Przypadek rzymskich Karmelitów: milczenie-zgoda, która faworyzuje homo-herezję.
Wpisał: Emmanuele Barbieri   
10.10.2015.

Przypadek rzymskich Karmelitów:  milczenie-zgoda, która faworyzuje homo-herezję.

 

Il caso dei Carmelitani di Roma: il silenzio-assenso che favorisce l’omoeresia

http://www.corrispondenzaromana.it/il-caso-dei-carmelitani-scalzi-di-santa-teresa-davila-a-roma-il-silenzio-assenso-che-favorisce-il-dilagare-dellomoeresia/

 

9 październik  2015       Emmanuele Barbieri

 

Zaledwie kilka dni po niewiarygodnym "coming out"  watykańskiego monsignore Krzysztofa Charamsy, następny zaskakujący skandal homoseksualny, tym razem z Kurią Generalną Rzymskich Karmelitów Bosych w roli głównej, uderza w Kościół Katolicki. Wydarzenie, przedstawione na łamach Corriere della Sera, 8 października, przez Fabrizio Peronaci, ma miejsce w centralnej rzymskiej parafii św. Teresy z Avila, nie mniej ni więcej, ale w 500-letnią rocznicę urodzin jej założycielki.

 

Oskarżenie jest bardzo poważne. Przełożeni zakonu są podejrzewani o chronienie milczeniem co najmniej jednego z ojców pracujących w Kurii Generalnej, z całym prawdopodobieństwem od bardzo długiego czasu regularnie odwiedzającego środowiska prostytucji homoseksualnej  w pobliskiej Villa Borghese. Ponadto, jak opisuje gazeta, boczne wejście do Kurii, ze strony via Aniene, dzięki wspólnictwu jednego z pracowników,  miało pozostawać celowo niestrzeżone, aby umożliwić nieustanne nocne krążenie potajemnych gości.

 

Cała sprawa pozostałaby nieujawniona, gdyby nie to, że kilka miesięcy temu, przełożony generalny karmelitów ojciec Saverio Cannistrà podjął nieroztropną decyzję, aby potraktować  zbyt wielu ojców na jedno kopyto i przenieść ich na inne placówki. Dotyczyło to nie tylko 4 ojców pracujących w Kurii i między nimi, tego, którego dotyczą oskarżenia, ale także jeszcze trzech innych księży należących do bazyliki i  nie mających nic wspólnego z powyższą drażliwą i żenującą historią. (...)

 

Nieoczekiwana i bezpodstawna decyzja o przeniesieniu, wywołała bunt parafian kościoła św. Teresy, przywiązanych do swego proboszcza i pozostałych prałatów. W czerwcu, 110 osób podpisało pierwszy pełen szacunku, ale bardzo zmartwiony apel do przełożonego generalnego zakonu, ojca Cannistrà, prosili oni również  o spotkanie z władzami zakonu w obecności  biskupa odpowiedzialnego za północną część diecezji,  Guerino Di Tora(..)

 

Po pierwszym liście bez jakiejkolwiek odpowiedzi, piszący wysłali drugi, w lipcu, tym razem bardziej formalny, zaadresowany do zarządzających zakonem,  ponadto do kardynała wikariusza Agostino Vallini, do prefekta kongregacji do spraw zgromadzeń zakonnych Braz De Aviza, (w formie do wiadomości) do  Jego Świątobliwości papieża Franciszka i do Sekretarza Stanu Paolo Parolina.

 

W tym drugim liście, 110 osób prywatnych, pozbawionych (bez jednego słowa wyjaśnienia) kierownictwa duchowego, po powtórnym wyrażeniu ich żalu (i zakłopotania  co do dostarczonej im nieoficjalnej  wersji motywacji przeniesień), przystąpiło do faktów, otwarcie ujawniając znane im wydarzenia: 

 

"Dowiedzieliśmy sie o  wysoce niemoralnych postępkach, do jakich dopuściła się jedna z osobistości  kurii generalnej;  zostały nam one opowiedziane szczegółowo przez osoby świeckie, zaliczane do tzw. kategorii "dorosłych podatnych", o której mówi się w ostatnich nowatorskich dyspozycjach kanonicznych, odnoszących się do możliwych aktów zaniedbania, jakich mogą dopuścić się biskupi i ogólnie mówiąc dostojnicy kościelni".

 

Tu, parafianie kościoła św. Teresy ujawniają dogłębną znajomość wszystkich etapów sprawy, pisząc:  "Jak o tym dobrze wiecie, czcigodni ojcowie, tak i my, wiemy (będąc o wszystkim dobrze poinformowani  przez świeckiego protagonistę tych karygodnych zajść), że  istniejące na ten temat bardzo obszerne dossier, zawierające  kronikę tych haniebnych  zajść, (wraz z wypowiedziami osób świeckich zaangażowanych w relacje z oskarżonym prałatem), zostało doręczone kardynałowi Vallini.  Ten jednak, jak nas poinformowano, nie uznał za słuszne przyjęcia i wysłuchania powyżej wspomnianego świeckiego protagonisty skandalu,  i ograniczył się do  dostarczenia Wam, Ojcze Cannistrà, wskazówek abyście nie brali udziału w jakimkolwiek spotkaniu z przedstawicielami wspólnoty parafialnej, o jakie wielokrotnie proszono".

 

I w tym miejscu sygnatariusze apelu, bez owijania w bawełnę demaskują zasłonę ciszy, jaka opadła na całą sprawę (podkreślając paradoksalność sytuacji, w jakiej się znaleźli) i piszą: "Czekaliśmy aż do dnia dzisiejszego, że dotrze do nas ze strony chociażby jednego adresata naszego listu, przynajmniej cień odpowiedzi, ale niestety, znajdujemy się twarzą w twarz z murem ciszy, który można nazwać zmową milczenia. W czasach, w których Kościół nie ucieka przed dialogiem z żadną wspólnotą religijną, nawet z tymi nie mającymi nic wspólnego  z chrześcijaństwem, w sposób szczególny boli nas fakt doświadczenia całkowitego zignorowania naszej prośby, będącą prośbą wiernych". Parafianie piszą dalej: "zamiast przenieść tylko i wyłącznie zakonnika odpowiedzialnego za czyny bezwstydne i wymagającego leczenia, jednakowo traktuje się osoby winne i niewinne".

 

Na koniec, sygnatariusze stawiają ultimatum, ostrzegając, iż ich sumienie nie pozwoli na dalsze bezkarne przemilczanie tej niesprawiedliwej i skandalicznej sprawy:  "Nie jest naszym zadaniem przypominać Wam, tego, co w takich przypadkach przewiduje jako sankcje Kodeks Kanoniczny...

W sytuacji, nieotrzymania od was żadnej odpowiedzi, po raz kolejny, skandal, aż do dnia dzisiejszego przez Was, Czcigodni Ojcowie ukrywany, wyjdzie poza mury Kościoła aż do środków masowego przekazu. W zgodzie z tym, co na ten temat mówi Ewangelia: trzeba, aby skandale wychodziły na światło dzienne..."

 

Zapytany przez Corriere della Sera co myśli na ten temat, biskup Di Tora zbagatelizował sprawę mówiąc, że otrzymał list od kardynała Vallini, ale za przeniesienia ojców odpowiedzialny jest zakon karmelitów, a nie on. Natomiast sekretarz przełożonego generalnego karmelitów, ojciec Raffaele, rzecznik Kurii generalnej usprawiedliwił się motywując wszystko zwykłą reorganizacją wewnętrzną: "Przeniesienia? Nie ma tu żadnego skandalu, są konsekwencją reorganizacji naszej struktury, na skutek uległych zmianie potrzeb zakonu". (...)

Jak pisze ksiądz Oko z Krakowa, "problem homoideologii nie istnieje jedynie na zewnątrz Kościoła, ale jest także dobrze zadomowiony wewnątrz Kościoła, gdzie homoideologia staje się homoherezją. Zwolennicy homoherezji - precyzuje dalej ksiądz Oko -nie akceptują faktu iż homoseksualność jest zaburzeniem osobowości. Według nich akty homoseksualne nie są przeciwko naturze. Obrońcy homoherezji chcą wyświęcania księży gejów. Homoherezja jest więc kościelną wersją homoseksualizmu". (...)