Apostazja w Watykanie - postępy. W papieskim wideoklipie. | |
Wpisał: Franciszek | |
16.01.2016. | |
Apostazja w Watykanie - postępy. W papieskim wideoklipie.
Czym zasłużył sobie argentyński ksiądz „katolicki” na występ w głośnym papieskim wideoklipie?
6 stycznia br. po raz pierwszy w historii przekazane zostały światu w formie audiowizualnej papieskie intencje modlitewne. Przez Facebook, Twitter, Instagram czy YouTube w błyskawicznym tempie obiegły one cały glob. W wideoklipie wystąpił sam Franciszek oraz przedstawiciele czterech religii. Realizatorzy filmu z agencji „The Machi” w Barcelonie, obok licznych pochwał, doczekali się także wielu krytyk. Zarzucono im, że przedstawili katolicyzm na tym samym poziomie co inne religie: buddyzm, islam i judaizm. Zdaniem wielu komentatorów, był to wyraz pluralistycznej teologii religii, uważającej wszystkie wyznania za równoprawne drogi do Boga. [Allacha? boga? nirwany?? MD] W 2000 roku Jan Paweł II i kardynał Joseph Ratzinger w swej deklaracji „Dominus Iesus” o jedyności i powszechności zbawczej Jezusa Chrystusa i Kościoła uznali tego typu koncepcję za niezgodną z Magisterium Nauczycielskim Kościoła. Filmowcom z katalońskiej agencji zarzucono również, że w półtoraminutowym wideoklipie ani razu nie pojawia się krzyż, zaś jako symbol chrześcijaństwa występuje laleczka przedstawiająca Dzieciątko Jezus. Większości krytyków umknął jednak pewien wielce znaczący fakt. Kim jest ksiądz, który w owym wideoklipie występuje jako przedstawiciel katolicyzmu? W końcu dla milionów ludzi na świecie stał się on twarzą Kościoła. Cofnijmy się do 12 września 2006 roku. Tego dnia na uniwersytecie w Ratyzbonie Benedykt XVI wygłosił wykład o stosunku chrześcijaństwa oraz islamu do rozumu i filozofii greckiej. Wystąpienie miało charakter wybitnie akademicki i pewnie nie zwróciłoby niczyjej w świecie muzułmańskim, gdyby nie zachodnie media. Z całego wykładu wyrwały one z szerszego kontekstu jedno zdanie papieża o islamie (a właściwie cytat z bizantyjskiego cesarza, do którego się odwołał się Benedykt, by zilustrować swoją tezę), a następnie nagłośniły go do niewyobrażalnych rozmiarów, nadając całej mowie wydźwięk wręcz antymuzułmański. Wśród wyznawców Allaha zawrzało. Doszło nawet do mordów na chrześcijanach i podpalania kościołów. Papież stał się „chłopcem do bicia” dla lewicowych i liberalnych komentatorów na całym świecie. W tej sytuacji Benedykt mógł oczekiwać wsparcia ze strony katolików, tym bardziej, że nie powiedział nic, co byłoby kontrowersyjne z chrześcijańskiego punktu widzenia. Mówił natomiast rzeczy niewygodne z perspektywy poprawności politycznej. A jednak nie doczekał się wystarczającej obrony od własnej wspólnoty wyznaniowej. Mało tego, spotkał się ze zjadliwą krytyką ze strony niektórych ludzi Kościoła, co go szczególnie mocno zabolało. Najbardziej krytyczny głos wobec Benedykta, który odbił się niezwykle szerokim echem na świecie, pochodził od pewnego księdza. Kapłan ten w wywiadzie dla hiszpańskojęzycznej edycji „Newsweeka” wypowiedział się o mowie papieża w samych negatywach. Powiedział, że ten wykład to jeden wielki wstyd. Stwierdził, że Benedykt XVI w ciągu dwudziestu sekund zniszczył wszystko to, co zostało zbudowane wobec islamu przez ostatnie dwadzieścia lat. Na końcu duchowny odciął się od Ojca Świętego, stwierdzając, że nie reprezentuje on jego stanowiska. Tym kapłanem był ks. Guillermo Marco – oficjalny rzecznik prasowy arcybiskupa Buenos Aires kardynała Jorge Mario Bergoglio. Początkowo argentyński hierarcha nie odniósł się w żaden sposób do wypowiedzi swego podwładnego dla „Newsweeka”. Dopiero po zdecydowanej reakcji Stolicy Apostolskiej zdymisjonował swego rzecznika. Nic nie wiadomo jednak, aby zwolniony kapłan wyraził żal z powodu ataku na Benedykta. Teraz po latach spędzonych w cieniu ks. Guillermo Marco znów objawił się światu: ponownie u boku Franciszka, jako jeden z bohaterów głośnego wideoklipu Stolicy Apostolskiej, gdzie występuje jako reprezentant Kościoła katolickiego wobec całej społeczności międzynarodowej. Ciekawe, kto wybrał ks. Marco do odegrania tej roli? I jak się musiał czuć Benedykt XVI, gdy się o tym dowiedział? Grzegorz Górny
|