Bunt generałów amerykańskich. "Tajny", ale ustawiczny. La rivolta dei generali.
Wpisał: Maurizio Blondet   
23.12.2015.

Bunt generałów amerykańskich. Tajny, ale ustawiczny.

 

Usa: la rivolta dei generali. Nascosta, ma continua.

 

http://www.maurizioblondet.it/usa-la-rivolta-dei-generali-nascosta-ma-continua/

Maurizio Blondet      22 grudzień 2015      tłum. RAM

 

"Uporczywe naleganie Baraka Obamy, że Bashar al-Assad powinien zostać obalony i że w Syrii znajdują się "opozycjoniści umiarkowani", spowodowało cichą różnicę zdań, jak również jawny sprzeciw niektórych spośród najważniejszych generałów z amerykańskiego Kolegium Połączonych Szefów Sztabów" - tymi słowami Seymour Hersh, jeden z najsławniejszych dziennikarzy amerykańskich, rozpoczyna swą zdumiewającą relację, dotyczącą niewiarygodnego oporu i nieposłuszeństwa wojskowych USA.

 https://en.wikipedia.org/wiki/Seymour_Hersh

 

Mówiąc krótko, grupa generałów, wśród których znajduje się również generał Martin Dempsey, były przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów (JCS), i generał Michael Flynn, szef DIA (wywiad wojskowy) - uniemożliwiła lub opóźniła upadek rządu Assada w Syrii, dostarczając informacji będących w posiadaniu wywiadu amerykańskiego, w ręce wojskowych w Syrii. Ale uwaga - nie uczyniono tego bezpośrednio. Wysłano "dane taktyczne i ekspertyzę operacyjną" na temat terrorystów islamskich, wywiadowi wojskowemu  w Niemczech, w Izraelu i w Rosji, wiedząc, że utrzymują one nieformalne kontakty z Assadem i z jego generałami i że przesłane informacje zostaną mu przez nich przekazane.

http://www.lrb.co.uk/v38/n01/seymour-m-hersh/military-to-military

Jeżeli wydaje się wam, że historia jest zbyt zawiła, albo wręcz głupia i niewiarygodna, przypominam, że Hersh jest człowiekiem mającym od dawna informatorów w najwyższych warstwach amerykańskiego sektora militarnego, któremu w żaden sposób nie przypadł do gustu fakt przejęcia władzy w USA przez neocon.

To Hersh napisał niezwykle ważne artykuły na temat wojen prowadzonych przez USA i ich tła politycznego - od okrucieństw w Abu Ghraib, do dowodów na to, że to nie Assad użył sarinu "przeciwko swemu własnemu narodowi" w roku 2013.

Że prawdy, o których mówi  Hersh są niewygodne i że nie interesują się nimi wielkie mass-media amerykańskie świadczy fakt, iż mający obecnie 78 lat, jeden z najsławniejszych dziennikarzy naszych czasów, został odprawiony z miesięcznika New Yorker i pisze obecnie na łamach brytyjskiego  London Review of Books.

Należy przy tej okazji wspomnieć, że ostatnie, bardzo długie śledztwo Hersha ujawnia, że to CIA kontynuowała zbrojenie terrorystów anty-Assad (bez rozróżniania między umiarkowanymi i ekstremistami), wysyłając im "via Turcja", statki wypełnione bronią pochodzącą z libijskich arsenałów obalonego Gheddafi [Kaddafi md].

"Przesył realizowano od roku 2011, używając tajnej 'przybudówki'  CIA w Bengasi, z milczącą zgodą Departamentu Stanu (kierowanego wtedy przez Hillary Clinton). Ambasador USA, Christopher Stevens - zabity podczas ataku na ambasadę - na krótko przed śmiercią, 11 września 2012, spotkał się zarządzającym przedsiębiorstwem żeglugowym  Al-Marfa Shipping and Maritime Services z Trypolisu, o którym przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów utrzymywał, że zajmuje się przesyłaniem broni". Broni, kupowanej bardzo drogo od fundamentalistów i nożowników libijskich.

Staje się coraz to bardziej prawdopodobne, że atak na ambasadę, podczas którego ambasador został zabity (i pośmiertnie zgwałcony), był wynikiem kłótni na temat zapłaty, jak to często między gangsterami bywa.

Już od roku 2006, od administracji Busha, ambasada USA finansowała opozycję w Syrii (w roku 2006 - 5 milionów dolarów). Podobną politykę prowadził Obama, wbrew opiniom przeciwnym, wypowiadanym przez amerykańskich doradców wojskowych, którzy ostrzegali go przed sytuacją chaosu w Syrii, podobną do libijskiej, jaką może spowodować upadek Assada.

Jednakże po pewnym czasie - pisze Hersh - "Kolegium Połączonych Szefów Sztabów doszło do wniosku, że jest  dla niego niemożliwością bezpośrednie przeciwstawienie się" uporowi Obamy, który popierał zawsze  Saudów i Braci Muzułmańskich, bezwzględnie odrzucając raporty wojskowe, które między innymi podkreślały fakt prowadzenia przez Turcję podwójnej gry.

 

Pentagon wprowadza w błąd CIA

"Nie było sposobu na zablokowanie wysyłki broni, jako że była ona zatwierdzona przez prezydenta" - kontynuuje Hersh, cytując "doradcę Kolegium Połączonych Szefów Sztabów" (JCS), który jest jego anonimowym źródłem. Aby temu zaradzić, "reprezentant JCS  zasygnalizował CIA obecność w arsenałach tureckich, broni  o wiele tańszej, którą można było przekazać rebeliantom  w Syrii, w przeciągu zaledwie kilku dni i bez konieczności organizowania wysyłki drogą morską". CIA zaakceptowała sugestię.

Ale informator Herha dodał: "Jako że mieliśmy doświadczenie z Turkami i wiedzieliśmy, że nie są lojalni w stosunku do Erdogana, skłoniliśmy ich do wysłania jihadystom jak najbardziej przestarzałej broni, jaką mieli do dyspozycji, między innymi karabinów  M1, których nie używa się od czasów wojny z Koreą".

Wkrótce potem, Assad zrozumiał przesłanie, że w USA miał sprzymierzeńców, którzy "byli w stanie osłabić realizację prezydenckiej dyrektywy", i od których mógł zaakceptować  dostarczone przez nich "niebezpośrednie sprawozdania wywiadu" i porady operacyjne.

            Opisywana współpraca, jak się okazuje, jest wieloletnia. Wysoki rangą eksponent środowiska wywiadu amerykańskiego opowiada Hershowi: "Od pamiętnego 11 Września, Bashar okazał się nam bardzo przydatny - w roku 2002 upoważnił wywiad syryjski do przekazania nam setek dossiers  dotyczące działalności Bractwa Muzułmańskiego w Syrii i Niemczech. W tym samym roku pomógł nam w udaremnieniu zamachu Al Qaedy na kwaterę  główną amerykańskiej Piątej Floty w Bahrainie, i  "pozwolił nawet na udostępnienie CIA nazwiska ważnego informatora wewnątrz Al Qaedy. Jednakże CIA naruszyła ustalenia i skontaktowała się z informatorem bezpośrednio, co spowodowało, że odmówił on współpracy i przerwał kontakty z jego zwierzchnikami w Syrii".

            Cenne przysługi Assada na rzecz USA, odpłacono jak wiadomo zdaniem: "Assad must go" i dostarczaniem broni nożownikom. Perspektywa usunięcia Assada pozbawiłaby jednak generałów z Pentagonu podstawowego źródła informacji, które nie zostałoby zastąpione po ustanowieniu Kalifatu.

Odnośnie Rosji, generał Flynn w wywiadzie udzielonym niedawno dla Der Spiegel, (w którym oskarżył Obamę o rozmyślne popieranie Kalifatu w przejęciu władzy w Syrii), powiedział: "Powinniśmy współpracować z Rosją w sposób konstruktywny... nie można mówić, że Rosja jest zła i że powinna odejść z Syrii, bo tak się nie stanie. Trzeba być realistami". Za tego rodzaju opinię generał "naraził się na wściekłość Administracji" i został zwolniony. Jeżeli chodzi zaś o generała Dempseya - którego Hersh opisuje jako "zaszokowanego ciągłym popieranie Erdogana przez Obamę" - został zastąpiony przez generała Josepha Dunforda, wskazującego jeszcze przed objęciem stanowiska, na "Rosję jako zagrożenie egzystencjalne dla Stanów Zjednoczonych".

 

Fronda jest użyteczna

Można wyciągnąć wniosek, że, dziwna "fronda wojskowa" przeciwko Obamie, a pro Assad i (pro Putin) wydaje się być pokonana - i być może właśnie z tego powodu przekazała Hershowi nadzwyczaj ciekawe informacje.

Pozostaje kilka pytań na temat tejże "amerykańskiej śmietanki wojskowej" - całkowicie świadomej, że polityka "wojny z globalnym terroryzmem" jest zgubna pod względem politycznym, militarnym i moralnym - do której jest zmuszona przez rząd USA i przeciwko której nie umie lub nie może zbuntować się.

W następstwie wydarzeń z 11 Września - uważanego za zamach stanu, przy pomocy którego neocon zainicjowali wojny destabilizujące  Superpotęgi względem  wrogów  Syjonu -  wielu w Waszyngtonie miało nadzieje na "pucz demokratyczny" ze strony generałów, jedynych, którzy mogli by go przeprowadzić. Zamiast tego jednakże, mamy do czynienia z frondą.

Jest zadaniem niezmiernie trudnym, próba oceniania postępowania generałów. Być może, lepiej pamiętać o tych sytuacjach, w których fronda wojskowych zapobiegła najgorszemu i wydaje się, że wydarzyło się to wiele razy. W kwietniu 2006 roku, kiedy - pisze Hersh - "Bush i Cheney postanowili na twardo zbombardowanie bombą atomową irańskiej centrali nuklearnej w Natanz", ówczesny przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów, generał z Marine Corps, Peter Pace, przeciwstawił się temu otwarcie i z taką siłą, że "opcja nuklearna" została anulowana.

Ale nie na długo. Dnia 29 sierpnia 2007 roku, bombowiec strategiczny B-52 wystartował z bazy w Minot (North Dakota) i wylądował w Barksdale w Luizjanie, w celu zaopatrzenia się w paliwo. Wtedy to personel lotniska spostrzegł, że pod swymi szerokimi skrzydłami,  Boeing miał 6 pocisków manewrujących AGM-129 uzbrojonych w głowice nuklearne W80-1, już uaktywnione. To oficerowie US Air Force w Barksdale uniemożliwili, ponowny start samolotu z bombami w nieznanym kierunku, orientując się, że tego rodzaju jego uzbrojenie nastąpiło z całkowitym pominięciem nie tylko norm bezpieczeństwa, bardzo złożonych i rygorystycznych, ale również z ominięciem struktury dowodzenia - rozkaz bowiem został wydany przez wiceprezydenta, Dicka Cheneya.  Skandal został wyciszony. Zaistniały jednakże przypadki podejrzanych śmierci wśród wojskowych, którzy udaremnili lot śmierci.

Zobacz sobie:  Sześć głowic nuklearnych

 

http://www.globalresearch.ca/missing-nukes-treason-of-the-highest-order/7158

W jesieni tego samego 2007 roku, admirał William Fallon dowódca CENTCOM, po raz kolejny przeciwstawił się próbie agresji na Iran, którą przygotowywał generał Petraeus, ówczesny jego podwładny i którego skarcił tymi słowami: "Jesteś dupolizem i  tchórzem, należysz do ludzi, których nie znoszę".

http://www.antiwar.com/porter/?articleid=11606

            Tylko historia powie nam kiedyś, czy ci generałowie, którzy nie buntują się otwarcie, ale przeciwstawiają się w sposób ukryty i podziemny ich zwierzchnikom cywilnym, są karierowiczami, czy też bohaterami, którzy dla ich działalności, mającej na celu hamowanie szaleństwa Super-potęgi zastosowali jedyną możliwą metodę.

 

Tylko historia odpowie w przyszłości na to pytanie, oczywiście, jeżeli będzie jeszcze istniała.