Skandal z książką Antoniego Socci o Papieżu - została prawie że umieszczona na Indeksie | |
Wpisał: Nicoletta Tiliacos | |
06.11.2015. | |
Skandal z książką Antoniego Socci o Papieżu - została prawie że umieszczona na Indeksie
La scandalosa mezza messa all’Indice del libro di Socci sul Papa
[Ukazała sie w Polsce, tu: http://multibook.pl/pl/p/Antonio-Socci-Czy-to-naprawde-Franciszek/6059 27 zł. md]
Nicoletta Tiliacos 22 październik 2014
Mielibyśmy ochotę zapytać jaką książkę przeczytali najbardziej nieustępliwi krytycy "To nie Franciszek. Kościół w czasie huraganu" napisanej przez Antoniego Socci (wydawca Mondadori). A nade wszystko chcielibyśmy wiedzieć, czy przeczytali ją zarządzający Księgarniami Paulińskimi. To te same księgarnie, które za pośrednictwem rzecznika, siostry Beatrice Salvioni, oświadczyły iż nie chcą "promować książki, której teza nie jest akceptowana i która zawiera oskarżenia bezpodstawne".
Jednakże zaimprowizowane umieszczenie jej na Indeksie okazuje się dogmatem raczej chwiejnym, co mogliśmy stwierdzić osobiście. Kupiliśmy książkę umyślnie w księgarni Paulinów, w Rzymie, tej z widokiem na protobazylikę Świętego Jana na Lateranie. Książkę wyjęto z mroku szuflady i zapakowano. Jednakże, jak to było widoczne, odmówiono jej zaszczytu przebywania na półce, nie wspominając już o wystawie. Coś zupełnie przeciwnego do tego, w jaki sposób potraktowano opera omnia ojca Anthony De Mello, jezuity "nawróconego" na synkretyzm entuzjastyczny i groteskowy i już od roku 1998 ocenianego przez Kongregację ds. Doktryny Wiary jako bardzo odległy "od fundamentalnych treści wiary chrześcijańskiej". (...) Tak czy owak, książka Socciego od dwóch tygodni bije rekordy sprzedaży i jest czwartą pozycją bestsellerową w kategorii esejów.
(...) W epoce parezji (w sensie "otwartości, szczerości"), znajdujemy jej w opracowaniu Socciego tak wiele, że można odczuć to wielokrotnie jako nadmiar, coś, co przeszkadza, zamierzona przesada. Jest to jednak świadome ryzyko autora, na jakie ten uznał - być może w sposób nieco lekkomyślny - że powinien się wystawić. Jednakże pytania, jakie Socci stawia w książce - bo jest ona stworzona bardziej z pytań niż odpowiedzi - nie są nigdy impertynenckie, tzn. są zgodne z tym, o czym mówi i wydobywają na światło dzienne wątpliwości, które w żaden sposób nie można określić jako szalone czy urojone. Autor, jak jest to już powszechnie znane, nie ukrywa swojego ogromnego rozczarowania co do pierwszych posunięć pontyfikatu Jorge Mario Bergoglio: "pirackie" wywiady, które "kasują" grzech, korygowane, ale tylko do pewnego stopnia; "otwarcia", które dają możliwość do interpretowania ich jako zniesienie prawd wiary do tej pory wyznawanych i wydają się być przygotowanymi celowo by przypodobać się światu; podejście dialogowe erga omnes - cóż jeszcze moglibyśmy chcieć więcej od Papieża? - podejście, któremu zaprzecza jednak paradoksalny przypadek Franciszkanów Niepokalanej, uderzonych papieską klątwą do dziś nie znajdującą jakiegokolwiek wytłumaczenia; asonansy z tezami "Ante-papieża" (tak określał samego siebie) kardynała Carlo Maria Martiniego, zaczynając od braku woli do przekonywania ateistów i odrzucenie prozelityzmu. Wypowiedzi, które na ustach kardynała, będącego "elegancko przyzwyczajonym" do “épater les catholiques”, mogłyby jeszcze ujść, ale nie są to słowa jakich się oczekuje od Papieża - zauważa Socci. I tu autor zdobywa się na - i to jest słaby punkt książki - wątpliwość co do poprawności proceduralnej wyboru Franciszka (jednakże w żadnym wypadku nie oskarżając o cokolwiek Papieża), bazując na relacji dziennikarki, przyjaciółki Bergoglio.
I to ta ostatnia część książki jest zdecydowanie trudniejsza do "strawienia" i mniej czytelna, a odpowiedzi na pytania w niej zawarte mogą dać Socciemu jedynie kanoniści. Jest ona również częścią zbyteczną - pomimo, że daje tytuł książce - w porównaniu z cytowanymi kwestiami, którymi się zajmuje, i innymi - od koegzystencji w Watykanie dwóch papieży, faktu nigdy dotąd nie zaistniałego w historii Kościoła", aż do tego, co oznacza wycofanie się Benedykta XVI. (...)
Na zakończenie pozwalam sobie na postawienie pytania: czy w czasach parezji - również papieża Bergoglio - odwoływanie się (nie ukrywające tęsknoty) do Ratzingera i Wojtyły (chodzi tu o dwóch wielkich Papieży a nie o kolegów De Mello), jakie Socci, żarliwy katolik demonstruje w swej książce może stać się grzechem nie do wybaczenia?
"Na końcu prawda nas wyzwoli", pisze Socci w ostatniej linijce książki, cytując ewangelię św. Jana. Mam nadzieję, że przynajmniej co do tego wszyscy się zgadzamy. |