Klimat i Kościół: powrót do czasów sprzed Galileusza | |
Wpisał: Riccardo Cascioli | |
01.11.2015. | |
Klimat i Kościół: powrót do czasów sprzed Galileusza
Clima e Chiesa, si ritorna a prima di Galileo
Riccardo Cascioli 28-04-2015 tłum. RAM „Jak korzystać z rozwoju zrównoważonego kiedy planeta Ziemia ma za dużo mieszkańców ? (…) Dwieście lat temu myśliciel angielski Thomas Robert Malthus ostrzegał iż nadmierny wzrost populacji ludzkiej miałby jego zdaniem zaszkodzić rozwojowi gospodarczemu planety. To jest zagrożenie, które ciągle mamy przed nami..” Tak mówił dla CNN 21 października 2011 roku Jeffrey Sachs, „prorok” rozwoju zrównoważonego i protagonista watykańskiego spotkania poświęconego rozwojowi zrównoważonemu i zmianom klimatycznym. Sachs był nie tylko głównym jego relatorem ale jego tezy zostały wręcz podniesione do rangi przykładu przez kardynała Petera Turksona, prezydenta Papieskiej Rady Sprawiedliwość i Pokoju, który powiedział: „Żyjemy w epoce rozwoju zrównoważonego i musimy podejmować decyzje właściwe i poprawne moralnie”, zachęcając także do przeczytania nowej książki Sachsa rozpowszechnionej na spotkaniu.
Zaprezentujemy teraz tego, komu zostało powierzone zadanie interpretacji myśli katolickiej na temat ekonomii i środowiska; Jeffrey Sachs to neo-malthuzjanin nie będący nawet w stanie uznać faktu iż historia zaprzeczyła teoriom Malthusa. Trzeba także dodać, że jego poglądy jako specjalnego doradcy sekretarza generalnego ONZ Ban Ki-moona są szeroko znane. Kontrola urodzeń była od zawsze jednym z filarów jego opinii. Wystarczy podać przykład iż w 2004 roku, w jednym ze swoich artykułów zarzucał on krajom zachodnim ich zaniepokojenie zmniejszającym się wskaźnikiem urodzin. "Głupcy", mówił Sachs, "nie zdajecie sobie sprawy z dobrego obrotu sprawy, w ten sposób pojawią się „wielkie korzyści dla społeczności z populacją stabilną i postępująco zmniejszającą się”. więcej bogactwa i zmniejszony nacisk na środowisko. I rzeczywiście, dobrze widać, co stało się w ciągu tych ostatnich dziesięciu latach. Kiedy więc mówimy o poglądzie niekatolickim, jaki zainstalował się w Kościele, pamiętajmy również o tym.
Mimo tego wydaje się że takim właśnie jak Sachs „prorokom” Kościół Katolicki chce teraz powierzyć opracowanie doktryny społecznej, rezygnując w ten sposób z wizji realnego stanu rzeczy i rezygnując z własnej zdolności patrzenia ponad przemijającymi modami, która to zdolność będąca zakotwiczoną przy wartościach wiecznych, dotychczas go charakteryzowała.
Z tego punktu widzenia, wczorajsza wypowiedź kardynała Turksona zawiera co najmniej dwie kwestie krytyczne, oprócz kadzenia Sachsowi, który nie z byle powodu jest członkiem Papieskiej Akademii Nauk Społecznych. [sic !!! md]
Pierwszy problem to zamieszanie [pomylenie md] między tezami naukowymi i działaniem o charakterze moralnym. Turkson traktuje jako pewnik tezę o globalnym ociepleniu antropogenicznym (czyli spowodowanym przez człowieka), która wcale nie jest potwierdzona z naukowego punktu widzenia. Podniósł on jednak tę tezę do rangi prawdy wiary, która wymaga natychmiastowej reakcji w wymiarze moralnym. Wymieszał on także komunały pseudonaukowe – takie jak relacja przyczyna – skutek między paliwami kopalnymi i zmianami klimatycznymi – z zasadami religijnymi, cofając Kościół o 400 lat do tyłu (jest rzeczą oczywistą, że nie jest on jedynym odpowiedzialnym za ten stan rzeczy, ale jest faktem niepokojącym iż ta tendencja dotarła aż do najwyższych władz Kościoła. (…)
Kwestią drugą jest rola Kościoła i katolików w problematyce związanej ze środowiskiem. Niepowtarzalnością katolicyzmu jest fakt iż uznaje on istnienie w świecie stworzonym przez Boga, naturalnego porządku przez niego ustanowionego a także, że człowiek, jedyna istota żyjąca, stworzona na podobieństwo Boże, jest przez Boga postawiona do zarządzania tymże światem. Doświadczenie benedyktyńskie pokazuje nam, że kto żyje „szukając Boga”, przyczynia się do humanizacji życia i pomnaża piękność stworzenia. W tej wizji, zagrożenia dla środowiska rodzą się z zerwania łączności z Bogiem, które mogą stwarzać albo nadmierną i dziką jego eksploatację, albo jego deifikację. Dlatego więc najważniejszym wkładem, jaki Kościół może zaofiarować kwestii środowiska jest ewangelizacja i to właśnie jest głębokim sensem „ludzkiej ekologii”.
Ale przedstawiona powyżej znajomość sprawy wydaje się być w dzisiejszym Kościele przyćmiona. Ekumenizm ekologiczny pojawia się jako „etyczne ramię” władzy globalnej - wszystkie religie razem w celu nadania charakteru moralnego zaangażowaniu, o jakie agencje ONZ proszą dla zdrowia planety. W obliczu długotrwałej suszy lub powtarzających się powodzi nie należy modlić się, nie należy iść w procesji i nie trzeba iść na Mszę; teraz nakazem jest redukcja emisji CO2. Na dzień dzisiejszy „pełne nawrócenie serc i sumień” oznacza dla leaderów religijnych bycie „wzorami ” rozwoju zrównoważonego. Tu Turkson dodaje: „Prowadźmy dając przykład ! Pomyślcie jak bardzo pozytywną wieścią dla ludzi wiary byłoby nie tylko głoszenie takiego rozwoju, ale również życie w zgodzie z jego regułami ! Pomyślcie jakiż by to był pozytywny przykład gdyby kościoły, meczety, synagogi i wszystkie inne świątynie świata stały się „o zerowej emisji CO2″”.
Nie są to jednak absurdalne pomysły jednego z kardynałów, ale jest to dominujący trend w Kościele: ten sam obrót sprawy widzimy w tzw. „nawróceniu ekologicznym” ustanowionym przez jezuitów, gdzie w diecezjach lub w parafiach ogłasza się jako „zajścia prorocze” instalowanie baterii słonecznych, zaś w pouczaniu dotyczącym Wielkiego Postu, między innymi praktykami nawrócenia się, uczy się segregowania śmieci, wszystko to w ramach konkursów typu „Kościół dla rozwoju zrównoważonego”.
Podsumowując: jedyne zmiany klimatyczne, które powinny nas zaniepokoić, to te, które zachodzą w Kościele Katolickim. |