Będą mecze ! Budujemy meczet ! część 1 Marcin B. Brixen - 17 Października, 2015 http://niepoprawni.pl/blog/marcin-b-brixen/budujemy-meczet-czesc-1 Przed wejściem, do bloku, w którym mieszkali spotkali się rodzice Łukaszka oraz mąż dozorczyni, pan Sitko. Zarówno pan Sitko jak i mama Łukaszka byli we wspaniałych humorach. - Pani przodem! - Ach nie, pan przodem! - Ach nie, pani! - Co pan taki wesoły, panie Sitko? - zapytał zmęczonym głosem tata Łukaszka. - Pracę dostałem! - Gratuluję panu. A jaką? - Na budowie! - No i widzi pan! - rozpromieniła się mama Łukaszka. - Cieszę się, że dołączył pan do grupy jasnych ludzi, uważających, że Polska jest w budowie a nie w ruinie! A co konkretnie będzie pan budował? - Stadion! - odparł równie radośnie pan Sitko. - Jedzie pan w delegację? - zapytał tata Łukaszka. - Nie, a dlaczego? - To gdzie będzie budowa? - Tutaj, obok. Na sąsiednim osiedlu! - W naszym mieście? - zdumienie taty Łukaszka nie miało granic. - Ależ... - Wie pani co - bezceremonialnie pan Sitko przerwał zwracając się do mamy Łukaszka. - Ja zawsze myślałem, że ci Arabowie to... No, wie pani. Że są tacy... No, wie pani. - Wiem - odparł przejętym głosem mama Łukaszka. - Przemawiał przez pana polski antysemityzm wobec Arabów. Ale teraz już tak pan nie uważa? - Nie, proszę pani! - zawołał uszczęśliwiony pan Sitko. - Uważam, że nie ma się ich czego bać! To naprawdę w porzo ludzie! - Jak ja się cieszę! - radość mamy Łukaszka sięgnęła zenitu. - A skąd ta zmiana? Czyżby zaczął pan kupować "Wiodący Tytuł Prasowy"? - E... Nie. Ale po prostu dowiedziałem się, że jakiś szejk obiecał nam, wszystkim tu w mieście, mecze! No niechże pani to sobie wyobrazi... - rozmarzył się pan Sitko. - Tu, do nas, na osiedla zjeżdżają Spartak Paryż albo Makabi Londyn... W miarę jak pan Sitko mówił z twarzy mamy Łukaszka znikał uśmiech, a na twarzy taty Łukaszka odwrotnie - pojawiał się coraz większy. - Muszę pana zmartwić - przerwał wreszcie tata Łukaszka mężowi dozorczyni. - Myli się pan. Tak też coś od razu mi nie pasowało, jak pan zaczął mówić o budowie stadionu na sąsiednim osiedlu. - Budowa jest - upierał się pan Sitko. - Teren ogrodzony, baraki stoją, Nic tam co prawda jeszcze nie zaczęli, ale już zwieźli część wyposażenia, jakieś dywany, a poza tym ja tam dostałem pracę! - Budowa jest, owszem. Ale tablicy informacyjnej pan nie czytał? Pan Sitko bąknął coś, że kiedy skończył opijać angaż było już ciemno, a tam słabe oświetlenie uliczne jest. - To nie będzie budowa stadionu. - Ciekawe czego w takim razie?! - zdenerwował się pan Sitko. - Gdzie ci wszyscy piłkarze będą grać, co?! - Mój mąż ma rację - mama Łukaszka przyznała niechętnie. – To nie będzie stadion. - Przecież szejk obiecał wszystkim mecze!! - Meczet - mama Łukaszka zaakcentowała ostatnią literę i wyjęła najnowszy numer lokalnego dodatku do "Wiodącego Tytułu Prasowego". Na pierwszej stronie była piękna wizualizacja pięknego obiektu z wieżyczkami podpisana "Będzie meczet! Budowa ruszyła!". - To coś zmienia? - spytał niepewnie pan Sitko. - Czy zamiast piłki nożnej będzie, nie daj Boże, żużel? - Nie będzie ani piłki, ani żużla, ani Boga - i tata Łukaszka wyjaśnił przystępnie co to jest meczet. - O - stropił się pan Sitko. - A po co to komu? Przecież u nas chętnych nie ma. W tej pani gazecie przecież ciągle się cieszą, że kościoły pustoszeją. To kto będzie chodził do tego meczetu? - Uchodźcy - odparła mama Łukaszka z godnością. - Ostatni uszedł latem, do Niemiec - przypomniał pan Sitko. - Zawsze może ktoś przejść na nową religię - nie poddawała się mama Łukaszka. - Jest w niej coś lepszego? - Zakaz spożywania alkoholu. - Proszę pani - roześmiał się serdecznie pan Sitko. - To się w życiu u nas nie przyjmie...
|