Maurice Strong - jeden z najbardziej niebezpiecznych ludzi XX wieku właśnie zmarł | |
Wpisał: James Delingpole | |
03.12.2015. | |
Maurice Strong - jeden z najbardziej niebezpiecznych ludzi XX wieku właśnie zmarł
– i, co dziwne, mało kto to zauważył
[Por. Epiphanius, Ukryta Strona Dziejów, str. 347 inn. Wrócimy do tej sprawy. MD]
Nazywał się Maurice Strong (zdjęcie), był kanadyjskim miliarderem, dyplomatą i aparatczykiem ONZ.
Choć może nie słyszeliście o nim, prawdopodobnie – od czasów Hitlera, Stalina i Mao – nikt nie zrobił więcej, aby uczynić świat droższym, dokuczliwszym, przeregulowanym, tyrańskim, zastraszającym, zakłamanym, skostniałym i niedemokratycznym. On jest na przykład sprawcą tego, że większość światowych przywódców, 40,000 delegatów i ich manipulatorów od CO2 zebrało się w Paryżu, aby przez dwa tygodnie gadać o mistycznym pyle, a następnie wystawić nam rachunek na $ 1,5 miliarda dolarów za ten przywilej (za jeden rok, tak przy okazji). On sprawił, że „zmiany klimatu” są teraz tak mocno osadzone w naszym systemie globalnego zarządzania, że jest już prawie niemożliwe dla każdego polityka czy kogokolwiek innego, którego kariera zależy od państwa, przyznać, że nie jest to żadnym problemem – i argumentować, że są na świecie ważniejsze sprawy, jak terroryzm, który zabił ponad 130 niewinnych ludzi… zaraz, gdzie to było? – O tak, właśnie tu, w Paryżu, gdzie z jakiegoś dziwacznego powodu wszyscy delegaci mówili zamiast tego o emisji dwutlenku węgla. Był ojcem matki wszystkich szczytów klimatycznych: tego w Rio w 1992 roku, który zrodził potomstwo milionów bękartów takich, jak obecny szczyt w Paryżu. Był głównym inicjatorem planu prawdopodobnie najbardziej złowrogiego i podstępnego ataku na wolność i wolny rynek: Agendy 21. Gdybyś go spotkał – pod warunkiem że w ogóle zwróciłbyś nań uwagę – to prawdopodobnie byś go polubił: Jedną z najbardziej niezwykłych rzeczy było to, jak bardzo Strong był nijaki osobiście. Ktoś kiedyś powiedział, że nie zwróciło by się nań uwagi w tłumie składającym się z dwu osób. Niemniej jednak, była to dobroduszna i sympatyczna postać, nawet dla tych, którzy mocno nie zgadzali się z jego poglądami na świat, tak jak w moim przypadku. Przeprowadzałem z nim wiele razy wywiady w ciągu 20 lat i stwierdziłem, że odczuwał ledwie skrywaną radość wyjaśniając swoje, często makiaweliczne, manewry polityczne. Ale jak twierdzę w Watermelons, gdzie poświęcono sporo miejsca Strongowi, błędem jest oczekiwać, że super-kanalia zawsze będzie miała blizny na twarzy i puszystego białego kota na kolanach. [A cóż tu zawinił kot?? – admin] Prawdziwe zło, jakie uczynił Strong, widzi się w skutkach jego czynów, a nie w dobrych (jak twierdził) intencjach. Czasami ze Stronga spadała maska. W swojej autobiografii z roku 2000 „Dokąd idziemy?” przewidywał on, że do 2031 roku dwie trzecie ludności świata może zostać zlikwidowane. Opisuje to w mrożący krew w żyłach sposób jako „Promyk nadziei dla przyszłości naszego gatunku i jego potencjał do regeneracji” A więc jest całkiem w porządku, aby fantazjować o śmierci być może 5 miliardów ludzi – jeśli w końcu pokażesz, że naprawdę ci zależy na przyszłości ludzkości. Strong był wyznawcą maltuzjanizmu, szczerze weń wierzył – i to był jego problem. Niestety, stał się on również naszym problemem. Bo oprócz uroku osobistego był niezwykle sprawnym manipulatorem o niekończącym się apetycie na labirynt biurokracji i woli ulokowania jej w systemie. Organizacja Narodów Zjednoczonych, do której wstąpił na początku 1947 roku jako skromny urzędnik w jednostce identyfikacji Sekcji Bezpieczeństwa w Nowym Jorku, stała się dlań doskonałym placem zabaw. To tam szybko zdał sobie sprawę, że można osiągnąć marzenie o świecie globalnego zarządzania przez samozwańcze elity. A najlepszym na to sposobem było manipulowanie i wykorzystanie międzynarodowego zaangażowania w ochronę środowiska. Strong nigdy nie był nieśmiały, przyznając otwarcie: „Nasza koncepcja demokracji z jej urną do głosowania może być zmodyfikowana celem wyłaniania silnych rządów, zdolnych do podejmowania trudnych decyzji, w szczególności w zakresie ochrony globalnego środowiska.” Albo, jak to ujął, gdy niczym robak wkręcił się na stanowisko sekretarza generalnego Konferencji Narodów Zjednoczonych w sprawie Środowiska i Rozwoju w 1991 roku: Aktualny styl życia i wzorce konsumpcji zamożnej klasy średniej – wliczając w to wysokie spożycie mięsa, korzystanie z paliw kopalnych, urządzeń domowych, klimatyzacji w domu i miejscu pracy, budowę przedmieść – nie są zrównoważone. Zmiany są konieczne, co będzie wymagało ogromnego wzmocnienia systemu wielostronnego, w tym ONZ. To był główny cel Szczytu Ziemi w Rio – i Strongowi udało się wmanewrować 179 suwerennych państw do podpisania Agendy 21, umowy niby nie wiążącej, ale śmiertelnie groźnej. Jeśli nie wiesz, co to jest Agenda 21, powinieneś się dowiedzieć. Ostatni cytat ze Stronga daje pojęcie, jak nieliberalną i niedemokratyczną jest Agenda 21: to plan dla jednego rządu światowego sprawowanego przez niewybieralną biurokrację technokratów, przy wsparciu betonowych, postępowych aktywistów. Pojęcie suwerenności narodowej było niezmienną, a nawet świętą, zasadą stosunków międzynarodowych. Jest to zasada, która powoli i niechętnie ustąpi nowym imperatywom globalnej współpracy środowiska. Suwerenność nie może być realizowana jednostronnie przez poszczególne państwa narodowe, choćby najpotężniejsze. Społeczność międzynarodowa musi mieć zapewnione globalne bezpieczeństwo środowiska. Teraz może zrozumiemy, dlaczego ludzie najbardziej zasmuceni śmiercią Maurice Stronga są wszyscy obecni w Le Bourget na przedmieściach Paryża na konferencji COP21, gdzie wykreślają nowy porządek świata. „Dziękujemy Maurice Strong za jego wizjonerskie impulsy do zrozumienia zrównoważonego rozwoju. Będziemy tęsknić.” – powiedziała Christina Figueres, szefowa UNFCC (United Nations Framework Convention on Climate Change), odpowiedzialna za konferencję paryską. Reszta z nas, która zna zasługi Stronga, niekoniecznie może czuć łzy w oczach. Mówi się „de mortuis nil nisi bonum„, o zmarłych należy mówić dobrze, albo nic. Myślę jednak, że dla tego fanatyka totalitarnej kontroli możemy zrobić od tej reguły wyjątek James Delingpole |
|
Zmieniony ( 03.12.2015. ) |