Sztuka oszustw, czyli jak łatwo manipulować opinią publiczną.
Wpisał: dr J. Jaśkowski   
25.08.2015.

Sztuka oszustw, czyli jak łatwo manipulować opinią publiczną.

 

My i Oni.

 

 

Z cyklu: „Listy do Wnuczka L-68a”

 

dr J. Jaśkowski

 

 

 

Żaden kraj nie może upaść bez pomocy wewnętrznych trolli” –jj

 

 

        „Apel do Czytelnika

 

Porachuj każdy swój wiek od młodości,

czy nie naliczysz więcej w nim gorzkości,

Niżeli pociech, co się znajdowały,

A te co były, to niedługo trwały.

 

A tak to wcześniej postrzegaj, niźli ja,

wiedząc, że wszystko za czasem mija,

Tę zaś ode mnie chciej przyjąć przestrogę,

Bo cię najlepiej informować mogę,

 

Jako świadoma fortuny omylnej

Ażebyś to miał na pamięci pilnej.

Być zawsze mężnym na wszelakie szczęścia

lubo pociechy, lubo też nieszczęścia,

 

Jeżeli zaś książka nie do gustu twego,

ta jej jest wada, że białogłowskiego

Koncepta, a zaś sama rzecz pisana

to niech nie będzie od ciebie czytana.

 

Apel do Czytelnika” pierwszej polskiej poetki Anny Stanisławowskiej, primo voto Warszyc, secundo Oleśnickiej, tertio Zbąskiej, z 1685 roku. Pani rządzącej połową województwa.

 

Dlaczego o niej nie ma ani słowa u tzw. feministek, ani w podręcznikach szkolnych języka polskiego?

 

 

Kochany Wnuczku!

 

       Wbrew temu, co podają tzw. media głównego nurtu dezinformacji, życie toczy się zupełnie odmiennym torem. Oczywiście, za wszystkim kryją się już od ponad 100 lat tzw. Grupy Finansowe. Nie jakieś tam koncerny, czy fabryki. Już dawno temu gdzieś w XII wieku ustalono, że o wiele lepiej jest złożyć się w dziesięciu na dziesięć na przykład okrętów, aniżeli samemu budować jeden. Jeżeli ten jeden okręt z powodu sztormu zatonął, to właściciel stawał się bankrutem. A jeżeli w spółce jeden zatonął, to i tak zysk pozostałych nie tylko wyrównywał straty, ale pozwalał budować nowe okręty.

 

       Przykładowo, za Zygmunta Augusta mieliśmy 26 okrętów wojennych, stacjonujących w bazie w Pucku. W  tamtych czasach Gdańsk był miastem Hanzatyckim, tak jak Toruń i Kraków, i często buntował się przeciwko królowi polskiemu. Namówił więc Duńczyków i ci wparowali do Pucka, paląc polskie okręty w 1576 roku i wieszając polskich marynarzy. Już nigdy polska flota nie została odbudowana do takiej potęgi.

       W tym samym okresie mała Holandia miała ponad 250 okrętów. Przeliczając to na lud zbrojny, było pod bronią zawsze kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy. Przypomnę, że polscy hetmani ruszali na wojny, mając czasami zaledwie 10 000 ludzi.

 

1. Fałszywe wiadomości.

       W celu utrzymania społeczeństwa w podległości potrzebna jest informacja i przede wszystkim utrzymanie monopolu na tą informację. Temu służy coś, co się nazywa mass mediami. Już od lat 30. ubiegłego wieku monopol na informacje miała agencja niemiecka. Czyli praktycznie nic nie mogło się ukazać bez zgody jej szefów.

Czy coś sie zmieniło?  Nie.

 

       W Polsce po 1990 roku cała prasa dostała się w ręce niemieckie. Przypomnę, że w komisji likwidacyjnej RSW PRASA był p. Donald Tusk. Do 1992 roku mieszkał chłopina w akademickim hotelu uniwersyteckim. W dwa lata później tygodnik Wprost umieścił go na 4. miejscu wśród najbogatszych posłów.

       Co takiego zrobiła Komisja Likwidacyjna?

       Otóż „sprzedała” większą cześć polskiej prasy małemu wydawnictwu Bauer z Bawarii. Jak podawały ówczesne gazety, było to małe przedsiębiorstwo rodzinne wydające dwutygodnik w rodzaju naszych gazetek parafialnych. I nie wiadomo, na jakiej podstawie i skąd, to małe wydawnictwo nagle posiadło większość polskiej prasy.

       Obecnie jest jednym z dominujących na rynku, do spółki z A. Springerem. 

       Wiadomo od czasów przedwojennych, że Bawaria jest siedliskiem wywiadów. A to BUND, a to CIA, a to Gehlen, a to UPA.

       Oczywiście, niczego nie sugeruję i twierdzę, że jest to tylko i wyłącznie zbieg okoliczności.

       Co prawda, jak podał p. Piskorski, Kongres Demokratyczny, partia wyjściowa p. Donalda Tuska, finansowana była przez Niemców.

 

       Wracając do naszej prasy. Jest rzeczą oczywistą, że w spółkach musi być zysk. Zysk ten jest powodowany właśnie reklamą. A kto najwięcej wydaje na reklamy? No, oczywiście koncerny farmaceutyczne. Według senatora Roberta Kennedy, to właśnie koncerny farmaceutyczne dają najwięcej na rozmaitego rodzaju reklamy swoich produktów. Wiadomo, że w umowach zastrzeżone jest nieumieszczanie artykułów sprzecznych z reklamą. Koncerny farmaceutyczne należą do tych samych grup kapitałowych, co koncerny spożywcze i kosmetyczne.

       Musisz wiec zrozumieć, że żadne krytyczne uwagi pod adresem wymienionych branż nie mogą być produkowane w mass mediach głównego nurtu. Dla zdecydowanej większości społeczeństwa telewizja w okresie minionych 25 lat stała się jedynym źródłem jakiejkolwiek informacji.

       Stało się to o wiele groźniejsze w niszczeniu narodów, aniżeli otwarta walka. Przeciwnik jest nieuchwytny i cała zabawa polega na rozmiękaniu mózgów.

 

2. Fałszywe Dziennikarstwo.

       W celu otrzymania fałszywych informacji, musiano wyszkolić odpowiednich ludzi, zwanych dziennikarzami. W tych przejętych czasopismach przeprowadzono to bardzo skutecznie. Stworzono system nagród w rodzaju: „Dziennikarz roku”, „Artykuł roku” itp. A dziennikarzem na prywatnych uczelniach można było zostać już po 2 latach tresury.

       Mogliśmy to obserwować na własnym podwórku. Najpierw przywieziono  z Włoch, do Gdyni p. Grausso, który założył na częstotliwościach wojskowych telewizję Tele Topp. Telewizja była spokojnym miejscem uzyskiwania dużych pieniędzy za reklamy. Były to oczywiście pieniądze legalne. Co dalej p. Grausso robił z tymi pieniędzmi, rzecz jasna, nie mam zielonego pojęcia. Ale wojsku, w strefie zarządzanej przez  Informację Wojskową, zajęcie częstotliwości wojskowych nikomu nie przeszkadzało. Pamiętam wystąpienie telewizyjne dowódcy łączności, który bezradnie rozkładał przed kamerą ręce twierdząc, że on o niczym nic nie wie. Takie to mamy wojsko.

 

       Potem nagle ten p.Grausso wykupił Życie Warszawy, jako gazetę opozycyjną, z p. Wołkiem, lansowanym na czołowego dziennikarza śledczego. Po kilku latach okazało się, że to był taki sam aktor, jak inni. Udowodniła to sprawa Ałganowa i Kwaśniewskiego-Sztolcmana.

       A posłuszni aktorzy wypełniający rozdzielone role, to znaczy użyczający swoich piór niecnym celom, są nagradzani. Innymi słowy, jest to zaplata za niejawne usługi. Nie jest to nic nowego. Agentów zawsze nagradzano na przykład wydawaniem książek i honorariami za te książki, obojętnie kto je pisał. Przykładów można podawać dużo, od Kraszewskiego - agenta francuskiego, poprzez Kapuścińskiego - agenta UB, czy dzisiejszych „pisarzy” widocznych za witrynami księgarń w wielotysięcznych wydaniach. Obecnie trudno wartościową książkę spotkać w księgarni. Nie temu one służą.

       Samodzielnych dziennikarzy śledczych praktycznie już nie ma. Ludzie przecież z czegoś muszą żyć. A artykuły umieszczane w internecie są niepłatne. Oczywiście mowa o artykułach, nie o panegirykach. Zdecydowana większość witryn już dawno została przejęta.

       Każda, nawet niszowa oficyna wydawnicza, musi się liczyć ze służbami. Coś niecoś wiemy, ponieważ po wydaniu kilku książek zawsze nieznani sprawcy dokonywali włamań i ginęły tylko kartony z książkami, a wideo, czy komputer pozostawały na miejscy.

       Mało tego, jak nam skradli maszyny drukarskie, to prokuratura przez 10 lat nie mogła ustalić złodziei pomimo, że podaliśmy adres przetrzymywania maszyn w jak najbardziej państwowej instytucji w Grudziądzu. Ale za tym wszystkim stał płk UB. A włamania dokonały rosyjsko-języczne grupy. A wszystko to miało miejsce w latach 1992-2000r.

 

 

3. Fałszywe reklamy.

       Marketing jest używany jako rodzaj uzbrojenia psychologicznego. Proszę zauważyć, że o rodzaju szkolnictwa, jak i zakresie materiału wykładanego na danej uczelni, decyduje garstka ludzi mieszczących się w Ministerstwie, nie wiadomo dlaczego zwanego Oświaty

       Urzędnicy oczywiście są cwani i podpierają się ekspertami, tylko nikt nie podaje, że najpierw Ministerstwo tworzy tego eksperta poprzez nominacje. Inaczej, ekspertem zostaje ktoś, kto jest na tyle uległy, aby za dodatkowe, wysokie wynagrodzenie, podpisać się pod każdą bzdurą. Wystarczy sprawdzić, czym zajmował się dany ekspert w poprzednim wcieleniu. Najczęściej zupełnie nie możemy znaleźć jego prac, ani drukowanych, ani internetowych.

 

       Od 20 lat praktycznie nie ma prac drukowanych, ponieważ żaden naukowiec nie może wydawać tez niezgodnych z poprawnością polityczną i obowiązującym na danym etapie rozwoju politycznego poprawnością naukową. Przykładem jest chociażby tzw. efekt cieplarniany, związany z emisją CO2 i podatkiem nakładanym na poszczególne państwa. Zysk mają tylko Grupy Kapitałowe - banki.

       Już od ponad ćwierć wieku o nauce nie decydują badania naukowe, ale dekrety i ustawy urzędnicze. To przecie nie kto inny, tylko urzędnik dysponuje pieniędzmi na badania. Najczęściej wykształcenie tego urzędnika to politologia, lub podobna bzdura, a oceniać ma na przykład nauki biologiczne, czy fizyczne.

 

Czyli kolejność rzeczy jest następująca.

       Urzędnicy wyrażają zgodę na otwarcie studiów pt. marketing, czy psychologia, socjologia itd. Studia są prowadzone za społeczne pieniądze. Czyli wszyscy muszą się dokładać do tego worka.

       Zakres studiów na marketingu można sprowadzić do tezy: jak oszukać społeczeństwo, aby kupowało to, co my chcemy mu sprzedać, a oni tego nie potrzebują. Producenci nie są idiotami i wiedzą, że bez zgody urzędników niczego by nie osiągnęli, dlatego ustanowiono podatek VAT, czyli łapówkę dla urzędników.

       I obecnie taki absolwent marketingu trafia do prywatnej fabryki. Przecież od ponad 15 lat praktycznie państwowych zakładów już nie ma. Czyli za państwowe pieniądze szkoli się ludzi do prywatnych instytucji, zajmujących się potem oszukiwaniem tego społeczeństwa. Zakład zajmujący się produkcją czegoś tam, co zupełnie nikomu do niczego nie jest potrzebne, na przykład szczepionki, musi wcisnąć ten produkt właśnie temu społeczeństwu, które wykształciło markietingowca. Tego specjalistę rozliczają z wysokości sprzedaży.

       Co może zrobić „nasz” specjalista?

       Tylko jedno: albo może wymyślić nowy produkt, równie dochodowy, co jest niezmiernie trudne, albo udać się do odpowiednich urzędników, na zasadzie: „mów mi do ręki, a nie do ucha”. Swego czasu telewizja sama podała, że koszt zmiany jakiejś ustawy to tylko 3 miliony dolarów. Po to ma się posłów i senatorów na listach. Amerykańska prasa pisze o tym często.

       Przykładem są zmiany w Ustawie o Chorobach Zakaźnych dokonywane, po pierwsze, błyskawicznie, bez żadnych konsultacji społecznych, czyli według z góry przygotowanego scenariusza, po drugie, bardzo często.

       Reasumując, za pieniądze podatnika uczy się trolli, jak oszukiwać tego podatnika i nakładać na niego dodatkowe podatki, pod pretekstem ochrony zdrowa, czy środowiska.

 

 

Fałszywe rządy.

cdn.

 

 

Piśmiennictwo będzie na końcu cyklu.

kontakt: jerzy.jaskowski@o2.pl