Dźwigaj, jego obrońcy, a związki między PRAWDĄ i PIĘKNEM | |
Wpisał: Mirosław Dakowski | |
16.02.2010. | |
Dźwigaj, jego obrońcy, a związki między PRAWDĄ i PIĘKNEM O ataku pełnym furii, lecz bez argumentów rzeczowych Mirosław Dakowski O „Masońskiej Golgocie Beskidów” ukazało się już sporo informacji, analiz, ostrzeżeń. Powstał też dobry film dokumentalny. Bluźnierstwa zaprojektowane i firmowane przez Dźwigaja, a „poświęcone” przez biskupa Rakoczego, obudziły liczne protesty katolików. Zamieściłem na mej stronie parę artykułów. Wśród nich teksty pani Marii Kominek wyróżniają się łagodnością, umiarem i dążeniem do załagodzenia tego skandalu. Natknąłem się też jednak na tekst kuriozalny: „zaangażowany”, gorąco broniący „genialnego dzieła prof. Dźwigaja”. Ale w warstwie argumentów – pusty (poniżej- w całości). Panie Ciechanowiczu: Argumenty merytoryczne nie dzielą się na „męskie” i „damskie”. Dzielą się na przekonywujące i nieprzekonywujące, lub na mądre i głupie. Oba te kryteria nie stosują się do Pana tekstu. Mianowicie tekst ten nie zawiera argumentów. Przerażają połajanki związane ze sztampowymi w kulturze masowej wyobrażeniami: 1) Przeciwnik jest „be”, bo... kojarzę go z Hitlerem i Stalinem 2) Broniona sprawa jest „cacy”, bo.. Dźwigaj jest genialny. A dzieło jego (pardon! JEGO !) jest „głęboko chrześcijańskie” - bo tak uważam... Ja co prawda nie znam osiągnięć pana Ciechanowicza, i to w żadnej dziedzinie, ale przypisuję to raczej mej ignorancji oraz lenistwu, niż brakowi takich osiągnięć. Wystarczyłoby przecież „wyguglować”, jeśli chcemy się o kimś dowiedzieć więcej. Natomiast pisanie o znanej katolickiej publicystce per „Osoba kryjąca się za podpisem..” świadczy o ignorancji oraz (lub?)Kinderstube Autora. Jeśli tak p. Ciechanowicz, jak jego środowisko, nie zgadza się z argumentami pani Kominek, wystarczy zaprosić ją na spotkanie. O ile wiem, jeździ ona po Polsce z prelekcjami chętnie i często. Rozpatrzmy jedyny argument w miarę merytoryczny pana Ciechanowicza (por. niżej): „Koronowanie Matki Boskiej”. P. Ciechanowicz myli dwa porządki: 1) sposób przedstawiania jedynego Zdarzenia, jakim było Koronowanie Matki na Królową Nieba i Ziemi - 2) z setkami czy tysiącami zdarzeń, jakimi są koronowania jakiegoś konkretnego obrazu przez biskupa czy papieża. Jest doskonałym przykładem przemilczeń i „mówienia obok”: Nie wspomina o przeanalizowanym u pani Kominek zespole symboli masońskich poniżających te Postaci: Boga i Jego ziemską Matkę... Nie wspominałbym o tekście p. Ciechanowicza, gdyby nie był to kliniczny przykład pisania agresywnego, z użyciem wszystkich dostępnych hitlerów i stalinów, i do tego pisania od rzeczy. Nie ma w nim żadnych argumentów merytorycznych. Oto tekst, z którym polemizuję W całości: REPLIKA VERBUM SEPARATUM PSEUDOKATOLICKI (MASOŃSKI?) BEŁKOT W licznych periodykach polskich, „półpolskich” i polonijnych, także, niestety, na łamach tygodnika „Tylko Polska” (nr 1,2 2010), został w ostatnim półroczu opublikowany artykuł pt. „Masońska Golgota Beskidów”, podpisany przez niejaką Marię K. Kominek, w którym to tekście autorka dosłownie miesza z błotem genialne dzieło rzeźbiarskie profesora Czesława Dźwigaja „Droga Krzyżowa”. Ci, którzy mieli okazję obejrzenia tej wstrząsającej grupy rzeźb, nigdy bodaj jej nie zapomną i nie otrząsną się z wrażenia głębokiego współprzeżycia razem z konającym Chrystusem męczeńskiej Jego śmierci za grzechy ludzkości. Jest to wielkie dzieło artystyczne, któremu równego po prostu nie ma we współczesnej sztuce chrześcijańskiej. I nie ma dzieła tak istotnie i głęboko chrześcijańskiego! Widocznie właśnie dlatego osoba podpisująca się tak bardzo na pozór „po katolicku” z rzadko spotykanym ładunkiem perfidnej nienawiści atakuje to dzieło i domaga się jego demontażu (zniszczenia) lub przeróbki. - Tak jak ongiś Stalin i Hitler wskazywali artystom palcem, co mają „przerabiać” w swoich projektach architektonicznych, rzeźbiarskich, muzycznych, literackich i malarskich. Natomiast argumentacyjna warstwa intelektualna artykułu osoby kryjącej się za podpisem „Maria K. Kominek” (język i styl tej publikacji są wybitnie męskie, w najgorszym razie hermafrodytyczne, w każdym bądź razie dalekie od kobiecej delikatności i subtelności) stanowi wzorzec kompletnej pustej demagogii, przybranej w płaszczyk rzekomo religijny. „I znów jesteśmy zaskoczeni. Anioł o dziwnych skrzydłach, przypominających skrzydła skórzaste, stoi nad Matką Boską i trzyma nad jej głową koronę cierniową... Maryja jako Królowa nieba i ziemi nie może być koronowana koroną cierniową. Nie może koronować ją żaden anioł, bo Ona jest jego królową”. To ostatnie zdanie dotyczy ewidentnie koronowania wizerunków Matki Bożej w ogóle, a więc wypada zapytać, jeśli nawet aniołowie nie mogą koronować wizerunku Madonny, to dlaczego czynią to nagminnie biskupi Kościoła katolickiego, i to wobec zgromadzonych rzesz wiernych? Czyżby hierarchowie byli ważniejsi od aniołów? A może - zdaniem autorki oszczerczego i niemądrego artykułu - też są masonami lub nawet satanistami? I cały tekst jest na takim poziomie... Z powodu tego, że ktoś w swym artykule sto razy powtórzy wyraz „katolicki”, ten jego artykuł z tego tylko względu nie stanie się katolickim, tak jak możemy siedząc nad filiżanką herbaty tysiąc razy powtórzyć słowo „słodka”, ona jednak słodką się nie stanie. Ileż trzeba mieć w sobie pogardy dla umysłowego potencjału Czytelnika polskiego, by serwować mu tak żałosne, pokrętne i niegodziwe publikacje! Krótko mówiąc, czas skończyć z nikczemną, głupią i podłą nagonką na wielkiego artystę polskiego Czesława Dźwigaja i jego znakomite dzieło. Nawet jadowita i bezinteresowna zawiść musi zmilczeć w obliczu prawdziwej Sztuki. Dr Jan Ciechanowicz
Mój adwersarz nie wie (czy nie chce wiedzieć), że w świecie trwa zacięta walka na SYMBOLE. Masoni i sataniści wmawiają nam na przykład, że szatan jest równoprawnym Bogu, że w swej brzydocie i źle jest pociągający (np. swą MOCĄ). Czyli również - że zło i brzydota są potrzebną i konieczną przeciw-wagą dla Dobra i Piękna. Bezczelne „dzieło” w Radziechowach ma o tym przekonać „profana”. W katolicyzmie, w sztuce katolickiej, możliwe jest przedstawienie Matki Bożej na przykład jako pięknej i dostojnej Chinki, Japonki czy Murzynki. Natomiast przedstawianie Jej jako postaci tępej, zaciętej, brzydkiej brzydotą wewnętrzną, czy z symbolem niewierności - rozwiązłości (woda wylewana z dzbana) – jest bluźnierstwem i szyderstwem. Przed pół wiekiem tylko laiccy „poszukiwacze sprzeczności” próbowali przedstawić matkę Boga jako naćpaną hippiskę. Artystycznie było to płaskie, a duchowo podłe. Dźwigaj idzie w najgorsze ślady tych bluźnierców - ale przekracza ich w podłości (wspomniane symbole niewierności). „Katoliccy” biskupi jawnie promujący „triumf szatana”? Jeśli p. Ciechanowicz chciałby poznać szerzej masońskie symbole i bluźnierstwa zawarte w tym „dziele” Dźwigaja, niech skontaktuje się ze mną, prześlę mu wstrząsający, około 50-cio minutowy film dokumentalny zrobiony przez anonimowego „Profana”. Może obejrzenie tego dokumentu przemieni jego pustą retorykę w zrozumienie grozy sytuacji? To ostatnie przypomina agresję masońskiego satanizmu na miejscu najważniejszych z ostatnich Objawień Maryjnych - w Fatimie. Piszę o tym szerzej pod http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=64&Itemid=46 Tu apel: konieczny jest film dokumentalny o satanistycznych bluźnierstwach w Fatimie. Ja potrafiłem to jedynie (i to bardzo wyrywkowo) opisać słownie. Wracając do tekstu pana Ciechanowicza: Dowiadujemy się, że p. Dźwigaj dostał zamówienia - i wykonał ok. 60-ciu figur Jana Pawła II na całym świecie. Informuje nas o „genialności prof. Dźwigaja”. Tu bym się częściowo zgodził: Trzeba pewnego typu genialności, by dostać zamówienia na 60 pomników jednej osoby... P. Ciechanowicz wmawia Czytelnikom, że twór p. Dźwigaja jest sztuką. Tu bym powtórnie, wyjątkowo, z tym się zgodził. Ogromną sztuką jest wyciśnięcie z nas, z ludu katolickiego, tych wielkich pieniędzy, jakie w Radziechowej poszły na „promocję” sakralnej brzydoty, tępoty, a za tym i bluźnierstw. Omawiana figura mająca reprezentować NMP jest przedstawiona nie tylko jako niewierna, ale i o twarzy tępo-złej. Przypomniała mi ona satanistyczną „szopkę” na placu w Fatimie, gdzie podobnie metalowo-tępa figura (niby NMP) trzyma metalową rurę - parodię Dzieciątka. Nad tym piętrzy się „wół’, który wieczorem i w nocy, przy punktowym oświetleniu daje ogromny cień łba i rogów szatana dominującego nad Świętą rodziną. Jak jednak ta zachwalana masońska „genialność” jest sztampowa: Może to ten sam twórca? Inaczej - ten z Fatimy może wytoczyć Dźwigajowi proces o plagiat, o kalkę zła i brzydoty. Warte jest analizy, ile - tu i tam - przemycili symboli „humanizmu” masońskiego, ile brzydoty czy bluźnierstw. Widać uznano go (ich??) za skutecznego (-ych) w „lansowaniu ideałów”... Feliks Koneczny przy określaniu i definiowaniu pojęcia Quincunx wymienił Piękno, jako dar Boży, cechę charakteryzująca również stronę duchową życia. Związane więc jest ono z Prawda i Dobrem. Na omawianych przykładach widzimy, jak brzydota w sposób „naturalny” schodzi się z kłamstwem i Złym. |
|
Zmieniony ( 16.02.2010. ) |