Prezydent-męczennik Garcia Moreno | |
Wpisał: Plinio Maria Solimeo | |
06.08.2015. | |
Prezydent-męczennik – Garcia Moreno
Dios no muere (Bóg nie umrze) [por. też: Our Lady of Good Success - Prophecies for Our Times Arcybiskup Marceli Lefebvre - Apostoł czasów ostatecznych md]
Plinio Maria Solimeo 2015-8-6 http://www.pch24.pl/prezydent-meczennik,582,i.html#ixzz3i2oIRKHG
– Ekscelencjo, ktoś na zewnątrz pilnie potrzebuje z panem rozmawiać! – prezydent Moreno był tak zagłębiony w modlitwie, że z trudem usłyszał słowa, które wstrząsnęły ciszą katedry w Quito. Nerwowe naleganie sekretarza nie pozostawiało wątpliwości, że sprawa istotnie była pilna. Skracając codzienne rozmyślanie Garcia Moreno wyszedł pośpiesznie z katedry w słoneczne andyjskie południe. Wielki centralny plac w Quito był jak zwykle o tej porze pusty. – Dzień jak każdy inny – pomyślał prezydent – z wyjątkiem tego niezwykłego zakłócenia modlitwy… Co by to mogło być? Nie zdążył zapytać. Natychmiast został otoczony przez grupę mężczyzn, których przeszywające spojrzenia mówiły wszystko. Zalśniła w słońcu wzniesiona do ciosu maczeta. Spadł grad śmiertelnych uderzeń, huknęły wystrzały. – Giń, wrogu wolności! – ktoś krzyknął. Gabriel Garcia Moreno to bez wątpienia jedna z najbardziej świetlanych postaci Ameryki Łacińskiej XIX wieku, najwybitniejszy wysoki urzędnik, któremu udało się pod egidą walczącego katolicyzmu skonsolidować własny naród i dokonać potężnego dzieła cywilizacyjnego. Według wielkiego dziewiętnastowiecznego myśliciela hiszpańskiego Marcelina Menendeza y Pelayo, reprezentował on jeden z najszlachetniejszych typów godności, jakie w obecnym wieku mogą przysporzyć chwały ludzkiej rasie. Republika, która wydała na świat takiego człowieka, może być biedna, zacofana i zapomniana, lecz z tym mężem ma wystarczająco dużo, aby z honorem kroczyć poprzez historię. Życie wybitnego ekwadorskiego męża stanu było tak bogate, że trudno je podsumować w kilku akapitach. Ukażmy zatem to, co w nim najbardziej znaczące. Niespożyta energia Gabriel Garcia Moreno urodził się w Guayaquil, na południu Ekwadoru, 24 grudnia 1821 roku. Ojciec, z pochodzenia Hiszpan, odumarł go wcześnie, jednak wywodząca się z miejscowej arystokracji matka zapewniła chłopcu godziwą edukację w Colegio Nacional San Fernando w Quito. Kierowany żarliwą religijnością młody Gabriel otrzymał w roku 1838 niższe święcenia kapłańskie. Przekonany jednakowoż o braku powołania do stanu duchownego, rozpoczął studia prawnicze na uniwersytecie w Quito i poświęcił się polityce. Przez krótki okres pełnił funkcję komisarza do spraw wojny w okręgu północnym, a w roku 1846 kierował kilkoma opozycyjnymi periodykami, by wkrótce, w obliczu grożącej krajowi inwazji peruwiańskiej, podjąć jednak współpracę z rządem. Był również aktywnym członkiem rady miasta Quito, a następnie gubernatorem prowincji Guayas. W roku 1849 został po raz pierwszy wygnany z kraju, wskutek czego odbył w następnym roku swą pierwszą podróż do Europy, gdzie powrócił do zaniechanej praktyki religijnej.Po powrocie do kraju ponownie poświęcił się polityce. W roku 1853 jego wysiłki zaowocowały przyjęciem przez Ekwador wyrzuconych z Kolumbii jezuitów. Wybrany senatorem nie mógł jednak objąć stanowiska. Ponownie został wydalony z kraju – trzyletni okres wygnania poświęcił na pogłębienie swych badań naukowych we Francji. Ogromne zaangażowanie na tym polu przypłacił chorobą. Przyznaję, że nadwerężyłem swoje siły i mało brakowało, abym sobie zaszkodził. Ani moja głowa, ani moje siły nie licują z energią mej woli – czytamy w jednym z napisanych przezeń wówczas listów. Powróciwszy do Ekwadoru, Gabriel Garcia Moreno piastował wiele wysokich urzędów w dziedzinie życia kulturalnego kraju. W roku 1857 został obrany burmistrzem miasta Quito oraz rektorem tamtejszego uniwersytetu. Rozpoczął też karierę senatora, w której wyróżnił się płomiennymi wystąpieniami. 2 kwietnia 1861 roku został prezydentem Republiki Ekwadoru. Misja opatrznościowa Ekwador stanowił wraz z Wenezuelą część utworzonej przez Simona Bolivara zaraz po wojnie o niepodległość na początku XIX wieku Wielkiej Kolumbii. W 1830 roku, po rozpadzie federacji, zaistniał jako suwerenne państwo. Niestety, rewolucje, które nastąpiły zaraz po tym, rzuciły kraj w otchłań chaosu i złych rządów. Wobec skłócenia poszczególnych grup społecznych (mieszkańców wybrzeża z mieszkańcami rejonów górzystych; mieszczaństwa prowincji Costa z właścicielami ziemskimi regionu Sierra; białych z kolorowymi) jedynym elementem spajającym wszystkich Ekwadorczyków była religia katolicka. Na tej właśnie sile, najgłębiej zakorzenionej i najszerzej rozpowszechnionej, postanowił Gabriel Garcia Moreno oprzeć swoje rządy. Okazało się to zadaniem wcale niełatwym, albowiem katolicy zostali praktycznie osieroceni: nieliczny, a do tego niewystarczająco wykształcony i prowadzący luźny tryb życia kler nie wypełniał odpowiednio swych funkcji, wskutek czego całej społeczności wiernych brakowało odpowiedniego przewodnictwa. W takich oto krytycznych okolicznościach Ekwador potrzebował silnej ręki, potrzebował męża opatrznościowego. Gabriel Garcia Moreno znakomicie wypełnił tę rolę – jako pierwsi przyznali to jego przeciwnicy. Wysoki, dobrze wykształcony, o magnetycznym spojrzeniu, wybuchowym temperamencie, energiczny i stały, pracujący niestrudzenie i skutecznie, cieszący się popularyzatorskim talentem, solidnym przygotowaniem intelektualnym i moralnym, opanowany i płomienny mówca – nowy prezydent prezentował zestaw cech rzadko pojawiający się na kartach historii. Jeden z historyków precyzyjnie opisał jego charakter i dokonania: Niestrudzony, stoicki, sprawiedliwy, energiczny w swych decyzjach, w sposób godzien podziwu logiczny we własnym życiu, Garcia Moreno jest jedną z największych postaci amerykańskiej historii (…). W ciągu piętnastu lat zupełnie przekształcił swój mały kraj wedle szeroko zakrojonego programu politycznego, w którego pełnej realizacji przeszkodziła mu jedynie śmierć. Mistyk w typie hiszpańskim, nie zadowolił się jałową kontemplacją; potrzebował działania; był organizatorem i kreatorem. Przewodnikiem dla wszystkich poczynań rządu miała być doktryna Kościoła. W swej filozofii inspirował się klasyczną doktryną tomizmu – pisze biograf prezydenta. Konkordat ze Stolicą Świętą W momencie obejmowania prezydentury Ekwadoru przez Gabriela Garcię Moreno, sytuację tamtejszego Kościoła charakteryzowały: brak subordynacji, niemoralność i ogólne rozluźnienie. Winę za taki stan rzeczy ponosił w dużej mierze system polityczny ograniczający uprawnienia Stolicy Świętej i przenoszący odpowiedzialność za kwestie religijne na rząd republiki. W celu uzdrowienia sytuacji prezydent niezwłocznie doprowadził do podpisania z Rzymem konkordatu, którego pierwszy już artykuł nadaje ton całości: oto religia katolicka będzie jedyną religią państwową, zachowując prawa i przywileje, jakimi powinna się cieszyć zgodnie z Prawem Bożym i normami kanonicznymi. Wszystkie inne kulty zostały zakazane. W logicznej konsekwencji – stanowił artykuł trzeci – kształcenie młodzieży na uniwersytetach, w kolegiach, szkołach publicznych i prywatnych będzie we wszystkim zgodne z doktryną religii katolickiej. Jak zauważa ekwadorski socjolog, konkordat wyraził to, czym był dla Ekwadoru katolicyzm – fundamentem politycznej jedności. Z tego względu, nie zakwestionowano ani też nie przedłożono poprawek do fundamentalnych artykułów konkordatu. Nie dysponując w kraju kadrą, która byłaby w stanie zapełnić wszystkie instytucje, jakie pragnął założyć, prezydent sprowadził do Ekwadoru zgromadzenie Braci Szkół Chrześcijańskich, powierzając im nauczanie chłopców; edukację dziewczynek oddał w ręce Sióstr Nauczycielek św. Doroty Przenajświętszych Serc oraz Sióstr Opatrzności Bożej; do pracy w szpitalach zaprosił Siostry Miłosierdzia; reedukacją kobiet miały się zająć Siostry Dobrego Pasterza. Opieka nad młodzieżą i misjami przypadła jezuitom, o seminaria zaś mieli się zatroszczyć lazaryci. Prezydenckie dokonania na polu edukacji robią wielkie wrażenie. Garcia Moreno założył wiele szkół i kolegiów, zreformował dawne ośrodki kształcenia, zmodernizował uniwersyteckie studia medyczne, ufundował konserwatorium muzyczne, szkoły sztuk pięknych i rzemiosła oraz politechnikę. Wybudował także obserwatorium astronomiczne, otworzył pierwsze muzea i ogród botaniczny. Wspierał artystów, wysyłając wielu z nich do Europy, aby tam uzupełnili wykształcenie. Poświęcenie Ekwadoru Najświętszemu Sercu Jezusa Po czteroletniej kadencji i czterech latach pracy w dyplomacji Gabriel Garcia Moreno ponownie wybrany został na urząd prezydencki w 1869 r. W czasie inwazji na Państwo Kościelne w roku 1870 był jedynym rządzącym na świecie, który zabrał w tej sprawie głos, wysyłając do włoskiego ministra spraw zagranicznych notę protestacyjną przeciwko ograbianiu papieża, obnażającą uzurpację, jakiej dopuścił się włoski rząd. Pełen wdzięczności papież nadał mu odznaczenie pierwszej klasy – Order Piusa IX, wraz z krótką rekomendacją datowaną na 27 marca 1871 roku. Przy tej okazji wysłał mu relikwię św. Ursycyna męczennika. Jako wyraz solidarności ze Stolicą Świętą [Garcia Moreno] wydał w roku 1873 dekret, nakazujący wysłać papieżowi dziesięcioprocentowy trybut – dziesięcinę należną Kościołowi od państwa – czytamy w ekwadorskim „El Nacional” z 10 października 1873 roku. Jednakże najbardziej symbolicznym aktem jego rządów było dokonane w tym samym roku kościelne i cywilne poświęcenie republiki Najświętszemu Sercu Jezusa. Uznaję wiarę ludu ekwadorskiego i owa wiara narzuca mi święty obowiązek zachowania jej spuścizny w stanie nietkniętym – zadeklarował wówczas publicznie prezydent Ekwadoru. Heroiczna śmierć W wyniku kolejnych wyborów prezydenckich w maju 1875 roku Gabriel Garcia Moreno został wybrany po raz trzeci, jeszcze większą ilością głosów niż w roku 1869. Rosnąca popularność tak żarliwego katolika u steru władzy państwowej spędzała sen z powiek członkom masońskich lóż, pozbawionych możliwości działania w kraju, i wywoływała nienawiść środowisk antychrześcijańskich, które wydały nieoficjalny „wyrok śmierci” na prezydenta. Specjalna grupa zamachowców poczęła śledzić każdy ruch prezydenta i wypatrywać okazji do jego zamordowania. Ten zaś – jakby przewidując nadchodzący koniec – napisał w liście do Piusa IX: Cóż to za bogactwo dla mnie, Ojcze Przenajświętszy, być nienawidzonym i szkalowanym w imię miłości do naszego Boskiego Zbawiciela! Cóż to za szczęście, jeśli z Waszym błogosławieństwem otrzymam z Nieba łaskę przelania mej krwi dla Tego, który będąc Bogiem, pragnął przelać na krzyżu swoją krew za nas! 6 sierpnia 1875 roku, w drodze do pałacu prezydenckiego, Gabriel Garcia Moreno wstąpił do katedry, aby się pokłonić przed Najświętszym Sakramentem. Tam go zawiadomiono, że ktoś pilnie prosi go o rozmowę. Kiedy prezydent wyszedł na zewnątrz, herszt zamachowców Faustino Rayo – z okrzykiem: Śmierć tyranowi! – ugodził go maczetą w kark, niemal odrąbując ramiona, którymi nieszczęśnik próbował się osłonić, a w tym czasie trzej wspólnicy zbrodniarza wypalili mu w pierś z rewolwerów. Konający upadł na plac, a Rayo kilkakrotnie uderzył go jeszcze maczetą. Już leżąc w agonii prezydent zdołał umoczyć palec we własnej krwi i napisać na ziemi: Dios no muere (Bóg nie umrze). Zanim wyzionął ducha, przeniesiono go pośpiesznie do katedry, gdzie otrzymał ostatnie namaszczenie. Prezydent-męczennik w chwili śmierci miał przy sobie napisane tego samego ranka orędzie, w którym znalazły się następujące słowa: Republika cieszyła się ostatnio sześcioma latami pokoju i śmiało kroczyła drogą prawdziwego postępu, pod wyraźną opieką Opatrzności (…) Jeśli dopuściłem się jakichś uchybień, tysiąckrotnie proszę o przebaczenie (…) Jeśli wierzycie, że coś mi się udało, przypiszcie to w pierwszej kolejności Bogu i Niepokalanej. Wierny syn Kościoła, męczennik wiary Na bolesną wieść o śmierci ekwadorskiego prezydenta, Ojciec Święty Pius IX nazwał zmarłego męczennikiem chrześcijańskiego prawa. Podczas publicznej audiencji w Rzymie 20 września 1875 roku powiedział, że Ekwador w cudowny sposób wyróżnił się swym duchem sprawiedliwości i niezłomną wiarą swego prezydenta, który pokazał, jak powinien żyć posłuszny syn Kościoła, pełen oddania dla Świętej Stolicy i pełen zapału, by rozkrzewiać religię i nabożność w całym swym narodzie (…). Dlatego na mrocznych radach zwołanych przez sekty złoczyńcy uchwalili morderstwo wybitnego prezydenta. Poległ on pod maczetą oprawcy jako ofiara swej wiary i swego chrześcijańskiego miłosierdzia. Papież Pius IX własnym sumptem wzniósł ku chwale prezydenta-męczennika pomnik w kolegium latynoamerykańskim w Rzymie. Jego następca Leon XIII stwierdził, iż Garcia Moreno był mistrzem katolickiej wiary, który zginął za Kościół z rąk bezbożników. Pius XII zaś nazwał do genialnym władcą, wiernym synem Kościoła, męczennikiem wiary. Plinio Maria Solimeo |
|
Zmieniony ( 07.08.2015. ) |