Tak Polskę doi zagraniczny kapitał. Zobacz ile pieniędzy wywożone jest z kraju za granicę.
Wpisał: Robert Azembski   
02.12.2015.

Tak Polskę doi zagraniczny kapitał. Zobacz ile pieniędzy wywożone jest z kraju za granicę.

 

Robert Azembski  3 czerwca 2015 zobacz-ile-pieniedzy-wywozone-jest-z-kraju

 

Gdy Andrzej Duda powiada, że polska przedsiębiorczość powinna być chroniona i wspierana choćby przez to, że ciężary podatkowe będą ponoszone przez sieci hipermarketów, dreszcz przechodzi po plecach. Fakt, nie ma powodu, by były uprzywilejowane wobec rodzinnych sklepików. Ale aż strach pomyśleć, jaka może być zemsta międzynarodowego kapitału za obłożenie podatkiem wywożonych z Polski pieniędzy.

Handel wielkopowierzchniowy to sztandarowy przykład na unikanie płacenia podatków przez zagranicznych inwestorów. Duda przypomniał tylko to, co wszyscy i tak wiedzą. Jeszcze kilka lat temu Fundacja Republikańska przyjrzała się sprawozdaniom finansowym sieci handlowych pod kątem CIT. Okazało się, że w obserwowanym 2011 r. podatek dochodowy wniósł jedynie Jeronimo Martins, właściciel sklepów Biedronka.

Lidl, Kaufland, Carrefour i inni, stosując cuda inżynierii finansowej, nie zapłacili nic, lub nawet otrzymali zwrot. Mogli stosować np. ceny transferowe, które „chodzą” w ramach grup kapitałowych, najczęściej należących do koncernu zagranicznego. Ten proceder chce teraz zblokować ministerstwo finansów, wykonując zalecenia w tym względzie OECD. Resort od podatków próbuje też rzutem na taśmę uszczelnić system w zakresie obu podatków dochodowych - od spółek komandytowych oraz „odwróconego VAT” na obrót stalą i metalami szlachetnymi oraz sprzętem elektronicznym. Zobaczymy, jak to będzie, bo temu rządowi nie zostało za wiele życia.

Czy wolno transferować wypracowane zyski za granicę? Jasne, że tak. Jest to zgodne z prawem, można to robić w Polsce bez ograniczeń. Pieniądze nie wyciekają, one wypływają szerokim strumieniem. Według raportu pozarządowej, amerykańskiej organizacji Global Financial Integrity (GFI) w latach 2003-2012 wytransferowano z Polski: w roku 2003 - 1,96 mld dolarów i w kolejnych latach odpowiednio: 0,42 mld; 0,79 mld; 0 mld ; 3,3 mld; 12,16 mld; 10,04 mld; 10,46 mld; 9,92 mld i w 2012 - 4,06 miliarda dolarów. Blisko połowę stanowiły dywidendy dla zagranicznych „mateczek”, tzw. polskich firm, koncernów i banków.

Przejdźmy jednak na złotówki, bo lepiej działają na wyobraźnię i dają efektywniejszą możliwość porównań. W ciągu pierwszego półrocza ub.r. wytransferowano 8,1 mld zł, na co wskazuje deficyt salda rachunku bieżącego. Skumulowany deficyt salda rachunku bieżącego za ostatnie nieco ponad 10 lat (I kwartał 2004 - II kwartał 2014) wyniósł 574,1 mld zł i nadal rośnie (co nie oznacza, że aż tyle pieniędzy wytransferowano).

Jak to dojenie polskich spółek-córeczek uzasadniają inwestorzy zagraniczni? Mówią, że nie muszą reinwestować zysków na rozwijających się rynkach w czasach, gdy spółka-matka w kłopocie, a gospodarka np. takiej Hiszpanii, czy Włoch w potrzebie. Dariusz Winek, główny ekonomista Banku BGŻ widzi to, co już dostrzegło w Polsce wielu ekonomistów - kryzys lat 2006-2008 pokazał dobitnie i na złość globalistom i neoliberałom, że kapitał jednak ma narodowość. Jak bumerang wraca do swojego macierzystego kraju, gdy dzieje się w nim źle.

Według wspomnianego raportu GFI Polska, jako jedyny kraj wchodzący w skład Unii Europejskiej, znalazła się na liście 20 państw świata, z których w latach 2002–2011 wypompowano najwięcej kapitału - także w sposób nielegalny. Mowa jest o nieoficjalnych transferach w wys. ok. 50 mld dolarów. Kwocie najwyższej ze wszystkich krajów europejskich. Mniej pieniędzy wypłynęło nawet z Bułgarii, która zajęła 32 miejsce w tym niechlubnym antyrankingu GFI. „Subtelniejszych” sposobów na dojenie polskich filii jest co najmniej kilka, w postaci opłat licencyjnych, wynagrodzeń za usługi konsultingowe czy choćby wspomnianych wcześniej cen transferowych

Szokuje opracowanie politologa i publicysty Bartłomieja Radziejewskiego, zamieszczone w internetowym czasopiśmie „Nowa Konfederacja" pt. „Renta neokolonialna, czyli ile jeszcze Polak zapłaci". Autor, bazując na bilansie płatniczym NBP, szacuje, że z Polski od 2008 r. znika rocznie oficjalnie oraz nieoficjalnie (przeliczając z dolarów) 26-31 mld złotych. W 2013 r. wypłynęła z Polski równowartość 5 proc. PKB.

O ile to prawda, że znacząco tracimy na dynamice wzrostu PKB w efekcie legalnych, ale i łamiących prawo transferów zagranicznych, to najwyższa pora na radykalne rozwiązania, by ten proceder okiełznać. Nawet za cenę perturbacji na rynku.

Robert Azembski