Dwie Polski. My i Oni.
Wpisał: dr J. Jaśkowski   
07.08.2015.

Dwie Polski. My i Oni.

 

Z cyklu: „Listy do Wnuczka L- 63”.

 

dr J. Jaśkowski

 

 

 

 

„Czy jesteś martwy, nigdy się nie dowiesz, to wiedzą inni - żywi.

Czy jesteś niewolnikiem, powinieneś jednak wiedzieć sam” - jj.

 

 

„Złoto płynie z rak do rąk...”

Baron cygański Strauss https://www.youtube.com/watch?v=n30tAZeKoDQ

 

 

Kochany Wnuczku!

 

       Po 1944 roku, czyli od czasu jak wkroczyli na tereny Polski Sowieci, cały naród, nawet najbardziej niewykształcony, wiedział, że to oni są najeźdźcami. To oni praktycznie rządzili Polską do 1956 roku. Czyli Hitlerowcy byli panami na tym terenie przez 5 lat, a Sowieci przez lat 12.

       Problem polega na tym, że po 1956 roku nastąpiło tylko przefarbowanie precjozów, ale żadna zmiana rządów nie nastąpiła. Po płk NKWD rządzącym w Polsce, a noszącym nazwisko Bieruta, Iwanowa, alias Janowski alias Bielak etc, funkcję premiera objął agent Międzynarodówki, Wiesław Gomułka. Gomułka był szkolony przez NKWD jeszcze w 1932 roku.

       Po nim „pierwszym” został kolejny agent Edward Gierek, z generałem Informacji Wojskowej Piotrem Jaroszewiczem przy boku. Tych z kolei wykolegował kolejny generał Wojciech Jaruzelski alias Margulis alias Słuckin alias Wolski etc. Rzekomo po 1990 roku miała nastąpić zmiana, ale była to tylko kosmetyczna zmiana precjozów. Powróciły stare -  nowe symbole, na przykład blaszka Sasów z 1692 roku, zwana orderem orła białego. Blaszka ta była masowo sprzedawana przez bękarta Branickiego, zwanego królem Stasiem, za 100 złotych polskich. Ale i tak najwięcej rozdał jej car moskiewski po powstaniach w XIX wieku.

 

       Najlepszym dowodem, że przez ostatnie 80 lat mieliśmy obce rządy, świadczy liczebność populacji na terenie zwanym Polską.

 

       W 1939 roku mieliśmy już koło 38 milionów mieszkańców, a Niemcy 42 - 45 milionów. Pamiętam, jak w latach 60. przewidywano, że Polska koło 2000 roku będzie miała 60 milionów obywateli.

       Celowa polityka „prorodzinnawyznaczonych aktorów sceny politycznej doprowadziła do tego, że po tym okresie, czyli dwóch pokoleniach, liczba mieszkańców Polski, według niemieckich źródeł, spadła do około 30 milionów obywateli, a liczba np. Niemców wzrosła do 90 milionów.

       Jeżeli odliczmy jeszcze rozmaite mniejszości narodowe, nie wiadomo dlaczego uznawane tylko w Polsce, a w Niemczech już nie, to może się okazać, że liczba Polaków nie przekracza 20 milionów. Przecież te wszelkie RAŚ plus Mazurskie, czy Kaszubskie nie po to są finansowane, aby tylko machały chorągiewkami.

 

       Zmiany w 1990 roku były, ale były to zmiany pokoleniowe, starzy tej samej opcji, czy branży, odchodzili, a wchodziło drugie pokolenie, czy nawet trzecie. Przecież p. Dukaczewski kierował wywiadem wojskowym, podlegającym GRU, do 2006 roku. A p. Kiszczak jeszcze w 2015 jest doradcą rządowym, a podobno był tak słabowitego zdrowia, że na rozprawy sądowe przysyłał zwolnienia lekarskie.

       Wyraźnie widać, że tzw. Pierwsza Solidarność tak wstrząsnęła posadami, że musiała zostać szybko zlikwidowana poprzez wprowadzenie stanu wojennego. Te dziesięć lat było potrzebne do stworzenia nowej, Drugiej Solidarności z Bolkiem na czele. I wszelkie instytucje potrzebne do zniewolenia zostały utrzymane, a nawet stworzono nowe po to, żeby lepiej spacyfikować Naród. Może się to odbywać sie poprzez fizyczną likwidację albo poprzez takie pranie mózgów, aby ludność zatraciła świadomość przynależności do danego narodu.    Przypomnę, że to właśnie gensek E. Gierek zlikwidował w 1972 roku pojęcie Narodu, poprzez wymazanie go z dowodów osobistych. Od tego czasu są tylko obywatele państwa.

       Obecnie dodatkowo wprowadzono Urząd - kolejna administracja - zwany Głównym Urzędem Ochrony Danych Osobowych – GUODO, w celu dalszego zacierania śladów narodowości.

       Proszę zauważyć, ze GUOD działa tylko w jedną stronę: jak dostaje z góry pouczenie. Przykładowo, dyrektor tego urzędu wielokrotnie publicznie stwierdzał, że dane medyczne są ściśle tajne i wolno je przekazywać tylko lekarzom zajmującym się leczeniem danej osoby, a okazuje się, że każdy urzędnik san-epidu ma do nich dostęp bez zgody sądu. Mało tego, te zdobyte w nielegalny sposób informacje służą karaniu rodziców odmawiających szczepień i nikt nie widzi tutaj łamania prawa uchwalonego przez tych wybranych aktorów sceny politycznej.

       Przez te 20 lat żaden urzędniczyna nie został za to ukarany. Jest to najlepszy dowód, że instytucje te nie tylko są atrapami prawa, ale wręcz służą zniewoleniu społeczeństwa.

       Podobnie pomimo szkolnej wiedzy, że w szczepionce 5 w 1 znajduje się aż do 800 mcg aluminium, przy dopuszczalnej normie dla dziecka 10 mcg, masowo truje się dzieci wstrzykując im te preparaty. A tzw. Rzecznik Praw Dziecka - kolejna atrapa wymyślona do kontroli społeczeństwa, nie tylko nie protestuje przeciwko takiemu truciu dzieci [aluminium jest jedną z najsilniejszych neurotoksyn], ale jeszcze przynagla odpowiednie instytucje do przymusu szczepień. Zresztą Rzecznik to typowa instytucja służąca do zniewolenia społeczeństwa, choćby poprzez wymyślanie książeczek zdrowia dziecka, służących do tresowania rodziców. Przecież według konstytucji to rodzice odpowiadają za dzieci. 

 

W szczepionkach znajduje się aluminium wielokrotnie przekraczające dopuszczalne normy nie tylko dla dzieci, ale i dla dorosłych.

 

 

       I mamy kolejny problem. Instytucje zajmujące się toksykologią ustanowiły, że dopuszczalna dzienna dawka aluminium wynosić może maksymalnie 25 mcg. A dla niemowląt do 3 mcg na kg/masy czyli praktycznie nie więcej, jak 10 mcg jednorazowo. 

       Z jakiegoś bliżej nieznanego powodu, i ukrywanego przez szczepionkowców, nigdzie nie wyjaśnia się, dlaczego w szczepionkach może być 10 do 20 razy więcej aluminium, czyli od 1000 do 2000 %. Dodatkowo twierdzą ci ”eksperci”, że to nie jest szkodliwe? 

       A Rzecznik Praw Dziecka, zamiast truciem dzieci, zajmuje się książeczkami. Książeczki służą tylko i wyłącznie do kontroli społeczeństwa i trzymania haka na rodziców, gdy brak wpisu o szczepieniach oznaczać może brak zainteresowania rodziców dziećmi, czyli zaniedbanie i być pretekstem do odbierania dzieci, co ostatnio masowo ma miejsce.

       Proszę zauważ, że przed 50 laty żadnych książeczek nie było i dzieci były zdrowe i praktycznie nie znano instytucji odbierania dzieci rodzicom. A dzisiaj stworzono aż 168 000 etatów tzw. MOPS-ów w celu kontrolowania tych biednych rodziców. Policzmy: średnie wynagrodzenie w urzędach to około 6000 złotych miesięcznie.

       Wynagrodzenie miesięczne pomnożone przez liczbę tych urzędników to ponad miliard dwieście milionów miesięcznie. Stanowi to rocznie ponad 15 miliardów złotych. Na tyle okradany jest podatnik. Oczywiście są to tzw. średnie, orientacyjne dane, dokładne obliczenia mogą pokazać dużo większe zyski albo straty budżetu, na przykład koszt utrzymania stanowisk biurowych, koszt komputerów, delegacji, szkoleń itd. itd.

       Dane GUS-u określają, że 10 % społeczeństwa żyje w ubóstwie. Przekładając to na liczbę dzieci rodzących się co roku, 300 000 - 350 000, daje nam to 30 tysięcy dzieci rodzących się w biedzie. Oczywiście, są to dane zaokrąglone.

       Czyli możemy jako państwo spokojnie każdej takiej matce dać po 1000 złotych miesięcznie na wychowanie dziecka. Byłoby to tylko 300 milionów miesięcznie, czyli ok 3,5 miliarda rocznie, prawie 4 razy mniej, aniżeli wydajemy na tych urzędników MOPSu, z których istnienia nic nie mamy, z wyjątkiem kosztów. Wiem to z doświadczenia, ponieważ nasze Stowarzyszenie wielokrotnie przeprowadzało akcje pomocy dla rodzin, szczególnie z obszarów byłych PGR-ów, a potem znajdowaliśmy te akcje w sprawozdaniach MOPS-ów. Oczywiście nie widzieli w takim przywłaszczaniu sobie akcji i finansów nic zdrożnego. 

 

       Innymi słowy, jest to celowa polityka wybranych [przez kogo?] aktorów sceny politycznej, której rezultatem ma być depopulacja Narodu Polskiego, zgodnie ze stanowiskiem tzw. Klubu Rzymskiego, czyli agendy CIA z 1979 roku. Według tej grupy Polska powinna mieć 15 300 000 ludzi i stanowić zaplecze siły roboczej dla zachodu. Jako przedstawiciel ówczesnego rządu, w Klubie tym reprezentował Polskę niejaki L. Kołakowski, filozof, który z pistoletem w dłoni w latach 40. ganiał „Bandy” po lasach. Jak widzimy, od 25 lat jest to realizowane z całą konsekwencją. Premier wprost zachęca do pracy na zmywakach.

       Innym przykładem potwierdzającym tą tezę jest ostatnie glosowanie nad 3 już nowelizacją Ustawy O Chorobach Zakaźnych. Nowelizacja wprowadziła przymusowe szczepienie dwiema dodatkowymi szczepionkami, tj. przeciw pneumokokom - chorobie XIX wieku, oraz przeciwko rakowi szyjki macicy - Gardasil Siligard , co jest iluzją, ponieważ nawet autor tej szczepionki, dr Harper nic nie wie o jej działaniu przeciw rakowi szyjki macicy, co publicznie ogłosiła. Najwidoczniej po to rząd powołuje ekspertów, aby bez badań uzasadniali jego decyzje. Dotychczasowe dowody 8 letniej obserwacji wskazują jednoznacznie, że powoduje ona niszczenia jajników i bezpłodność u dziewcząt.

       W Polsce to Agencja AOTO rekomendowała Siligard [w USA -Gardasil]. Zespół składał się z PP Grzegorza Błażewicza, Agaty Maciejczyk, Michała Myśliwca, Rafała Suwińskiego, Zbigniewa Szwarskiego, Janusza Szyndlera i Marka Wrońskiego, mających rzekomo stać na straży bezpieczeństwa leków i procedur medycznych! Warto zapamiętać nazwiska  tych wybitnych ekspertów od depopulacji.

 

Czyli ciąg dalszy depopulacji narodu polskiego.

       Nie jest to pierwszy przypadek depopulacji ludności przez szczepionki, ponieważ od 1974 roku w szczepionkach Di-Per-Te znajdują się przeciwciała anty HCG, które powodują poronienia u kobiet. Ostatnio potwierdziły to badania przeprowadzone na zlecenie PT Biskupów w Kenii. Niestety, polski episkopat, pomimo posiadania w swoich szeregach licznych lekarzy, woli się na temat tej eutanazji nie wypowiadać. 

 

       Polisorbat 80

Przypomnę, że wstępne badania udowadniają, iż tzw. samoistne poronienia, spowodowane ludzką ręką w postaci podawania do organizmów dziewczynek trucizn w rodzaju Polisorbat 80, powodują 10 do 30 razy więcej poronień, aniżeli skrobanki.

       Otóż Polisorbat 80 jest znanym związkiem chemicznym powodującym niepłodność. Polisorbat 80 powoduje też zawały serca, wykrzepianie krwi, udary mózgu i podejrzewany jest jako przyczyna nagłych zgonów. Absolutnie nie powinno się go podawać w przypadku: padaczki, uszkodzenia nerek, po udarze mózgu, chorób lub wad serca, cukrzycy, nadciśnieniu, zapaleniu jelit, obniżenia poziomu żelaza, niedoborów witaminy B-12, kwasu foliowego. Ciekawe jest także to, że zwolennicy szczepień bardzo często powołują się na CDC, czy FDA, ale tylko w jednym przypadku: na potwierdzenie swoich racji. Tymczasem CDC wyraźnie podaje, że Polisorbat 80 powoduje u zwierząt przedwczesne dojrzewanie, uszkodzenie pochwy, znaczne zmiany w układzie hormonalnym, ciężkie deformacje jajników. W sumie prowadzące do bezpłodności zwierząt.

       Nawet Firma GSK podaje w ulotce, że nie może zagwarantować, iż szczepionka nie wpływa negatywnie na  płodność. Polisorbat 80 nie został także oceniony pod względem potencjału rakotwórczego i mutagennego.

DEE Nicholson, dyrektor d/s komunikacji z Canadian Health oficjalnie powiedział, że Polisorbat 80 jest związany z niepłodnością u myszy. A w Kraju nad Wisłą  tzw. eksperci nic o tym nie wspominają. To także o czymś świadczy.

 cdn.

piśmiennictwo w II części.

 

Gdańsk 07.08.2015

kontakt: jerzy.jaskowski@o2.pl