Polnische Frage im EU. Zum Endlösung? Pozycyjna wojna...
Wpisał: Stanisław Michalkiewicz   
20.12.2015.

Polnische Frage im EU. Zum „Endlösung”?

Pozycyjna wojna o inwestyturę

Stanisław Michalkiewicz http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=3541

Komentarz    tygodnik „Goniec” (Toronto)    20 grudnia 2015

 

Nie jest dobrze. Jest gorzej, niż mogłoby się jeszcze kilka dni temu wydawać. Po pierwsze – Czerwoni, czyli socjaliści, do spółki z Zielonymi (kolor czerwony zmieszany z zielonym daje Brunatny) przeforsowali decyzję, że 19 stycznia Parlament Europejski jednak zajmie się rozwiązaniem „kwestii polskiej” (polnische Frage). Czy to będzie rozwiązanie ostateczne – przekonamy się w stosownym czasie, bo widać, że Niemcy nie chcą przegapić okazji do niechby nawet połowicznego rozwiązania - chociaż wszystko może też zakończyć się wesołym oberkiem, jeśli Nasz Największy Sojusznik walnie pięścią w stół, przywołując do porządku zarówno rozdokazywanych Żydów, którym wizja wytarzania się w 65 miliardach dolarów zrabowanych Polsce najwyraźniej uderza do głowy gorzej niż bąbelki sodowej wody, jak i Naszą Złotą Panią.

Naszemu Największemu Sojusznikowi bowiem nie powinno chyba zależeć na doprowadzeniu do jakichś rozległych zamieszek i rozruchów w Polsce, nie mówiąc już o doprowadzeniu do scenariusza rozbiorowego, w następstwie którego Żydzi dostaliby 65 miliardów dolarów, awansując do rangi polskiej, a nie tylko jerozolimskiej szlachty, a Niemcy – bliżej lub najdalej idące koncesje na Ziemiach Utraconych, czy – według polskiej nomenklatury – Odzyskanych.

Niestety Nasz Najważniejszy Sojusznik swoje interesy rozumie po swojemu, a nie po naszemu, w związku z tym możliwy jest zarówno wesoły oberek, jak i scenariusz rozbiorowy. Według bowiem naszego punktu widzenia, Naszemu Największemu Sojusznikowi powinno zależeć na podtrzymywaniu pozytywnego wizerunku PAX AMERICANA, tymczasem gwałtowne zamieszki, zakończone – bo czemu nie? - realizacją scenariusza rozbiorowego, mogłyby temu wizerunkowi zaszkodzić. No bo jakże? Państwo sojusznicze, pozostające pod parasolem NATO, nagle znajduje się w sytuacji zajączka, którego wśród serdecznych przyjaciół psy zjadły? Opisał to jeszcze w XVIII wieku pozbawiony złudzeń ksiądz biskup Ignacy Krasicki, więc to żadna tajemnica – ale czy prezydent Obama na tyle zna literaturę polską? Obawiam się, że nie, że tej opowieści o „zajączku jednym młodym” może jednak nie znać, natomiast z lektury książeczek czekowych może wyciągnąć wniosek, że lepiej, a w każdym razie przezorniej będzie nie sprzeciwiać się Żydom, no a wtedy o wesołym oberku możemy zapomnieć. Takiemu panu Michałowi Saakaszwiliemu może być wszystko jedno, czy jest prezydentem Gruzji, czy gubernatorem Odessy, premierem całej Ukrainy, czy wreszcie – Wielkim Muftim Jerozolimy - więc może rzeczywiście wizerunkiem PAX AMERICANA nie ma się co aż tak bardzo przejmować?

Nie ma takiej bramy, której nie przeszedłby osioł obładowany złotem, więc i PAX AMERICANA, podobnie jak wcześniej PAX SOVIETICA, nawiasem mówiąc – wynegocjowany przez Stalina z prezydentem Rooseveltem, któremu tropiciele Żydów z uporem maniaków przypisują nazwisko Rozenfeld (kiedy 35 lat temu w Paryżu opowiadałem o tym pianiście z restauracji „Chez Raspoutine”, w pierwszej chwili nie posiadał się ze zdumienia, a potem kiwał głową i powtarzał: no tak, no tak, to wszystko jasne!) - więc jeśli osioł będzie odpowiednio obładowany złotem, to nikt żadnych skaz na wizerunku nie zauważy. Oczywiście nie dotyczy to naszego nieszczęśliwego kraju, bo my jeszcze od Średniowiecza kochamy się w żelazie, w związku z tym o złocie, zresztą w niewielkich ilościach, myślą co najwyżej stare i młode kiejkuty – a właśnie Nasz Największy Sojusznik obiecuje nam umieszczenie w naszym nieszczęśliwym kraju wielkich składów żelaza, od czego wszyscy dostają orgazmu zwycięstwa.

Ale to są sprawy dalekie i odległe, tymczasem ostra forma walki o demokrację powoli przechodzi u nas w formę przewlekłą, czyli w odmianę politycznej wojny pozycyjnej. PiS złożył do tzw. „laski” projekt ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, przewidujący konieczność orzekania w składzie 9-osobowym, przy czym wyroki musiałyby zapadać większością 2/3 głosów. Wszystko wskazuje na to, że ustawa przejdzie, bo ma poparcie PiS i klubu Pawła Kukiza, a więc zdecydowanej większości. Jest to oczywiści zgodne z zasadą demokratyczną, głoszącą, że im większa Liczba, tym słuszniejsza Racja – ale płomiennych obrońców Demokracji jakoś to nie rajcuje. Widać wyraźnie, że nie o żadną demokrację im chodzi, tylko o obawę utracenia alimentów, a w przypadku Żydów – o realizację „roszczeń”, którą najwyraźniej musiał obiecać im RAZWIEDUPR, skoro się tak wedle obrony demokracji uwijają.

Ponieważ póki co Największy Nasz Sojusznik, pod rygorem skreślenia z listy „naszych sukinsynów”, jednak chyba zakazał Umiłowanym Przywódcom działań zmierzających do umiędzynarodowienia świętej sprawy walki o demokrację w Polsce, RAZWIEDUPR obmyśla alternatywne strategie prowokacji.

Rąbka tajemnicy uchylił jak zwykle gadatliwy Kukuniek, nie tylko domagając się rozpisania referendum w sprawie skrócenia kadencji Sejmu, ale w dodatku odgrażając się, że jeśli „się nie opamiętamy”, to on „znowu stanie na czele Polaków” i „poprowadzi bój” - tym razem w intencji „trójpodziału władzy”. Trójpodział władzy ma oczywiście swoje plusy dodatnie i ujemne, więc można być za, a nawet przeciw, ale jeśli sytuacja staje się poważna, to nie czas na wahania. A sytuacja staje się poważna, bo złowrogi minister Antoni Macierewicz właśnie zapowiedział ujawnienie Zbioru Zastrzeżonego Instytutu Pamięci Narodowej, gdzie swoich konfidentów pod pieczęcią tajemnicy zdeponowały Wojskowe Służby Informacyjne. Nic zatem dziwnego, że RAZWIEDUPR mobilizuje wszystkie rezerwy, nawet Kukuńka, który – jak się okazuje - cały czas „w służbie narodu”.

W realizacji tego wariantu mogą pojawić się problemy techniczne, bo na Aleję Szucha w Warszawie, gdzie mieści się siedziba Trybunału Konstytucyjnego, nie da się podpłynąć motorówką, ale wiadomo, że jak Pan Bóg dopuści, to i z kija wypuści. Zatem gdy zobaczymy, iż pani Hanna Gronkiewicz-Waltz rozpoczęła stachanowską inwestycję w postaci kanału łączącego Port Czerniakowski z Morskim Okiem na Mokotowie, to będzie to nieomylny znak, ze walka o trójpodział władzy wchodzi w decydującą fazę. W kulminacyjnym momencie, to znaczy – gdy płynąca kanałem motorówka z Kukuńkiem na pokładzie będzie dobijała do celu, na pobliskim Placu Unii Lubelskiej legendarna pani Henryka Krzywonos zatrzyma tramwaj i w ten sposób trójpodział władzy zostanie uratowany. Podobno w tym celu nawet się odchudza, ale co to pomoże, skoro wszyscy dookoła tak intensywnie ją nadymają? Widać, że początki są trudne, że nawet w świętej wojnie o demokrację koordynacja jeszcze zawodzi, no ale nie ma rzeczy doskonałych. Nie od razu Kraków zbudowano!

Więc kiedy RAZWIEDUPR obmyśla alternatywne strategie, PiS też nie zasypia gruszek w popiele i w wojnie o inwestyturę stara się zaskarbić względy Naszego Najważniejszego Sojusznika na innym odcinku. Oskarżany o lekceważenie konstytucji pan prezydent Andrzej Duda zakończył właśnie oficjalną wizytę w Kijowie, gdzie obiecał uruchomienie linii kredytowej dla Ukrainy w wysokości 4 miliardów złotych. Kto by pomyślał, że nasz nieszczęśliwy kraj ma tyle wolnych środków! Żeby tylko nie trzeba było odejmować dzieciom od ust obiecanych 500 złotych! Ale gdyby nawet, to cóż to znaczy w sytuacji gdy prezydent Poroszenko udzielił Polsce pochwały przed frontem pododdziału, że jest „oddanym i strategicznym partnerem Ukrainy”? Ale co tam prezydent Poroszenko, skoro nawet pan red. Paweł Wroński z „Gazety Wyborczej” nie może nachwalić się prezydenta Dudy, że „wybrał kontynuację” zamiast „dobrej zmiany”. Skoro taki przykład idzie z góry, to nic dziwnego, że i minister Waszczykowski zdecydował nie pozostawać w tyle i właśnie MSZ skrytykowało europosła Janusza Korwin-Mikke, że ośmielił się pojechać na Krym „bez uzyskania na to właściwej zgody władz Ukrainy”. Widać, że obok tak zachwalanej przez pana Wrońskiego „kontynuacji”, mamy też i „zmiany”. Dotychczas bowiem polscy obywatele, kiedy chcieli gdzieś pojechać, nie musieli uzyskiwać „właściwej zgody władz Ukrainy”. No to teraz chyba będą musieli?

Jakże w tej sytuacji nie życzyć sobie wesołych Świąt, skoro już tylko tyle naszego, co się pośmiejemy?

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).