Ks. Jędrzej Kitowicz o kozakach, mołojcach siczowych i ich preferencjach erotycznych.
Wpisał: Ks. Jędrzej Kitowicz   
16.01.2016.

Ks. Jędrzej Kitowicz o kozakach, mołojcach siczowych i ich preferencjach erotycznych.

 

http://maciej.neon24.pl/post/52996,kozaczyzna-wedlug-ks-j-kitowicza


„...żon nie mieli ani kobiety żadnej między sobą nie cierpieli; a kiedy który został przekonany, że kędy za granicą miał sprawę z kobietą, tedy takowego do pala w kureniu, z którego był, ..."

 

Polacy przez małe panowanie Augusta III nie mieli żadnej innej wojny, tylko z hajdamakami, którzy wypadając z Siczy, do Moskwy należącej, na Ukrainę polską i często zabiegając aż na Podole, szlachtę, Żydów i chłopów bogatych tamtejszych rabowali.”(ks. Jędrzej Kitowicz).

Sicz - 100 lat po rebelii

 Przyznać trzeba, że Kozacy nienawidzili Polaków. Pisał o tym Paweł z Aleppo w swym dziele pt.: „Opis Ukrainy”. Kozaczyzna doprowadziła do wielu buntów na Ukrainie, a podręczniki szkolne i polskie kino, w tym film „Ogniem i mieczem” [żyda Jerzego Hoffmana, często bluźnierczy. MD]  utrwaliły obraz kozaków jako zbrojnego ramienia ludu ruskiego uciskanego przez „królewięta” i garstkę szlachty. W końcu kozacy zmienili „swą matkę” z Rzeczypospolitej na Rosję. Jak żyło się kozakom po „uwolnieniu” od Polaków i co faktycznie dali oni ludowi ruskiemu? Około 100 lat po buncie Chmielnickiego wspomniał o Siczy i kozakach ks. Jędrzej Kitowicz w „Opisie obyczajów za panowania Augusta III”. Pojawia się tam kilka ciekawych faktów:

        Otóż kozaczyznę trudno w ogóle nazwać grupą społeczną. Sicz była bardziej obozem zorganizowanym na sposób wojskowy, aniżeli miastem. Hajdamacy pod wodzą koszowego dzielili się na kurenie, a te na chorągwie, z których każda liczyła 100 kampańczyków. Każdy kampańczyk miał dom i kram do towarów oraz wyzwoleńców, czyli sługi. Kitowicz pisał, że hajdamacy:

 „...żon nie mieli ani kobiety żadnej między sobą nie cierpieli; a kiedy który został przekonany, że kędy za granicą miał sprawę z kobietą, tedy takowego do pala w kureniu, z którego był, za dekretem przywiązanego, póty tłukli polanami, to jest szczypami drew, póki go nie zabili, pokazując na pozór, jakoby czcili stan czystości; dla czego też nazywali się powszechnie mołojcami, to jest młodzieńcami, gdy w samej rzeczy prowadzili życie bestialskie, mażąc się jedni z drugimi grzechem sodomskim albo łącząc z bydlętami, na które sprośności, samej naturze obmierzłe, nie było żadnej kary, jakby uczynek z kobietą był plugawszy niż z kobyłą albo z krową.”

 Zdumiewa niechęć do kobiet, ale jeszcze bardziej zdumiewa zupełny brak takiego obrazu kozaka w świadomości społecznej przeciętnego Polaka, dla którego klasyczny kozak to Bohun z „Ogniem i mieczem”. Jeśli kozacy nie zakładali rodzin, to skąd brały się następne pokolenia hajdamaków? Kitowicz pisze, iż kiedy hajdamacy wychodzili z Siczy, przywiązywało się do nich wiele hultajstwa z Rusinów polskich. Niektórzy:

        przyjąwszy bractwo hultajskie raz na zawsze, do Siczy z hajdamakami powracali i ci to byli nasieniem i potomstwem hajdamaków, którzy oprócz takich plemienników, powracając do Siczy, porywali też i chłopców młodych, bądź obcych, bądź swoich krewniaków, a tak mnożyli się i następowali jedni po drugich, choć żon nie mieli”.

 Rabunki

 Z Siczy wychodzili hajdamacy na Ukrainę polską co wiosnę. Niestety nie mieli żadnych szlachetnych intencji. Celem wypadów był rabunek, a rabowali kogo się dało – szlachtę, mieszczaństwo jak i chłopów. Kitowicz tak to opisuje:

 „Najeżdżali ci hajdamacy szlacheckie dwory, wsie i miasta nawet, nikomu nie przepuszczając, kogo tylko zrabować mogli; na śmierć, prawda, najechanych z trudna kiedy zabijali, chyba z szczególnej jakiej osobistej zemsty sługi, chłopa lub Żyda, do hajdamaków zbiegłego. Ale dla wyciśnienia pieniędzy męczyli niemiłosiernie;”

        Z opisu ks. Jędrzeja Kitowicza wyłania się zgoła odmienny obraz – obraz kozaków, którzy ciemiężyli lud ruski, czyniąc życie na Ukrainie nie do zniesienia. Jak podaje dalej Kitowicz:

        ...całe lato na Ukrainie z pomiernej szlachty i chłopi tudzież arendarze Żydzi nicht w domu nie nocował, ale każdy przed zachodem słońca z duszą wynosił się w step, ukrywszy majątek i jeden kryjąc się przed drugim: mąż przed żoną, żona przed mężem, ojciec i matka przed dziećmi, dzieci przed rodzicami i sami przed sobą, ażeby znaleziony jeden z bólu nie wydał drugiego, gdyby go męczono i o drugich pytano..”

 Stąd Kitowicz nazwał hajdamaków „regularnym nieprzyjacielem Ukrainy.” Nie Polski! Tylko Ukrainy, w tym ruskiego chłopstwa! Hetmani koronni wyprawiali przeciw nim podległe wojsko koronne. To ono broniło każdego lata ludu ruskiego oraz ich mienia. To Polacy chronili Rusinów przed kozakami, a nie na odwrót. Te polskie podjazdy pod wodzą polskich komendantów toczące każdego lata regularną wojnę z kozakami w obronie ludności mogłyby być „wspólnym bohaterem” polsko- (ruskim) ukraińskim. A tak – przeszłość dzieli...

 Z opisu ks. Kitowicza pokazuje się kozaczyzna jako zorganizowana grupa o celach rabunkowych. Blisko jej było do piratów i korsarzy, którzy przecież także mieli własne siedliska, gdzie żadna władza państwowa nie sięgała. Kitowicz nie ukrywał, że„...w Siczy mieszkali najgorsi z całego świata ludzie, apostatowie od wiary i różnych zakonów, infamisowie, zbiegowie kryminalni z rozmaitych stron,...”

 Co ciekawe, na rozbój szli głównie wyzwoleńcy, a każdy z nich musiał oddać 1/2 zdobyczy kampańczykowi, któremu podlegał. Kampańczyk oddawał 1/10 z tego co otrzymał koszowemu. Mieli z tego kozacy „publiczne stoły”, tj. strawę za darmo.

 „Kiedy kampańczyk podchodził w lata szędziwe, wybierał spomiędzy czeladzi swojej jednego, który mu był najmilszy, prowadził go do kancelarii i tam uroczyście zapisował swoim następcą. A ten po śmierci takiego ojca swego ogarniał wszystek majątek, reszta zaś czeladzi albo przy nim zostawała, albo się do innych kampańczyków rozchodziła;...”Tak, więc pozostali wyzwoleńcy oddając latami połowę łupów mogli z tego później nic nie mieć.

 Jeżeli, więc spytać jak żyło się kozakom w matce Rosji, przyznać trzeba, że koszowemu i kampańczykom chyba nieźle, za to wyzwoleńcom niebezpiecznie. Łupili Ukrainę, czasami konie Tatarom, a poza tym„...bawili się rybołówstwem, myślistwem i chowaniem stad wielkich rozmaitego bydła i koni”.

 Polonizacja Rusi

 Natomiast ludowi ruskiemu tylko szkodzili. Pasożytowali na nim. Grabili go, dezorganizowali życie społeczne i utrudniali kolonizację dzikich pól. Polak, Rusin, Żyd, czy Ormianin – wszyscy wspólnie chronili się przed kozackimi watahami. Niestety kozacy przechodzą do historii głównie przez pryzmat powstania Chmielnickiego jako wyzwoliciele od Lachów, co polski [?? md] film „Ogniem i mieczem” chyba utrwala (por., jak przedstawiono w filmie ks. Jaremę Wiśniowieckiego, a jak Bohdana Chmielnickiego).

 Oceniając hajdamaków można jeszcze powtórzyć za Feliksem Konecznym, iż kozaczyzna walnie przyczyniła się do tego, że:

 „kto mógł – nie chcąc mieć nic wspólnego z ohydą mordu i rabunku, wskutek wstydu z powodu bezeceństw popełnianych przez kozaków - zacierał ślady ruskie za sobą i polonizował się – inteligencja ruska, warstwa szlachecka; polszczył się naród ruski tysiącami.”