Bajka o siedmiu czerwonych krasnoludkach.
Wpisał: MatkaKurka   
20.12.2015.

Bajka o siedmiu czerwonych krasnoludkach.

 

Witajcie w naszej ruskiej bajce i wypadajcie z naszego polskiego królestwa

MatkaKurka kontrowersje

Proszę się wygodnie i pewnie ułożyć na siedziskach, żeby nie wypaść z orbity, bo chociaż słowa będą brzmieć jak straszna bajka ze szczęśliwym zakończeniem, to cała opowieść jest prawdziwa.

W domku z piernika, w samym środku samej Warszawy zamieszkało siedmiu ruskich krasnoludków. Dostali tę kwaterę od śpiącego woźnicy, który przez jakiś czas sprawował urząd ministra obrony nadwiślańskiej kolonii, a wcześniej powoził karetą niemieckiego gefreitera. Siedmiu ruskich krasnoludków od siedmiu dni zamknęło się w chatce i za nic nie chciało wyjść. Oświadczyli, że chatka w centrum Warszawy należy do Słowacji i oni się ze swoich pokoików nie ruszą.

Cała afera zaczęła się wówczas, gdy nowy minister Polski postanowił z chatki zrobić poważne centrum zajmujące się obroną polskiego królestwa. Mieszkańcy Polski nic nie wiedzieli o dramatycznym losie ruskich krasnoludków, a minister obrony, który ma dobre serduszko, nie chciał narażać krasnoludków na większy wstyd, niż ten, którym się dotąd odkryli.

Posłał minister do chatki swoich strażników i polecił im dyskretnie, bez zgorszenia i przykrych scen raniących oczy Warszawiaków, zrobić w chatce porządek, to znaczy wyciągnąć ruskie krasnoludki za uszy. Strażnicy wypełnili swoje zadnie, zamknęli chatkę i otworzyli poważne centrum do spraw obrony, gdzie zamiast ruskich krasnoludków zasiadają polscy przedstawiciele NATO. I to byłby koniec bajki, ale jeden ruski krasnoludek tak polubił zamykanie się w pokoiku, że uciekł do ruskiej księżniczki Moniki, która pracuje w niemieckim radiu i tam się razem zamknęli. Co robili zamknięci w pokoiku, tego nie wiedzą najbardziej przebiegłe czarownice, ale po całym królestwie rozeszły się wieści, że krasnoludek został podstępnie wyrzucony ze swojego nocniczka, przepraszam, stoliczka, przepraszam pokoiku w chatce.

Narobiło się jak zawsze, kurierzy w królestwie dostali sraczki, zaczęli biegać i krzyczeć, że ten „wariat” zły minister Antoni spuścił bombę atomową na słowacką chatkę NATO, z siedzibą w Warszawie. Źli ludzie powiadają, że i niegłupi kurierzy dali się ponieść niezdrowym emocjom, ale narrator złym ludziom nie wierzy, poza tym zna życie i wie, że aż tak głupim być nie można. Po kilku godzinach wielkiej sraczki, odezwała się zwykła szara myszka z NATO, która cały dzień z nudów ząbkami serek sobie skrobała: „Myszka uprzejmie informuje ruskich krasnoludków i ufajdanych kurierów nad Wisłą, że na chatkę nie było żadnego zamachu i ta chatka nie jest NATO, a tak w ogóle, to pieprzyć ruskich krasnoludków”.

Tutaj znów mógłby być koniec bajki, ale nikt w królestwie nie posłał kurierów do mieszkańców królestwa, by obwieścili szczęśliwe zakończenie. Drogie dzieci, ta bajka jeszcze nie będzie miała końca, ale zdaniem narratora góra przez pół roku, czyli do czasu gdy wszystkie ruskie krasnoludki nie zostaną wyciągnięte z chatek, gdzie się zasiedziały i zażerały ośmiorniczkami. Zły i szalony Antoni jest tak zły i szalony, że się przed niczym nie cofnie, a już na pewno nie przed ruskimi krasnoludkami i ruskimi księżniczkami zamkniętymi w niemieckim pokoiku.

Od narratora będzie niewiele dodane, ale parę słów się należy. Nie można poważnie traktować gnomów i ich śpiących królewien, nie można biegać ze sraczką po każdym lamencie odrywanych od korytek, których jest po kilkadziesiąt w każdej chatce. Ludzie dorośli i rozsądni powinni patrzeć na takie bajki tak, jak się bajki w świecie dorosłych traktuje. Przyjemna rozrywka, kupa śmiechu, trochę wzruszeń, wszak taki ruski krasnoludek z podkulonym ogonkiem wtulony w pierś ruskiej księżniczki, to widok niecodzienny i słodziutki. To się wszystko za chwilę ułoży i zacznie się prawdziwe życie w prawdziwym państwie, z prawdziwym strażą, armią, rządem i Narodem. Tak, że spokojnie proszę łuskać włoskie orzechy, sprawdzić czy kiszony barszcz doszedł, no i to ostania chwila na zagniecenie pierników. Zdrowych spokojnych i normalnych dni na najbliższe pół roku i radości, bo to nasze długo wyczekiwane święto, które kończy sabaty ruskich krasnoludków, księżniczek i kurierów.