienie go ludzkim, zrzucenie Boga z Jego tronu i sianie śmierci na całym świecie. Ostatecznie domniemana toleran­cja socjo-rewolucyjnego liberalizmu osiągnie pewien stan, ukazując swoje prawdziwe oblicze. Będą nazywać zło dobrem, a dobro złem. Nie będą już dłużej pozwalali na - jak to określają - "nietolerancję" ucieleśnioną w prawdziwej moralności. Wypełnią przez to odwiecz­ne proroctwa i wydadzą wojnę chrześcijaństwu.

Czy ten czas jest bliski? Czy może to już się zaczęło? Sądzę, że rozpoczęło się dawno temu, prawdopodobnie przed rewolucją francuską. Wierzę, że obecnie żyjemy "dopiero u początku boleści" i "wydanie na udrękę" nadchodzi. Wydarzenia wkrótce nabiorą większego rozpędu. Nie możemy znać dokładnej daty i godziny ani szczegółów każdego z etapów apokalipsy. Ta wizja została dana jako proroctwo w formie symboli, jako wezwanie dla tych, którzy idą za Chrystusem, aby podążali drogą wiary, a nie drogą gnostyckiego zachowania siebie. Chrystus wzywa nas w każdym pokoleniu do trzeźwości myślenia i czuwania.

Ciało Chrystusa w świecie cierpi z powodu ataków z zewnątrz i wewnątrz. Kościół jest zdradzany, tak jak i wcześniej się to działo. Ale ta zdrada jest obecnie tak powszechna, a jej charakter tak nie­powtarzalny, że niemal czuje się nadchodzącą apokalipsę. Dlatego wierzę, że problemy przedstawione w mojej powieści mają odnie­sienie do aktualnej sytuacji bardziej niż kiedykolwiek.

Podkreślam jednak, że moim celem nie było przepowiadanie przyszłości. Chciałem jedynie zadać zasadnicze pytania, przed którymi staje każde pokolenie: "Czy żyjemy w rozstrzygającym momencie historii, o którym mówił Jezus i prorocy? Czy żyjemy w pesymistycznym strachu, powierzchownym optymizmie, czy też rzeczywistym chrześcijaństwie opartym na pewności o ostatecznym zwycięstwie Chrystusa?".

Właściwym kontekstem dla tej powieści jest polecenie Pana Jezusa: "Czuwajcie więc [. . .] i bądźcie gotowi, bo w chwili, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie".

 

Michael D. Q'Brien

Combermere, Kanada, 19 marca 2009 roku, uroczystość świętego Józefa

====================

Wprowadzenie

 

Apokalipsa jest dziełem literackim poświęconym końcowi ludz­kiej historii. Przez milenia różnego rodzaju apokalipsy poja­wiały się w wielu kulturach i religiach na całym świecie. Powstawały i powstają dzięki filozoficznym spekulacjom, wizjom przyszłości, niewypowiedzianym pragnieniom i przeczuciom, a nierzadko dzię­ki stałej ludzkiej pasji dla tego, co J.R.R. Tolkien nazywa "wtór­-stworzeniem lub sub-kreacją". Te wiersze, epiki, fantazje, mity i dzieła prorockie dowodzą, że tu, na ziemi, jesteśmy tylko przej­ściowo. Jesteśmy obcymi i gośćmi. Nasza egzystencja jest niewy­powiedzianie piękna, ale i niebezpieczna. Obfituje w tajemnice, które domagają się wyjaśnienia. Greckie słowo apokalypsis znaczy "odsłaniać, objawiać". Przez to objawienie człowiek może przyjrzeć się panoramie historii ludzkości w poszukiwaniu klucza do swojej tożsamości, w poszukiwaniu stałości i spełnienia.

Prawdopodobnie najgorszą konsekwencją demitologizacji, tak powszechnej w naszych czasach, jest jej przesłanie, że wiara chrześ­cijańska jest tylko zbiorem mitów. Sugeruje się, że wiele kultur w przeszłości stworzyło opowieści o bohaterze zabitym i powraca­jącym do życia, a jeszcze więcej wyobrażało sobie kataklizm, który będzie miał miejsce na koniec historii. Gilbert Keith Chesterton napisał, że osoba, która dokonuje demitologizacji, wychodzi z błęd­nego założenia, że w mitach nie ma prawdy, a tymczasem prawda wpisana jest głęboko w wyobraźnię niezliczonej liczby starożytnych ludów. Pisarz zwrócił uwagę, że demitologizując, człowiek nie uwzględnił najważniejszej ze wszystkich rzeczy - mianowicie, że ludzie w każdym czasie i miejscu zostali poinformowani na pozio­mie intuicji o prawdziwych wydarzeniach, które nastąpią w historii ludzkości; że ich najgłębszym pragnieniem jest pragnienie Światła.

Wyraża się ono w ukazanej poprzez sztukę tęsknocie za pełnią Prawdy, która pewnego dnia stanie się Ciałem. Takim objawie­niem Prawdy jest Apokalipsa świętego Jana. Jest ona prawdziwym proroctwem w tym sensie, że nie jest tylko zwykłą przepowiednią dotyczącą przyszłości, ale formą objawienia się Pana historii w Jego własnej osobie. Jest napomnieniem, umocnieniem, narzędziem do nauczania i wizją wydarzeń, które. pewnego dnia będą miały miejsce.

Kiedy dramat naszych czasów nabierze tempa, zmierzając ku nieznanemu kresowi, pojawią się liczne spekulacje i coraz większą uwagę poświęcać się będzie Apokalipsie świętego Jana. Pojawią się liczne jej interpretacje. Jedna ze szkół mówi, że księga ta odnosi się tylko do czasów autora. Inni interpretatorzy dowodzą, że jest to refleksja dotycząca rzeczy ostatecznych w nieokreślonej przyszłości.

Kolejni wierzą, że jest to mapa historii Kościoła, podzielona na siedem głównych epok. Czwarta interpretacja, faworyzowana przez ojców Kościoła, utrzymuje, że jest to teologiczna wizja dotycząca

wielu aspektów duchowych, zawierająca opis sytuacji Kościoła za czasów świętego Jana, a także wydarzeń, które rozwiną się na końcu czasów; Dla autora koniec czasów rozpoczyna się wraz z wcieleniem Chrystusa i od tego momentu rozgrywa się ostateczna bitwa, którą Kościół musi stoczyć.

Według mnie jest to najpełniejsza i najlepsza interpretacja, i dla­tego jej śladem poszedłem w Ojcu Eliaszu. Czytelnik spotka się tu z apokalipsą w dawnym literalnym sensie, napisaną w świetle chrześcijańskiego objawienia. Powieść jest jednak dziełem fikcyj­nym. Nie próbuję przewidzieć szczegółów końca czasów, ale raczej postawić pytanie, jak człowiek zareaguje na apokalipsę w trudnym do zniesienia napięciu, w klimacie moralnego zamętu.

Niedaleka przyszłość ujawni nam wiele możliwych wersji apokalipsy - nie­które bardziej, inne mniej przerażające. Ja przedstawiłem tylko jeden scenariusz. Pomimo to główny bohater staje przed dylema­tem, przed którym zostałby postawiony podczas każdej apokalipsy. Znajdując się w samym centrum najważniejszych wydarzeń, musi odpowiedzieć na pytanie: jak dostrzec strukturę ukrytą w chaosie, jak stanąć obok i zobaczyć obiektywnie rzeczywistość, pozostając jednocześnie agentem dobra?

Czytelnik powinien być świadomy, że jest to powieść idei. Nie jest wciągającym hitem filmowym, nie podaje prostych rozwiązań i nie skłania do fałszywej pobożności. Ukazuje krzyż. Niesie świa­dectwo. Mam nadzieję, że przyczyni się do ostatecznego zwycięstwa Światła.