| 
Strona Mirosława Dakowskiego. - Hodowla niewolników | 
|  
						Wpisał:  Małgorzata Todd					
					  
				 | 
			
						
				| 
08.08.2015.				
			 | 
					
			
				  Teatrzyk Zielony Śledź   ma zaszczyt przedstawić sztukę pt.     Hodowla niewolników   Małgorzata Todd    Występują: Fritz i Wańka.      Wańka –  Jarzysz o co tak naprawdę chodzi w tym in vitro?          Fritz – No przecież to jasne.     Wańka – Żeby pedały mogły sobie kupować dzieci?     Fritz – Nie tylko o to. Te dzieci będą chore od samego urodzenia.     Wańka – W takim razie, na dawców też się nie będą nadawały.     Fritz – Ale do leczenia jak najbardziej. Zamiast „polskich obozów koncentracyjnych” powstaną polskie laboratoria, w których będzie można poeksperymentować, jak za dawnych, dobrych czasów.     Wańka –  Ej, coś mi się zdaje, że nie ogarniasz sprawy kompleksowo.     Fritz – A ty ogarniasz?     Wańka –  My, wychowankowie Lenina mamy to we krwi. „Zboczeńcy wszystkich krajów łączcie się”!     Fritz – Co ma piernik do wiatraka?     Wańka –  Jak to co? Nie widzisz związku? Zaczynamy od in vitro. Te dzieciaki z wadami wrodzonymi władzy nie zagrożą, podobnie jak dzieci wychowywane przez pedałów.           Fritz – Mówi się przez rodziców jednopłciowych.     Wańka –  Nazywaj sobie ich jak chcesz. Liczy się efekt.            Fritz – No właśnie, tych z normalnych rodzin stale będzie więcej.     Wańka –  Co znaczy z normalnych? Dbamy przecież, żeby alkohol był dostępny 24 godziny na dobę wszędzie gdzie to tylko możliwe. Gdyby istniały takie placówki nierentowne, to warto by je nawet dofinansować.     Fritz – Resztę zrobią dopalacze.     Wańka –  Trzeba też docenić wychowanie seksualne poczynając od kołyski i żadne wykształciuchy nam w tym nie przeszkodzą.     Fritz – Ci wykształceni, z dużych miast już powyjeżdżali. Ale co z tymi  patologicznymi rodzinami?     Wańka –  Jeśli masz na myśli dzieciaki z patologicznych rodzin, to oczywiście należy je zostawić tam gdzie są.     Fritz – Przejęzyczyłem się miałem oczywiście na myśli rodziny niepatologiczne.     Wańka – A, to jest akurat najprostsze. Zaczynamy od anonimowego zgłoszenia, że dzieci są zaniedbane. Następnie rolą kuratora jest znalezienie jakiegoś pretekstu. Tu wystarczy byle co, że dziecko ma kota, albo matka katar.     Fritz – Rozumiem, że sądy są poinstruowane co mają robić.     Wańka –  Jasne. Zabierają dzieciaki i umieszczają w domach dziecka jak najdalej od miejsca zamieszkania. Wkurzonym rodzicom, którym odebrano dzieci puszczają nerwy i sąd ma niezbity dowód na „agresję w rodzinie”.      KURTYNA      
			 |