Elita intelektualna czyli pułapka na szczury.
Wpisał: Coryllus   
02.02.2016.

Elita intelektualna czyli pułapka na szczury.

 

...szczury złapane w pułapkę – elity intelektualne, których misją jest nieustanne dziamdzianie...

 

Coryllus  http://coryllus.pl/?p=3089

        

         Zacznę do Sierakowskiego. Ponoć wczoraj Wildstein go spostponował na wizji, a Sierakowski dostał szału i mu nawrzucał. Ponawiam więc pytanie – dlaczego Sierakowski jest zapraszany do studia? Telewizja od tygodnia jest już „nasza”, a on tam ciągle jest. Nie przyjmuję do wiadomości wyjaśnień typu „telewizja nie może być nasza albo wasza, ma być propolska i pokazywać prawdę”. Nie przyjmuję, albowiem obecność Sierakowskiego w telewizji stoi w sprzeczności z tym postulatem.

Kim jest Sierakowski? To jest pewien symbol, znak, który mówi wszystkim dookoła, że choćby się usrali nie mają szans, żeby znaleźć się tam gdzie on. Nie zależy to bowiem od kwestii dostrzegalnych gołym okiem. I tylko ktoś wyjątkowo naiwny może liczyć na to, że Sierakowskiego przestaną zapraszać do studia. To jest pewien format, raczej głęboki niż płytki, format w którym musi być prawica, lewica i ku…wica. W telewizji są więc te dwie pierwsze opcje, a trzecia zajmuje fotele i kanapy przez monitorami.

To jest format dość podstępny i skonstruowany przez kogoś znającego dobrze deficyty widzów. Sierakowskiego na wizję wprowadził ktoś, kto dobrze wie, że lud oglądający miast i wsi zniesie wszystko, tylko nie kogoś spośród siebie na ekranie. Marian Kowalski tak, ale nie więcej niż raz w miesiącu. Sierakowski zaś może być codziennie, albowiem jest intelektualistą. Ludzie będą kląć, psioczyć i ujadać, ale uważać będą, że wszystko jest okay, bo mamy spektrum polityczne na wizji. Pokazanie Kowalskiego zaburzy to spektrum i telewizja już nie będzie pokazywała prawdy, będzie skrzywiona na prawo, a pan Marian wszystkich zacznie wkurzać już po trzecim występie, choć teraz każdy deklaruje doń sympatię. Dlaczego? Bo on jest taki sam jak ci co go oglądają. I oni nigdy mu tego nie wybaczą.

Nie wybaczą także Braunowi tego co tam im usiłuje powiedzieć, o tym Kościele, strzelnicy i całej reszcie, bo on z kolei domaga się, żeby się ludziska z fotela ruszyli. Sierakowski zaś reprezentuje wizję najprostszą i najłatwiej przyswajalną. On jest cały zbudowany z fałszywego współczucia i rzekomego zrozumienia. Wszyscy to wiedzą, ale on nie domaga się od ludzi akcji. On chce tylko, żeby się na niego gapili. Nic więcej go nie interesuje. I to jest coś, co Sowiniec określa zwykle słowem „bingo”.

Ci co teraz rządzą telewizją, dobrze wiedzą też, że dla nich Sierakowski nie stanowi żadnego zagrożenia, więcej – on może być wygodny jako tło. Wystarczy lekko go sprowokować i on już skacze, a oglądalność rośnie. A jak przyjdą Marian z Braunem to nie wiadomo co będzie. Wkurzyć Mariana jest łatwo, a opanować jego reakcję trudno. Braun, jak będzie wypoczęty i będzie miał dobry dzień połknie takiego Wildsteina jednym kłapnięciem. I po ptokach, jak powiedział pewien lotnik opylając las.

Dlatego właśnie Sierakowski nie zniknie z telewizji. On do tego jeszcze jest gwarancją dla „naszych”, że są – wraz z nim rzecz jasna – elitą intelektualną. Gdyby występowali sami, ktoś mógłby ich o coś tam oskarżać, ale z Sierakowskim wszystko jest okay. On zna tych wszystkich lewicowych autorów, których należy cytować, on wie co tam ostatnio powiedział Adam Michnik, no i wszyscy mogą się tam pięknie różnić.

Cóż to jest ta elita intelektualna? Dokładnie to co napisałem w tytule. To jest pułapka na szczury. Ktoś tu ostatnio cytował jakiegoś mędrca z Bilderbergu, co to gadał o przewagach elit intelektualnych o charakterze międzynarodowym nad tradycyjnym, znanym nam konstruktem czyli państwem narodowym. Takie teksty to jest właśnie ser w pułapce na szczury. Ja tutaj maniakalnie przypominał będę podniesioną przeze mnie pierwszy raz chyba w języku polskim, interpretację herezji średniowiecznych. Tam także byli elitariusze intelektualni – Los perfectos. Ludzie zaopatrzeni w zubożoną wersję doktryny chrześcijańskiej, powtarzający w kółko te same, zapadające w pamięć prostego ludu frazy, epatujący ubóstwem i prostotą, domagający się tego jedynie, by ich słuchacze grzecznie siedzieli przy krosnach i kołowrotkach wykonując zleconą produkcję. No i słuchali ich bez przerwy rzecz jasna.

Taka była bowiem istotna funkcja tych elit intelektualnych. I to się nie zmieniło do dziś. Lewicowe elity intelektualne służą do tego, by zapędzić masy do ciężkiej pracy bez wynagrodzenia, w najgorszych możliwych warunkach. Czy ci ludzie zdawali sobie sprawę z roli jaką pełnią? Niektórzy pewnie tak, ale wielu nie. Podobnie jest dziś, Sierakowski nie ma pojęcia jaka jest jego rzeczywista funkcja, bo póki co nikt nie instaluje w Polsce wielkiego przemysłu. Przyjdzie jednak i na to pora.

Istotną funkcją elit intelektualnych, jeśli będziemy dalej trzymać się tego średniowiecznego przykładu, jest ogołocenie ludzi i ziemi z dóbr ruchomych i nieruchomych. Na rzecz czyją spyta ktoś? To jasne, jak słońce, na rzecz rzeczywistych elit czyli elit finansowych, bo tylko takie istnieją w świecie, który wyklucza istnienie charyzmatyków i wszystko podporządkowuje hierarchii opartej na pieniądzu. Dlaczego napisałem o tych charyzmatykach? Bo Kościół też jest hierarchiczny i zaraz by ktoś przyleciał z zarzutami. Tylko, że jak w Kościele pojawiają się charyzmatycy, jak któryś z nich chce założyć nowe zgromadzenie zakonne, to może nie jest mu łatwo z początku, ale w końcu się udaje. Jeśli ktoś chce zrobić coś na własną rękę w herezji spotyka go los Martina Houski, spalonego przez Żiżkę w beczce.

Telewizja, bez względu na to jaka jest – prawicowa czy lewicowa – jest tylko nową odsłoną herezji. Trzeba siedzieć, gapić się i konsumować ten uproszczony przekaz. Reakcja nie jest w zasadzie ważna. Bo rolę produkcji w naszej herezji zastąpiła konsumpcja czyli reklamy.

Można oczywiście zapytać, dlaczego ludzie się tak garną do tych elit intelektualnych, dlaczego chcą by ich tak określano? Jedni to zapewne frajerzy, którym to imponuje, a inni, jak prof. Hartmann, dostają za to ciężkie pieniądze. Nic więcej tam nie ma.

Podsumujmy teraz te nasze powierzchowne rozważania. Albo się służy Bogu albo mamonie, w tym drugim przypadku struktura służby jest tajna i ci co ich widać to szczury złapane w pułapkę – elity intelektualne, których misją jest nieustanne dziamdzianie. Niczego tam nie przybywa, nie przybywa nawet książek, bo nie jest celem tych ludzi wydawanie czegokolwiek. Jeszcze by ktoś to przeczytał. Oni muszą ględzić w telewizorze. To wszystko. W tym pierwszym świecie misja i służba są jawne i przykład daje się czynem, a nie słowem. I każdy ma tam swoją szansę. Nawet najgłupszy i najbardziej nędzny. Hierarchie istnieją, ale duch wieje kędy chce i nikt nie może być pewien, kiedy zostaną zakwestionowane i przez kogo.