Ogień wiary księdza Skargi | |
Wpisał: Łukasz Karpiel | |
02.02.2016. | |
Ogień wiary księdza Skargi 480 lat temu urodził się Piotr Skarga 2016-2-2 http://www.pch24.pl/ogien-wiary-ksiedza-skargi,40951,i.html#ixzz3z1M9ysjk
Piotr Skarga był obywatelem Rzeczypospolitej. A to znaczyło naturalne „mieszanie się do polityki”. Każdy obywatel traktował owo „mieszanie się” jako zaszczytny obowiązek, który nie ustawał, kiedy obywatel stawał się zakonnikiem, księdzem, żołnierzem czy był zwykłym ziemianinem – mówi prof. Krzysztof Koehler, autor książki „Boży podżegacz. Opowieść o Piotrze Skardze”. Określenie „Podżegacz” nie wywołuje zbyt pozytywnych skojarzeń… Skąd taki pomysł na tytuł książki o Piotrze Skardze? Z jednej strony to kwestia, przepraszam za słowo, „marketingu”, ale z drugiej i mego rozumienia postaci Piotra Skargi, który był, jak sądzę, człowiekiem bezkompromisowym i takim, który miał siłę obrony swoich poglądów. Myślę, że tak samo można myśleć o znaczeniu słowa „podżegać” w zestawieniu z przydawką „Boży” jako o charakterystycznej dla owej epoki wysokiej temperaturze uczuć. Ogniu wiary, gorejącym ognisku, słońcu rozpalonym (co widać w emblemacie Towarzystwa Jezusowego). Długo musiał Ksiądz Skarga czekać na rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego. Przypomina się w tym kontekście plotkę o jego pochowaniu za życia. Czy jej siła była aż tak wielka? A może źródeł tego opóźnienia należy szukać w innym miejscu? Myślę, że jednym z czynników, które brano pod uwagę była także rola i znaczenie Piotra Skargi w polskiej kontrreformacji. Powszechnie mówiło się wówczas (i terminy te powtarzali badacze nowożytni), iż „słowa Skargi krwią pachną”. Jeśli próbuje się czytać to, co ma do powiedzenia Skarga, wcale do końca to tak jednoznacznie nie wygląda. Jeśli dodatkowo weźmie się pod uwagę i to, iż pejoratywne określenia jego działalności pojawiają się w tekstach jego zdecydowanych ideowych i religijnych przeciwników, tym bardziej można przypuszczać, iż mają one w sobie spory potencjał perswazyjny. Oczywiście ksiądz Skarga działał w sferze języka. Tworzył pewien dyskurs, pewien sposób mówienia o reformacji i można, jak sądzę, znaleźć w tym języku pewne silne znamiona perswazji czy nawet – z dzisiejszej perspektywy - przemocy, ale przypominam, należy to co i jak mówił pisarz umieścić w kontekście języka czasów jemu współczesnych!, nie wolno, myślę, wyjmować tego co i jak mówi Skarga z kontekstu i poddawać dzisiejszym kryteriom oceny. Wystarczy dla przykładu posłuchać w jaki sposób zwracają się do siebie, piszą o sobie dwaj wielcy humaniści wieku XVI – Jakub Górski i Benedykt Herbest – spierając się o tak dzisiaj mało nawet zrozumiała kwestię jak „okresy Cycerona”, jakich inwektyw wobec siebie używają, jakiej agresji werbalnej jesteśmy świadkami, by ów kontekst trochę nam odsłonić. Myślę, że podobnie jest z „dziełami” czy „czynami” Piotra Skargi. W książce podaję nawet interpretację pewnych gestów kaznodziei. Należy mieć jednak świadomość, iż owa interpretacja jest zawsze elementem jakiegoś szerszego kontekstu. Zadaniem badacza jest ów kontekst odsłonić. Ukazać intencje działań czy sprzeczne interpretacje… Księdzu Skardze zarzucano „mieszanie się do polityki”, co przyzna Pan Profesor brzmi znajomo i współcześnie. Jak bohater Pańskiej książki reagowała na takie sugestie? Piotr Skarga był obywatelem Rzeczypospolitej. A to znaczyło naturalne „mieszanie się do polityki”. Każdy obywatel traktował owo „mieszanie się” jako zaszczytny obowiązek, który nie ustawał, kiedy obywatel stawał się zakonnikiem, księdzem, żołnierzem czy był zwykłym ziemianinem. Wszyscy w naturalny sposób uczestniczyli w życiu politycznym. To była zupełnie inna epoka: tam nie było tak silnie rozbudowanego dzisiaj rozdziału Kościoła, a może wyznawanej wiary od zadań politycznych, państwowych. Zatem Skardze nie zarzucano „mieszania się do polityki”. Ówcześnie raczej zarzucano mu (a także innym Jezuitom), iż niejako zagarnęli dla siebie monarchę: otoczyli go duchową opieką i mogli mieć wpływ na królewskie decyzje. I faktycznie, zdaje się, że je mieli, co widać podczas opisywanych przeze mnie wydarzeń z okolic czasowych Rokoszu Zebrzydowskiego. Czy wyrazistość postaci Kaznodziei Narodu może być źródłem inspiracji i zmiany dla współczesnych katolików, których coraz większa liczba zdaje się ulegać przekonaniu, iż wiara jest prywatną sprawą, którą najlepiej zamknąć w czerech ścianach swego domu? W ogóle wydaje mi się, że wyrazistość ludzi, obywateli wieku XVI i XVII bardzo by się nam, Polakom XXI wieku, przydała. Oczywiście tak samo w wymiarze naszego własnego podejścia do konsekwencji wyznawanej przez nas wiary. Widzę to raczej jednak jako konsekwencja w postępowaniu: na co dzień (jestem katolikiem, chrześcijaninem to nie kradnę, nie kłamię, pomagam, dzielę się z innymi) i w sytuacja wymagających jakiegoś dodatkowego, bardziej politycznego działania (głosowanie, działanie przeciw lub za czymś itp.). Nie da się, nie powinno się, skrywać swego wyznania w sferze publicznej, można jej nie manifestować jakoś ostentacyjnie, celowi, ale wyrażać w sposób jasny i zrozumiały dla innych. Komu jako błogosławiony może szczególnie „przydać się” Ks. Skarga? Kto powinien szczególnie prosić o Jego rychłą beatyfikację i prosić o łaski za jego wstawiennictwem? Należę do Parafii Św. Brata Alberta i to znaczy też tyle, że dla mnie ksiądz Skarga jest niezwykłym i sprawnie działającym twórcą ogromnej machiny działalności charytatywnej. Lektura Jego pism w tym względzie, przyznam, wprawiła mnie w osłupienie: niezwykła precyzja, dokładność, zapobiegliwość, pewnie należałoby powiedzieć, nowoczesność podejmowanych środków i odnalezienie drogi do tych, którzy jeszcze nie popadli nędzę, ale znajdują się na jej skraju. To były świetnie przygotowane do niesienia pomocy instytucje. Jakże dzisiaj mogłyby być potrzebne, gdyby miały tak charyzmatycznych przewodników. Widzę też „przydatność” księdza Skargi w procesie upodmiotowienia Polaków. Jego poczucie przynależności do zbiorowości politycznej zwanej Rzeczpospolitą mogłoby być dzisiaj i zawsze niezwykle potrzebne nam wszystkim. I chociaż nie zgadzam się za bardzo z wieloma poglądami politycznymi Księdza Jezuity, widzę jego niezwykłe znaczenie właśnie w tej kwestii. I trzecia rzecz: gorąca, szczera i bezkompromisowa wiara Księdza Piotra. Czwarta – ścieżka pisarska: wspaniały, barwny, wielogłosowy język literacki Piotra Skargi. Może więc mógłby być on patronem pisarzy? Twórców? Frapujące są dzieła miłosierdzia „Bożego Podżegacza”, choć można odnieść wrażenie, że dziś pojęcie to traci, bądź rozmywa swe pierwotne znaczenie. W Roku Miłosierdzia dzieła miłosierdzia księdza Piotra Skargi powinny być przede wszystkim nagłaśniane, opisywane, podkreślane, analizowane. Za słowem tym bowiem, jak wspominałem u Piotra Skargi kryła się precyzja, omalże nie inżynierska dokładność, menedżerska zapobiegliwość, niezwykle ciekawy system promocji projektu (czyli dzisiejszym językiem mówiąc PR). To jest właśnie moc Skargi: za słowami, słowem nie kryły się li tylko rozbudzone emocje, ale realistyczne i konkretne działanie. Widziałby Pan Profesor w Ks. Skardze patrona obchodów 1050 Rocznicy Chrztu Polski? Nigdy nie wyrzeknę się wrażenia, jakie zrobiła na mnie książka Feliksa Konecznego „Święci w dziejach narodu polskiego”. Chodzi mi o zaproponowaną przez historyka-wizjonera strukturę rzeczywistości historycznej: jakoby w dziejach wspólnoty niezwykle ważnymi elementami były epifanie ludzkiej świętości. W tym niezwykłym ciągu, paśmie górskim, łańcuchu świętych, którzy przeobrażali rzeczywistość społeczną i historyczną im bliską w czasie, szczyt o nazwie Piotr Skarga winien widnieć. Obok Stanisława Kostki, Jadwigi, Wojciecha, Jana Pawła II, Siostry Faustyny, biskupa Stanisława ze Szczepanowa, Andrzeja Boboli i wielu, wielu innych. Nie wiem czy Piotr Skarga winien być jakimś specjalnym patronem tychże obchodów. Wszyscy wymienienie i niewymienieni, ale tak samo wszyscy inni, bezimienni, o których świętości wie tylko Bóg Jedyny, stoją na straży tej wierności polskiego chrztu. Nie potrafiłbym tu nikogo wyróżnić. Rozmawiał Łukasz Karpiel |