Prof. Jacek Bartyzel: "muszę z całym należnym szacunkiem powiadomić Waszą Magnificencję, że złożonego w Kancelarii Tajnej UMK oświadczenia lustracyjnego odebrać nie zamierzam" "W związku z powyższym czuję się zobowiązany powiadomić Waszą Magnificencję, że w dniu 17 kwietnia 2007 r. złożyłem w Kancelarii Tajnej UMK wymagane ówcześnie obowiązującym prawem oświadczenie lustracyjne. Zawierało ono – zgodne z prawdą – oświadczenie, że nie byłem ani funkcjonariuszem, ani świadomym i tajnym współpracownikiem organów bezpieczeństwa PRL. [...] W uzasadnieniu swojego orzeczenia Prześwietny Trybunał powoływał się wielokrotnie na konstatowaną przez niego sprzeczność ustawy „lustracyjnej” z zasadami demokracji i praw człowieka, pełniącymi – czego dowodem jest m.in. to właśnie uzasadnienie – w dzisiejszych czasach faktycznie rolę świeckiej theologia civilis państwa socjal-demoliberalnego (resp. „demokratycznego państwa prawnego, urzeczywistniającego zasady sprawiedliwości społecznej”, jak stwierdza aktualnie obowiązująca Konstytucja RP). Nie mam zamiaru roztrząsać kwestii owej domniemanej sprzeczności, przede wszystkim z tego powodu, że – muszę wyznać otwarcie – w stosunku do owej „świeckiej religii” demokratycznej i „prawo-człowieczej”, tego dwugłowego idola (Lelum-Polelum), jestem konsekwentnym „bezwyznaniowcem”. [...] Raz jeszcze chcę podkreślić, że nie odczuwałem żadnego uszczerbku na mojej godności z tej racji, iż zaciążył na mnie obowiązek złożenia oświadczenia lustracyjnego. [...] Nie potrafię znaleźć słusznego powodu, dla którego Prześwietny Trybunał uznał za stosowne usprawiedliwić, a nawet wynagrodzić, swoim orzeczeniem ducha rebelii artykułującego się w błazenadzie „obywatelskiego nieposłuszeństwa”. Z całą jasnością natomiast dostrzegam wysoce ułomną selektywność wrażliwości Czcigodnych Strażników Konstytucji na ludzką godność, która teraz właśnie skutkuje konsekwencjami w postaci wzywania osób, które w antylustracyjnej rebelii udziału nie wzięły i swoich powinności wobec prawa dopełniły, aby złożone oświadczenia odebrały i to w „nieprzekraczalnym terminie”. "
CA?OŚĆ listu prof. dr hab. Jacka Bartyzela: Prof. UMK, dr hab. Jacek Bartyzel Toruń, 18 maja 2007 r. Instytut Politologii UMK ul. Stefana Batorego 39 L 87-100 Toruń JM Rektor Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu Prof. dr hab. Andrzej Jamiołkowski w m i e j s c u Magnificencjo, W dniu wczorajszym doręczono mi Pismo Okólne nr 3 Waszej Magnificencji z dnia 17 maja 2007 r., w sprawie określenia trybu zwrotu oświadczeń lustracyjnych oraz informacji o uprzednim złożeniu oświadczenia. W powołaniu się na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z dnia 11 maja 2007 r., zawiera ono wezwanie, którego z racji zajmowania stanowiska profesora nadzwyczajnego również jestem adresatem, do osobistego odebrania, za pokwitowaniem w rejestrze, wcześniej złożonego oświadczenia lustracyjnego lub informacji o złożeniu oświadczenia. Używam określenia „wezwanie”, pomimo iż, literalnie rzecz biorąc, Wasza Magnificencja jedynie „informuje”; jednakowoż w dalszej części Pisma Okólnego uwyraźniona już została „powinność”, co więcej, wzmocniona zobowiązaniem do odebrania wspomnianego oświadczenia „w nieprzekraczalnym terminie” do dnia 15 czerwca 2007 r. W związku z powyższym czuję się zobowiązany powiadomić Waszą Magnificencję, że w dniu 17 kwietnia 2007 r. złożyłem w Kancelarii Tajnej UMK wymagane ówcześnie obowiązującym prawem oświadczenie lustracyjne. Zawierało ono – zgodne z prawdą – oświadczenie, że nie byłem ani funkcjonariuszem, ani świadomym i tajnym współpracownikiem organów bezpieczeństwa PRL. Składając to oświadczenie kierowałem się obywatelską cnotą dumnego posłuszeństwa wobec legalnego prawa uchwalonego przez legalną władzę mojego państwa – Rzeczypospolitej Polskiej. Okoliczność, iż Trybunał Konstytucyjny zechciał uznać w swojej mądrości niektóre przepisy tzw. potocznie ustawy lustracyjnej, w tym formułę oświadczenia lustracyjnego, za niezgodne z Konstytucją, niczego w zaistniałym fakcie mojego oświadczenia i jego treści nie zmienia i zmienić nie może. W uzasadnieniu swojego orzeczenia Prześwietny Trybunał powoływał się wielokrotnie na konstatowaną przez niego sprzeczność ustawy „lustracyjnej” z zasadami demokracji i praw człowieka, pełniącymi – czego dowodem jest m.in. to właśnie uzasadnienie – w dzisiejszych czasach faktycznie rolę świeckiej theologia civilis państwa socjal-demoliberalnego (resp. „demokratycznego państwa prawnego, urzeczywistniającego zasady sprawiedliwości społecznej”, jak stwierdza aktualnie obowiązująca Konstytucja RP). Nie mam zamiaru roztrząsać kwestii owej domniemanej sprzeczności, przede wszystkim z tego powodu, że – muszę wyznać otwarcie – w stosunku do owej „świeckiej religii” demokratycznej i „prawo-człowieczej”, tego dwugłowego idola (Lelum-Polelum), jestem konsekwentnym „bezwyznaniowcem”. Z mojego punktu widzenia o wiele istotniejsze od powyższej kwestii jest równie mocne odniesienie się sędziów Trybunału Konstytucyjnego – zwłaszcza jego Prezesa, Jerzego Stępnia – do godności osób lustrowanych, w tym nauczycieli akademickich, która to godność doznała, jakoby, uszczerbku z powodu nałożenia na te osoby obowiązku złożenia oświadczenia lustracyjnego. Nie potrafię znaleźć słusznego powodu, dla którego Prześwietny Trybunał uznał za stosowne usprawiedliwić, a nawet wynagrodzić, swoim orzeczeniem ducha rebelii artykułującego się w błazenadzie „obywatelskiego nieposłuszeństwa”. Z całą jasnością natomiast dostrzegam wysoce ułomną selektywność wrażliwości Czcigodnych Strażników Konstytucji na ludzką godność, która teraz właśnie skutkuje konsekwencjami w postaci wzywania osób, które w antylustracyjnej rebelii udziału nie wzięły i swoich powinności wobec prawa dopełniły, aby złożone oświadczenia odebrały i to w „nieprzekraczalnym terminie”. Raz jeszcze chcę podkreślić, że nie odczuwałem żadnego uszczerbku na mojej godności z tej racji, iż zaciążył na mnie obowiązek złożenia oświadczenia lustracyjnego. Nie zmienia tego fakt, iż należałem do tego grona osób, które mogły mieć poczucie, iż osobiście ich ten wymóg nie powinien dotyczyć, ponieważ w przeszłości czynnie zaświadczyły swój opór wobec komunistycznego zniewolenia. Kwestia czyichkolwiek zasług to bowiem zupełnie inny porządek rzeczy niż normy prawa, z natury rzeczy bezosobowe, i w innym porządku jest, ewentualnie, wynagradzana. Od siebie mogę dodać, że Najjaśniejsza Rzeczpospolita – w osobie Pana Prezydenta RP, Lecha Kaczyńskiego – nadzwyczaj hojnie wynagrodziła mój skromny wkład w walkę o niepodległość, wynosząc mnie, maluczkiego, do godności kawalera Krzyża Oficerskiego Orderu Odrodzenia Polski. To, że jednocześnie znalazłem się w kategorii osób, które z racji piastowanej funkcji podlegały obowiązkowi lustracyjnemu, w niczym mi nie uwłaczało. Jeżeli jednak jeden organ państwa nakazuje mi to uczynić, a drugi jego organ nakazuje coś przeciwnego i, na domiar, stwarza sytuację, w której mam osobiście dokonać tego aktu zaprzeczenia, to muszę powiedzieć otwarcie: tak pomiatać godnością ludzką nie godzi się! W ten sposób tresuje się psa, mówiąc mu wpierw: „przynieś panu zabawkę”, a następnie: „odnieś ją grzecznie z powrotem”. Takie postępowanie potwierdza też słuszność spostrzeżenia jednego z najgłębszych myślicieli naszej epoki, iż „demokracje tyranizują zazwyczaj przez władzę sądowniczą”. Władzy należy się posłuszeństwo, ale arbitralnym kaprysom i zmiennej woli despotów – nie. Organy władzy są wprawdzie różne, ale nawet w systemie jej formalnego „podziału”, realnie, metafizycznie, Władza jest i musi być jednością, tak samo jak jednością jest osoba ludzka, mimo iż organizm człowieka składa się z różnych członków o różnych funkcjach. Odrzucam arbitralność, którą próbuje mi się narzucić, nie tylko z powodów moralnych; także dlatego, że stanowi ona jaskrawy przykład próby unieważnienia tego, co już realnie zaistniało, co ma skutek w bycie, jako akt, którego dokonałem składając oświadczenie. Mając powyższe na uwadze, muszę z całym należnym szacunkiem powiadomić Waszą Magnificencję, że złożonego w Kancelarii Tajnej UMK oświadczenia lustracyjnego odebrać nie zamierzam i nie odbiorę – bez względu na możliwe konsekwencje. Pismo powyższe kieruję drogą służbową, poprzez Sekretariat jednostki organizacyjnej UMK, w której jestem zatrudniony. Zarazem powiadamiam, że ze względu na społeczną ważność przedmiotowej kwestii traktuję niniejszy list jako otwarty i zamierzam udostępnić go szeroko opinii publicznej. Z wyrazami szacunku Jacek Bartyzel |