Prawdziwe misjonarskie życie.
Wpisał: Ks. Jan Jenkins FSSPX   
25.09.2015.

Prawdziwe misjonarskie życie.

 

Ks. Jan Jenkins FSSPX

 

, http://news.fsspx.pl/2015/09/ks-jan-jenkins-fsspx-prawdziwe-misjonarskie-zycie

 

Port Harcourt w porze deszczowej

 

Już 14 sierpnia zacząłem poznawać wszystkie nasze kaplice w Nigerii. W Lagos, dawnej stolicy kraju, w piątek na Mszy św. było ponad 100 osób. Warunki są tu bardzo ciężkie – kaplica jest bardzo biedna i, niestety, bardzo brudna. Obecnie trwa sezon deszczowy, więc błoto jest wszędzie i praktycznie nie da się do nas dojechać samochodem, choć i tak wielu próbuje.

W sobotę wyjechałem autobusem z Enugu do Port Harcourt i za miastem dobra droga się skończyła. W dodatku, przejeżdżając przez jakąś małą wieś, co 200 metrów musieliśmy się zatrzymywać i płacić myto wieśniakom, którzy zablokowali szlak i żądali pieniędzy… Według Google Maps ta podróż zajmuje trzy godziny – w rzeczywistości trwała ponad osiem; widniejąca na mapie autostrada jest po prostu fikcją. Mszę św. odprawiłem nareszcie o godz. 14-tej; teraz jest już 18-ta, a ja nadal nic nie jadłem… Oto jest prawdziwe misjonarskie życie! Jutro zobaczę, ile dusz przychodzi na Mszę św. w Port Harcourt w niedzielę.

W przeoracie śpiew gregoriański stoi na wysokim poziomie. W święto Niepokalanego Serca N.M.Panny wszyscy wierni śpiewali kyriale IX: mężczyźni pięknie intonowali, a kobiety odpowiadały. Na proprium wszyscy śpiewali introit, a nawet Alleluia i antyfonę do komunii. Czterech mężczyzn śpiewało wersety. IX Msza jest tu dobrze znana, gdyż śpiewają ją w każdą pierwszą sobotę miesiąca. Wierni zresztą bardzo lubią śpiewać, i po łacinie, i po angielsku; często śpiewają też w języku igbo. W niedziele propria śpiewa chór, liczący ok. jedną trzecią wszystkich wiernych (czyli ok. 30 osób). Chór spotyka się na próby dwa razy w tygodniu, każda sesja trwa ponad godzinę. Co ciekawe, tylko dwie osoby potrafią czytać nuty; reszta śpiewa ze słuchu.

Mamy czuwania pierwszopiątkowe (a nie pierwszosobotnie), w których wierni uczestniczą z wielką gorliwością. Różaniec i inne modlitwy, odmawiane w rozmaitych językach, słychać wtedy prawie bez przerwy, ponieważ w przeoracie nie ma nawet miejsca na nocleg (ani, niestety, możliwości nakarmienia wiernych). Bardzo często nie mamy prądu, więc czuwanie jest naprawdę „po staremu”.

Żywimy wielką nadzieję, że w styczniu, gdy tylko skończy się sezon deszczowy, przystąpimy do budowy przeoratu i kościoła. Z Europy ma przylecieć architekt; liczymy na to, że przybędą również wolontariusze do pomocy, ponieważ niestety brakuje nam ludzi z doświadczeniem – wszystko buduje się tu małym kosztem i niestarannie. Gdyby ktoś z Polski miał ochotę nas odwiedzić i popracować, to gorąco zapraszamy! Oczywiście płacimy według stawek polskich, a nie afrykańskich :)

Autorem powyższej relacji jest ks. Jan Jenkins FSSPX. Publikuje on od czasu do czasu zdjęcia z Nigerii na swoim koncie Google+.