Śledztwo smoleńskie w zaułku. CZEMU...
Wpisał: Yurko   
19.07.2015.

Śledztwo smoleńskie w zaułku.

CZEMU...

18/7/2015dawidpolski http://arkanoego.net/index.php/2015/07/18/sledztwo-smolenskie-w-zaulku

 

Chwieje się teoria trzywybuchowa K. Nowaczyka wspierana przez G. Szuladzińskiego. Kiedy pierwszy raz Nowaczyk ogłosił swe wybuchowe sensacje na sali gdzie dokonywał prezentacji na długo zapadła głęboka cisza.

Ciąg wydarzeń potoczył się szybko, a Nowaczyk stał się nowym guru i autorytetem do którego hipotezy (oparta na „ścieżce” MAK, której jest absolutnie pewien) zaczęły się odnosić coraz to kolejne publikacje o „Smoleńsku”.

Ta nowa narracja tak mocno wcisnęła się w świadomość przeciętnego Polaka, że jedni nie wyobrażają sobie już „katastrofy smoleńskiej” bez wybuchów Nowaczyka, a inni „nie mogą już tego słuchać”.

Tak czy inaczej zjawisko mentalne wywołane przez panów, którzy „sami się zgłosili” do ZP w obu przypadkach należy uznać za szkodliwe dla Polski.

Jest jeszcze inna do takiego sądu podstawa. Czy wobec faktu, że burty przysalonkowej z fragmentem napisu Republic of Poland nie było na polance przy smoleńskim Siewiernym, czyli w miejscu uznanym oficjalnie za miejsce tragedii 10.04.10r., ta „wybuchowa” teoria przywiązana do czasu i miejsca podawanego przez Rosjan ma podstawy bytu?

Jest różnica w wybuchach o których pisał niedługo po 10 kwietnia 2010r. inż Cierpisz – te detonacje były naziemne by obrzucić wcześniej ustawione odpowiednio spreparowane części samolotu błotem, a wybuchach w powietrzu – okolice brzozy pancernej, Taws 38 i centrum polanki samosiejek w interpretacji Nowaczyka. Zapożyczenie jest oczywiste, tylko inna koncepcja. Dlaczego koncepcja panów Nowaczyka i Szuladzińskiego powstała po tak długim czasie od 10.04.2010?

Czy przypadkiem panowie N. i Sz. nie spełniają tej samej roli – przychodząc do ZP z teorią najpierw jedno, potem dwu a na koniec trzywubuchową co onegdaj podczas strajków sierpniowych panowie Geremek i Mazowiecki?

Wspomniani – przyłączyli się do Strajku, by potem przekierować energię „robotniczego sprzeciwu”, falę przemian na zupełnie inne niż spodziewane tory. Potem mieliśmy „Okrągły stół”, prezydenta Jaruzelskiego i „reformy” wstrząsowe Balcerowicza/Sascha, oraz podpisany nocą 16 XII 1991 przez Balcerowicza układ stowarzyszeniowy ze Wspólnotami Europejskimi (EWG, EWWiS, Euroatom) przy poparciu Wałęsy – prezydenta, tuż przed odejściem z rządu którego premierem dopiero kilka dni był mec. Olszewski.

Ciekawe jest, że kiedy zaczynają się ukazywać analizy wyraźnie wskazujące na oszustwo polanki Wiśniewskiego – montażysty TVP, których nie da się zbyć czymkolwiek i podważyć ich wynik – pojawia się nowa „sensacyjna’ książka Niemca Jurgena Rotha o której głośno mówi świat – cytując media.

Nie było jeszcze chyba takiego zdarzenia w historii by Niemcy jako państwo dbały o interesy Polski, chyba że mają w tym swój interes.

Wystarczy przypomnieć jak wyśmiewano się z ś.p. prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Niemieckiej prasie i to jak za zgodą fatalnych rządów PO/PSL – Niemcy rujnują polską gospodarkę.

Zastanawia więc nagła troska niemieckich służb o sprawy polskie i to w czasach kiedy UE się sypie.

Ogłoszenie, że „był zamach”, i że polska strona ma swój udział w tej zbrodni dziś już żadną sensacją nie jest. Wydanie książki której okazano tak duże zainteresowanie może mieć zgoła inny cel niż pomoc Polsce. Być może ma ona wesprzeć mało już wiarygodną hipotezę Nowaczyka i Szuladzińskiego o wybuchach w powietrzu lub znowu w lekko  zmienionej formie (wybuchy po wylądowaniu) i przedłużać impas w śledztwie.  Oszustwo rozbicia się TU 154 nr boczny 101 na polance samosiejek nadal funkcjonuje…

„Świat” faktycznie zacznie głośno mówić o zamachu zwanym smoleńskim, gdy publicznie zostanie powiedziana prawda – że samolotu TU 154 nr. boczny 101 nie było na polance smoleńskiej w sensie zdarzenia lotniczego, że ciąg fikcyjnych wydarzeń oparto na „ruskiej ścieżce” z raportu Anodiny. Nie można przecież mówić, że raport Anodiny jest fałszywy (fałszywe zapisy na kopiach z 2 kompletów czarnych skrzynek) a jednocześnie przyjmować zawarte tam parametry i dane jako prawdziwe.

Trzeba olbrzymiej pracy i podania faktów, a nie hipotez, by to już historyczne kłamstwo o zbrodni 10.04.10 odwrócić tak, by zmieniła się świadomość Polaków i opinii światowej o tym wydarzeniu. W ciągu zaledwie 5 lat – więcej nakłamano o Smoleńsku niż przez 75 lat o Katyniu.

/Y/