Dobry Gospodarz a Słońce i magazynowanie energii.
Wpisał: Mirosław Dakowski   
01.07.2015.

Dobry Gospodarz a Słońce i magazynowanie energii.

 

Dwie Cywilizacje wobec energetyki.

 

Proste rozwiązania w zdrowej gospodarce.

 

 

1.                   Cywilizacja „procedur”.

 

Nielitościwie nami rządząca „cywilizacja UE” (szerzej – globalistów) zajmuje się mnożeniem przepisów, procedur, wyjątków od nich oraz ich interpretacji, zawsze dwuznacznej, na zasadzie: „Nyyy... a ile ma wyjść??” To pytanie oczywiście nie do nas, lecz do niejawnych sterników.

Przykłady:

Ku zdziwieniu, a potem wściekłości energetyków i  energo-analityków, przed ćwierć wiekiem ni stąd ni z owąd zadekretowano nam jakieś „giełdy energii”.

Potem też zadekretowano, ku wściekłości przedsiębiorców i uczciwych przywódców gospodarki [byli tacy]  t. zw. „totalne ocipienie”, będące brutalnym fałszem i gwałtem na geofizyce i logice. Każą nam płacić (kto inkasuje?) za emisje poczciwego, wzmagającego wzrost roślin CO2. Państwa słabsze, zależne, wpędzono w pętlę tego podatku prowadzącą prosto do bankructwa i niewolnictwa.

Przez trzydzieści lat zajmowałem się rozwojem poszanowania energii. Skutkuje ono [posz.] zmniejszeniem energochłonności, więc i zwiększeniem konkurencyjności gospodarki. Po chwilowym zainteresowaniu problemem na początku lat 90- tych - „sfery rządzące” wyciszyły kwestię.

Promowałem też tani rozwój użycia energii odnawialnych. Teraz - muszę sprowadzać , tj. przemycać żarówki z Ukrainy. Bo „zakazano”, zamiast zarzucić rynek tanimi i trwałymi świetlówkami i –potem – LED-ami. To ostatnie było i jest możliwe. I w sposób naturalny – konkurencyjne. Ale – „niewskazane” dla rządzących łobuzów.

Muszę też kryć się przed urzędnikiem tępiącym ogrzewanie domów drewnem i trocinami. On kieruje się procedurami. Nie wie, co to „zero  emisji netto CO2” – i nie chce się dowiedzieć. On, w całej swej tępocie i bezczelności „egzekwuje procedury”. Nic dziwnego, jest przecież pewien bezkarności.

Gdy dwadzieścia lat temu słyszeliśmy, że „na zachodzie” wprowadzają giełdę energii i „podatek od CO2”, pewni byliśmy, że projektantów pielęgniarze zaraz ubiorą w kaftany bezpieczeństwa i starannie zawiążą rękawy z tyłu. Dotąd to niestety nie nastąpiło.

Czytelnikom zilustruję te doświadczenia i twierdzenia przykładem.

Jednym z kilkudziesięciu.

 

Giełda energii elektrycznej a magazynowanie energii.

W oficjalnej dyskusji „Energetyka jądrowa (EJ) lepsza od wiatraków” ... ...Ktoś krytyczny a naiwny może zaoponować: Toż to nie dyskusja, to stwierdzenie ! - Dziecko, na tym właśnie polegają „oficjalne dyskusje”: wbijać coś do łbów. Bo „na EJ można zwinąć więcej szmalu”. Przepraszam, że używam języka ministerialnego – choć brzydkie wyrazy wyciąłem. [pozdrawiam Jacka M. z Gdańska! Czy kiedyś spłacisz wzięte łapówki? ]

Więc: 

Pokazują nam wykresy z „giełdy energii”  w UE. Z Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii. Chodzi o energię elektryczną. Ceny są generowane automatycznie, przez komputer. Gdy jest niedobór energii, to maszynka czyli program dyktuje jej wysokie ceny, a gdy nadmiar – ceny transakcyjne obniża. W zamyśle to miało sterować podażą i popytem.

Gdy jednak w Niemczech i we Francji silnie wieje wiatr , to nagle powstaje taki nadmiar energii elektrycznej, że ceny dyktowane przez tę idiotyczną „giełdę” stają się ujemne! Czyli – producent ma dopłacać ! Bo... EJnie można tak nagle wyłączyć” [por. Czarnobyl, gdzie właśnie raptownie zmieniano, zmniejszano moc reaktora]. Strupy wnioskują z tego, że wiatraki , jako niesterowalne, są szkodliwe. Zamilczają jednak, że to przecież EJ jest niesterowalna...

Dla przykładu: Dnia piątego października 2008 trochę więcej zawiało. Na ich giełdzie średnia cena MWh wynosiła ok 60 Euro, też się zresztą głupawo [tj. znacznie: ok. 60 % w ciągu godzin] wahała. Ale – cena najwyższa, gdy „zabrakło” energii - skoczyła do 300 euro! Zaś, gdy nie potrafili wyłączyć reaktorów EJ, a wiatr był duży ( czyli: wielka podaż), to cena „osiągnęła” minus 55 euro!

Takich przykładów absurdów jest w UE dużo.

Więc urzędnicy, o umysłowości rabinów czy kramarzy, ale na stanowiskach prezydentów i ministrów UE mają pełne ręce roboty z nakładaniem kar i restrykcji.

 

A w cywilizacji rozsądnej, gospodarce logicznej?

 W Polsce energię elektryczną produkuje się głównie w kącie południowo -zachodnim  (węgiel). Korzystne warunki wietrzne są zaś na Bałtyku i w kącie północno - wschodnim (Suwalszczyzna). Wiatr wieje też głównie w zimie, gdy zapotrzebowanie jest największe. Montując więc tam [płn. -wsch.] dziesiątki tysięcy wiatraków, zyskujemy jednocześnie na zmniejszeniu kosztów transportu energii na odległość kilkuset kilometrów. A budowa linii wysokiego napięcia to miliardy, zaś straty energii w liniach WN są ogromne. Oba te wydatki znacznie więc maleją.

Ale te nieregularności, i nieprzewidywalność! - krzyczą nam ciągle różne strupy.

Odpowiadam, tak samo od trzydziestu lat:

W Żarze, Żydowie i gdzieś tam jeszcze (np. Żarnowiec) mamy świetne elektrownie szczytowo- pompowe. Sprawność przed laty była ok. 78 %, teraz chyba trochę większa.

Te same turbiny są przełączane w tryb pompowy (zwykle z ul. Mysiej w Warszawie, gdzie jest centrala) w kilkanaście sekund, nim pojawia się łatwo przewidywalny nadmiar podaży, np. w nocy. Zapełniają jezioro zbudowane i uszczelnione na górze Żar, a w dzień, gdy zapotrzebowanie duże, ta sama woda spada, napędza turbiny i produkuje prąd.

Na początku lat 90-tych , gdy jeszcze były nadzieje, że można w Polsce wprowadzać rozsądne i tanie rozwiązania, wskazywaliśmy następne, korzystne geologicznie i tanie lokalizacje takich elektrowni. „Decydentów” to nie interesowało, nie interesuje. Wolą nakazy z Brukseli.

 

A Dobry Gospodarz?

Zobaczmy, co można uzyskać, gdy narodem, państwem rządzą uczciwi, dobrzy gospodarze. I sąsiednimi narodami, państwami też rządza, dobrzy, uczciwi gospodarze. Fantazje? NIE, możliwość.

- Bez protestów „ekologów”, których zaiste  o związek z logos w sensie myśl, rozum posądzać nie warto. Toż żyją sobie z lawirowania wśród różnych procedur, z ich interpretacji.

 

Do twierdzeń najprostszych najtrudniej przekonać, bo są tak szokujące.

Więc jeszcze raz przypominam: Musimy sobie uzmysłowić fakt, rzadko podawany do zastanowienia się a często skrywany:

Słońce daje Ziemi ponad dziesięć tysięcy razy więcej energii, niż cała ludzkość obecnie jej zużywa.

Każdy [??? skomentuję poniżej] może sobie to łatwo wyliczyć lub sprawdzić poprawność wyliczeń.

Do Ziemi dociera moc ponad 1.2 kW/m2 w całym widmie słonecznym.

Gdy pomnożymy to przez powierzchnię Ziemi widzianą przez Słońce, a zmniejszymy wynik o jakieś 30 % (bo albedo, odbijanie ), każdy może to sobie własnoręcznie (kalkulatorek) uświadomić.

- Czy jednak Każdy? Myślę ze zgrozą o tych 30-50 % młodych Polakach (18 do 30 lat), którzy nie potrafią wpisać swych danych (nazwisko, adres, pesel) na liście poparcia ulubionego kandydata na prezydenta.

Zastanawiamy się nad następującym zadaniem wyrażonym pilną telefoniczną  prośbą z odległości 300 kilometrów: „Z hydraulikiem zmierzyłem obwód hydroforu i jego wysokość (to walec). Błagam, policz mi, ile litrów on mieści?!? H. nie wie.” [Moja żona wiedziała... ]

 Więc rozpaczliwa wątpliwość brzmi: Ilu z 460-ciu posłów by to zadanie od ręki rozwiązało? Przecież tam obradują, intrygują, wegetują i [----] socjologowie, prawnicy i -  pożal się Boże - „politycy”, co to żadnego innego zawodu nigdy nie mieli. A taki zawód już sobie (i nam!) sprawili!

Czy 30% by ten problem zwycięsko pokonało!? Czy więcej?!? Może ktoś ma bliższe oceny? A może by taki test tym ludziom zrobiono?

To przecież właśnie ci wybrańcy ustalają strategiczne cele, w tym gospodarcze, na dziesięciolecia – dla Polski! Pewien młody prawnik [z nich..] był nawet mianowany Dyrektorem Strategii Energetycznej. Jednemu z ministrów po zwycięstwie wyborczym ich partii,  wręczyłem książkę „O Energetyce dla użytkowników i sceptyków”. Mogła być podstawą strategii gospodarczej (Energochłonność, EJ... ) i militarnej (krew za ropęAfganistan, Irak) na dziesięciolecia. A skutek był inny: „szlaban” dla autora do ministerstwa Gospodarki. Plącze mi się uwaga Poety sprzed półtora wieku: Syn - minie pismo, lecz ty spomnisz, wnuku...

===========

Mając więc tak ogromne źródło energii – Słońce –musimy je tylko racjonalnie wykorzystać. Nie piszę „nauczyć się”, bo to UMIEMY, tylko trzeba zmusić rządzących, by dali na to akceptacje i pieniądze. [Narzuca się rozwiązanie: najprościej i najskuteczniej byłoby postraszyć ich szubienicą czy uliczną latarnią. Lub choć wymienić na rozumnych. ]

 

Wodór – nośnik energii i jej magazyn

Rozwiązane są technologie transportu energii, także na wielkie odległości (np. z Sahary do nas). Są to rurociągi wodorowe. Rozwiązane jest użycie wodoru , tak w przemyśle i produkcji elektryczności, jak i w transporcie. Samochód zasilany wodorem jeździł po Warszawie w początku zeszłego wieku. Obecne samochody mogą był łatwo i tanio zmodyfikowane do użycia bezpośrednio H2 , lub ogniw paliwowych, ze trzy razy sprawniejszych od silnika tłokowego.

Ale – wodór może też być gigantycznym, elastycznym magazynem energii.  Jednak tak propagandyści energii jądrowej, jak i ci mniej lotni urzędnicy od energetyki [a to przecież tacy mają dostęp do mediów] np. wskazują, że elektrownie szczytowo –pompowe „nie zapewnią podaży”, jeśli cisza (Flaute) będzie trwała na przykład dwa tygodnie, e energia będzie uzyskiwana nawet z dużej ilości wiatraków. 

Ależ oczywiście! Elektrownie szczytowe (wraz z efektami II i II taryfy) są projektowane na regulacje dzień - noc, nie na tygodnie!  Są również skuteczne na skalę kilku gmin, Możemy blisko przy wiatrakach, czy przy fermie wiatrowej np. ze 100 maszyn zbudować jezioro na górce, lub, też tam, „energię niechcianą” przez zarząd Sieci (czyli w maksimum podaży) zużyjmy na elektrolizę wody. Potem wodór można przesłać (tj. sprzedać) do lokalnych stacji paliw, a tlen sprzedać do przemysłu, który ciągle go potrzebuje. To rozwiązanie minimalizuje dodatkowo koszta transportu , tak ropy z krajów arabskich, jak elektryczności ze Śląska.

Gdy bywały groźby ataków terrorystycznych  na tankowce ( czemu teraz rozbestwiona ISIS ich nie atakuje??) , to mądrzy inżynierowie zaproponowali .. przewóz energii prze ocean w postaci „rdzy” , czyli w postaci chemicznej. Opiszę pokrótce, więcej jest w książce „O energetyce”.

Blisko taniego źródła energii, w naszym wypadku blisko ferm wiatrowych, na wypadek, gdy nie warto sprzedawać do sieci (bo tam chwilowo za mało płacą), można zbudować zakład (fabrykę) w której magnetyt (Fe3O4) jest redukowany wodorem [reakcja endotermiczna] . 

Fe3O4 + 4H2 + energia → 3Fe +4 H2O

        

W jednym litrze proszku żelaza magazynujemy 25 MJ energii.

 

A w maksimum zapotrzebowania następuje reakcja odwrotna, egzotermiczna. Wodór można więc użyć bezpośrednio, lub wraz z ciepłem do produkcji energii elektrycznej.

Opłacalność procesu może być oceniona jedynie w Krainie Realnych Cen, nie w głupo-landzie UE. 

Wodór na skalę miliardów metrów sześciennych można też przechowywać w podziemnych magazynach, podobnie, jak magazynuje się gaz naturalny, czyli metan. Są to przestrzenie po wyeksploatowanych pokładach gazu.

W Polsce mamy obecnie pojemność zbiorników  ok. 2,75 mld m³, a w Niemczech jest 46 zbiorników o łącznej pojemności 20 mld m³.

Od strony rynku mogą znacznie pomóc niskie, ale przewidywalne, taryfy nocne. Na przykład produkcje aluminium w wielkich hutach można by tak zautomatyzować, by miała miejsce jedynie w nocy, przy najniższej taryfie. We Francji widziałem wielkie zbiorniki bio-gazu (pochodzącego z vinasse zresztą, czyli odpadów przy produkcji koniaku), które stareńki komputer przełączał na produkcję prądu dla gminy czy do sieci w porze największego popytu, czyli najwyższych cen).

Pozatem – nadwyżki zawsze można sprzedać sąsiadom, a to Niemcom, a to Szwedom, Litwinom czy Białorusinom. I wzajemnie. Jeśli stosunki handlowe są zdrowe nie obarczone procedurami.

 

W proponowanych, takich czy podobnych rozwiązaniach nie ma już większych problemów technicznych, ani ekonomicznych. Wystarczy skruszyć „wolę polityczną” sprzedawczyków czy głupoli. Zależą oni od potęg wciskających wszelkie rozwiązania zależne od ropy lub od splajtowanej na zachodzie, energetyki jądrowej. Przypomnę, że z wielu pól roponośnych, np. w Arabii Saudów, przebicie, czyli stosunek ceny ostatecznej hurtowej do kosztów wydobycia dochodzi do dwóch do trzech tysięcy. [razy, nie procentów... ]

Czy musimy czekać, aż ONI, globaliści zauważą realne wyczerpywanie się źródeł węglowodorów ?

Słońce daje nam i będzie dawać energię w nadmiarze, a my od dawna potrafimy ją przetwarzać i magazynować.

 

Dobry Gospodarz by ich uprzedził.

==============

PS.  W trakcie wieszania tego tekstu na stronach dostałem od kolegi z USA ocenę: Ludzie tam mają poza miastami kilkadziesiąt milionów domów, z których kilkanaście milionów jest źle zbudowane, źle izolowane. A każdemu należy się przecież wsparcie ADMINISTRACJI , by poczuli się godnie. Czyli – dopłata do rachunków za elektryczność. Jeśliby w każdym z tych domów zmniejszyć choć o jeden kilowat moc klimatyzatorów... Ten jeden kilowat dałby zwolnienie ponad 10 gigawatów mocy, czyli możliwość wyłączenia dziesięciu reaktorów jądrowych. Ich sumaryczny koszt  to ponad sto miliardów dolarów.

Może to spowodować realizacja prostych przepisów, rady, jakie od lat wieszam na czołówce swej strony na początku lata, czy na początku fali upałów: Obrona (tania) przed upałem  U mnie w domu w czasie fali upałów utrzymuję temperaturę o 8 - 12 oC niższą, niż zewnętrzna. A obok, w szpitalu – w salach po-operacyjnych bywa i 36 stopni – bo „nie mają pieniędzy na klimatyzację”. Dyrektor administracyjny ma. Tak pieniądze, jak i klimatyzację.

Właśnie czytam : „Około miliona domów w zachodniej Francji pozbawionych było tej nocy prądu. To skutki upałów.” Dalej – o śmierciach staruszków z tego powodu. A przed ćwierć wiekiem we Francji było tak wielu mądrych energo - analityków...

Wszędzie tam rządzą teraz kramarze energii wciskający masom/goim /bydłu swój towar. Jak widzimy – za wszelką cenę.

Zmieniony ( 02.07.2015. )