O agresji anty-sztuki na sztukę i drogach wyjścia. Do Ministra Kultury.
Wpisał: Mirosław Dakowski   
23.11.2015.

O agresji anty-sztuki na sztukę i drogach wyjścia. Do Ministra Kultury.

 

 

Prof. Mirosław Dakowski                                              23 listopada 2015

 

 

v-Premier Piotr Gliński,

Minister Kultury

 

 

Szanowny Panie Profesorze,

 

 Od lat obserwujemy w Polsce, wzorem lewackiego „postępu” w Europie, atak anty-kultury na kulturę i jej instytucje oraz ludzi anty-sztuki na sztukę i instytucje mające ją chronić i pielęgnować.

Jest to istotna część ataku anty-cywilizacji na cywilizację, na Cywilizację Łacińską. [szerzej p. Czy w UE powstaje nowa cywilizacja? ]. Nie dziwi nas, ale wymusza obronę.

Poniższe konstatacje muszę napisać językiem prostym, może ostrym, otwarcie, by były zrozumiałe także dla naszych wrogów.

Prostytucja jest podobno najstarszym zawodem świata. Jako taka, zawsze była zawodem wstydliwym, ukrywanym, poza okresami totalnej rozpusty, jak Sodoma czy Babilon tuż przed upadkiem, czy Rzym w okresie upadku.

Była jednak zawsze zawodem dochodowym. Zwłaszcza oczywiście dla alfonsów.

Nigdy jednak nie pretendowała ani do bycia sztuką, ani nie żądała dotacji państwa.

Co prawda przed wiekiem była popularna anegdotka o przeciwieństwach burdelu i cyrku („to są woltyżerki??”-  nie doinformowanym Dziadek chętnie opowie).

Wtedy nawet cyrk był przeciwstawiany burdelowi.

 

Teraz zaś neo-sodomici usiłują:

1)    wcisnąć rozpustę, burdele, pornografię itp. do Kultury,

2)    i w bezczelności swojej żądają do tego „dotacji Państwa”.

 

Nie możemy się zgodzić ani na jedno, ani na drugie.

 

Ad 1) Anty-kultura czy anty-sztuka promują ukazywanie i sankcjonują zwycięstwa brzydoty, perwersji i zła. Na to nie ma i nie może być zgody zdrowych narodów.

Nalegamy więc na utrącenie, wyrzucenie anty-sztuki daleko poza sztukę, szerzej – o wyrzucenie anty-kultury poza kulturę.

Ad 2) Jeśli jakiś alfons chce zarobić na prostytucji [a możliwe, że na razie musimy to tolerować], niech jednak kupi czerwoną latarnie, zaangażuje za własne pieniądze prostytutki, a zapewne jakieś zboczone czy impotentne  marginesy społeczeństwa dostarczą mu dochód. Nie wolno jednak robić z tego Teatru, ani robić tego w teatrze, szczególnie Narodowym (Klata) czy Polskim (Mieszkowski).

Nie znam obecnych „procedur” płacenia za sztuki teatralne i nie chcę ich studiować, ale czytamy, że Minister Kultury dotuje Teatr Polski we Wrocławiu sumą około 5 milionów rocznie, podobna sumę daje samorząd.

 

Jeśli dyrektor Mieszkowski potrafi zmarnować takie sumy (jak czytamy np. w  Kompromitacja Petru. Teatr i śmierć. Finansowa.  ), to są dwa wyjścia:

1)     Wyrzucić go w trybie natychmiastowym, a przyjąć osobę, która lubi i rozumie sztukę, oraz potrafi nią zarządzać a dotacji nie marnować.

2)     Jeśli obecne piekielne procedury to utrudniają, to prosimy o cofnięcie dotacji dla tego teatru tak z Ministerstwa Kultury, jak z samorządu. To będzie argument nie do odrzucenia. Następnie trzeba szybko zmienić szkodliwe procedury.

 

Natomiast sytuacja, w której bezczelny bankrut gorszący ludzi pornografią, jeszcze „żąda” dymisji v-Premiera, należy do pure-nonsensu, nie-rzeczywistości.

 

Łączę, Panie Premierze,  wyrazy uznania i sympatii

 

Mirosław Dakowski

 

[prof. zwyczajny, dr hab.]

Zmieniony ( 24.11.2015. )