Bunt podatników w Warszawie
Wpisał: Artur Górski   
01.02.2010.

Bunt podatników w Warszawie*

Artur Górski, poseł

- Proszę o ocenę buntu podatników z Warszawy, którym podniesiono o 400 - 500 procent opłatę za użytkowanie wieczyste terenów pod domami lub blokami (w centrum nawet o 1700 procent). Użytkownicy wieczyści w wielu przypadkach nie płacą. Dlaczego władze Warszawy naraziły tych ludzi na to, żeby pozostawali dłużnikami?

- Nie dziwię się ludziom, że w czarnej rozpaczy zaczynają się buntować. Są granice ludzkiej wytrzymałości i cierpliwości. Dla wielu osób, szczególnie starszych i biedniejszych, ta podwyżka pochłania niemal całą rentę lub emeryturę. Ci ludzi po prostu nie mieliby z czego żyć, gdyby wnosili te opłaty. Problem polega na tym, że machina urzędnicza jest w tym przypadku całkowicie bezduszna. Ważne są tylko przepisy i to, czy zgadzają się pieniądze w kasie miasta, które powinny wpłynąć z różnych opłat. Urzędnika nie interesuje, że po drugiej stronie stoi człowiek, którego bezwzględnie ustalane i egzekwowane prawo może po prostu zabić. I to nie jest przesada, ani żadna przenośnia. Jestem w stanie wyobrazić sobie sytuację, że w przypadku narastającego zadłużenia i perspektywy znalezienia się na bruku ludzie mogą w desperacji chcieć targnąć się na swoje życie.

- Jak ocenić skalę problemu? Nie płaci kilkadziesiąt tysięcy użytkowników, a więc sprawa dotyczy kilkuset tysięcy mieszkańców stolicy?

- To pokazuje nie tylko, że prawo okazuje się nieludzkie, ale także, że jest dziś w znacznej mierze prawem martwym. Władze Warszawy będą miały dwa wyjścia, albo znajdą rozwiązania prawne i finansowe, które złagodzą konsekwencje tak dużych podwyżek opłat za użytkowanie wieczyste, albo pójdą na wojnę sądowo-komorniczą z mieszkańcami. I myślę, że w tym starciu mieszkańcy nie będą bez szans. Zresztą powinni rozważyć, czy w tym sporze prawnym nie być stroną aktywną, a nie bierną. Od niedawna w naszym prawie funkcjonuje instytucja pozwu zbiorowego, który umożliwia znacznie szybsze, tańsze, skuteczniejsze i łatwiejsze dochodzenie sprawiedliwości grupie co najmniej 10 osób, które mają identyczne roszczenia do tego samego podmiotu, na podstawie takich samych zdarzeń faktycznych i prawnych. Nie jestem prawnikiem, ale myślę, że mieszkańcy Warszawy, którzy czują się ofiarami nieludzkiej polityki miasta, powinni rozważyć tę możliwość walki o sprawiedliwość. A w najbliższych wyborach samorządowych powinni dać czerwoną kartkę obecnym władzom stolicy.

- Z wyroków sądowych wynika, że rzeczoznawcy wynajęci przez mieszkańców określają niższe kwoty wartości gruntów niż rzeczoznawcy wynajęci przez urzędy dzielnicowe. Dlaczego?

- Z rzeczoznawcami miasta jest trochę tak jak z prawnikami spółdzielni mieszkaniowych. Choć właścicielami spółdzielnia są spółdzielcy, z ich pieniędzy są opłacani prawnicy spółdzielni, którzy dbają o interesy Zarządu, a nie o dobro spółdzielców. Rzeczoznawcy miejscy są opłacani z naszych podatków, czyli powinni dbać o interes mieszkańców Warszawy, ale zatrudniają ich władze stolicy i dlatego rzeczoznawcy muszą wykonywać polecenia urzędników podległych prezydentowi Warszawy Hannie Gronkiewicz-Waltz, która w nosie ma mieszkańców, szczególnie tych biedniejszych.

- Dlaczego władze Warszawy skorzystały z możliwości maksymalnego podniesienia opłaty w momencie, gdy prawo umożliwia wybór skali podwyżki skutkujący niższymi opłatami?

- Jest to myślenie typowo socjalistyczne. Hanna Gronkiewicz-Waltz potrzebowała dodatkowych pieniędzy na nagrody dla urzędników i inwestycje, dlatego zdecydowała się na wyśrubowane podniesienie opłat. Przecież na nagrody dla pracowników stołecznego ratusza w obecnym roku, w roku kryzysu finansowego, prezydent Warszawy pierwotnie zaplanowała w budżecie miasta 58 mln. zł i dopiero po awanturze w mediach zmniejszyła te nagrody o 15 proc. A jak Pan myśli, z jakich środków finansowana jest budowa prywatnego Stadionu Legii, należącego do Koncernu Medialnego ITI, właściciela TVN i TVN24? Z pieniędzy podatników warszawskich, zapewne także z opłat za użytkowanie wieczyste. Jeżeli PO faktycznie byłaby partią liberalną, za jaką chce uchodzić, to powinna zaproponować likwidację dzierżawy wieczystej i zamianę jej na własność. Ale wtedy zyski byłyby mniejsze…

- Jaki jest cel tak znacznej podwyżki? Czy chodzi o usunięcie z atrakcyjnych mieszkań osób, które mają niższe dochody? Jeżeli tak, to gdzie takie osoby powinny się przeprowadzić? Dlaczego nie mówi się wprost, jaka jest w tym zakresie strategia miasta?

- Być może jest część mieszkań, które miasto chce w ten sposób przejąć do swojej swobodnej dyspozycji, by je sprzedać po cenach rynkowych lub wydzierżawić upatrzonym osobom i im sprzedać po cenach preferencyjnych. Takie rzeczy są możliwe do wyobrażenia i przeprowadzenia. Jednak nie ma wątpliwości, że taka polityka nie rozwiąże problemu „głodu” mieszkań komunalnych w Warszawie. Już dziś na mieszkania komunalne w poszczególnych dzielnicach czeka się w kolejkach kilkusetosobowych po kilka, a nawet po kilkanaście lat. Miasto buduje bardzo mało nowych budynków komunalnych i nie ma pieniędzy na remonty lokali komunalnych w starych zasobach. Nie ma pomysłu na generalne rozwiązanie tego problemu. Przedkładane propozycje i jednostkowe inwestycje, pozostające zazwyczaj na papierze, przypominają raczej jakieś konwulsje władz stolicy, a nie konsekwentną strategię. Platforma Obywatelska chce rządzić Warszawą przez kolejne lata, a zachowuje się tak, jakby przyszła po władzę na chwilę, a po niej będzie już tylko potop.

* Wszystkie wypowiedzi z tej rozmowy znalazły się w artykule Rafała Pazio o tym tytule, który został opublikowany w „Najwyższym Czasie!”