Gdy Rosja rozpoczyna naloty w Syrii, Izrael oznajmia, że namierzył "pierwszą tajną komórkę ISIS"
Wpisał: Mirosław Dakowski   
15.10.2015.

Gdy Rosja rozpoczyna naloty w Syrii, Izrael nagle oznajmia, że namierzył u siebie „pierwszą tajną komórkę ISIS”

[Artykuł tendencyjny, ale bardzo ciekawy. MD]

Włodek Kuliński - Wirtualna Polonia 2015-10-15

 

W dziwacznym oświadczeniu, którego pojawienie się bez wątpienia miało zbiec się w czasie z rozpoczęciem rosyjskiej kampanii nalotów na obiekty ISIS, Izrael poinformował, że niespodziewanie „namierzył” na swoim obszarze „pierwszą tajną komórkę ISIS” – grubo ponad rok od momentu inauguracji widowiska pozornej walki z terrorystami z ISIS, którzy w tym czasie, co niebywałe, ani razu nie zaatakowali Izraela.

Tak się jednak niefortunnie składa, że na całym świecie wszyscy dobrze wiedzą, że Izrael jest jednym z głównych graczy stojących za ISIS oraz że członkowie tej organizacji dotrą, jeśli trzeba, do każdego zakątka świata, prócz Izraela. ISIS nigdy nie zaatakowało na jego terenie, jednak zrobiło to na przykład w Iraku czy w Syrii. Dziwnym trafem właśnie te kraje znajdują się na liście państw Izraela, które usiłuje on doprowadzić do rozpadu, w celu realizacji planów utworzenia tak zwanego „Wielkiego Izraela”, o czym już dawno temu publicznie informował.

ISIS nigdy nie przeprowadziło żadnej akcji w Izraelu, mimo że kraj ten znajduje się o rzut beretem od kolebki tej organizacji. Chociaż z jej punktu widzenia przeprowadzenie tego typu akcji na terenie Izraela byłoby posunięciem bardziej efektywnym, realistycznym i wymownym, każe się nam wierzyć, że ISIS wolałoby długą na tysiąc mil wyprawę za ocean do Stanów Zjednoczonych, by niszczyć amerykańskie miasta. Zdaniem zachodnich mediów korporacyjnych owe plany były na tyle pewne, że pod koniec 2014 roku wielu polityków oraz tak zwanych „ekspertów” od Bliskiego Wschodu ostrzegało Amerykanów przed nieuniknionymi, rychłymi atakami ze strony ISIS.

Były szef CIA, kryminalista Leon Panetta, w śmiałym wystąpieniu oświadczył nawet, że wojna z ISIS trwa już od 30 lat. Tyle że w przeszłości głównym celem było przekonanie wszystkich, że owa grupa jest bezspornie potężniejsza niż sam bóg. Jak to się stało, że ten rzekomy bóg terroryzmu odmówił dokonania ataku na sąsiadujący z nim Izrael, było do tej pory tajemnicą. Teraz jednak, kiedy Rosja niszczy ISIS w prawdziwych nalotach, zagrażając tym samym izraelskim planom na Bliskim Wschodzie, zdaje się, że sprawa dotycząca tej zagadkowej organizacji przybiera inny obrót.

Z ostatniej, niemalże komicznej historii o „tajnej komórce ISIS” na obszarze Izraela, ukutej rzecz jasna przez izraelską machinę propagandową – której treść stoi w uderzającej sprzeczności dosłownie ze wszystkim, co o ISIS już wiadomo – wynika, że nie tylko udało się ją namierzyć, ale że również aresztowano należących do niej członków. To wprost zdumiewające, że aż do momentu rozpoczęcia przez Rosję bombardowania ISIS w Syrii nikt nie wiedział o potajemnej działalności tej organizacji w Izraelu.

Najwidoczniej grupie tej udało się przechytrzyć izraelski wywiad, policję, wojsko, służby inwigilacji, bezpieczeństwa i całą resztę, a następnie z powodzeniem utworzyć komórkę w samym środku Izraela, o której nikt, aż do tej pory, nie miał pojęcia. Czy nie jest to zaskakującym zbiegiem okoliczności? Co gorsza, po bliższym zapoznaniu się z ową opowiastką okazuje się, że powstała ona w oparciu o rozmowy i wypowiedzi, z których wynika, że owa komórka de facto nie została stworzona przez ISIS, lecz „w jej imieniu”. Ta historia chyba już bardziej mętna być nie może.

Według dziennika The Times of Israel Szin Bet (izraelskie służby specjalne odpowiedzialne za kontrwywiad i bezpieczeństwo wewnętrzne) poinformował, że dwaj podejrzani, 22-letni Mohammed Szarif oraz 19-letni Ahmed Mahajna – pochodzący z północnego Izraela, z miejscowości Jafa an-Naserije niedaleko Nazaretu, zamieszkałej głównie przez ludność arabską – nawiązali kontakt z dwoma arabskimi obywatelami Izraela, walczącymi w Iraku z szeregach ISIS, wywodzącymi się z tego samego miasta co aresztowani.

Owi dwaj arabsko-izraelscy bojownicy ISIS, Muhammad Kilani i Muhammad Kananneh, kazali zatrzymanym założyć w Izraelu komórkę ISIS przy współpracy z trzecim podejrzanym, 23-letnim Muhammadem Jazalahem. Media izraelskie doniosły, że ci trzej aresztowani mężczyźni już wcześniej mieli powiązania z radykalnymi islamistami.

Wszyscy trzej osobnicy, oskarżeni o planowanie ataków terrorystycznych w Izraelu, powiedzieli siłom bezpieczeństwa, że mieli je przeprowadzić na zlecenie ISIS. Dodatkowo przyznali się do zakupu broni, udziału w szkoleniu z jej obsługi oraz do zbierania informacji o lokalizacji izraelskich jednostek policji i wojska.

Nasuwa się pytanie, czy ci kolesie byli właściwie członkami ISIS. A może wymyślono tylko dogodną historyjkę w celu wsparcia państwowej propagandy? Ale przecież Izrael nigdy wcześniej nie posuwał się do takich działań, nieprawdaż?

Komentarz Pracowni: The Times of Izrael w swoim artykule z 1 października wyraźnie podkreśla, że „ta terrorystyczna komórka jest pierwszą powiązaną z Państwem Islamskim komórką namierzoną w Izraelu”. Naprawdę? Ktoś tu wyraźnie liczy na powszechną totalną amnezję. Dziewięć miesięcy to nie taki znowu szmat czasu. 19 stycznia br. TVP (i niemal wszystkie polskie media) poinformowała:

„Siedmiu izraelskich Arabów zatrzymały izraelskie służby. Grupa miała związki z Państwem Islamskim i próbowała stworzyć komórkę tej terrorystycznej organizacji w Izraelu. Jak przekonuje wywiad Szin Bet, to pierwsza siatka PI w tym kraju”.

Al Arabia tego samego dnia podała obszerniejszą wersję (ang.). Wszelka zbieżność informacji styczniowych ze świeżymi doniesieniami Times of Izrael jest oczywiście czysto przypadkowa. Nie zmienia to jednak faktu, że odgrzanie tego koszernego kotleta przez Izrael w tym specyficznym momencie miało swoje powody, jak tłumaczy Bernie Suarez.

W rzeczywistości, to nie pierwsze dziwaczne doniesienia o zatrzymaniu rzekomych podejrzanych, będące na rękę Izraelowi. Podobnie było w przypadku nielegalnych ataków na Palestyńczyków, do jakich doszło w 2014 roku. Służbom izraelskim zawsze udaje się aresztować potencjalnych przestępców, którzy dziwnym trafem przyznają się do zarzutów pasujących jak ulał do bieżącej izraelskiej agendy. Dobitnym tego przykładem jest ubiegłoroczne domniemane zatrzymanie głównego przywódcy Hamasu, który ponoć przyznał, że za śmiercią trzech izraelskich nastolatków stoi rzeczywiście Hamas (wbrew faktom).

Zamordowanie tych młodzieńców stało się pretekstem do brawurowego zbombardowania Strefy Gazy. Problem w tym, że rzekomo schwytany szef Hamasu, „Saleh Al-Aruri”, którego zeznania nijak się miały do słów bojowników tej organizacji, mieszkał w przyjaznym dla Izraela regionie Turcji, spędził wiele lat w więzieniu izraelskim za niejasne oskarżenia o „terroryzm” oraz był podejrzewany o długoletnią pracę dla „obydwu stron”. A zatem nikogo nie powinien zdziwić kolejny „przypadek” aresztowania, tym razem bojowników „ISIS”, fartem złapanych w „tajemniczej komórce ISIS”, utworzonej na terenie Izraela.

To prawdopodobnie wyreżyserowane, niezwykle dogodne dla Izraela widowisko, wystawiono niestety trochę za późno, zważywszy na to, że wcześniej w tym roku władze Iraku złapały na gorącym uczynku „doradców” bojowników ISIS, którzy, jak się potem okazało, byli agentami Izraela i Stanów Zjednoczonych. Za późno również dlatego, że nawet ONZ opublikował kilka miesięcy temu raport, który potwierdził powiązania Izraela z ISIS.

To jednak nie przeszkodziło Jackowi Moore z tygodnika Newsweek we wzięciu udziału w tej operacji psychologicznej i przelaniu na papier kłamstw zaczerpniętych z dziennika The Times of Israel w nadziei, że Amerykanie połkną i strawią tę propagandową papkę.

Wyraźnie widać, że propaganda z izraelskich i zachodnich (syjonistycznych) mediów głównego nurtu przepływa teraz swobodnie. Media Zachodu pod przewodnictwem syjonistów opanowały tę sztukę do perfekcji, ale owo mistrzostwo przechodzi powoli do historii. Niedorzeczna opowiastka o „tajnej komórce ISIS” na obszarze Izraela jest dowodem na to, że w trudnych czasach w akcie desperacji należy sięgać po prawdziwie drastyczne środki. Poziom propagandy Waszyngtonu i Izraela w ciągu ostatnich kilku dni sięgnął niemalże dna, kiedy to strategia wobec Syrii zaczęła się sypać, a członkom zastępczej armii ISIS zajrzała w oczy śmierć za sprawą rosyjskiej kampanii nalotów w ramach nowej koalicji, utworzonej do walki z tą organizacją. Bojownicy ISIS właściwie po raz pierwszy stanęli w obliczu ryzyka utraty życia. Bo do tej pory ci, którzy mieli ich zwalczać, potajemnie dostarczali im broń i inne zasoby, oficjalnie udając, że są przeciwko nim.

Życie w obozach ISIS zmieniło się drastycznie, co dotarło do generała Johna Allena, byłego cara ISIS, który w związku z tym zrezygnował niedawno z pełnienia tej funkcji. Widząc, jak rozwija się nowy scenariusz, Allen od razu skierował się ku wyjściu – no ale kto postąpiłby inaczej?

Podziwiajmy amerykańsko-izraelską propagandę, bo właśnie teraz jest ku temu najlepsza pora. Jeszcze bardziej interesujące jest przysłuchiwanie się przemyśleniom i reakcjom osób, które łykają i trawią medialne kłamstwa bez względu na to, jak bardzo są one oderwane od rzeczywistości. Wspomniane ostatnie fałszywe doniesienia z Izraela są bez dwóch zdań skierowane do tych, którzy wciąż złudnie wierzą w to, że ich rządy i media mówią im prawdę, kreując Izrael na przeciwnika ISIS, a może nawet na jedynego uprawnionego do walki z ISIS w Syrii, zamiast Rosji, Iranu i Iraku. Niewykluczone, że historia o „tajnej komórce ISIS” w Izraelu jest preludium do powstania kolejnej, której celem będzie stworzenie tła pod przyszłe agresywne działania Izraela w Syrii. Izrael chce znaleźć się w Syrii w taki czy inny sposób, by bronić bojowników ISIS, w żargonie propagandy Izraela zwanych „syryjskimi rebeliantami”.

Czyli koniec podejrzeń co do ISIS, że dziwnie unika ataków na Izrael, zgadza się? Ale chwileczkę, owi rzekomi bojownicy ISIS zostali ujęci, zanim jeszcze udało im się wystrzelić chociażby jedną serię z karabinu. A zatem zarzut się utrzymuje. ISIS wciąż nie zaatakowało Izraela. Z rąk bojownika tej grupy nie zginął dotąd nawet jeden Izraelczyk, a wszystko dzięki temu, że jakimś szczęśliwym trafem udaremniono planowany przez nich atak, prawie jak w Raporcie Mniejszości.

Jeśli naprawdę chcecie wiedzieć, kto stoi za ISIS, to rozejrzyjcie się dokoła i popatrzcie, kto na rosyjską kampanię nalotów na pozycje ISIS reaguje największym niezadowoleniem. Logicznie rozumując, Stany Zjednoczone i Izrael powinny cieszyć się z tego, że Rosja przyłącza się do ich rzekomej, trwającej od roku nieskutecznej walki z ISIS. Bo to pozwoliłoby im na zmniejszenie wydatków na broń oraz byłoby szansą na ich pokojowy alians z Rosją. To dlaczego tak się nie dzieje? Czy wspólny wróg nie powinien jednoczyć? Odpowiedź jest jedna i już ją znamy – ISIS jest wspólnym tworem Stanów, Izraela i ich sojuszników, który powstał w celu zniszczenia Syrii, bo miała podzielić los Libii i Iraku. Czy mamy stać bezczynnie, skoro prawda o tych zbrodniach wojennych wyszła na światło dzienne?

Świat się powoli budzi, ludzie zaczynają mieć świadomość tego, czyim tworem jest ISIS i w jakim celu go stworzono. To nie Rosja, Iran czy Irak wybrali tę grę (prowadzącą do ustanowienia nowego światowego porządku), która, co niewykluczone, mogłaby stać się impulsem do wybuchu III Wojny Światowej, która właściwie w pewnym sensie już się rozpoczęła. Sporo zależy od tych, którym na sercu leży upowszechnianie prawdy. Uważam, że walka pomiędzy mediami głównymi i alternatywnymi osiąga właśnie swoje apogeum. Historia ISIS i jej podobne są w tej chwili głównym polem rozgrywki. Miarą tego, na ile skuteczny może być Internet i media alternatywne jako przeciwwaga dla mediów głównego nurtu i agencji wywiadowczych, jest właśnie zwracanie uwagi na historie wyssane z palca, demaskowanie ich i przekazywanie tej wiedzy dalej.

Prawdopodobnie najważniejszym sposobem walki z mediami głównego nurtu dla każdego, komu zależy na prawdzie, jest dzielenie się wiedzą. Dobrym pomysłem jest również próba odsunięcia od władzy w procesie wyborczym wszystkich polityków, którzy opowiadają się za wojną. No chyba, że wybory są ustawione. Wtedy walka staje się bardziej złożona. Dlatego w pierwszej kolejności należy rozpocząć od podstaw, od najniższych szczebli systemu. Najpierw zacznij od siebie. Odzyskaj mowę i zdobądź się na odwagę, by głośno przeciwstawiać się wojennej agresji. Nadszedł czas, by raz na zawsze zakończyć sztuczną „wojnę z terrorem” – ukrócić proceder państw, które najpierw finansują terrorystów, a potem utrzymują, że walka z terroryzmem musi trwać. Dziel się swoją wiedzą z politykami i policją na najniższym, lokalnym szczeblu. Historia ISIS jest przykładem na to, że upowszechnianie informacji ma sens. Im więcej prawdy wychodzi na światło dziennie, tym kłamstwa szybciej się rozpadają. Notabene właśnie z tego powodu szamocą się i wpadają w popłoch globaliści.

Komentarz SOTT: Polecamy wysłuchanie naszej audycji pt. The ISIS Conspiracy, w której redaktorzy SOTT rozmawiają z Brandonem Martinezem, autorem książki „The ISIS Conspiracy: How Israel and the West Manipulate Our Minds Through Fear”.

Zob. też: The ISIS Conspiracy: US-Israeli-Saudi origins and intrigue (VIDEO)

Tłumaczenie: PRACowniA
Artykuł na SOTT:
As Russia begins bombing campaign, Israel claims to uncover ‚first suspected ISIS cell’

Za https://pracownia4.wordpress.com/2015/10/14/kiedy-rosja-rozpoczyna-naloty-w-syrii-izrael-nagle-oznajmia-ze-namierzyl-u-siebie-pierwsza-tajna-komorke-isis